Dostałem powód, by kupić Huawei Mate 20 Pro

Do sieci trafiły informacje o wariantach pojemnościowych Huawei Mate 20 Pro. Wśród nich znalazła się wersja z 8 GB RAM, a na takiego smartfona od Huawei właśnie czekałem. Czy to wystarczający powód, by kupić Huawei Mate 20 Pro?

Im bliżej do premiery Huawei Mate 20 Pro, tym bardziej staje się on dla mnie interesujący. Duża bateria, wydajne podzespoły i prawdopodobnie najlepszy aparat na rynku to tylko kilka powodów, żebym rozważył jego zakup. A teraz dostałem kolejny.

Huawei Mate 20 Pro z 8 GB RAM

Moje zdanie o wydajności procesorów w smartfonach znacie i nie jest ono żadną tajemnicą – mocy jest aż nadto. Z drugiej jednak strony, pamięci operacyjnej RAM nie da się mieć za dużo – zawsze wczytywanie aplikacji z pamięci jest znacznie szybsze od ładowania ich „na zimno”. Dlatego też wybierając smartfona większą wagę przykładam do ilości RAM niż wydajności procesora. Choć wszystko może zepsuć optymalizacja w celu oszczędzania energii.

Oto warianty pojemnościowe Huawei Mate 20 Pro, które trafią na rynek. Mój entuzjazm może natomiast zepsuć fakt, że najmocniejsza może nie trafić do Polski.

• 6GB RAM + 256GB/512GB
• 8GB RAM + 128GB/256GB/512GB

Moim zdaniem na sklepowe półki rodzimych marketów trafi wersja 6+256 GB. Szkoda, bo na pewno znalazłoby się spore grono użytkowników, które byłoby zainteresowane wariantem 8+128 GB – ostatecznie w czasach ogólnodostępnych i tanich chmur mało kto potrzebuje aż takiej pamięci wewnętrznej. Nie mam nawet pomysłu, czym miałbym ją zapchać. Wśród zainteresowanych byłbym również ja, choć cena Huawei Mate 20 Pro każdego może powalić na kolana.

Co już wiemy o Huawei Mate 20 Pro?

Wszystkie informacje, które udało nam się zebrać na temat Huawei Mate 20 Pro znajdziecie w poniższym wpisie.

Huawei Mate 20 Pro na zdjęciach: to w końcu hit czy kit?

Premiera już 16 października, więc za dwa tygodnie. Moim zdaniem ze wszystkich debiutów w tym miesiącu, to właśnie propozycja ze stajni Huawei jest najciekawsza. Ogromny ekran, dobra bateria i aparat na pewno przysporzą mu fanów. Gdyby tylko nie kosztował tyle, co używany samochód…

Źródło: Gsmarena