Czy w 2019 roku nadal warto kupić Huawei Mate 20 Lite? Sprawdziłem to, spędzając z nim ponad dwa tygodnie. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią po krótkich testach Huawei Mate 20 Lite.
W moje ręce na dłuższy czas trafił Huawei Mate 20 Lite. Od jego premiery minęło już ponad pół roku, a ja sprawdzam, czy to nadal smartfon wart zakupu w 2019 roku. Zapraszam do zapoznania się z maniaKalną, krótką recenzją Huawei Mate 20 Lite.
Jakość wykonania obudowy jest świetna
Huawei bezapelacyjnie wie, jak powinno się robić średniaki, by cieszyły oczy nie mniej niż flagowce. Oczywiście – ramki nie są tak cienkie, co w przypadku modeli z najwyższej półki cenowej, ale nawet pół roku po premierze te w Huawei Mate 20 Lite specjalnie nie rażą poczucia estetyki. Gdybym miał określić design w dwóch słowach, to użyłbym sformułowania „klasyka gatunku”. Jak to w średniej półce Androida bywa, mamy tu do czynienia z nieśmiertelnym w 2018 roku duetem podbródek i notch.
Do obecności jednego i drugiego szybko się przyzwyczaiłem. Wcięcie nie wpływa specjalnie na widoczność powiadomień, więc szybko nauczyłem się nie zwracać na niego uwagi. Nie jest też tak szerokie, jak zdarza się to w smartfonach konkurencji, nawet pozbawionych podwójnego aparatu do selfie, który tutaj znajdziemy. Podbródek jest jednocześnie na tyle cienki, by nie zmieścił się nam nim skaner odcisku palca (nad czym boleję, ale da się z tym żyć), ale na tyle szeroki, by w trybie horyzontalnym wygodnie można było położyć na nim kciuk.
Do ergonomii w zasadzie nie mam żadnych zastrzeżeń, bo Huawei Mate 20 Lite świetnie leży w dłoni. Zaoblone krawędzie boczne i odpowiednie rozłożenie wagi wydatnie w tym pomagają. Smartfon jest za to śliski, ale równie dobrze mogę to napisać o setkach urządzeń z tej półki cenowej – dwie tafle szkła sprawowały się w porządku, nie łapiąc rys. Łapały za to setki odcisków palców, ale oba problemy można wyeliminować za pomocą przezroczystego etui, które znalazłem w pudełku. Miło, że producent zdecydował się na taki dodatek.
Ramki anten zostały niemal całkowicie zamaskowane, a przyciski fizyczne są świetnie osadzone – nie ma tutaj mowy o żadnych luzach. Dobrze, że Huawei nie oszczędzał na złączu do ładowania, którym w Huawei Mate 20 Lite jest na szczęście USB-C. Obok niego znalazło się złącze słuchawkowe i głośnik – niestety tylko pojedynczy, ale w tej cenie spokojnie można to zaakceptować.
Duży i dobry ekran
Ekran Huawei Mate 20 Lite jest spory, bo ma przekątną 6.3 cala. To niezła matryca, do której zasadniczo nie ma specjalnych zastrzeżeń. Rozdzielczość FullHD+ przekłada się na zagęszczenie pikseli na poziomie 409 ppi, a stosunek powierzchni wyświetlacza do całego frontu to ponad 80 procent. Oba te parametry są całkowicie akceptowalne w tej cenie. Został wykonany w technologii IPS, co w przy obecnej cenie około 1200 złotych nie powinno dziwić – poza średniakami Samsunga ciężko mi znaleźć smartfon, który dysponowałby matrycami OLED.
W ustawieniach możemy dopasować sobie nasycenie kolorów do własnych upodobań, ukryć notcha, zmienić rozdzielczość ekranu i ustawić w jakich godzinach ma być aktywny tryb ochrony wzroku. Słowem – klasyka, do której Huawei przyzwyczaiło nas przez lata. Bardzo dobrze wypadają też kąty widzenia, a oglądanie wideo w dwie osoby nie sprawia problemów.
Huawei Mate 20 Lite nieźle sprawdza się jako narzędzie do czytania w ciemnościach. Minimalna jasność jest na tyle niska, że ekran nigdy nie razi w oczy. To samo mogę powiedzieć o jasności maksymalne, która w słoneczny dzień pozwala na komfortowe korzystanie ze smartfona. Mam tylko jedną uwagę – w moim przypadku czujnik światła sprawdzał się średnio, bo w większości przypadków jasność maksymalna była dla mnie zdecydowanie zbyt wysoka.
Wydajność i wyposażenie zaskakują na plus
Za moce obliczeniowe w Huawei Mate 20 Lite odpowiada procesor Kirin 710 i 4 GB RAM. Taki zestaw pozwala na płynną pracę w zasadzie w każdych warunkach, a sporadyczne spowolnienia przy naprawdę przeładowanej pamięci operacyjnej należą do rzadkości. Smartfon dobrze radził sobie z zarządzaniem pamięcią, a aplikacji odpalone rano po kilku godzinach nadal nie wymagały ponownego załadowania.
Krótko mówiąc – Mate 20 Lite działa dokładnie tak, jak oczekiwałbym od urządzenia za ponad tysiąc złotych. W innych recenzjach znalezionych w sieci znalazłem sporo narzekania na płynność pracy – wygląda więc na to, że aktualizacje zrobiły swoje, bo w 2019 roku problemy nie występują.
Co z grami? Układ graficzny Mali-G51 MP4 radzi sobie nieźle. PUBG może stanowić dla niego nieco za duże wyzwanie, bo momentami rozgrywka nie był płynna, ale większość gier ze Sklepu Google śmiga bez problemów. Co ważniejsze, nie zauważyłem, by smartfon nagrzewał się podczas grania. W zasadzie cały czas pozostaje przyjemnie chłodny, a wyższe temperatury zdarzają się w zasadzie tylko w przypadku jednoczesnego grania i ładowania.
Android Oreo i niezłe zaplecze komunikacyjne
Fanów szybkich aktualizacji czeka w przypadku Huawei Mate 20 Lite rozczarowanie. W obecnej chwili smartfon nadal działa na Androidzie 8.1 Oreo, który rzecz jasna został przykryty nakładką EMUI – tutaj w wersji 8.2.0. Poprawki zabezpieczeń są datowane na luty 2019, więc nie można mówić o tragedii. Czy zostanie zaktualizowany do Androida Pie? Pewnie tak, ale datę takiej aktualizacji ciężko przewidzieć. EMUI to jednak przemyślana i ładna nakładka, w której wiele rzeczy można spersonalizować. Nie zabrakło użytecznych dodatków, takich jak menedżer telefonu, sejf czy szczególnie przydatny przy tak dużym ekranie przycisk wiszący.
Na wyposażeniu jest podwójne złącze kart w standardzie nanoSIM, które przy wykorzystaniu modemu LTE oferuje szybką transmisję danych. Warto jednak pamiętać, że nie jest to hybrydowy slot. Nie zabrakło oczywiście dwuzakresowego WiFi oraz Bluetooth w wersji 4.2. Nigdy nie miałem problemów z działaniem zasięgu któregokolwiek z modułów łączności – tak jak z jakością rozmów, która nie wyróżnia się ani na plus, ani na minus. Na pokładzie jest również NFC, co doceni każdy przyzwyczajony do płacenia telefonem.
Żadnych zastrzeżeń nie mogę mieć za to do czytnika linii papilarnych – jak zwykle w przypadku tego producenta skaner zachowuje się wzorowo. Umieszczono go na pleckach w dobrym miejscu, po wyjęciu w kieszeni palec sam trafia w skaner. To jednak niejedyna metoda odblokowania ekranu – możemy to też zrobić za pomocą skanowania twarzy, co jest wolniejsze i znacznie mniej bezpieczne.
Aparat jest niezły, ale nic więcej
Kupując Huawei Mate 20 Lite, wejdziemy w posiadanie aż czterech aparatów. Główny składa się z dwóch matryc – 20 i 2-megapikselowej, z których ta druga odpowiada za pomiar głębi. Nie zabrakło też wsparcia dla sztucznej inteligencji, o której możliwościach będzie nieco później. Obiektyw ma jasność f/1.8, co powinno przełożyć się na niezłą jakość zdjęć w gorszych warunkach oświetleniowych. A jak jest w rzeczywistości?
Jak na średniaka przystało, ogólna ocena wypada średnio. Kiedy światła jest dużo, to przy pomocy Mate 20 Lite możemy zrobić przyjemnie wyglądające dla oka fotografie. Przyczepić się można do nieco zbyt skromnej rozpiętości tonalnej, ale szczegółowość oceniam już pozytywnie. Tryb AI (włączony domyślnie) nie oddaje kolorów naturalnie – zawsze są podbite, co nie każdemu będzie odpowiadać. Na plus zasługuje nieźle działający HDR, który potrafi wydobyć całkiem sporo szczegółów z cieni.
Im dalej w las (czyli im światła jest mniej), tym bardziej wychodzą braki. Huawei potrafi robić smartfony wprost stworzone do gorszych warunków oświetleniowych, ale Mate 20 Lite na pewno do nich nie należy. W pomieszczeniach jest jeszcze znośnie, ale przy świetle ulicznych latarni ciężko jest zrobić dobrze wyglądające i nieporuszone zdjęcie.
W kwestii nagrywania wideo jest przeciętnie. Najbardziej doskwiera brak stabilizacji, co zresztą możecie sami ocenić na poniższym materiale. Zabrakło nagrywania w 4K, a przy FullHD możliwe jest to przy 60 klatkach na sekundę. Przednim aparatem nagramy zaś wideo o rozdzielczości FullHD, ale przy 30 klatkach.
Podwójny aparat znajdziemy również na froncie. Co ciekawe, posiada on wyższą rozdzielczość głównej matrycy (24 megapiksele). Dodatkowy obiektyw również dysponuje matrycą o rozdzielczości 2 megapikseli. Jak sobie radzi? Powiedziałbym, że Mate 20 Lite to bardzo dobry wybór dla fanów selfie za takie pieniądze. Odcięcie od tła nie jest może tak dobre jak w przypadku średniaków od Xiaomi, ale i tak nie ma na co narzekać.
Bateria to spora zaleta Huawei Mate 20 Lite
Huawei Mate 20 Lite został wyposażony w spory akumulator, bo posiadający pojemność 3750 mAh, a więc wielkość ponadprzeciętną w tej półce cenowej. Taki zapas mocy spokojnie pozwoli nam na cały dzień bardziej intensywnego użytkowania (odłączenie od prądu około 7 rano, Slack, sieci społecznościowe, dwie godziny przeglądania sieci, godzina grania, sporo Spotify w tle). Około 23 wskaźnik baterii rzadko spadał poniżej 20 procent. W mniej intensywnych scenariuszach po ładowarkę sięgałem raczej co drugi dzień. SoT na poziomie 5-6 godzin to norma (mam tutaj na myśli LTE).
W pudełku znalazłem ładowarkę o mocy 10W. Pozwala ona na pełne naładowanie urządzenia w około 110 minut, co w tej klasie może uchodzić za niezły wynik, choć w porównaniu do niewiele droższej Motoroli Moto G7 Plus sprzęt Huawei odpada w przedbiegach. Podsumowując, Huawei Mate 20 Lite będzie dobrym wyborem dla tych, którzy nie chcą nosić ze sobą powerbanka – wbudowany akumulator wystarczy z nawiązką.
Czy warto kupić Huawei Mate 20 Lite?
Muszę przyznać, że po przesiadce znacznie droższego urządzenia, nie miałem specjalnych problemów z korzystania z Huawei Mate 20 Lite. Zacznę od zalet, bo jest ich całkiem sporo. Zanim jednak o tym, to odniosę się do ceny. Smartfon na start kosztował 1600 złotych i za taką kwotę musiał konkurować na przykład ze świetnym POCOPHONE F1. Teraz w kwocie 1200 złotych jest znacznie ciekawszym wyborem, bo w zasadzie ciężko mu coś zarzucić.
Ekran jest duży, ładny i jasny. Pojemna bateria pozwala na bezstresowe korzystanie ze smartfona przez cały dzień. Pochwalić muszę również kompletne zaplecze komunikacyjne, bo podobnie wycenione urządzenia czasami nadal pozbawione są NFC, a nawet złącza USB-C. Świetna jest też jakość wykonania.
Gdzie należy doszukiwać się wad? Na pewno nie jest to smartfon dla tych, którzy planują sporo fotografować w gorszym świetle. Z drugiej strony, tacy użytkownicy w ogóle nie powinni spoglądać w stronę średniaków, więc można mu to wybaczyć. Czy warto kupić Huawei Mate 20 Lite w 2019 roku za około 1200 złotych? Moim zdaniem – jak najbardziej.
Ceny Huawei Mate 20 lite
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.