Od miesiąca moim jedynym smartfonem jest Samsung Galaxy S7. Czy warto postawić w 2018 roku na dwuletni, flagowy smartfon z Androidem? Odpowiedź znajdziecie w tym tekście.
Ostatni rok był dla mnie burzliwy w kwestii smartfonów. Przez kilka miesięcy miałem Xiaomi Redmi Note 3 Pro, którego później zastąpił Samsung Galaxy A5 (2017). W obu telefonach męczyło mnie kilka rzeczy – rozwiązaniem problemów okazał się Galaxy S7 w wersji Flat.
Dlaczego nie Galaxy S7 Edge? Dlatego, że mam już dość tej wielkości urządzeń i przy chwycie jedną ręką mocno przeszkadzał mi zagięty po obu stronach wyświetlacz. Żałuję tylko, iż płaska wersja S7 nie może mieć takiej samej pojemności baterii, jak drugi, większy wariant flagowca
Nie będę jednak na potęgę zachwalał Galaxy S7, bo to oczywiście smartfon nie pozbawiony wad – jednak mimo dwóch lat od premiery dalej warto się nim zainteresować. Dlaczego?
Bo nie laguje
Przed zakupem obawiałem się, że dwuletni flagowiec może zaskoczyć mnie spadkami wydajności, lagami czy innymi zgrzytami, które doprowadzą mnie do frustracji podobnej, jak wtedy, kiedy korzytałem z urządzenia od Xiaomi. Na szczęście nic takiego nie ma miejsca. Owszem, już nie jestem takim power userem jak kiedyś i nie używam tysiąca aplikacji jednocześnie. Wystarczy mi kilka podstawowych funkcji oraz dostęp do treści, które interesują mnie najbardziej. Pisałem już o moim standardowym zestawie aplikacji i jeśli chcecie się dowiedzieć więcej o tym, co mam na swoim smartfonie, to odsyłam do wpisu poniżej.
Galaxy S7 dalej dobrze radzi sobie z trzymaniem apek w pamięci, nie zwalnia i uruchamia wszystkie programy tak szybko, jak tylko bym sobie tego życzył. Nie gram na smartfonie (no może poza 8Ball Pool), więc nie wypowiem się, jak ten sprzęt radzi sobie z rozgrywką oraz bardziej wymagającymi produkcjami.
Mimo drugich urodzin, Galaxy S7 dalej działa jak burza i wydaje mi się, że jeszcze przez jakiś czas nie przestanie. Liczę na kolejne optymalizacje po aktualizacji do Androida Oreo oraz nowej nakładki Samsung Experience.
Jeśli pracujecie na co dzień na telefonie lub służy on Wam do konsumpcji multimediów, to Galaxy S7 mogę polecić w ciemno. Na pewno nie będziecie zawiedzeni, no chyba, że jesteście fetyszystami speed-testów i innych benchmarków, gdzie smartfon otwiera o 1,5 sekundy aplikację szybciej od drugiego.
Bo dalej robi przyzwoite zdjęcia
To, co najbardziej bolało mnie w A5 (2017), to aparat. Owszem, dało się z niego wycisnąć naprawdę dużo, ale dopiero po przesiadce na Galaxy S7 mam pełen komfort i znów polubiłem mobilne pstrykanie fotek. Muszę się z Wami zgodzić, mimo, że kłóciłem się z kilkoma osobami: tak, OIS, czyli optyczna stabilizacja obrazu to rzecz, bez której już nie wyobrażam sobie smartfona. Naprawdę, ale to naprawdę bardzo przydaje mi się w każdych warunkach.
Wybrane zdjęcia zrobione przeze mnie za pomocą Galaxy S7 możecie zobaczyć poniżej. Każde z nich zostało wykonane w trybie automatycznym, z ręki i nie zostało obrobione ani retuszowane w żadnej aplikacji czy programie. Zazwyczaj korzystam z trybu auto i uważam, że jak na dwuletniego flagowca, to dobór ekspozycji i innych parametrów, a także autofokus działają wyśmienicie. Nawet jeśli fotografia z początku wydaje Wam się kiepska, to i tak można w post-produkcji wycisnąć z niej naprawdę dużo.
Bardzo polubiłem szybki i bezbłędny autofocus w technologii Dual Pixel. Jeśli jesteś osobą, która szuka smartfona z aparatem do każdych warunków, to Galaxy S7 jest dobrym wyborem. Owszem, sensor ma swoje wady oraz ewidentnie się starzeje, ale dalej po prostu… daje radę. Nawet podczas oglądania fotek na kompie czy telewizorze. Jest dobrze!
Bo ma wszystko czego Ci potrzeba
Certyfikat IP68, szybkie ładowanie, bezprzewodowe ładowanie, bezprzewodowe szybkie ładowanie, Always on Display, przyjemny i estetyczny design, złącze jack, slot na micro SD czytnik linii papilarnych z przodu i… Gorilla Glass 4.
Owszem, zapewne znajdziecie wśród wymienionych przeze mnie rzeczy, które Wam się mniej lub bardziej podobają, ale jak dla mnie S7 ma wszystko, czego obecnie potrzebuję. Szybkie ładowanie? Jest. Bezprzewodowe ładowanie? Jest. Wodoszczelność? Jest. Zapewne konkurencja czy nawet Koreańczycy w nowszych flagowcach to wszystko ulepszyli, ale moim zdaniem to kosmetyczne zmiany. Dopiero Galaxy S9 będzie przełomem, przy którym Galaxy S7 zapewne zacznie wyglądać blado. Na moment pisania tego tekstu osobiście uważam, że wyposażenia es-siódemki nie można nazwać „biedą”.
Niestety, działa krótko na baterii…
I tu dochodzimy do rzeczy, która jest pierwszym i jednocześnie największym minusem Galaxy S7. Bateria. To nawet nie jest ponury żart. Bateria w Galaxy S7 to… żenada. Szczególnie po przejściu z 4000 mAh w Redmi Note 3 oraz 3,000 (notabene tyle samo, co w S7) w A5 2017. To rzecz, która naprawdę mnie boli.
Nie pamiętam już dokładnie czasów na smartfonie Xiaomi, ale Galaxy A5 (2017) był niezniszczalny w kwestii działania na jednym ładowaniu. 5-8h SOT w trybie mieszanym i wielokrotnie powyżej 9h na Wi-Fi. Urządzenie nie do zajechania.
Samsung Galaxy S7 niestety… daje się we znaki. Do tego stopnia, że kupiłem od razu powerbank Koreańczyków z szybkim ładowaniem i wiem, że na wyjazdach czy podczas dłuższej nieobecności w domu, będę musiał go mieć przy sobie. Porobiłem kilka zrzutów z czasem na ekranie – oczywiście to nie jest główny wyznacznik, ale zobaczcie, jak to wszystko wygląda i sami oceńcie, szczególnie w porównaniu z konkurencją posiadającą podobnej wielkości akumulator. No cóż. Może tryby oszczędzania energii jakoś wpłynęłyby na żywotność ogniwa, ale ja z nich nigdy nie korzystałem i w sumie… nie mam zamiaru.
Mały plusik jest taki, że S7 wspiera szybkie ładowanie i ładuje się dość szybko. W pół godziny od zera, spokojnie do 45-50% przy wyłączonym ekranie, później oczywiście wolniej. Ja podłączam zawsze w okolicach 15-25% i odłączam, jak słupek baterii przekroczy nieco 90%. Zazwyczaj tego typu operacja trwa około 40-50 minut. Da się przeżyć, ale pamiętajcie o tej baterii, jeśli rozważacie zakup S7.
…i już nie będzie wspierany
Dla mnie to żaden problem, bo aktualizacja do Oreo mi wystarczy, a jak zmienię telefon za 1,5 roku, to dalej 3/4 z nich nie będzie posiadało najnowszej wersji Androida. Kolejnym urządzeniem, które kupię będzie Google Pixel – i to już postanowione. Na razie trzymam się z Samsungiem i nie przeszkadza mi fakt, że jego cykl życia się po prostu kończy.
Nie wiadomo także, przez ile ten sprzęt będzie jeszcze dostawał poprawki bezpieczeństwa, ale podejrzewam, że będzie to około pół roku, w porywach do roku. Póki co zmiany w nakładce Samsunga i w samym Androidzie są dla mnie na tyle kosmetyczne, że się nimi nie przejmuję. Zobaczymy, jak w tej kwestii będzie dalej.
Koreańczycy wspierają swoje flagowce przez około dwa lata. Galaxy S7 ma dwa lata, więc.. pora ułożyć się do wiecznego snu.
Czy warto dać szansę Galaxy S7 w 2018 roku?
Moim zdaniem absolutnie tak. Zauważyłem z resztą, że sporo osób stosuje podobny patent do mnie i kupuje starsze flagowce, które często są dostępne w dobrej cenie. Galaxy S7 znajdziecie obecnie w przedziale od 1500 do 1800 złotych i uważam, że dalej jest to genialny wybór w tej kwocie. Owszem, urządzenie ma swoje wady, jednak mam wrażenie, że starzeje się z godnością.
Komu poleciłbym S7 w 2018 roku? Osobom, które dalej chcą mieć wydajnego smartfona i świetny aparat, praktycznie w każdych warunkach. Jeśli jesteście w stanie przymknąć oko na baterię i to, że aktualizacja do Oreo będzie ostatnią dla tego modelu, to uważam, że powinniście bez wahania zamówić swój egzemplarz es-siódemki.
Jeśli macie jednak jakieś pytania albo inne wątpliwości, to chętnie odpowiem na nie w komentarzach. Sam przed zakupem przeszukałem internet i nie znalazłem satysfakcjonujących odpowiedzi na dręczące mnie kwestie, tak więc nie bójcie się pytać. Mam nadzieję, że rozjaśnię Wam co nieco oraz pomogę we właściwej decyzji.
P.S* Z góry przepraszam Was za ilość kurzu na zdjęciach, ale mieszkam w takim miejscu, iż no… nie da się go uniknąć.
Ceny Samsung Galaxy S7
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.