REDMAGIC 10 Air to gamingowy smartfon, który zaskakuje nie tylko wydajnością, ale też nowym, minimalistycznym podejściem do designu. Zamiast RGB i futurystycznych akcentów mamy stonowany wygląd i moc, która robi wrażenie. Czy to smartfon idealny dla gracza, który nie chce wyglądać jak gracz? Sprawdzam to w teście REDMAGIC 10 Air.
Spis treści
REDMAGIC 10 Air to smartfon, który intryguje już samą nazwą – lekki jak powietrze, ale czy równie ulotny wrażeniowo? W świecie, gdzie gamingowe urządzenia mobilne coraz częściej przypominają miniaturowe stacje bojowe, najnowszy model od REDMAGIC zaskakuje czymś innym: surowym minimalizmem, mocą pod maską i designem, który nie krzyczy, a raczej szepcze o swoim rodowodzie. I właśnie to stawia go w ciekawym świetle. Czy REDMAGIC 10 Air to tylko kolejny smartfon dla graczy, czy może faktycznie coś więcej – produkt, który łączy dwa światy: codziennego użytkownika i zapalonego gracza?
Znam REDMAGIC od lat i przyznam, że ten model zaskoczył mnie już od pierwszych chwil. Tym razem producent zdecydowanie wycofał się z agresywnej stylistyki, do której przyzwyczaił nas w poprzednich odsłonach, ale nie zrezygnował z tego, co najważniejsze – bezkompromisowej wydajności. Testowany przeze mnie wariant to wersja z 16 GB RAM i 512 GB pamięci wewnętrznej, która w kontekście e-sportowego smartfona daje solidny zapas na każdą ewentualność. Co ciekawe, choć oficjalna cena w sklepie producenta to 649 euro (~2760 zł), w chińskich serwisach – z których przecież korzysta wielu entuzjastów – da się go dorwać nawet za około 2300 zł. Jeśli wystarczy Ci słabsza konfiguracja 12/256 GB, to za 2300 zł kupisz ją na Amazon.pl.
Pod względem dostępnych kolorów też widać nieco więcej wyczucia – biały, czarny i odważny pomarańczowy. To nie jest sprzęt, który ma wyglądać jak zabawka dla fanów RGB. REDMAGIC 10 Air wyraźnie kieruje się w stronę bardziej dojrzałego odbiorcy, choć nadal nie zapomina, czym jest jego DNA. Wydajność, ekran i system chłodzenia – to są te punkty, które zdefiniują jego odbiór wśród wymagających użytkowników. Czy gaming w wersji „Air” to tylko gra marketingowa, czy faktycznie inżynieryjna sztuka kompromisu?
W kolejnych akapitach tej recenzji przyjrzymy się bliżej temu, jak REDMAGIC 10 Air radzi sobie w codziennym użytkowaniu, jak działa system chłodzenia i czy rzeczywiście można mówić tu o nowym rozdziale dla marki. Bo choć nie każdemu przypadnie do gustu tak odmieniony kierunek, trudno odmówić temu modelowi jednej rzeczy: budzi ciekawość.
REDMAGIC 10 Air – świeże spojrzenie na design smartfona gamingowego
REDMAGIC 10 Air to jeden z tych modeli, który od razu daje do zrozumienia, że coś się zmieniło – i to nie tylko wewnątrz, ale przede wszystkim na zewnątrz. Nowa stylistyka to odejście od dotychczasowego języka projektowego marki, gdzie dominowały ostre linie, wyraziste detale i rozbudowane podświetlenie RGB. Tym razem mamy do czynienia z konstrukcją bardziej zamkniętą, bardziej uporządkowaną i – nie bójmy się tego powiedzieć – dojrzalszą. Zrezygnowano nawet z aktywnego chłodzenia, a co za tym idzie, nie znajdziemy wlotów ani wylotów powietrza. To duża zmiana, ale czy rzeczywiście potrzebna?
W oczy od razu rzuca się brak charakterystycznego suwaka aktywującego tryb gamingowy. Zamiast niego pojawił się okrągły przycisk umieszczony na lewej ramce, w jej górnej części. Ergonomia? Jest nieco inna – do jego użycia często potrzeba drugiej ręki, ale sam pomysł wydaje się bardziej uniwersalny. To już nie krzykliwy detal, ale element, który wpisuje się w bardziej stonowany charakter całości. W mojej opinii – to dobry kierunek, choć fani dawnej tożsamości REDMAGIC mogą poczuć lekki niedosyt.
Tylny panel również przeszedł metamorfozę. O ile w REDMAGIC 10 Pro pierścienie z aparatami były zrównane z powierzchnią obudowy, o tyle tutaj producent zdecydował się na klasyczne rozwiązanie – trzy pierścienie lekko wystają ponad plecki. Dwa z nich to aparaty, a trzeci – niewielki, podświetlany pierścień RGB. Czy przeszkadza? W codziennym użytkowaniu – nie. Czy wygląda efektownie? Moim zdaniem tak, bo jest subtelny i nie dominuje wizualnie. To jeden z niewielu elementów świetlnych w całym smartfonie – i dobrze.
Zmiany nie ominęły też triggerów, które nadal są obecne i charakteryzują się częstotliwością reakcji na poziomie 520Hz, ale zostały nieco przesunięte i pozbawione podświetlenia. Zyskały za to na ergonomii – umieszczono je bliżej krawędzi, co pozytywnie wpływa na ich dostępność podczas rozgrywki. Jest mniej efektu, a więcej funkcji – i chyba właśnie o to chodziło. Sam cenię takie podejście, bo daje poczucie większej dojrzałości w projektowaniu, bez rezygnacji z gamingowego ducha.
W parze z nowym podejściem do estetyki idzie też fizyczna forma REDMAGIC 10 Air. Urządzenie ma zaledwie 7,85 mm grubości i przeprojektowaną ramkę, która teraz jest delikatnie obła. Efekt? Smartfon znacznie lepiej leży w dłoni niż większość konkurencyjnych konstrukcji, a jednocześnie nie sprawia wrażenia delikatnego. To wyważony kompromis pomiędzy elegancją a funkcjonalnością – a takich dziś w branży mobilnej nie ma zbyt wielu.
Na froncie także dzieje się sporo, choć tutaj bez zmian. Przede wszystkim – brak jakichkolwiek wycięć czy otworów. Kamera przednia została ukryta pod ekranem, co pozwala uzyskać pełną powierzchnię roboczą bez zakłóceń. Ramki są cienkie, co wygląda nowocześnie, ale w grach może oznaczać przypadkowe dotknięcia – szczególnie przy poziomym trzymaniu urządzenia. To nie pierwszy raz, gdy producenci idą tą drogą i wciąż mam wrażenie, że balans między estetyką a ergonomią nie został jeszcze do końca znaleziony.
Wśród mniej oczywistych dodatków warto wspomnieć o porcie podczerwieni, który nadal znajduje się na pokładzie – to miły ukłon w stronę osób wykorzystujących smartfon jako pilot do sprzętów RTV. Niestety, z klasycznego złącza mini-jack 3,5 mm już zrezygnowano. To może rozczarować zwolenników przewodowego audio, ale trudno się temu dziwić – obecne trendy są bezlitosne. Ja jednak najbardziej doceniam fakt, że REDMAGIC 10 Air ma własny charakter – wyciszony, elegancki, ale jednocześnie z nutą agresji. Taki gaming w wydaniu dobrym guście – bez zbędnego hałasu.
REDMAGIC 10 Air – ekran jest bardzo dobry w tej klasie
Ekran w REDMAGIC 10 Air nie stara się być przełomowy. Nie wywołuje efektu „wow”, ale też nie daje powodów do narzekań – jest po prostu dobrze zaprojektowany. Producent ponownie sięga po sprawdzone rozwiązania, oferując panel OLED od BOE o przekątnej 6,8 cala, który wyświetla obraz w rozdzielczości 1116 × 2480 pikseli. To ten sam zestaw, który znamy z REDMAGIC 9 Pro, co nie musi być wadą – to rozsądny kompromis między ostrością a wydajnością, szczególnie w kontekście grania.
Doceniam, że podobnie jak w poprzedniku, kamerka do selfie została sprytnie ukryta pod ekranem. Dzięki temu mamy pełną powierzchnię roboczą bez żadnych wcięć czy otworów – to rozwiązanie, które nadal rzadko występuje na rynku i przyjemnie wpływa na komfort użytkowania. Ramki są bardzo wąskie, co z jednej strony dobrze wygląda, a z drugiej może nieco przeszkadzać podczas grania w poziomie – dłoń potrafi zahaczyć o ekran, czego sam doświadczyłem.
Odświeżanie na poziomie 120 Hz i próbkowanie dotykowe 960 Hz to zestaw, który nie budzi emocji, ale spełnia swoje zadanie. Reakcja na dotyk jest szybka i przewidywalna, bez opóźnień. W trybie gracza można dostosować barwy ekranu do własnych preferencji – i to jest coś, co uważam za duży atut. Osobiście ustawiam bardziej nasycony profil, ale ktoś inny może preferować stonowane kolory – fajnie, że mamy wybór.
Szczytowa jasność do 1600 nitów wypada solidnie. W słoneczny dzień ekran pozostaje czytelny, choć nieco odbija światło. W codziennym użytkowaniu sprawdza się dobrze – kąty widzenia są szerokie, kolory naturalne, a panel nie przekłamuje odcieni, nawet w jasnym trybie. Szkoda tylko, że REDMAGIC 10 Air nadal nie oferuje wsparcia dla HDR, co w 2025 roku zaczyna trochę odstawać od rynkowych standardów – szczególnie w tej klasie cenowej.
Czytnik linii papilarnych umieszczony pod ekranem działa naprawdę dobrze, co jest miłym zaskoczeniem. Always on Display jest obecny i można go spersonalizować, co z pewnością docenią osoby, które lubią mieć szybki wgląd w powiadomienia. Ekran REDMAGIC 10 Air nie ma ambicji, by konkurować z najlepszymi panelami na rynku – i dobrze. Zamiast udawać coś, czym nie jest, stawia na sprawdzoną, przewidywalną jakość, która w codziennym użytkowaniu sprawdza się lepiej niż niejedna marketingowa sztuczka.
REDMAGIC 10 Air – bateria, która nie robi szumu, ale robi robotę
REDMAGIC 10 Air może i jest odchudzoną wersją serii Pro, ale bateria na szczęście nie poszła całkiem pod nóż. Zamiast 7050 mAh znanych z 10 Pro, otrzymujemy nadal imponujące 6000 mAh – i to wystarcza, by spokojnie mówić o dwóch dniach normalnego użytkowania. Podczas testów jeden z moich dni kończył się z wynikiem 3 godziny i 15 minut aktywnego ekranu, a wskaźnik baterii pokazywał jeszcze 60%. Trudno się przyczepić, tym bardziej, że nie rezygnowałem z trybu 120 Hz ani funkcji Always on Display.
W codziennym użytkowaniu REDMAGIC 10 Air zaskakuje raczej… brakiem niespodzianek. Zarządzanie energią jest przewidywalne, a system nie gubi się w tle – nie ubija aplikacji na siłę, ale też nie marnuje niepotrzebnie zasobów. W trybie gracza, kiedy smartfon dostaje mocno po obwodach, czas pracy naturalnie spada, ale nadal nie trzeba biegać z powerbankiem po kilku rundach w ulubionej grze. To jedna z tych baterii, o których się nie myśli – i właśnie dlatego dobrze spełnia swoją rolę.
W pudełku z moim egzemplarzem znalazła się ładowarka 80 W, mimo że wersja międzynarodowa teoretycznie wspiera ładowanie 100 W. Czy brakowało mi tych dodatkowych 20 watów? Ani trochę. Smartfon ładuje się do pełna w około 51 minut, co i tak jest świetnym wynikiem. Gdyby ktoś mi powiedział, że to „wolne” ładowanie, to przyznam, że trudno mi to kupić. Oczywiście, bezprzewodowego ładowania tu nie ma – ale w tej półce cenowej jestem w stanie to zaakceptować, szczególnie jeśli w zamian dostaję konkretne parametry.
Zabrakło jednak czegoś, co już kiedyś doceniłem w innym modelu – drugiego portu USB-C. Przy dłuższych sesjach gamingowych podłączenie kabla do dolnego portu potrafi nieco utrudnić życie. Trzymanie telefonu w poziomie i sięganie do triggerów staje się mniej wygodne, zwłaszcza przy grubszej wtyczce. To drobny, ale zauważalny detal – i aż szkoda, że producent nie zdecydował się pójść tu o krok dalej.
REDMAGIC 10 Air – czy Snapdragon 8 Gen 3 się zestarzał?
Snapdragon 8 Gen 3 ma już swoje miesiące, ale nie dajcie się zwieść metryce – to wciąż bardzo żywy i piekielnie wydajny układ. W REDMAGIC 10 Air jego obecność robi różnicę, zwłaszcza że towarzyszy mu szybka pamięć LPDDR5X (16 GB w mojej wersji testowej) oraz błyskawiczna pamięć w formacie UFS 4.0. Taki zestaw w 2025 roku to wciąż zestaw flagowy. Nawet jeśli w linii REDMAGIC pojawił się już nowszy Snapdragon 8 Elite, wersja „Air” korzysta z poprzednika na tyle sprawnie, że trudno tu mówić o jakimkolwiek kroku wstecz.
Warto też wspomnieć o RedCore R3 – autorskim chipie wspomagającym, który cicho robi swoje, ale jego wpływ na jakość rozgrywki jest trudny do przecenienia. To właśnie on odpowiada za przejmowanie zadań stricte gamingowych, od zarządzania odświeżaniem ekranu, przez kontrolę temperatury, aż po optymalizację zużycia energii. Dzięki interpolacji klatek i technikom poprawy ostrości, RedCore R3 pozwala wielu grom działać w płynnych 120 Hz bez konieczności forsowania GPU. Dodatkowo wzmacnia dźwięk przestrzenny i precyzję wibracji, co wyraźnie czuć w grach typu battle royale. W praktyce oznacza to nie tylko lepszy odbiór wizualny i dźwiękowy, ale też dłuższy czas pracy na baterii oraz stabilniejsze osiągi w długich sesjach. To takie ciche wsparcie, które robi różnicę, ale nie wymaga od użytkownika niczego.
W codziennym użytkowaniu REDMAGIC 10 Air po prostu nie daje powodów do narzekania. Aplikacje uruchamiają się błyskawicznie, przełączanie się między nimi jest płynne, a całość sprawia wrażenie świetnie zestrojonej. Z jednej strony dostajemy tu mocną surową wydajność, z drugiej – bardzo przyzwoite zarządzanie energią. I choć nie mamy tu aktywnego chłodzenia z wiatrakiem, to zastosowana komora parowa o powierzchni 6100 mm² robi robotę.
nubia zrezygnowała co prawda z aktywnego chłodzenia znanego z wersji Pro, ale nie zostawiła użytkownika z niczym. Wręcz przeciwnie – komora parowa o powierzchni 6100 mm² robi tu znakomitą robotę. To imponująca powierzchnia jak na smartfona, dzięki której nawet przy dłuższych sesjach nie odczuwałem parzącego gorąca na obudowie, takiego, jak w REDMAGIC 10 Pro, czy też REDMAGIC 9s Pro. Dodatkowo zastosowano technologię chłodzenia ciekłym metalem – rozwiązanie, które do niedawna zarezerwowane było raczej dla gamingowych laptopów niż telefonów. Co więcej, REDMAGIC 10 Air pozwala skorzystać z funkcji Charge Separation, czyli zasilania bez ładowania baterii. To drobiazg, który zmienia naprawdę dużo: mniej ciepła, zero throttlingu i realna poprawa żywotności ogniwa. W połączeniu z pracą RedCore R3 i ICE-X Cooling System daje to zaskakująco stabilne środowisko do grania – bez kompromisów i bez wentylatora.
Na papierze wyniki w benchmarkach są mocne. REDMAGIC 10 Air pokonuje w testach CPU choćby Pixel 9 Pro XL z Tensorem G4, co pokazuje, że nubia naprawdę wycisnęła z tej jednostki wszystko, co najlepsze. W praktyce to przekłada się na bardzo płynną obsługę nawet najbardziej wymagających gier. Genshin Impact, Diablo Immortal czy Warzone Mobile działają tutaj bez zająknięcia – i to na wysokich ustawieniach graficznych. Nie doświadczyłem też nieprzyjemnych spadków klatek ani momentów, w których sprzęt wyraźnie by się męczył.
W teście stabilności 3DMark Solar Bay Stress Test REDMAGIC 10 Air osiągnął wynik 84%. To oznacza, że wydajność nie spada drastycznie nawet po dłuższej sesji – a to ważne, gdy ktoś zamierza naprawdę grać, a nie tylko okazjonalnie odpalać pasjansa. Oczywiście są modele, które oferują jeszcze lepsze wyniki (ROG Phone 9 Pro), ale w tym przypadku mówimy o urządzeniu znacznie lżejszym i co najważniejsze dużo tańszym.
Czy Snapdragon 8 Gen 3 to już przeszłość? Trudno się z tym zgodzić, zwłaszcza po okresie testowym spędzonym z REDMAGIC 10 Air. To układ, który może nie budzi już entuzjazmu w rankingach, ale w realnym użytkowaniu nadal pokazuje klasę. I co najważniejsze – nie jest sztucznie ograniczany ani softem, ani konstrukcją.
RedMagic OS 10 – system z potencjałem, ale wady są
REDMAGIC 10 Air działa na systemie RedMagic OS 10 opartym na Androidzie 15, czyli dokładnie tym samym, co w mocniejszym modelu Pro. To dobra wiadomość – oznacza to, że otrzymujemy dojrzałą, płynnie działającą wersję oprogramowania, która przeszła już przez kilka etapów dopracowywania. Od razu widać, że nubia starała się wyczyścić interfejs z największych bolączek poprzedników. Jest szybciej, stabilniej, ale też nieco… mniej dziwacznie. Wreszcie.
To wciąż nie jest system, który można by nazwać eleganckim czy dopieszczonym wizualnie. Ikony mają swój własny styl – raczej prosty niż wysmakowany – a tapety i ogólny design przywodzą na myśl czasy, gdy gaming równał się neonom i efektom rodem z cyberpunkowego snu. Mimo to, codzienna obsługa nie sprawia problemów. System działa płynnie, aplikacje otwierają się bez opóźnień, a przewijanie list czy poruszanie się po menu jest naprawdę responsywne.
Największą uwagę przykuwa jednak Game Space – dedykowany tryb gamingowy, który nadal pozostaje jedną z najmocniejszych kart w rękawie marki. Wystarczy jedno naciśniecie i przytrzymanie przycisku, by znaleźć się w zupełnie innym środowisku: poziomy interfejs, pełna kontrola nad ustawieniami wydajności, możliwość regulacji czułości dotyku, personalizacja efektów dźwiękowych w grach, a nawet wtyczki poprawiające widoczność przeciwników. To coś, czego wielu producentów mogłoby REDMAGIC szczerze pozazdrościć.
Nie obyło się jednak bez zgrzytów. Zaraz po uruchomieniu telefonu w oczy rzuca się zbędnie zainstalowane oprogramowanie – w tym aplikacje takie jak TikTok, Facebook, Booking.com czy pakiet programów Mobo, które wyglądają raczej jak niechciani goście niż przemyślany zestaw narzędzi. Jeszcze gorzej jest na lewym ekranie głównym, gdzie zamiast Google Feed znajdziemy mieszankę wątpliwej jakości poleceń i newsów. Widać, że nubia wciąż próbuje monetyzować każdy fragment systemu – niekoniecznie z korzyścią dla użytkownika.
A co z AI? REDMAGIC 10 Air korzysta z nowoczesnego Snapdragona 8 Gen 3 i dedykowanego RedCore R3, ale trudno nie odnieść wrażenia, że sztuczna inteligencja została tu potraktowana po macoszemu. Owszem, jest Magic Editor od Google, tłumaczenie głosu w czasie rzeczywistym i preinstalowany Gemini – jednak to tylko ułamek tego, co oferują inni producenci w tym samym segmencie. Trzyletnie wsparcie aktualizacjami systemu i zabezpieczeń to krok naprzód, ale w świecie, gdzie konkurencja oferuje pięć lat i więcej, trudno nazwać to rewolucją.
Aparaty w REDMAGIC 10 Air – poprawność w cieniu ambicji
REDMAGIC 10 Air nie zaskakuje systemem fotograficznym – i to samo w sobie już jest pewnym zaskoczeniem. Przy telefonie z gamingowym rodowodem i coraz śmielej prezentującej się specyfikacji, można by oczekiwać przynajmniej jednego elementu z efektem „wow”. Tymczasem dostajemy dobrze znany zestaw z modelu Pro, który nie został ani specjalnie udoskonalony, ani lepiej
zaimplementowany. Główny sensor 50 MP z OIS to ten sam OV50E – solidny, ale nie ponadprzeciętny. Owszem, pozwala uchwycić przyzwoite detale w dobrym świetle, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że balans bieli czasem robi wszystko, by zdjęcia wyglądały zbyt intensywnie.
Zrobione zdjęcia, szczególnie w trybie automatycznym, mają w sobie coś z gier – są efektowne, barwne, czasem przesycone. To może się podobać, ale nie każdemu. Ja często miałem ochotę sięgnąć po suwak nasycenia i go po prostu cofnąć. Tryb portretowy z kolei pozytywnie zaskakuje – separacja tła, choć pozbawiona zaawansowanego mapowania głębi, wypada naturalnie i potrafi nadać zdjęciom więcej charakteru, niż się spodziewałem. Zoom cyfrowy działa akceptowalnie do 2x, potem niestety wkracza na terytorium „dla odważnych”. A nocą? Cóż, niby mamy OIS, ale efekty są różne – i raczej nie polegałbym na tym zestawie przy słabym oświetleniu.
Drugi aparat – ultraszeroki – nie wnosi za wiele do gry. Teoretycznie też 50 MP, ale z mniejszym sensorem i ewidentnie ograniczonym zakresem dynamiki. W praktyce to aparat do złapania szerszego kadru, ale nic więcej. Fragmenty zdjęć potrafią być rozmyte lub zbyt agresywnie wyostrzone, co wprowadza pewien wizualny chaos. Na szczęście tonalnie trzyma się blisko głównego obiektywu, więc przy szybkim przeglądaniu zdjęcia nie rażą aż tak dużym kontrastem w stylu. Szkoda, że korekcja dystorsji nadal nie działa idealnie – brzegi zdjęć bywają wyraźnie zniekształcone.
Selfie? Cóż… REDMAGIC 10 Air ma tę samą przednią kamerę 16 MP co model Pro – i to w identycznym, problematycznym umiejscowieniu pod ekranem. Z jednej strony to technologia, która powinna robić wrażenie, z drugiej – to nadal jeden z najsłabszych modułów do autoportretów, z jakimi się zetknąłem. Rozmyte kontury, niska szczegółowość, przekłamane barwy – to nie są zdjęcia, którymi chce się dzielić. A już na pewno nie w telefonie z 2025 roku, który aspiruje do miana pół-flagowca. Tu zdecydowanie zabrakło odwagi na zmianę, której ten moduł bardzo potrzebuje.
Zaskakująco dobrze wypada natomiast tryb wideo. Możliwość nagrywania w 8K to bardziej pokaz siły niż praktyczna funkcja, ale już 4K w 60 kl./s prezentuje się naprawdę solidnie. Płynność, stabilność i ogólna jakość obrazu są wystarczające, by REDMAGIC 10 Air traktować jako telefon, którym da się zarejestrować coś więcej niż tylko przypadkowe klipy z wakacji. Dobrze więc, że chociaż w tym jednym aspekcie widać próbę dopieszczenia użytkownika.
Łączność i dźwięk w REDMAGIC 10 Air – bez kompromisów?
REDMAGIC 10 Air od początku daje sygnał, że nie zamierza iść na żadne kompromisy, jeśli chodzi o wyposażenie komunikacyjne. Obecność Bluetooth 5.4 to już coś więcej niż tylko aktualność – to przede wszystkim wyraz gotowości na przyszłość. Działa stabilnie, z dobrym zasięgiem, a pełne wsparcie dla Snapdragon Sound sprawia, że słuchanie muzyki na bezprzewodowych słuchawkach w końcu nie oznacza konieczności rezygnacji z jakości. Zaskakuje też kompletność systemu lokalizacji – obsługa pasm L1, L2 i L5 pozwala na bardzo dokładne pozycjonowanie. W codziennym użytkowaniu nie miałem ani jednej sytuacji, w której telefon zawiódłby mnie pod tym względem.
Z kolei NFC z pełnym wsparciem Google Pay to już dziś wymóg, a nie dodatek. REDMAGIC 10 Air spełnia go bezbłędnie – płatności są szybkie, stabilne i bez zbędnych zgrzytów. Producent stawia na klasyczny, podwójny slot nanoSIM, ale – i tu mam spory zgrzyt – nadal nie oferuje obsługi eSIM. Szczerze? W 2025 roku to nie wygląda dobrze. Z perspektywy użytkownika, który od dawna korzysta z cyfrowej karty i nie chce więcej przekładać fizycznych SIM-ów, brak eSIM to krok wstecz.
WiFi wypada solidnie. REDMAGIC 10 Air obsługuje najnowszy standard WiFi 7 (802.11be), co w połączeniu z 2×2 MIMO daje świetne wyniki – zarówno pod względem prędkości, jak i stabilności. Przez cały okres testów ani razu nie doświadczyłem zerwania połączenia, a przełączanie między Wi-Fi a siecią komórkową odbywało się płynnie i bez jakichkolwiek zakłóceń. To ważne szczególnie przy graniu online, gdzie każda utrata sygnału może decydować o wyniku meczu.
Na koniec zostawiam kwestię, która często bywa traktowana po macoszemu – czyli głośniki. W przypadku REDMAGIC 10 Air mamy do czynienia z zestawem stereo wspieranym przez certyfikat DTS:X Ultra, i to słychać. Brzmienie jest przestrzenne, czyste i – jak na telefon ze średniej półki – naprawdę zaskakująco przyjemne. Dźwięk nie rozpada się przy wyższych poziomach głośności, nie wpada w metaliczne tony i nie razi przesterami. Szczególnie dobrze wypadają efekty w grach, gdzie łatwo wyczuć kierunek kroków czy eksplozji.
Czy warto kupić REDMAGIC 10 Air?
Po wielu dniach spędzonych z REDMAGIC 10 Air mogę śmiało powiedzieć, że to smartfon, który skutecznie zaciera granice między gamingowym potworem a eleganckim urządzeniem do codziennego użytku. Kiedy po raz pierwszy wziąłem go do ręki, byłem autentycznie zaskoczony. REDMAGIC, znany z agresywnej estetyki i krzykliwych dodatków, tym razem postawił na minimalizm, i to wyszło mu na dobre. Nie znajdziemy tu migających diod na każdym kroku ani futurystycznych wcięć. Zamiast tego dostajemy stonowany design, który z powodzeniem wpisuje się w standardy, nie tracąc przy tym swojej gamingowej duszy. To właśnie ten balans sprawił, że mój początkowy sceptycyzm szybko przerodził się w niemałe zainteresowanie.
Moje doświadczenie z gamingowymi smartfonami jest spore i rzadko który model budzi we mnie taką ciekawość, jak ten odchudzony wariant. Producent, rezygnując z aktywnego wentylatora, postawił na chłodzenie komorą parową i ciekłym metalem, co dla mnie, jako gracza, było kluczowym punktem testów. I muszę przyznać, że REDMAGIC 10 Air mnie zaskoczył. Nawet podczas długich sesji w wymagających grach nie odczuwałem spadków wydajności, co jest prawdziwym wyznacznikiem dojrzałości konstrukcji. To duży plus, zwłaszcza że w pudełku znalazłem ładowarkę 80W, która błyskawicznie napełnia baterię. To świadczy o tym, że producent doskonale wie, czego potrzebuje użytkownik.
Nie da się ukryć, że REDMAGIC 10 Air to sprzęt przede wszystkim dla tych, którzy cenią sobie bezkompromisową wydajność. Procesor Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z układem wspomagającym RedCore R3 to duet, który sprawia, że każda gra, nawet ta najbardziej wymagająca graficznie, działa płynnie i bez zająknięcia. Sam przetestowałem go na takich tytułach jak Genshin Impact czy Warzone Mobile i za każdym razem byłem pod wrażeniem. Ekran OLED o odświeżaniu 120 Hz, bez wcięć i z ukrytą kamerą pod ekranem, to wisienka na torcie, która pozwala w pełni zanurzyć się w wirtualnym świecie. Dla mnie osobiście, ta bezramkowa przestrzeń to coś, czego szukam w każdym nowym smartfonie.
Czy zatem warto kupić REDMAGIC 10 Air? Po moich testach i osobistych przemyśleniach, odpowiedź jest jasna: to propozycja, której absolutnie nie można lekceważyć. Choć brakuje mu kilku flagowych detali, jak choćby obsługi eSIM czy bezprzewodowego ładowania, nadrabia to bezkompromisową wydajnością, świetnym systemem chłodzenia i designem, który w końcu przestał krzyczeć, a jedynie szepcze o swojej mocy. Jeśli szukasz smartfona, który połączy świat gamingu z codziennym komfortem, a przy tym nie nadszarpnie zbytnio Twojego portfela, REDMAGIC 10 Air powinien znaleźć się na szczycie Twojej listy. To nie jest zwykły telefon, to przemyślana konstrukcja, która na nowo definiuje, czym może być gamingowy smartfon w 2025 roku.
- Aparat7,8
- Bateria8,8
- Ekran9,2
- Jakość9,5
- Wydajność w grach9,5
ZALETY
|
WADY
|
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe. Jesteśmy Partnerem Amazon i otrzymujemy wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za pośrednictwem linków.