Kategorie: HTC LG Motorola Newsy Samsung Sony Telefony

Flagowce z 2013 roku okazały się rewolucyjne. I właśnie dlatego ciągle są świetnym wyborem

Mamy 2015 rok i mogłoby się wydawać, że w ciągu dwóch ostatnich lat w dziedzinie urządzeń mobilnych dokonał się tak niebywały postęp, że teoretycznie flagowce z tamtego okresu są już mocno zestarzałe. Ale czy tak jest w praktyce?

Jakiś czas temu dzieliłem się z wami moimi przemyśleniami na temat tegorocznych średniaków. Jednym z nich było stwierdzenie, że flagowce A.D. 2013 są w każdym przypadku lepszym wyborem niż nawet najlepszy tegoroczny średniak. Jednak obserwując komentarze gsmManiaKów przy okazji prezentacji tegorocznych flagowców (czy ogólny ruch w sieci) dość często mogłem spotkać się z opinią, że ,,nie widzę sensu zamiany mojego flagowca X na tegoroczny model Y”, gdzie jako Y możecie wpisać sobie dowolnego flagowca z 2015 roku, a jako X topowe urządzenie nie tylko z zeszłego roku, ale co ciekawe nawet takie z 2013. Mowa tu o takich smartfonach czy phabletach jak: Samsung Galaxy S4, Samsung Galaxy Note 3, HTC One M7, LG Nexus 5, LG G2, Motorola Moto X czy Sony Xperia Z1. Czy mnie to dziwi? Absolutnie nie, i to z kilku różnych powodów.

Te flagowce ciągle są wspierane

Flagowce z 2013 roku ciągle są wspierane i w zasadzie wszystkie (a na pewno te wymienione) zostały zaktualizowane do Androida Lollipop. Wiem, nikogo to specjalnie nie powinno dziwić, w końcu flagowce mają to do siebie, że o to ich użytkownicy przez jakiś czas nie powinni się martwić. I właśnie dlatego część z nich nie widzi (przynajmniej na razie) sensu w zmianie swojego smartfona na nowego – zwłaszcza, gdy producenci przemycają część nowych funkcji (związanymi z nakładkami, nie Androidem) na starsze urządzenia. Niewiele zmienia fakt porzucenia przez producentów tych exflagowców (jak w przypadku One M7 i pewnie większości ze smartfonów wyżej wymienionych) teraz, tuż przed premierą Androida Marshmallow. Nie ma się co oszukiwać – nie ma żadnych szans na to, by większość nawet tegorocznych flagowców otrzymało stosowną aktualizację jeszcze w tym roku, co pokazała tegoroczna praktyka. Do tego czasu albo pojawią się kolejne flagowce, albo poprzednie stanieją i będzie można wymienić swoje urządzenie na nowe, nie wydając tym samym małej fortuny. Bo nie zawsze gra jest warta świeczki. A może jestem pragmatykiem i z tego wynika mój punkt widzenia?

Rewolucja. ,,Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”

Nie wszyscy z was się ze mną zgodzą, ale flagowce z 2013 roku były rewolucyjne. Spójrzmy choćby na moce obliczeniowe – większość flagowców z tamtego czasu pracowała na dwóch rewelacyjnych układach firmy Qualcomm i mam tu oczywiście na myśli Snapdragona 600 i 800. O ile ten pierwszy może już teraz tak bardzo nie zachwyca (choć nadal wygrywa z tegorocznymi średniakami, zwłaszcza układem graficznym), tak ten drugi nadal gwarantuje komfortową rozgrywkę w zdecydowaną większość gier ze Sklepu Google Play i to na najwyższych ustawieniach graficznych. Nie wspominam tu nawet o zaawansowanej wielozadaniowości, szybkim ładowaniu stron internetowych i tempie włączania aplikacji, ponieważ procesor ten sam w sobie nadal ma spore rezerwy mocy do tych czynności, chyba że kłodą u nogi staną się aktualizacje systemu, a jak powszechnie wiadomo te dość często potrafią ,,przymulić” nawet najbardziej zaawansowany procesor.

Rewolucyjne okazały się również aparaty fotograficzne w tamtych flagowcach (nie we wszystkich dla jasności ;)). Nie próbuje tym samym wmówić nikomu, że tegoroczne czy zeszłoroczne flagowce nic nie wniosły w tym segmencie, bo każde topowe urządzenie z 2015 roku robi zdjęcia lepsze od poprzedników, zwłaszcza w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Ale w jasny, słoneczny dzień różnice się zacierają i mogę się założyć, że większość z was ciągle uznałoby zdjęcia wykonane w letni, pogodny dzień Samsungiem Galaxy S4 czy LG G2 za bardzo dobre, a na pewno lepsze niż te robione większością tegorocznych średniaków. I tak chyba można powiedzieć o każdym aspekcie specyfikacji tych smartfonów.

Od dwóch lat nie mamy żadnych rewolucji w kwestii pracy na pojedynczym ładowaniu, ilość pamięci RAM również rośnie ślamazarnie (na szczęście jest coraz szybsza, ale to też nie jest regułą), a jakości wykonania w niektórych przypadkach już się nie da poprawić. Podobnie można powiedzieć o wyświetlaczach, szczególnie tych wykonanych w technologii LCD. Ekrany tego typu mogą być lepsze lub gorsze, ale już chyba w żaden sposób nie da się poprawić tych najlepszych (chyba, że jest co poprawić, jak słaby kontrast w LG G3). Producenci stosujący tego typu wyświetlacze próbują różnymi zagrywkami marketingowymi pokazać nam wyższość panelu w tegorocznym modelu nad tym obecnym w jego poprzedniku, ale powiedzmy sobie otwarcie – to w wyświetlaczach OLED tkwi przyszłość. Dowodem na potwierdzenie tej tezy niech będą ekrany Super AMOLED w kolejnych generacjach flagowców Samsunga, które rok w rok rozwijają się w tempie, które dla wyświetlaczy LCD są nie do osiągnięcia. I to prawdziwa zmiana, która potrafi zachęcić do zakupu nowszego urządzenia.

Trochę inaczej jest z ciągle rosnącą rozdzielczością wyświetlaczy w smartfonach, która moim zdaniem w żadnym wypadku nie może być nazywana rewolucją, a nawet termin ewolucja jest w tym przypadku mocno naciągany. Gdybym uważał, że na przekątnej mniejszej niż 6 cali (umowna granica dla smartfonów, albo jak kto woli phabletów) więcej pikseli niż gwarantuje nam Full HD jest wartością potrzebną, to z czystym sercem poparłbym ten pomysł. Jednak wykorzystać takie zagęszczenie pikseli można tylko w jeden sposób i mam tu na myśli wirtualną rzeczywistość – ale czy ta jedna jedyna korzyść jest warta tyle, ile żądają za nią producenci?

Ceny rosną i rosną…

… i to do absurdalnych poziomów. Zdaje sobie sprawę z faktu, że topowa elektronika, z najmocniejszymi dostępnymi podzespołami, wykonana ze szlachetnych materiałów i posiadająca logo renomowanego producenta na obudowie musi swoje kosztować, ale nie dajmy się ponieść absurdom. Za jeden z nich można uznać przekroczenie magicznej bariery 3 tysięcy złotych, a w tym roku miało to miejsce po raz pierwszy na tak dużą skalę. Takie zagrania mogą skutecznie odstraszyć od zakupu nowego flagowca w ciągu paru najbliższych miesięcy po ich zaprezentowaniu, a przecież na sprzedaż w tym okresie najbardziej liczą producenci wszelkiego typu urządzeń, nie tylko smartfonów. Coraz wyższe ceny mogą skutecznie zniechęcać do nowych zakupów, zwłaszcza gdy ktoś jest zadowolony z posiadanego do tej pory urządzenia.

A użytkownicy byłych flagowców mają powody do zadowolenia…

… i patrząc na obecną sytuację mam wrażenie, że będą je mieli jeszcze przez jakiś czas. Flagowce sprzed dwóch lat ciągle trzymają niezłą formę, znacznie lepszą niż podobne dwulatki w zeszłym roku. Wystarczy spojrzeć na sytuację półki średniej w tym i zeszłym roku by dostrzec, że jak w zeszłym roku Samsunga Galaxy S3 można było nazwać średniakiem, tak teraz określenie jego następcy w ten sposób byłoby dużym nieporozumieniem. Ostatnie zagrania na rynku procesorów przeznaczonych dla urządzeń mobilnych klasy średniej (i niższych) pokazują również, że nie ma co liczyć na znaczne wzmocnienie tego segmentu rynku i ktoś szukający większej wydajności będzie jeszcze jakiś czas skazany na wybór byłych flagowców. Wkroczyły one bowiem w segment cenowy, w którym debiutuje większość nowych urządzeń i trudno znaleźć argumenty świadczące o ich wyższość nad głównymi bohaterami dzisiejszych rozważań – czy dłuższe wsparcie, o którym część z was pisała pod naszym ManiaKalnym testem Motoroli Moto G 3gen., to rzeczywiście wystarczający argument? Dlatego w ich przypadku trzeba przeczekać, aż zniknie ,, podatek od nowości”, bo dopiero wtedy ich zakup będzie opłacalny.

Smartfony coraz wolniej się starzeją…

i to od nas zależy, czy jest to dobre, czy złe zjawisko. Ale jednego jestem pewien – flagowce z 2013 roku ciągle są świetnymi urządzeniami, które łączą klamrą półkę wyższą ze średnią. Kupując je każdy może wyjść na plus, nie są one bowiem wybitnie słabsze od swoich następców, a za to demolują prawie całą półkę średnią. I to w tym tkwi ich siła.

Ceny w sklepach

Samsung Galaxy S4 I9505

od: 900 zł »

Sony Xperia Z1

od: 327 zł »

Damian Kucharski

Znajdziesz mnie na LinkedIn bit.ly/linkedinDamianK

Najnowsze artykuły

  • Newsy
  • Operatorzy
  • Orange
  • Promocje

Orange Flex daje darmowe GB i 50% zniżki na pół roku. Pomoże Żabka

Orange Flex i sieć sklepów Żabka ma ofertę – zebrane za zakupy żappsy można teraz…

2 maja 2024
  • Artykuły
  • Newsy
  • Samsung
  • Telefony
  • Wiadomość dnia

Samsung znowu nie chce, bym kupił jego flagowca. Galaxy S25 Ultra nie będzie ideałem

Samsung Galaxy S25 Ultra dla niejednego ManiaKa będzie ideałem flagowca i najlepszym telefonem świata. Na…

2 maja 2024
  • Apple
  • iOS
  • Newsy

iOS pomoże w stresującej sytuacji. Premiera na dniach

iOS 17.5 i iPadOS 17.5 doczekają się bardzo przydatnej w kryzysowych sytuacjach funkcji. Ta ułatwi…

2 maja 2024
  • Promocje

Jak rowerów elektrycznych nie znoszę, tak ten sam bym kupił. Jest mocny, tani i w promocji za ponad 2 tysiące złotych mniej

Rowery elektryczne to zupełnie nie moja bajka, ale ten przykuwa uwagę kapitalną ceną i świetną…

2 maja 2024
  • Google
  • Newsy
  • Telefony

Łolaboga, w Polsce to nam Kuboty spadną. Cena „najlepszego średniaka 2024” jest absurdalnie wysoka

Ile trzeba będzie zapłacić za "najlepszego średniaka 2024 roku"? Nowy przeciek mówi o kwotach, za…

2 maja 2024
  • Newsy
  • OnePlus
  • Telefony

To zestawienie to kolejny dowód na to, że nowy OnePlus porozstawiał konkurencję po kątach

Nowe zestawienie AnTuTu wyraźnie pokazało, na które procesory w smartfonach warto stawiać. I wychodzi, że…

2 maja 2024