Motorola Moto G86 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Motorola nigdy nie była znana ze szczególnego przywiązania do aktualizacji swoich smartfonów. Nowe wersje Androida trafiały tam z opóźnieniem większym od innych telefonów z Chin. Teraz znalazła sprytny sposób, by ominąć 5 lat aktualizacji swoich smartfonów. Gdyby to nie była Motorola, pewnie bym przyklasnął.
Moi drodzy, zyskaliśmy ostateczny dowód na to, że Motorola jest polska. Jak prawdziwa Polka znalazła lukę w prawie i teraz nie zamierza już bawić się w aktualizowanie swoich smartfonów przez 5 lat. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby stworzyła precedens i za rok nikt nie pamiętałby już o 5 czy 7 nowych wersjach Androida. Szczerze mówiąc, to ja nie mam nic przeciwko.
Na początek nieco tła. Motorola, tak zresztą jak i każdy producent smartfonów, został zmuszony przez Unię Europejską do długich aktualizacji swoich urządzeń. Ze względu na politykę zrównoważonego rozwoju i chęć przedłużenia cyklu życia naszej elektroniki miało to być więcej niż 5 lat. I to nie od daty wprowadzenia na rynek, ale od momentu zniknięcia z niego. Pozwolę sobie zacytować przepis z drugiego aneksu do dyrektywy 2023/1670:
“From the date of end of placement on the market to at least 5 years after that date, manufacturers, importers or authorised representatives shall, if they provide security updates, corrective updates or functionality updates to an operating system, make such updates available at no cost for all units of a product model with the same operating system.”
Motorola Edge 50 Ultra / fot. producenta
Zakładam, że w 2025 roku nie ma potrzeby tłumaczenia – nawet w przypadku prawniczego bełkotu. Przejdę więc do sedna – rozchodzi się tu tylko i wyłącznie o słowo „if”. Jeżeli następujący po nim warunek jest spełniony, to sprawa załatwiona. A Motorola znalazła sprytny sposób, by go spełnić.
I teraz dochodzimy do interpretacji prawników Motoroli, którzy najwyraźniej mają też polskie pochodzenie – najprawdopodobniej z Poznania. Doszli do wniosku, że ich zdaniem aktualizacje muszą być darmowe, a nie długotrwałe. Oczywiście taka interpretacja wynika z logiki – ale nie tej opartej na chłopskim rozumie, tej matematycznej. Miałem okazję studiować ją przez półtora semestru i powiem Wam jedno – w ten sposób da się dowieść wszystkiego, jeżeli wyjdzie się z odpowiedniego założenia.
Jeżeli Unia Europejska nie zmieni swoich przepisów – i to szybko – to Motorola stworzy precedens i wrócimy do czasów, kiedy flagowce były aktualizowane przez 2-3 lata, a średniaki mogły liczyć na góra jedną dużą aktualizację. Nie bądźmy bowiem naiwni – Samsung czy Google to żadni rycerze na białym koniu, ale krwiożercze konsorcja, która dla centa oszczędności na produkcji byłyby w stanie wyrzucić na bruk tysiące pracowników. Wróć – robią to na porządku dziennym.
Póki co prekursorem jest Motorola Moto G06, ale zapewne takich przykładów pojawi się więcej. Paradoksalnie to tanie telefony mają największe szanse na bycie używanym dłużej, bo ktoś, kto je kupuje, ewidentnie nie jest fanem technologii. Aktualizacje widziane przez pryzmat poprawek bezpieczeństwa dla takich użytkowników są ważne, ale nowinki ze świata AI i tryby aparatu – już niekoniecznie.
Szczerze mówiąc, to wcale mi to nie przeszkadza. Moim zdaniem jest naprawdę mało użytkowników, którzy są w stanie korzystać z tego samego smartfona przez 5 lat. W tym czasie ktoś bardziej wymagający zajedzie baterię, zajedzie pamięć (tak, pamięć też się zużywa), potłucze ekran, a złącze ładowania będzie tak luźne, jak podejście polskich polityków do obietnic przedwyborczych. Miałem tu jeszcze kilka innych metafor, ale boję się bezrobocia.
Moim problemem jest to, że akurat Motorola – ze wszystkich chińskich producentów (wydaje mi się, że panuje przeświadczenie, że nie jest jednym z nich, a przecież niczym nie różni się od Xiaomi czy Oppo) miała najsłabsze podejście do aktualizacji. Akurat na nich trzeba było to wymusić prawnie i wcale się nie dziwię, że to Motorola próbuje stworzyć precedens.
Na koniec dnia i tak jestem przekonany, że nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Jestem użytkownikiem, który zmienia telefon raz na kwartał (i znacznie częściej na testy). Przez to długość aktualizacji ma dla mnie marginalne znaczenie przy zakupie. I dopóki wszyscy producenci nie zaczną udzielać 5-letnich gwarancji na baterię (tu brawa dla vivo X300 Pro), to obietnice aktualizacji są tylko mrzonką. Chcesz przykład? Proszę – to Google Pixel 6 i Pixel 7.
Źródło: ITdaily, opracowanie własne
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Motorola Razr 60 jest w Polsce dostępna praktycznie tylko w Orange, nie mówiąc już o…
Flagowy OnePlus 15 debiutuje u pierwszego operatora komórkowego. Nie jest to byle jaka premiera, bo…
Osoby korzystające z BLIK mają ważną lekturę do nadrobienia. Pilne ostrzeżenie pojawiło się w sieci…
Stało się coś niewyobrażalnego wczoraj. Google ogłosiło, że Androidowy Quick Share od teraz staje się…
Wygląda na to, że nowe flagowce z Korei Południowej, w postaci serii Samsung Galaxy S26,…
Test OnePlus 15 odpowie na bardzo ważne pytanie: czy warto kupić ten telefon? Po miesiącu…