Czy BlackBerry pokaże kiedyś prawdziwego flagowca?

BlackBerry chwilowo oddaliło od siebie widmo całkowitego zapomnienia po wykupieniu przez chińskie TCL Communications. Póki co jednak pokazało jedynie kiepsko wycenionego średniaka – BlackBerry KEYone i kilka budżetowych modeli, które nie trafiły do Polski. Czy doczekamy się prawdziwego flagowca ze stajni BlackBerry?

Czego brakuje BlackBerry to prawdziwego powrotu do grona liderów rynku? Odpowiecie, że w zasadzie to…wszystkiego. I na obecną chwilę będziecie mieli rację. Firmie nie wiedzie się najlepiej, a ich ostatni model, BlackBerry KEYone miał problemy z wypadającym wyświetlaczem. To nie wpływa dobrze na wizerunek.

Moim zdaniem w tej chwili firma ma dwie opcje. Pierwsza to skupić się na ataku na średnią półkę, tak jak zrobiła to Nokia. Może nie są to najbardziej opłacalne smartfony na rynku, ale jak pisałem w artykule o aktualizacjach Nokii 5 i Nokii 6, nadrabiają bardzo szybkim wydawaniem łatek bezpieczeństwa. Wspomniałem też, że bardzo dobrze w tej kwestii radzi sobie BlackBerry.

Myślę, że spora grupa konsumentów zaczyna zdawać sobie sprawę, że widmo utraty danych w obecnych czasach jest coraz bardziej wyraźne. Ostatni atak hakerski przy użyciu ransomware WannaCry okazał się całkiem skuteczny i był mocno rozgłośniony w mediach. Tutaj widzę niszę na od zawsze kojarzone z bezpieczeństwem telefony BlackBerry.

Wypuszczenie naprawdę rozsądnie wycenionego i dobrze wykonanego smartfona, który niekoniecznie szokowałby specyfikacją, w którym nacisk położono by na ergonomię obsługi interfejsu oraz bezpieczeństwo danych użytkowników mogłoby przynieść sukces sprzedażowy.

Drugą drogą jest premiera i promocja urządzenia, którego najbardziej brakuje w ofercie BlackBerry. Nie dysponują oni rozwiązaniem z najwyższej półki. Ostatnim takim sprzętem był BlackBerry DTEK60. Smartfon był oparty na topowym w tamtym czasie procesorze Snapdragon 820 wspartym przez 4 GB pamięci RAM. Obraz prezentowany był na 5.5-calowym wyświetlaczu AMOLED o rozdzielczości WQHD. Specyfikacja nie była więc problemem.

BlackBerry DTEK60/ fot. BlackBerry

Czego mu zabrakło? Był wypuszczony za późno, wyraźnie po innych flagowcach wyposażonych w taką specyfikację, w wycena też nie była zbyt dobra.

Wydaje się, że wielkie, dotykowe ekrany to nie jest to, czego oczekują byli (lub obecnie utajeni) fani marki. Zdecydowanie lepiej przyjęty został model BlackBerry KEYone, czy nawet poprzedni, oparty jeszcze na systemie BB 10 Blackberry Passport.

Moim zdaniem firma powinna pójść w tym kierunku. Urządzenia z fizyczną klawiaturą QWERTY od zawsze były kojarzone z firmą BlackBerry. A wspomniany Passport został bardzo dobrze przyjęty, ponieważ miał w sobie coś innowacyjnego.

Ze swoim niemalże kwadratowym designem wyróżniał się na rynku, a pełniąca funkcję gładzika klawiatura był czym nowym na rynku. Tymczasem model BlackBerry DTEK60 był zaledwie nieco ulepszoną wersją Alcatela Idol 4S z innym logo na plecach. Nie na to czekali fani.

Nie wiem, czy sam obecnie zdecydowałbym się na powrót do fizycznej klawiatury, ale znam kilka osób, które dopiero nie tak dawno porzuciły to rozwiązanie na rzecz w pełni dotykowych urządzeń. Na co dzień używali modelu BlackBerry Classic i bardzo go sobie chwalili. Główną wadą telefonu był jednak system. A w zasadzie nie system sam w sobie, ale brak wsparcia ze strony twórców aplikacji.

Sądzę, że problem był podobny jak z Windows Mobile. Korzystała z niego zbyt niewielka ilość użytkowników, żeby opłacalne było pisanie na niego aplikacji. A brak aplikacji prowadził do rezygnowania z urządzeń.

W tym momencie BlackBerry jest producentem jakich wielu, a ich obecne modele nie są w żadnym stopniu interesujące. Chciałbym wierzyć, że producent podniesie się z tego kryzysu, bo swojego czasu robili naprawdę świetne urządzenia. O których można było powiedzieć to, co telefonach Nokii. Że były solidne i godne zaufania.

Co sądzicie o przyszłości marki BlackBerry? Czy firma będzie potrafiła pokazać urządzenie, które sprawi, że chętnie sięgniecie po portfele?