Apple iPhone Air / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
Cienkie telefony miały być trendem tego roku, a w zasadzie, to nawet nie wytrzymały całego roku. Nie jest to jednak pierwsze podejście do tego, by spopularyzować bardziej smukłe smartfony, zamiast obecnego standardu w okolicach 8-9 mm grubości. Nie miało się to prawa udać lata temu i — jak widać — nie miało się prawa udać także teraz.
Pierwsze telefony w ogóle były zwyczajnie cegłami. Postęp technologii pozwalał je sukcesywnie zmniejszać, dzięki czemu, nawet jeżeli narzekamy na obecnie duże smartfony, to… zwyczajnie „nie jest tak źle”. Tym bardziej że na rynku jest coraz więcej kompaktowych propozycji, ale nie o tym ten artykuł. Trend na typowo cienkie telefony to nie nowość, chociaż widać, że to aktualnie ślepy zaułek, co udowadniają kolejne, odwołane premiery.
Zacznijmy jednak całą opowieść od początku, kiedy to wystartował w zasadzie wyścig na stworzenie najcieńszego telefonu na świecie. Bo w kontekście ogólnie miniaturyzacji, to można powiedzieć, że — mimo wszystko — trend ten utrzymał się do dzisiaj. Sam zamysł można oddać Motoroli oraz modelowi RAZR V3 – był to, rzecz jasna, telefon z klapką, jednak po rozłożeniu, nie był specjalnie grubszy od dzisiejszych składaków typu flip. Pierwszym smartfonem z kolei, który pokazał tutaj pazur, był nieoczywisty zawodnik.
Mowa o Fujitsu Arrows F-07D, który był najcieńszym smartfonem na świecie w 2011 roku — miał 6,7 mm grubości. Szczerze? Do tej pory nawet nie wiedziałem, że Fuji produkowało smartfony, chociaż czego oni w sumie nie produkowali… Wracając — bitwa rozgorzała, tempo nadał Huawei Ascend P6 w 2013 roku, mierząc już 6,18 mm. 2014 rok przyniósł kolejny model, który został wpisany do Księgi Rekordów Guinessa, a był to Gionee Elife S5.5, który — jak nazwa wskazuje — miał 5,55 mm grubości.
I tak dochodzimy do modelu, który widzicie powyżej, czyli vivo X5 Max, zaprezentowanego końcem tego samego roku. Smartfon ten miał zaledwie 4,75 mm grubości, znowu pobijając rekord w tym aspekcie. Do tej pory w zasadzie nie został on pobity, chyba że weźmiemy pod uwagę składane telefony typu fold. Wtedy można wziąć takiego Huawei Mate XT Ultimate, który rozłożony ma 3,6 mm grubości.
Jak więc widzicie sami, historia ta jest już bardzo długa, choć od premiery vivo X5 Max, to telefony raczej „tyły”, a niżeli „chudły”. No i tak dochodzimy do 2025 roku, w którym obecnie się znajdujemy i próby wskrzeszenia mody na ultracienkie telefony. Ten aspekt cienkości miał być tym, co miało zachęcić ewentualnego klienta do wybrania właśnie tego urządzenia. Wyszedł więc poniższy model, czyli Samsung Galaxy S25 Edge, który od początku nie miał lekko.
Skoro jednak Samsung wydał swoją „brzytwę”, to nie mogło tego nie zrobić także Apple, wraz z iPhone’m Air, wchodząc w batalię o miano najlepszego, cienkiego telefonu na rynku. Ten jednak też nie miał lekko — przypomnę, że to telefon w cenie flagowca, posiadający pojedynczy aparat na tyle. Nie przeszkodziło to jednak kolejnym producentom, by spróbować swoich sił w momencie, kiedy do gry weszli już najwięksi gracze na rynku smartfonów.
I tak powstał, chociażby Huawei Mate 70 Air, czy Motorola Edge 70, która to chyba najlepiej podeszła do próby stworzenia cieńszego telefonu, jednocześnie nie robiąc z niego wydmuszki względem „zwykłych modeli”. Ta cienkość miała porwać tłumy, ale… chyba się tak nie stało. Skoro już wspomniałem o wydmuszkach i niełatwych problemach, to pójdźmy właśnie w nie.
Jaki był problem Galaxy S25 Edge? Taki, że posiada bardzo małą baterię, przez co jego czas pracy na akumulatorze jest… zły, po prostu zły. To samo tyczy się z resztą modelu od Apple, który ma jeszcze mniejsze ogniwo, a także posiada tylko pojedynczy aparat. W cenie (obecnie) 4399 złotych — absurd to mało powiedziane. Wspólnym problemem tych modeli była także cena i oferowane możliwości względem „zwyczajnej” konkurencji, a raczej ich brak.
Kupienie ultrasmukłego smartfona wiąże się z wyrzeczeniami — a to gorsze zaplecze fotograficzne, mniejsza bateria, gorsza wydajność, wysoka cena… Po co więc kupować coś takiego? Zapewne po nic i do takiego właśnie konsensusu doszliście także Wy. Na ten moment Samsung porzucił prace nad Galaxy S26 Edge, z kolei ekipa Tima Cooka zastanawia się nad przyszłością kolejnego, cienkiego telefonu z logiem Apple.
Zdecydowanie lepiej do tematu podeszła Motorola oraz Huawei, chociaż temu ostatniemu daleko „cienkością” do modeli Samsunga i Apple. Z drugiej strony — one są tak cienkie, jak ich wyspy aparatów… Wracając — w przypadku tych telefonów, mamy już lepsze baterie, normalne zestawy aparatów, ale także (jak chodzi o Motorolę) bardziej przyjazny pułap cenowy. Końcowo jednak to obecnie droga do nikąd, póki wyspy aparatów są takie, a nie inne. Wolę większą baterię w nieco grubszej obudowie, niż połowę mniejsze ogniwo w nieco cieńszej budzie.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Nothing w końcu ujawnił datę startu aktualizacji. System Nothing OS 4.0 oparty na stabilnym Androidzie…
Sieć Play wprowadziła nową promocję Black Week. Tym razem nie dotyczy ona telefonów komórkowych czy…
Wszystko wskazuje na to, że OnePlus 15 nie jest tak doskonały, jak się spodziewano, a…
Amazfit wprowadza nową, mniejszą wersję modelu Amazfit T-Rex 3 Pro. Zmniejszyła się średnica ekranu względem…
Samsung Galaxy S25 Edge to bezapelacyjna ciekawostka producenta z bieżącego roku. Podczas premiery flagowiec kosztował…
Werewolf: The Apocalypse - Heart of the Forest to polska hybryda przygodówki i RPG, osadzona…