Niedawno w Abu Dhabi (Abu Zabi) odbyła się impreza Nokia World. Wywołała ona emocje z kilku powodów. Po pierwsze, intrygujące miejsce, po drugie, prezentowany sprzęt, po trzecie… to prawdopodobnie była ostatnia odsłona tego wydarzenia. Fińska korporacja powoli opuszcza rynek telefonów i szuka już sobie miejsca w nowej rzeczywistości. Komentując to wydarzenie i transakcję z Microsoftem, wiele osób „żegnało” firmę. Czy faktycznie powinniśmy pisać i mówić o końcu europejskiej legendy?
Zapewne mało jest wśród Was osób, które jeszcze nie słyszały o przejęciu mobilnego biznesu Nokii przez Microsoft. Poinformowano o tym na początku września, projekt powinien być sfinalizowany w pierwszej połowie przyszłego roku. Fińska legenda przestanie produkować telefony oraz smartfony i skupi się na innych segmentach rynku. Jakich? Ten motyw rozwinę w dalszej części tekstu. Póki co, warto rzucić okiem na przywołane we wstępie wydarzenie, czyli Nokia World.
Koledzy z Redakcji opisywali już sprzęt, jaki zaprezentowano w Abu Dhabi, więc nie ma sensu do tego wracać. Przypomnę tylko, że pojawiły się tablet Lumia 2520, fablety Lumia 1520 oraz Lumia 1320, a także telefony z linii Asha. Trzeba przyznać, że to niezwykle ciekawe posunięcie – Nokia zaprezentowała nie tylko nowe urządzenia, ale wkroczyła do segmentów rynku, w których wcześniej nie była obecna. Nie wynikało to oczywiście jedynie z jej niechęci oraz samodzielnej decyzji – nie pozwalał na to system Windows Phone (to oczywiście dotyczy smartfonów – tablet to już inna sprawa). W końcu jednak linia produktów firmy została poważnie rozszerzona i wydaje się kompletna. Czy to sprawiało, że korporacja mogła być „skazana na sukces”?
Nigdy nie dowiemy się, jak ostatnie premiery wpłynęłyby na sytuację Nokii w dłuższej perspektywie. Nawet jeśli poznamy ich sprzedaż po kilku miesiącach, to trudno będzie z tych danych wyciągnąć naprawdę sensowne wnioski. Można oczywiście stwierdzić, że Finowie zaprzepaścili wielką szansę: właśnie teraz, gdy mają już wszystkie produkty potrzebne do dynamicznego rozwoju i wzrostu sprzedaży, postanowili zakończyć swoją przygodę z branżą. Faktycznie popełniono straszną pomyłkę, a może nawet posunięto się do sabotażu?
Należy mieć na uwadze, że Nokia raczej nie działała pod wpływem chwili. Prawdopodobnie były to dłużej konsultowane kroki, rozważano różne scenariusze, w ruch poszły tabele, prognozy, zestawienia. Na tej podstawie próbowano odpowiedzieć na pytanie, czy korporacja da radę walczyć na rynku mobilnym w kolejnych kwartałach/latach. Skoro podjęto decyzję o sprzedaży ważnego oddziału, to można zakładać, iż sukces w branży i powrót do grona jej liderów wcale nie były takie oczywiste. Wynika to chociażby z wyników sprzedaży firmy, o których zrobiło się niedawno głośno.
Nie są to oficjalne dane, a jedynie prognozy i warto mieć to na uwadze. Jednocześnie jednak wydają się one dość prawdopodobne, więc można na nich bazować. Z plotek wynika, że Nokia sprzedała w poprzednim kwartale 8 mln smartfonów Lumia. Czy to dużo? Wiele osób w swych komentarzach stwierdziło, iż Finowie zanotowali bardzo przyzwoity wynik. Gdybyśmy zestawili go z wynikami liderów rynku, to okazałoby się, że europejska legenda poważnie odstaje pod względem wielkości sprzedaży smartfonów. Takie porównania mogą jednak nie mieć sensu – Nokia w ostatnich latach przechodziła poważną restrukturyzację i zmagała się z wielkimi problemami. Goni największych graczy, ale póki co jest to zupełnie inna liga. Można jednak zestawić ostatnie wyniki Nokii z jej rezultatami z przeszłości.
Porównując wyniki tej samej firmy zawsze najlepiej jest się odnieść do analogicznego okresu roku poprzedniego. W III kwartale 2012 roku Finowie odnotowali bardzo słabą sprzedaż – ich słuchawki z platformą Windows Phone trafiły do mniej niż 3 mln klientów. Jeśli zestawi się 3 mln i 8 mln, to faktycznie widać poważny postęp. Jest pewne „ale” – rok temu Nokia i Microsoft podgrzewały już atmosferę wokół platformy Windows Phone 8 i automatycznie same skazywały słuchawki z WP7 na gorszą sprzedaż. Kto wie, ile Lumii sprzedałoby się z tamtą platformą, gdyby w mediach nie huczało od przekazów w stylu: nadchodzą nowa odsłona mobilnego OS korporacji z Redmond i nowe słuchawki z tą platformą?
Można też odnieść wyniki Nokii z III kwartału 2013 do rezultatów z II kwartału bieżącego roku. Wzrosty wcale nie są imponujące. A przecież firma dostarczała ostatnio na rynek ciekawe modele. Pojawiła się np. słuchawka Lumia 1020, którą wielu testerów, analityków, dziennikarzy uznało za niezwykle atrakcyjny sprzęt. Co z tego, skoro smartfon nie stał się hitem sprzedaży. Można oczywiście zakładać, że to się jeszcze zmieni, ale taki scenariusz jest mało prawdopodobny. Finowie już niejednokrotnie zapowiadali mocną premierę i potem prezentowali dobre urządzenia, ale te wysiłki nie przekładały się na odpowiednie wyniki sprzedaży. Dlaczego mielibyśmy zakładać, że pokazane niedawno fablety spotkałyby się z większym zainteresowaniem ze strony klientów?
Nokia poprawiała swoją sprzedaż i w ujęciu procentowym robiło to spore wrażenie (kilkanaście, kilkadziesiąt, a czasem nawet kilkaset procent), ale należy pamiętać, że nie mówimy o bardzo dużych liczbach. Wspomniane już osiem milionów słuchawek wydaje się sporym osiągnięciem, ale gdy odniesiemy to do całego rynku, to okaże się, iż mamy do czynienia z marginesem tego sektora. Nokia nie była przy tym skazana na samodzielną promocję sprzętu i platformy – przecież spore pieniądze wykładał (i nadal wykłada) na to Microsoft. Na dobrą sprawę była to promocja Nokii, ponieważ inni producenci praktycznie nie odgrywają roli w segmencie smartfonów z WP.
Europejska korporacja miała zatem dobrą i w miarę rozbudowaną ofertę (znalazły się w niej słuchawki z różnych półek cenowych), wsparcie amerykańskiego giganta i brak konkurencji wśród smartfonów z WP. Warunki do rozwoju można uznać za co najmniej sprzyjające, a jednak firma nie notowała oszałamiających wyników sprzedaży. Tymczasem, każdy kolejny kwartał oznaczał coraz większe wydatki na utrzymanie się w tym biznesie. Badania, produkcja urządzeń, marketing – to pochłania olbrzymie środki i na walkę o klienta stać dzisiaj jedynie największych graczy z silnym zapleczem: Apple, Samsung, Lenovo, LG, ZTE, Huawei, Sony.
Wiele wskazuje na to, że upłynęłoby jeszcze sporo czasu, nim Nokia zdołałaby uczynić swój biznes mobilny naprawdę rentownym i wziąć głęboki oddech przed kolejnym starciem z konkurencją. Te kwartały, a może nawet lata, należałoby jakoś sfinansować, a to mogło stanowić spory problem. Dla pracowników Nokii, jej akcjonariuszy, klientów oraz fanów podjęta decyzja może być trudna do zaakceptowania, czasem nawet niezrozumiała, ale takie niestety są realia rynku – za błędy popełnione w przeszłości przyszło w końcu zapłacić.
Dzisiaj można oczywiście zastanawiać się, kiedy owe błędy popełniono, które były najpoważniejsze i jak potoczyłyby się losy korporacji, gdyby podjęto inne decyzje. To jednak spekulacje, na które nie uzyskamy odpowiedzi. Pewne jest to, że firma i tak zderzyłaby się kilka lat temu z problemami i nie wynikało to z decyzji o współpracy z Microsoftem. Finowie zaspali w blokach startowych, przeoczyli poważne zmiany na rynku i nagle znaleźli się w trudnej sytuacji. Firma walczyła w branży mobilnej, ale w końcu postanowiła „wypisać się” z tego biznesu. Czy to oznacza, że całkowicie się z nią żegnamy? Nie, po prostu otwierają nowy rozdział w swojej historii.
Zapewne wiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że Nokia to korporacja z długą historią (za dwa lata będą obchodzić 150. urodziny). Działali w różnych gałęziach rynku, przeżywali lepsze i gorsze czasy, ale nadal istnieją, a ich logo kojarzone jest przez miliardy ludzi na całym globie. To wartość sama w sobie, którą nadal można z powodzeniem wykorzystywać. Tu jednak pojawia się pytanie sceptyków: w czym można to wykorzystać, skoro przechodzą w ręce Microsoftu. Takie podejście jest niewłaściwe i błędne – Nokia sprzedaje jedynie część biznesu i skupia się na innych segmentach rynku nowych technologii.
Krótko po ogłoszeniu decyzji o transakcji z MS w branży pojawiła się informacja, iż agencja Fitch zastanawia się nad podwyższeniem długoterminowego ratingu Nokii. Decyzja ta byłaby podyktowana odłączeniem od firmy oddziału, który nadal zmaga się ze sporymi problemami oraz zainkasowaniem za niego kilku miliardów euro. Istnieje spora szansa na to, że te pieniądze zostaną wydane w sensowny sposób – decydenci korporacji pewnie nie wiedzą jeszcze na 100%, w którym kierunku podąży ich firma, ale nakreślili już pewne plany. Wspominał o tym m.in. Risto Siilasmaa, czyli tymczasowy CEO Nokii.
Top menedżer korporacji stwierdził jakiś czas temu, że Nokia będzie się opierała na trzech filarach: Here, NSN oraz Advanced Technologies. Serwis Here i związane z nim usługi zapewne są znane większości z Was, więc nie ma sensu się w nie zagłębiać – to był, jest i najwidoczniej będzie jeden z mocnych punktów Nokii. Bardzo ciekawie brzmią doniesienia na temat Advanced Technologies – będzie to odział zajmujący się rozwojem nowych technologii. W Nokii już teraz pracuje nad tym wielu pracowników – projekt czeka po prostu rozrost, możliwe, że znajdą przy nim zajęcie nowi ludzie.
To spora szansa dla firmy, ponieważ przy odpowiednim dofinansowaniu, wspomniany zespół dostarczy na rynek innowacyjne rozwiązania, które prędzej czy później powinny przynieść zyski. Finowie nadal będą zatem usprawniać naszą rzeczywistość, choć teraz przyjdzie im działać z „tylnego siedzenia”. Warto pamiętać, że opracowywanie nowych technologii nierzadko oznacza zdobywanie na nie patentów – korporacja poszerzy w ten sposób swoje bogate portfolio patentowe, a to w dzisiejszych czasach bardzo mocny atut.
Co z trzecim filarem, czyli NSN? Odział Nokia Solutions and Networks nadal będzie działał w sferze infrastruktury telekomunikacyjnej, którą czeka spory rozwój. To ciekawy wątek i warto się przy nim zatrzymać się na chwilę. Kilka miesięcy temu media obiegła informacja, iż Nokia dokonuje przejęcia. Finowie postanowili wówczas stać się jedynym właścicielom Nokia Siemens Networks, co niektórzy odebrali jako sygnał, iż niedługo w korporacji może nastąpić jakaś poważna zmiana. Nie mylili się – szybo okazało się, że firma wycofuje się z produkcji telefonów i zamierza się skupić m.in. na rozwoju NSN, czyli dawnego Nokia Siemens Networks. Możliwe, że to nie koniec przetasowań w tym segmencie.
Jakiś czas temu w szeroko pojętej „branży” pojawiła się pogłoska, z której wynika, iż Nokia rozważa kolejne przejęcie – tym razem mowa o francusko-amerykańskiej firmie Alcatel-Lucent. Taki ruch pozwoliłby im umocnić się na rynku infrastruktury telekomunikacyjnej (Alcatel-Lucent to spory gracz w tej branży – w gronie jego partnerów biznesowych znaleźć można wielkich operatorów telefonii komórkowej) i stawić czoła konkurencji. Tą ostatnią stanowi np. firma Ericsson, ale większy niepokój Nokii mogą chyba wzbudzać chińscy giganci: Huawei oraz ZTE. Nokia ma środki na wspomnianą inwestycję, działanie to, zdaniem części komentatorów, wydaje się sensowne i wskazane. Nie brakuje jednak krytycznych opinii.
Czy Nokię można dzisiaj uznać za sprawnie działający biznes? Korporacja prawdopodobnie będzie potrzebowała trochę czasu, by po sprzedaży oddziału mobilnego odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Trudno stwierdzić, ile potrwa okres przejściowy – nie można wykluczać, że okaże się zbędny i Finowie szybko podejmą działania na nowych frontach. Część osób zadaje sobie jednak pytanie, czy przejęcie Alcatel-Lucent nie stanowi zbyt dużego wyzwania dla europejskiej legendy. Amerykańsko–francuska firma wymaga głębokiej restrukturyzacji, a to oczywiście wiąże się ze sporymi wydatkami. Wychodzić z jednego biznesu obarczonego sporym ryzykiem, by po chwili wejść w inny? Takie zagranie z pewnością wywołałoby spore emocje na rynku.
Jak widać, Nokia ma plany na przyszłość. Chociaż firma wychodzi z sektora komórkowego i zamyka ważny rozdział w swojej historii, to nie znika z rynku. Będzie działać nadal, ale skupi się na innych zagadnieniach – znacznie mniej medialnych niż smartfony i tablety. To sprawi, że zaczną rzadziej pojawiać się w branżowych doniesieniach i staną się bohaterem dalszego planu. Bohaterem, który może mieć spory wpływ na rozwój sektora mobilnego i całej branży nowych technologii. Ostatnie Nokia World może i było symboliczne i nostalgiczne, lecz nie należy tego wydarzenia odbierać jako „pogrzebu” fińskiej firmy. Nie można wykluczać, że korporacja dostanie teraz wiatru w żagle i szybko zacznie się rozwijać w nowej rzeczywistości biznesowej. Nie pozostaje chyba nic innego, jak życzyć im sukcesów w realizacji planów…
W tekście wykorzystano dane publikowane przez: Nokia, Reuters i The Wall Street Journal.
Zainteresował Cię artykuł? Zobacz też inne maniaKalne felietony.
Dzieci nie ma, w kosmosie nie był, nie uprawia alpinistyki ani innych sportów ekstremalnych, za to od lat dzieli się z maniaKalnymi CzytelniKami swoimi przemyśleniami na temat biznesowej strony sektora IT. Teksty Maćka znajdziecie również na łamach bloga Antyweb.
Chcesz podzielić się z nami swoimi przemyśleniami? Pisz na redakcja@techmaniak.pl. Być może i Twój wpis znajdzie się wśród maniaKalnych felietonów.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.