Trzy dni temu oficjalnej prezentacji doczekał się Samsung Galaxy S6 Active. Różni się od podstawowego wariantu S6tki nie tylko wzmocnioną obudową odporną na wszelkie przeciwności losu, lecz także baterią o znacznie większej pojemności. To właśnie m.in. tego elementu zabrakło nowemu flagowcowi Koreańczyków w drodze do doskonałości. Co stanęło na przeszkodzie, by wyposażyć standardową wersję ,,Galaktycznej Szóstki” w tak dużą baterię?
Odpowiedź wydaje się być prosta: wersja Active jest o 2mm grubsza, 3mm dłuższa i 3mm szersza od standardowej, co pozwoliło ,,upchać” tam baterię o większej pojemności. Różnica jest tu kolosalna, gdyż oba ogniwa dzieli aż 1000mAh. Sucha specyfikacja techniczna obu urządzeń jest identyczna, więc kwestie czysto hardwere’owe tej różnicy nie tłumaczą. Wychodzi więc na to, że wynika ona właśnie z różnego rozmiaru obu urządzeń, zwłaszcza grubości. Czemu Samsung zdecydował się poświęcić kilkaset mAh dla 2mm?
Bo tak nakazuje obecny trend. Mało który producent stawia właśnie na jak największą pojemność ogniwa w swoich produktach, by zagwarantować ich przyszłym odbiorcom jak najdłuższy czas pracy na jednym ładowaniu. Zdecydowanie lepiej wziąć udział w wyścigu (nie jedynym przecież) na jak najmniejszą grubość smartfona, gdyż według producentów tych urządzeń to głównie smukłość stanowi o ich atrakcyjności. Trend ten widać nie tylko u Samsunga, Sony także stanęło do tego wyścigu, a typowo chińskie firmy już od dawna próbują bić rekordy w tej konkurencji. Wszystko byłoby dobrze, gdyby to ten parametr głównie decydował o ergonomii smartfonów i phabletów. Ale tak nie jest.
Za przykład niech tu posłużą (o ironio) smartfony z linii One od HTC, a konkretnie te z serii M. Co prawda wspomniane w moim niedawnym artykule czarne ramki i głośniki stereo wydłużają te urządzenia, ale to nie zmienia faktu, że ich świetnie wyprofilowane plecki znacznie poprawiają komfort trzymania ich w dłoni (w kieszeni spodni może być trochę inaczej). Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że HTC One M8 jest wygodniejszy w użytkowaniu od Samsunga Galaxy S6, mimo że jest od niego prawie 3mm grubszy!
Sam nie wiem skąd sam w sobie bierze się trend na jak największe wyszczuplanie urządzeń mobilnych, ale jednego jestem pewien: mając do wyboru te kilka milimetrów mniej czy kilkaset miliamperogodzin więcej, to zdecydowanie wybrałbym to drugie. Oczywiście w żaden sposób nie chcę tu sugerować, że standardowa wersja Samsunga Galaxy S6 powinna być wyposażona w baterię o takiej samej pojemności jak wersja Active. Ale jestem przekonany, że wielu potencjalnych właścicieli tego urządzenia wybaczyłoby Koreańczykom ten dodatkowy milimetr grubości, dostając w zamian baterię o pojemności co najmniej takiej, jaka obecna była w poprzedniku. Te cyferki producenci potrafią sobie jednak odpuścić.
Śmiem nawet zaryzykować kolejne stwierdzenie: gdyby producenci smartfonów zaczęli walkę o jak największą pojemność baterii, głosów krytycznych byłoby naprawdę niewiele. A na pewno zdecydowanie mniej, niż ich teraz słyszymy w sprawie absurdalnej liczby rdzeni w kolejnych procesorach mobilnych czy bezsensownego wzrostu rozdzielczości, która w żaden sposób nie wpływa na poprawę użytkowania z urządzenia.
Może jestem staroświecki i niespecjalnie przekonują mnie aktualne trendy na korzystanie z powerbanków czy ładowania indukcyjnego. Nic nie jest mi w stanie zastąpić długiego czasu pracy smartfona na pojedynczym ładowaniu. I mam tu na myśli nie więcej niż dwa pełne dni – jestem realistą – ale patrząc na obecne trendy, nawet z jednego powinniśmy się cieszyć. Bo wkrótce nawet i z tym może być niewesoło.
Ceny Samsung Galaxy S6
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.