beyerdynamic Verio 200 to nietypowe słuchawki dla świadomych użytkowników – z otwartą konstrukcją, lekką formą i przestrzennym dźwiękiem. Nie tłumią świata, ale harmonijnie się z nim łączą. Czy są idealne do aktywności i codziennego słuchania bez ciśnienia w uchu? Sprawdziłem to w teście.
Spis treści
W świecie, gdzie producenci słuchawek ścigają się na głębię basu i agresywną redukcję szumów, rzadko kiedy trafia się na sprzęt, który odważnie idzie pod prąd. beyerdynamic, marka z długimi tradycjami w branży audio, nie boi się innowacji, a model Verio 200 jest tego doskonałym przykładem.
To słuchawki, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się niszowe, wręcz ekscentryczne, ale po głębszym poznaniu okazują się przemyślaną odpowiedzią na potrzeby bardzo specyficznej grupy użytkowników.
Nie jest to sprzęt, który ma zadowolić wszystkich i próbować udawać uniwersalne rozwiązanie. Wręcz przeciwnie – Verio 200 z dumą prezentują swoją otwartą konstrukcję typu open-ear, jasno komunikując swoje przeznaczenie.
To wybór dla tych, którzy nie szukają odcięcia od świata, a raczej synergii z otoczeniem, komfortu podczas aktywności fizycznej i naturalnego, przestrzennego brzmienia.
W kolejnych akapitach przyjrzymy się bliżej temu, jak beyerdynamic zrealizował swoją wizję. Sprawdzimy, czy nietypowa konstrukcja idzie w parze z ergonomią i funkcjonalnością, jak sprawują się w codziennym użytkowaniu oraz czy jakość dźwięku oferowana przez otwarte przetworniki sprosta oczekiwaniom najbardziej wymagających, a jednocześnie świadomych użytkowników.
Verio 200 dostępne są w trzech atrakcyjnych wersjach kolorystycznych, które przyciągają wzrok, ale robią to z klasą i bez zbędnego efekciarstwa. Ich cena w Polsce wynosi 699 zł.
Czy oryginalność i jakość wykonania są warte tej kwoty? Czy to właśnie ten model, który zmieni Twoje postrzeganie słuchawek o otwartej konstrukcji i sprawi, że na nowo odkryjesz muzykę w połączeniu ze światem?
Komfort i konstrukcja beyerdynamic Verio 200 – nie dla każdego, ale dla tych, którzy wiedzą, czego chcą
Zacznijmy od rzeczy najważniejszej – beyerdynamic Verio 200 nie udają, że są czymś, czym nie są. Ich konstrukcja typu open-ear od razu sugeruje, że mamy do czynienia ze sprzętem dedykowanym określonemu użytkownikowi. To słuchawki stworzone z myślą o ruchu, o treningu, o aktywności w przestrzeni, a nie o wielogodzinnym siedzeniu przy biurku.
Forma oparta na haczykowym kształcie może początkowo zaskakiwać, ale po kilku użyciach staje się naturalna. Trzeba po prostu zrozumieć, że te słuchawki nie wchodzą do kanału usznego – one z nim współpracują z zewnątrz. I jeśli ktoś zaczyna swoją przygodę z takim rozwiązaniem, początkowy moment adaptacji jest całkowicie normalny.
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że Verio 200 nosi się pewnie – nawet podczas intensywniejszego biegu czy dynamicznych ruchów. Nie ma tu mowy o luzie czy przesuwaniu się. Konstrukcja trzyma się ucha bez żadnych dramatów.
W dodatku są lekkie, a zastosowane materiały sprawiają, że nie czuć ich w czasie użytkowania, co jest dużym plusem. Ochrona IP54 pozwala czuć się bezpiecznie – słuchawki przetrwają pot i lekki deszcz bez żadnych problemów. Choć oczywiście nie oznacza to, że można je z czystym sumieniem wrzucić pod kran. To raczej odporność użytkowa, a nie pancerna.
Etui? Tu zaczynają się pierwsze kompromisy. Jest duże – to fakt, którego nie da się pominąć. I choć jego cienki profil sprawia, że jeszcze jakoś mieści się do torby treningowej czy plecaka, w kieszeni spodni nie ma dla niego miejsca.
Ale uczciwie – kto zabiera etui ze sobą na siłownię? W moim przypadku, kiedy wychodzę, słuchawki są już na uszach, a etui zostaje w domu. W środku znajdziemy bardzo silne magnesy, które zaskakująco skutecznie przyciągają słuchawki na miejsce – wystarczy lekki ruch i wszystko wskakuje, jak trzeba. Jakość wykonania samego futerału także nie zawodzi – silikonowa obudowa, przycisk parowania wewnątrz, USB-C z tyłu – wszystko wygląda i działa solidnie.
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
Dotykowe panele sterujące również mają swoje plusy i minusy. Z jednej strony są szybkie i precyzyjne. Z drugiej – ich duża powierzchnia sprawia, że bardzo łatwo o przypadkowe kliknięcie podczas poprawiania pozycji słuchawki.
Kilka razy zdarzyło mi się niechcący zatrzymać utwór lub włączyć asystenta głosowego. Czy to problem? Raczej niuans. Trzeba się po prostu nauczyć, jak z tym sprzętem obchodzić się intuicyjnie. Za to gdy już nauczysz się go używać, sterowanie gestami bez sięgania po telefon to wygoda, której trudno się pozbyć.
Verio 200 to nie są słuchawki, które mają podobać się każdemu. Ich forma, wielkość etui, sposób zakładania – wszystko to wymaga zrozumienia intencji producenta. Ale jeśli wiesz, czego szukasz – otwartego brzmienia, wygody podczas treningu i komfortu użytkowania bez ciśnienia w kanale słuchowym – to wiesz, że trafiłeś dobrze.
I właśnie na tym polega urok tego modelu – nie próbuje zadowolić wszystkich. Zamiast tego oferuje świetnie przemyślaną konstrukcję dla tych, którzy są aktywni z wyboru, nie z obowiązku.
Verio 200 nie starają się być wszystkim dla wszystkich – są dokładnie tym, czym mają być: solidnym, komfortowym i dopracowanym narzędziem dla aktywnych użytkowników.
Sterowanie beyerdynamic Verio 200 – wygoda czy wyzwanie?
Sterowanie w beyerdynamic Verio 200 to temat, który zdecydowanie zasługuje na osobny rozdział. Z jednej strony działa błyskawicznie i precyzyjnie – stuknięcie palcem wystarczy, by zatrzymać muzykę, odebrać połączenie czy aktywować asystenta głosowego.
Z drugiej jednak, ich duża, płaska powierzchnia dotykowa bywa zdradliwa. Wystarczy lekko poprawić słuchawkę za ucho, by niechcący wstrzymać odtwarzanie lub odpalić Siri. Czy to duży minus? Dla mnie to raczej kwestia przyzwyczajenia. Po kilku dniach wiedziałem już, jak się z nimi obchodzić i gdzie nie dotykać – a kiedy nauczyłem się tego nawyku, cała reszta zaczęła działać jak trzeba.
Układ gestów jest logiczny, a reakcje słuchawek są natychmiastowe. Pojedyncze dotknięcie – pauza. Podwójne – przeskok do przodu. Trzy stuknięcia – wracamy do poprzedniego utworu. Dłuższe przytrzymanie? Asystent głosowy.
Co ciekawe, można też regulować głośność, choć nieco mniej intuicyjnie – przez dotknięcie i przytrzymanie panelu. W praktyce działa to całkiem nieźle, ale przydałby się może delikatny dźwiękowy feedback, który informowałby, że system rozpoznał gest. Czasem nie miałem pewności, czy zmiana została zarejestrowana, dopóki nie usłyszałem efektu.
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
Doceniam możliwość personalizacji w aplikacji mobilnej. Można przypisać różne funkcje do lewej i prawej słuchawki, co daje większą elastyczność – szczególnie, jeśli ktoś preferuje korzystanie z jednej strony. Aplikacja pozwala też wprowadzić zmiany w czułości panelu, choć nie każdemu będzie się chciało z tym bawić.
Ja po prostu dostosowałem się do ich domyślnego zachowania i na co dzień wcale nie tęsknię za przyciskami fizycznymi. Wręcz przeciwnie – dotykowe sterowanie w Verio 200 pasuje do ich dynamicznego charakteru i sportowego przeznaczenia.
Wszystko działa, dopóki robisz to świadomie. Najwięcej przypadkowych aktywacji zdarzało się podczas wyjmowania słuchawek z etui lub ich zakładania. Ich panel dotykowy jest wrażliwy i czasem trudno uniknąć zbędnego gestu, szczególnie gdy masz mokre dłonie po treningu.
Ale tak naprawdę – która para słuchawek true wireless nie ma tego problemu? W beyerdynamic Verio 200 to raczej detal, nie wada. Taka cena za wygodę sterowania bez sięgania po smartfon.
Sterowanie w Verio 200 potrafi być intuicyjne, ale wymaga wyczucia – gdy już je złapiesz, nie chcesz wracać do przycisków.
Łączność i bateria w beyerdynamic Verio 200 – wygoda codzienności
Ośmiogodzinna praca na jednym ładowaniu to wynik, który zaskoczył mnie pozytywnie – szczególnie jak na słuchawki typu open-ear. Gdy doliczymy do tego kolejne 27 godzin z etui, mamy realną szansę na kilka dni używania bez potrzeby sięgania po ładowarkę. Dla porównania: HUAWEI FreeArc zatrzymują się na 6.5 godzinach, a Teufel AIRY OPEN TWS na sześciu.
W praktyce nieco skrócony czas odtwarzania – zależny od poziomu głośności i używanego kodeka – nie wpływa znacząco na komfort. Szybkie 10-minutowe ładowanie, które daje godzinę pracy, ratuje sytuację, gdy zostajemy z rozładowanymi słuchawkami tuż przed wyjściem.
W codziennym użytkowaniu najważniejsze jest jednak to, że beyerdynamic Verio 200 po prostu nie zawodzą. Nie trzeba się martwić, czy bateria padnie w połowie dnia – szczególnie że wystarczy na chwilę włożyć je do etui, by zyskać dodatkowy czas.
Doceniam też krótki czas pełnego ładowania – około 90 minut to więcej niż przyzwoity wynik. Można zapomnieć o nich na chwilę, wrócić po półtorej godziny i znów cieszyć się pełną funkcjonalnością. Warto jednak wspomnieć, że zabrakło wsparcia dla ładowania bezprzewodowego
Jeśli chodzi o łączność, beyerdynamic postawił na standard Bluetooth 5.3, czyli wszystko, czego potrzebujemy dziś do stabilnego i szybkiego połączenia. Wsparcie dla kodeków SBC, AAC i aptX Adaptive może wyglądać imponująco na papierze, ale nie oszukujmy się – konstrukcja open-ear nie pozwoli w pełni wykorzystać ich potencjału.
Trzeba być realistą: w głośnym otoczeniu subtelne różnice między kodekami po prostu giną. Mimo to dobrze, że producent nie zrezygnował z pełnego pakietu – dzięki temu słuchawki zyskują na uniwersalności.
Zdecydowanie warto także wspomnieć o multipoint. Możliwość jednoczesnego połączenia z laptopem i smartfonem to już nie tylko ciekawostka, ale standard. Słuchawki Verio 200 przełączają się płynnie, bez zawieszeń i opóźnień.
Proces parowania również jest prosty i szybki – wystarczy otworzyć etui i dodać słuchawki w ustawieniach Bluetooth. Zabrakło jednak Google Fast Pair, co dla niektórych może okazać się niedociągnięciem.
Czas pracy na jednym ładowaniu, szybkie ładowanie i stabilna łączność Bluetooth sprawiają, że beyerdynamic Verio 200 to sprzęt, który w codziennym użytkowaniu daje pewność i spokój.
Aplikacja i jakość rozmów w beyerdynamic Verio 200 – wszystko pod ręką, prawie wszystko pod kontrolą
Odświeżona aplikacja beyerdynamic robi świetne pierwsze wrażenie. Widać, że została zaprojektowana od zera z myślą o modelu Verio 200 – jest czysta, przejrzysta i szybka.
Już ekran główny sprawia, że czujemy się jak w dobrym systemie audio: poziom naładowania baterii każdej ze słuchawek oraz etui pokazany jest w sposób graficzny i czytelny. Na plus zasługuje też odświeżony wygląd – wszystko wygląda tak, jakby zostało zaprojektowane z myślą o codziennym komforcie, nie tylko o zaawansowanych użytkownikach. To miła zmiana.
Największe wrażenie robi jednak sekcja EQ. Mamy do dyspozycji kilka gotowych presetów, takich jak pop, jazz czy klasyka, ale najciekawsza jest opcja manualnej regulacji w pięciu pasmach – od 64 Hz aż po 8 kHz.
Przy konstrukcji open-ear nie każdy detal da się wyciągnąć, ale mimo to dopasowanie brzmienia do własnych preferencji jest zauważalne i przyjemne. Cieszy też obecność animacji – to nie tylko estetyka, ale także poczucie kontaktu z tym, co aktualnie dzieje się w słuchawkach. Nie jest to aplikacja, którą otwierasz raz i zapominasz – wracałem do niej kilkukrotnie, żeby popracować nad brzmieniem.
Niestety, nie wszystko tu zagrało idealnie. Choć aplikacja pozwala zmienić układ sterowania gestami, to nie możemy przypisać do nich funkcji regulacji głośności. Szkoda, że akurat tego gestu nie możemy dostosować, aczkolwiek dobrze, że jest sama możliwość zwiększania i zmniejszania poziomu głośności z poziomu słuchawek.
A co z jakością rozmów? Verio 200 wypadają poprawnie, ale bez fajerwerków. Mikrofony zbierają głos w sposób zrozumiały, choć przy większym wietrze czy hałasie w tle system nie zawsze sobie radzi.
Tu również daje się we znaki konstrukcja open-ear – brak izolacji powoduje, że słyszysz wszystko dookoła, co czasem utrudnia skupienie się na rozmowie. Z drugiej strony – w cichych warunkach rozmowy przebiegają bezproblemowo. Do rozmów przy biurku? Tak. Do rozmów w ruchu, na zatłoczonym chodniku? Już z pewnym zastrzeżeniem.
Aplikacja beyerdynamic to jedno z najmocniejszych ogniw modelu Verio 200 – nowoczesna, funkcjonalna i dopracowana. Szkoda tylko, że zabrakło pełnej kontroli nad gestami – to detal, który dziś robi ogromną różnicę.
Dźwięk otwarty na przestrzeń – jakość audio beyerdynamic Verio 200
Słuchawki douszne o konstrukcji otwartej to wyjątkowa kategoria – nie dla każdego i nie na każdą okazję. W przypadku beyerdynamic Verio 200 (z 16.22-milimetrowymi, niestandardowymi przetwornikami dynamicznymi z grafenu) mamy do czynienia z modelem, który gra według własnych zasad.
Model ten oferuje naturalną przestrzeń, powietrze i swobodę brzmienia. To słuchawki stworzone do spokojnego słuchania, a nie do analizowania każdego szczegółu w warunkach studyjnych.
Ich charakter brzmienia nie jest spektakularny, ale za to uczciwy. Domyślne ustawienia audio są raczej zachowawcze. Bez sięgania po korektor trudno mówić o głębokim basie czy wyrazistym wokalu.
Dźwięk jest otwarty, szeroki, ale też pozbawiony tej gęstości, jakiej oczekuje się od modeli nastawionych na pełne zanurzenie w muzyce. Nie jest to wada – to świadoma decyzja konstrukcyjna, która przekłada się na większe bezpieczeństwo użytkowania w ruchu i bardziej naturalny odbiór dźwięku w przestrzeni.
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- beyerdynamic Verio 200 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
Z pomocą przychodzi aplikacja i korektor, który daje pole do działania. Subtelne korekty potrafią dodać wyrazu i energii, ale nie spodziewajmy się cudów. Głębokiego subbasu tutaj nie będzie – i to zupełnie w porządku.
beyerdynamic nie ukrywa, że Verio 200 mają grać naturalnie, nie spektakularnie. W wielu gatunkach muzycznych ta powściągliwość się opłaca – instrumenty brzmią klarownie, scena dźwiękowa jest szeroka, a wrażenie obecności muzyków w przestrzeni potrafi zaskoczyć.
Ważne jest jedno – środowisko, w jakim słuchamy. Otwarta konstrukcja nie filtruje dźwięków otoczenia, przez co odbiór muzyki zależy od miejsca, w którym się znajdujemy.
Cisza w mieszkaniu to zupełnie inne doświadczenie niż zgiełk miasta czy podmuchy wiatru podczas jazdy rowerem. W hałasie brzmienie traci wyrazistość, a subtelności giną w tłumie. To słuchawki, które zachęcają do zwolnienia tempa, a nie do ścigania się z otoczeniem.
Jakość dźwięku jest więc efektem kompromisu – ale to kompromis świadomy i przemyślany. Wokale brzmią naturalnie, instrumenty zachowują swoje proporcje, a średnie tony wybrzmiewają czysto i czytelnie.
Nie ma tu sztucznego pogrubiania, nie ma efektownego wow – jest za to konsekwencja i przejrzystość. Dla wielu słuchaczy to może być dokładnie to, czego szukają, zwłaszcza jeśli szukają partnera do spokojniejszego słuchania w ciągu dnia.
Czy beyerdynamic Verio 200 to model dla każdego? Zdecydowanie nie. Ale jeśli wiesz, czego chcesz od słuchawek dousznych i cenisz naturalność brzmienia bardziej niż efekciarstwo, to możesz się pozytywnie zaskoczyć. Te słuchawki nie błyszczą, one pracują w tle, pozwalając muzyce oddychać. A to czasem więcej warte niż spektakularny bas czy iskrzące się detale.
Verio 200 oferują uczciwy, naturalny i przestrzenny dźwięk, który wymaga odpowiednich warunków, by pokazać swoje zalety – ale gdy te są spełnione, potrafią naprawdę zaskoczyć.
Czy warto kupić beyerdynamic Verio 200?
Gdy myślę o słuchawkach, które robią coś inaczej, beyerdynamic Verio 200 natychmiast przychodzą mi do głowy. Nie dlatego, że są krzykliwe albo próbują na siłę zaskoczyć – wręcz przeciwnie. To konstrukcja, która działa w tle codzienności, nie próbując odcinać nas od świata, a jednocześnie proponując całkiem przekonującą jakość dźwięku.
Nie są to jednak słuchawki dla każdego. Jeśli szukasz wyraźnej separacji, głębokiego basu i całkowitego zanurzenia, Verio 200 mogą wydać się zbyt lekkie. Ale jeśli cenisz naturalność i komfort słuchania, to może być dokładnie to, czego potrzebujesz.
W praktyce Verio 200 najlepiej sprawdzają się podczas codziennych aktywności – spaceru, jazdy na rowerze czy pracy z laptopem przy otwartym oknie. Przewiewna konstrukcja pozwala słyszeć, co dzieje się wokół, bez uczucia oderwania od rzeczywistości.
Właśnie to czyni je bardziej użytkowym narzędziem niż typową maszynką do grania. Nie są idealne pod każdym względem – sterowanie dotykowe potrafi się czasem rozminąć z intencją, a scena dźwiękowa nie ma aż takiej głębi, jak w modelach dokanałowych. Ale mimo to – i może właśnie dzięki temu – trudno mi było się z nimi rozstać.
Z mojej perspektywy największym atutem Verio 200 jest to, jak dobrze łączą wygodę z równym, zbalansowanym dźwiękiem. Nie dominują, nie narzucają się – po prostu są obecne i gotowe do działania. To sprzęt stworzony z myślą o użytkowniku, który nie chce rezygnować z kontaktu z otoczeniem, a jednocześnie ceni sobie klarowność i kulturę brzmienia.
I choć zdaję sobie sprawę, że wiele osób szuka w słuchawkach czegoś wow, tutaj wow przychodzi dopiero z czasem – kiedy zaczynasz doceniać, że nic Cię nie boli, nic nie uwiera, a muzyka płynie lekko i naturalnie.
Warto dodać, że beyerdynamic Verio 200 dostępne są w trzech dobrze dobranych wersjach kolorystycznych: klasycznej czerni, subtelnym beżu i wyróżniającej się czarno-pomarańczowej kombinacji. W polskich sklepach kosztują 699 zł – sporo jak na słuchawki otwarte, ale w mojej opinii ich wykonanie, aplikacja, dobre kodeki Bluetooth i komfort noszenia skutecznie bronią tej ceny.
Verio 200 to nie słuchawki dla każdego, ale dla tych, którzy je zrozumieją, mogą stać się codziennym towarzyszem – nienachalnym, ale godnym zaufania.
|
ZALETY
|
WADY
|
Ceny beyerdynamic VERIO 200
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.














