Stało się coś niewyobrażalnego wczoraj. Google ogłosiło, że Androidowy Quick Share od teraz staje się kompatybilny z… iPhone-owym AirDropem. Czyżbyśmy mieli do czynienia z długo wyczekiwaną współpracą amerykańskich gigantów? Co jeszcze ciekawsze, nie, bo wygląda na to, że Google dokonało tego bez pomocy Apple.
Apple miało AirDropa, z kolei Google „wymyśliło” Quick Share jako metodę szybkiego i prostego przesyłania plików pomiędzy urządzeniami. Oczywiście, nie były one ze sobą kompatybilne, przynajmniej do tej pory. Bo w sumie, to czym są te funkcje i o jakie „protokoły” się opierają? Powiedzieć, że to nie jest żaden rocket science, to jakby nic nie powiedzieć.
Google „złamało” iPhone-owego AirDropa. Ale czym jest Quick Share i AirDrop?
Na początek może lekkie przypomnienie, czym są obydwie funkcje. Z Androidowego punktu widzenia, Quick Share zapewnia możliwość szybkiego i prostego przesyłania plików pomiędzy różnymi telefonami na tym właśnie systemie operacyjnym. Różni producenci mają jednak także swoje „odmiany” tego rozwiązania, działające jedynie w swoim ekosystemie. Podobnie ma Apple ze swoim AirDropem, który — do tej pory — działał jedynie z urządzeniami firmy Tima Cooka.
To się jednak zmieniło wczoraj, kiedy to Google na swoich mediach społecznościowych, postanowiło się podzielić zwyczajnie bombową informacją. Bez ceregieli ogłosili, że seria Google Pixel 10 otrzymuje możliwość wysyłania oraz odbierania plików, także na iPhone-y, za pomocą Quick Share oraz AirDropa właśnie. Jeżeli zastanawiacie się, jak to w ogóle było możliwe, to musicie wiedzieć, że obydwie te funkcje bazują głównie na Bluetooth.
To nie jest wykorzystywanie (zwykle) nawet WiFi w paśmie 2,4 GHz, tylko Bluetootha właśnie. Nie jest to skomplikowana metoda przesyłania informacji pomiędzy urządzeniami, ale — jak widać — da się ją usprawnić, by była prostsza i szybsza. Zapewne wszedł tutaj „reverse engineering”, chociaż skąd pewność, że Apple tutaj nie zagrało? Cóż, cisza od „największego konkurenta” chyba mówi sama za siebie.
„Świat nie będzie już taki sam” – tak, to tego kalibru sprawa, choć z pozoru błaha
Do tej pory wiele przerzucanie plików pomiędzy telefonami na Androidzie a modelami od Apple było — lekko mówiąc — upierdliwe. Teraz będzie się to zmieniać, właśnie dzięki temu, czego dokonało Google, „łamiąc” funkcję AirDrop, a raczej sprytnie modyfikując Quick Share do bycia z nią kompatybilnym. Będzie szybko, będzie prosto i o wiele przyjemniej, niżeli wyglądało to do tej pory. Nie będzie też zwyczajnie momentów, w których w paczce znajomych ta „jedna” osoba z Androidem będzie miała problem z otrzymaniem, bądź przesłaniem jakiegoś mema, zdjęcia, czy innego pliku.
A tego typu sytuacje doprowadzały nawet do tego, że taka osoba zwyczajnie przesiadała się na produkty od Apple. Teraz zdecydowanie tego typu „odpływ” użytkowników będzie pomału uszczelniany, chociaż zastanawiać może jedno — czy Tim Cook i spółka nie zablokują tej kompatybilności? No bo jak to tak, bez ich udziału zrobić coś takiego, to mały „policzek” w kontekście funkcjonalności dalej dość zamkniętego iOS-a.
Oczywiście, to jedynie „policzek” marketingowy w jakimś stopniu, bo jeżeli rzeczywiście by to był problem dla włodarzy giganta z Cupertino, to zapewne szybką łatką by temu zapobiegli. Ale jaki by mieli w tym interes, patrząc na ostatnie wydarzenia pomiędzy obydwoma firmami? Google bowiem udostępniło Apple-owi swoje Gemini AI, by obsłużyło „nową” Siri, która — o zgrozo — w końcu będzie mogła współgrać z językiem polskim.
Android oraz iOS coraz bardziej się do siebie zbliżają, a Quick Share i AirDrop to — prawdopodobnie — dopiero początek
Wygląda na to moi mili, że powoli dobiegać może końca „wojna” systemów, która trwała od ich samego początku. iOS charakteryzował się mocno zamkniętą formą, która przez ostatnie lata skręca w coraz bardziej „otwartą” stronę, pod naprawdę różnymi względami. Dzisiejszy temat jest na to świetnym przykładem, bo 5 lat temu raczej nikt sobie nie wyobrażał, by nagle telefon z Androidem był w stanie korzystać z AirDropa.
Z drugiej strony Android zaczynał jako bardzo otwarty system, a obecnie zmierza coraz mocniej w kierunku „zamknięcia się” na różne zewnętrzne aplikacje, modyfikacje itd. To już nie czasy, gdzie na potęgę wgrywało się custom romy z XDA, by telefon działał lepiej, bądź by zwyczajnie dostał jakieś nowe funkcje, bądź nowszą wersję systemu. Mówi się także o tym, jakoby Google coraz bardziej utrudniało życie osobom tworzącym zewnętrzne aplikacje, niebędące w Sklepie Play.
Wszystko — jak widać — zmienia się. Czy na lepsze, czy na gorsze, to zapewne wyjdzie w kolejnych miesiącach, czy latach. To też zależy dla kogo, bo słychać zarówno fanów Apple, którzy niespecjalnie są zadowoleni z pewnych zmian w kierunku otwartości, jak i Google, gdzie sytuacja jest odwrotna. Jak to mówią — poczekamy, zobaczymy, a obecnie można myślę cieszyć się ze współpracy Quick Share-a i AirDropa.
Źródło: Android, opracowanie własne
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.









