iPhone Air to najcieńszy i najlżejszy smartfon Apple (5,6 mm, 165 g). Tytanowa rama i ekran ProMotion 120 Hz zachwycają. Czy jednak warto świadomie wybrać wygodę ponad pełną wszechstronność aparatów i akumulatora? Ceny startują od 5299 zł. Sprawdzamy w teście, dla kogo jest ten specyficzny iPhone.
Spis treści
Pierwszy kontakt z iPhone Air był dla mnie czymś w rodzaju zaskoczenia. Spodziewałem się kompromisów i wrażenia kruchości, a tymczasem dostałem telefon, który udowadnia, że kilka gramów mniej naprawdę robi różnicę.
Smukły profil i zaskakująco solidna tytanowa rama sprawiają, że w dłoni czuje się go zupełnie inaczej niż iPhone’a Pro. Na początku trudno było mi zaufać tak cienkiej konstrukcji, ale po kilku dniach przyzwyczaiłem się do tej lekkości i trudno było mi wrócić do cięższego modelu.
Apple przyzwyczaiło nas, że każda nowa linia produktów niesie ze sobą nie tylko udogodnienia, ale i kompromisy. W przypadku iPhone Air te kompromisy widać przede wszystkim w aparatach i akumulatorze.
Jeden tylny obiektyw w smartfonie za ponad pięć tysięcy złotych brzmi jak odważna decyzja, ale to nie aparat jest tutaj najważniejszy. Najważniejsze jest doświadczenie użytkowania – i to właśnie Apple próbuje sprzedać w tym modelu. Pytanie brzmi, czy ktoś jest gotów świadomie zamienić wydajność na wygodę.
Nie ukrywam, że iPhone Air nie jest propozycją dla każdego. To smartfon dla tych, którzy chcą spróbować czegoś innego i są ciekawi, jak wygląda codzienność z najcieńszym iPhonem w historii.
Ceny zaczynają się od 5299 zł za wersję 236 GB, a kończą na 7299 zł za wariant 1 TB. To pułap, w którym zwykle sięga się po wersje Pro, a więc nie jest to wybór rozsądny w prostych kalkulacjach cena–możliwości. A jednak ma w sobie coś, co przyciąga.
Kolory również nie zostały dobrane przypadkowo – błękitny, złoty, biały i czarny. Każdy z nich podkreśla inną stronę tego urządzenia, które jednych zachwyci lekkością, a innych zirytuje ograniczeniami.
To zupełnie nowa ścieżka w portfolio Apple, nie tyle konkurencja dla Pro, ile alternatywa dla tych, którzy w pierwszej kolejności cenią komfort. I może właśnie dlatego iPhone Air wzbudza tyle emocji – bo zmienia sposób, w jaki myślimy o smartfonach.
iPhone Air nie jest po prostu tańszą wersją Pro ani ulepszonym standardem. To inny sposób patrzenia na smartfon – mniej o parametrach, więcej o wrażeniu z użytkowania.
Konstrukcja iPhone Air – najcieńszy iPhone w historii
Patrząc na iPhone Air, od razu ma się wrażenie, że Apple postawiło wszystko na jeden cel: stworzyć możliwie najcieńszy i najlżejszy smartfon w swojej historii. 5,6 mm grubości i 165 gramów wagi sprawiają, że to urządzenie wyróżnia się na tle konkurencji i całej rodziny iPhone’ów.
Wystarczy wziąć go do ręki, aby poczuć, jak ogromną różnicę robi kilkadziesiąt gramów mniej. Początkowo miałem wrażenie, że ta lekkość odbiera mu powagę, ale szybko się przekonałem, że to tylko pierwsze złudzenie.
Apple musiało mocno zaufać swoim inżynierom, skoro zdecydowało się na tak odważny projekt. Ramka powstała z tytanu klasy 5, a przód chroni nowa generacja Ceramic Shield.
Tył z kolei pokryty jest znanym już szkłem o matowej strukturze, które świetnie opiera się odciskom palców. W praktyce Air nie sprawia wrażenia kruchego, wręcz przeciwnie – daje poczucie solidności, której nie spodziewałbym się po telefonie tak cienkim.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o tym, że niektóre decyzje projektowe wywołują mieszane uczucia. Szczeliny między ramką a taflami szkła są zauważalne i nieco kłują w oczy, zwłaszcza jak na produkt premium.
Do tego połysk na module aparatu nie pasuje do reszty wykończenia i sprawia wrażenie obcego elementu. To drobiazgi, ale w urządzeniu, które ma być pokazem designu Apple, liczy się każdy szczegół.
Na szczęście są też rozwiązania, które naprawdę cieszą. Matowe szkło w kolorze Cloud White, które miałem okazję testować, wygląda świeżo i elegancko, a co najważniejsze, dobrze radzi sobie ze smugami. Oprócz niego dostępne są jeszcze kolory Light Gold, Sky Blue i Space Black, każdy z nich wpasowany w charakter Aira. Te barwy podkreślają lekkość konstrukcji i odróżniają telefon od cięższych modeli Pro.
Przyciski boczne pozostały na swoich miejscach, choć zauważyłem subtelne zmiany. Po prawej stronie znajdziemy przycisk zasilania oraz nowy, wydłużony przycisk sterowania kamerą, po lewej standardowo regulację głośności i przycisk akcji.
Wszystko jest znajome, ale przez smukłość obudowy ma się wrażenie, jakby przyciski były bardziej osadzone w ramce. Układ mikrofonów i głośników został również przeprojektowany, aby zmieścić się w cienkiej bryle, ale w codziennym użytkowaniu różnicy praktycznie nie czuć, choć słychac.
To, co zaskakuje najbardziej, to fakt, że mimo tak cienkiej konstrukcji telefon wydaje się odporny. Widziałem testy, w których Air wytrzymywał nacisk 60 kilogramów, i sam też sprawdziłem jego sztywność – ani drgnął. Stopień ochrony IP68 daje dodatkowe poczucie bezpieczeństwa. Nie wyobrażam sobie zakładania na ten telefon ciężkiego etui, ale bumper od Apple spełnia swoją rolę, nie odbierając mu uroku smukłości.
Jest jeszcze jedna rzecz, która odróżnia iPhone Air od wszystkich wcześniejszych modeli w Europie. To pierwszy iPhone na naszym rynku, który całkowicie rezygnuje ze slotu na fizyczną kartę SIM. Obsługuje wyłącznie eSIM, co oznacza, że użytkownicy muszą polegać na operatorach wspierających tę technologię.
Dla wielu osób nie będzie to problem, ale przy zmianie telefonu czy wyjazdach zagranicznych może wymagać nieco więcej zachodu. To odważny krok Apple, który zapewne w przyszłości stanie się standardem, ale w momencie premiery może wywoływać mieszane odczucia.
iPhone Air zachwyca lekkością i smukłością, ale nie wszystkim spodoba się każdy detal wykończenia. To telefon, który bardziej niż kiedykolwiek pokazuje, że design Apple potrafi dzielić.
Ekran iPhone Air – lekkość w parze z pełnym rozmachem
Przyznaję, że to właśnie ekran w iPhone Air zrobił na mnie jedno z największych wrażeń. Przód telefonu to w zasadzie sam wyświetlacz, z minimalną ramką i charakterystycznym Dynamic Island.
6,5-calowy panel Super Retina XDR OLED wypełnia całą powierzchnię, sprawiając wrażenie, jakby telefon był wręcz większy, niż faktycznie jest. To format, który idealnie wpasowuje się pomiędzy iPhone’a 17 a 17 Pro Max, a jednocześnie nie przytłacza gabarytami.
Apple nie odpuściło kluczowych funkcji, które od dawna były zarezerwowane dla wersji Pro. W iPhone Air mamy zarówno ProMotion z częstotliwością odświeżania 120 Hz, jak i Always-On Display. To ważne, bo przy cenie 5299 zł za podstawowy model byłoby zwyczajnie nie w porządku, gdyby zabrakło tych rozwiązań.
W codziennym użytkowaniu ProMotion sprawia, że przewijanie, animacje i gry wyglądają niezwykle płynnie, a Always-On dodaje praktyczności, szczególnie jeśli ktoś często zerka na ekran tylko po to, by sprawdzić godzinę czy powiadomienia.
Sam panel ma rozdzielczość 2376 × 1260 pikseli, co daje gęstość na poziomie 460 PPI. Kolory są bardzo nasycone, kontrast głęboki, a tekst wyraźny i ostry nawet przy drobnej czcionce. Wrażenie robi też obsługa HDR10 i Dolby Vision, dzięki której filmy na Netfliksie czy Apple TV+ wyglądają po prostu świetnie.
To ekran, który spokojnie można porównać do modeli Pro, a momentami nawet sprawia wrażenie bardziej przestronnego.
W kwestii jasności Apple rzeczywiście dostarczyło to, co obiecało. Maksymalna wartość 3000 nitów w trybie szczytowym robi ogromne wrażenie, nawet jeśli utrzymuje się tylko przez krótką chwilę. W praktyce nie ma problemu z czytelnością w ostrym słońcu. Do tego dochodzi nowa powłoka antyrefleksyjna, która naprawdę poprawia komfort korzystania w trudnych warunkach oświetleniowych.
Warto też zwrócić uwagę na funkcję True Tone, która dopasowuje temperaturę barwową do otoczenia, dzięki czemu oczy mniej się męczą. Połączenie ProMotion, HDR i wysokiej jasności sprawia, że ekran iPhone Air jest jednym z najciekawszych elementów tego telefonu. To właśnie tutaj widać, że Apple potraktowało Aira jako coś więcej niż tylko odchudzoną wersję zwykłego iPhone’a.
Ekran iPhone Air pokazuje, że cienki telefon nie musi oznaczać kompromisów w jakości obrazu – to panel klasy Pro, zamknięty w lżejszej i smuklejszej konstrukcji.
Akumulator i dźwięk w iPhone Air – lekkość ma swoją cenę
Największy kompromis w iPhone Air dotyczy akumulatora. Przy tak smukłej konstrukcji trudno było się spodziewać cudów i rzeczywiście – czas pracy na jednym ładowaniu nie zachwyca. Pojemność akumulatora wynosi 3149 mAh, a to mniej niż w większości współczesnych flagowców.
W praktyce oznacza to, że telefon wytrzyma cały dzień roboczy, ale intensywniejsze użytkowanie potrafi go rozładować szybciej, niżbyśmy tego oczekiwali. W moim przypadku cztery do pięciu godzin aktywnego ekranu były standardem, a jeśli przesadzałem z multimediami, zdarzało się, że musiałem sięgnąć po ładowarkę jeszcze przed wieczorem.
Apple podaje, że Air potrafi odtwarzać filmy do 27 godzin i streamować wideo przez 22 godziny. W praktyce wartości te są trudne do osiągnięcia, chyba że korzystamy z telefonu w sposób umiarkowany. Z pomocą przychodzi dedykowany akumulator MagSafe o grubości 6,5 mm, która przedłuża czas pracy nawet o 60 procent.
Testowałem to rozwiązanie i faktycznie robi różnicę – szczególnie podczas podróży, gdy nie mamy dostępu do gniazdka. Oczywiście, kosztem wydłużenia czasu pracy jest dodatkowy wydatek rzędu 249 zł, ale dla osób planujących codzienną intensywną eksploatację Aira będzie to niemal konieczność.
Ładowanie również nie jest rekordowo szybkie. Oficjalnie iPhone Air obsługuje ładowanie przewodowe 20 W, a w moich testach udało się naładować telefon od 0 do 57 procent w pół godziny i do pełna w 90 minut.
To wyniki porównywalne z iPhonem 16 Pro, ale wolniejsze niż w nowej serii iPhone 17. Co ciekawe, w trakcie szybkiego ładowania górna część obudowy lekko się nagrzewa, ale po osiągnięciu 50 procent akumulator schładza się i proces przebiega spokojniej.
Głośnik w iPhone Air to kolejny element, który pokazuje, że cienka konstrukcja ma swoje ograniczenia. Jest tylko jeden głośnik, ukryty w górnej części, co od razu odbija się na jakości dźwięku. Utwory brzmią płasko, brakuje im basu i głębi, a maksymalna głośność wypada przeciętnie. Wokale są czyste, ale nie ma mowy o kinowym efekcie stereo znanym z iPhone’ów Pro. To telefon, który zdecydowanie lepiej współpracuje ze słuchawkami, niż z własnym nagłośnieniem.
Widać więc, że iPhone Air w kwestii akumulatora i dźwięku nie próbuje bić rekordów. Został zaprojektowany dla osób, które cenią przede wszystkim lekkość i smukłość, a na kompromisy patrzą jak na coś oczywistego. Dla jednych będzie to wada, dla innych świadomy wybór, który wpisuje się w nową filozofię Apple.
Akumulator i głośnik w iPhone Air wyraźnie pokazują, że ultracienka konstrukcja wymaga ustępstw – to telefon stworzony bardziej do wygody i mobilności niż do multimedialnych maratonów.
iOS 26 w iPhone Air – nowa twarz dobrze znanego systemu
Już od pierwszego uruchomienia widać, że iOS 26 został zaprojektowany tak, aby idealnie współgrał z iPhone Air. Liquid Glass, czyli nowy język wizualny systemu, sprawia, że każdy element interfejsu wygląda, jakby był wykonany ze szkła – półprzezroczysty, lekko załamujący obraz w tle.
To detal, ale zmienia sposób, w jaki odbiera się cały system. Zdarza się, że czytelność niektórych elementów spada, szczególnie przy jasnych tapetach, ale trudno odmówić temu stylowi uroku i świeżości.
Największą zaletą iOS 26 jest to, że nie ogranicza się wyłącznie do kosmetycznych zmian. Nowe funkcje w Wiadomościach – wskaźniki pisania w czatach grupowych, możliwość ustawienia indywidualnych teł czy dodawania ankiet – od razu robią wrażenie. Widać, że Apple chce, by ta aplikacja stała się jeszcze bardziej centralnym punktem komunikacji.
Aplikacja Telefon również przeszła sporą metamorfozę. Mamy połączoną listę połączeń i wiadomości głosowych, nową zakładkę ulubionych oraz funkcję Live Translation, która podczas rozmów potrafi tłumaczyć wypowiedzi w czasie rzeczywistym.
To rozwiązanie, które szczególnie docenią osoby często podróżujące. Muszę przyznać, że na początku miałem trudność z przyzwyczajeniem się do nowego układu, ale po kilku dniach zacząłem widzieć w nim więcej logiki.
Nie można też pominąć Centrum powiadomień i ekranu blokady. Tutaj Liquid Glass w połączeniu z Always-On Display robi świetne wrażenie. Powiadomienia wyglądają nowocześnie, a widżety można dowolnie personalizować, zmieniając ich wielkość, styl i kolor.
Pojawiły się też sceny przestrzenne nadające tapetom efekt 3D, które wyglądają naprawdę efektownie, choć pewnie część osób szybko wróci do prostszych ustawień.
W codziennym użytkowaniu doceniłem też nową aplikację Zdjęcia, która wreszcie dostała podział na Bibliotekę i Kolekcje. Każde zdjęcie można zmienić w przestrzenną scenę 3D, a to dodaje systemowi trochę magii.
Safari z kolei ma elastyczny pasek kart, który reaguje na przewijanie strony i faktycznie zwiększa obszar widoczny na ekranie. Zmiany w CarPlay, Muzyce i Mapach wpisują się w ten sam styl – mniej prostoty, więcej efektowności, ale też większa personalizacja.
Nie mogę jednak przemilczeć jednego braku. Apple Intelligence wciąż nie jest dostępne w Polsce, a Siri nie potrafi po polsku, co zaczyna być irytujące, zwłaszcza że konkurencja od Google i Samsunga od dawna stawia na AI w codziennych funkcjach. To ograniczenie czuć coraz mocniej i mam nadzieję, że Apple nie będzie z tym zwlekać w nieskończoność.
iOS 26 w iPhone Air to połączenie nowego stylu Liquid Glass z szeregiem praktycznych funkcji – system wygląda świeżo, ale wciąż zachowuje znajomą logikę, którą doceniają użytkownicy iPhone’ów.
Wydajność iPhone Air – lekkość bez kompromisu?
iPhone Air od pierwszych chwil pokazuje, że nie jest tylko odchudzonym iPhonem, a pełnoprawnym smartfonem z wydajnością na poziomie flagowców. Sercem urządzenia jest układ Apple A19 Pro, czyli układ 3-nanometrowy z sześcioma rdzeniami CPU i 5-rdzeniowym GPU.
To konstrukcja pośrednia – mocniejsza niż A19 ze zwykłego iPhone’a 17, ale minimalnie słabsza od wersji A19 Pro w 17 Pro i Pro Max, głównie z uwagi na brak dodatkowego chłodzenia i o jeden rdzeń graficzny mniej. W praktyce różnicę widać rzadko, a płynność działania jest świetna.
W codziennym użytkowaniu trudno znaleźć scenariusz, w którym Air się dławi. GeekBench 6 pokazał 3790 punktów w teście jednordzeniowym i 9553 w wielordzeniowym, czyli wartości bardzo zbliżone do iPhone’a 17 Pro.
Dla mnie oznaczało to tyle, że mogłem płynnie przełączać się między rozmowami, aplikacjami biurowymi i rozrywką, bez najmniejszego spadku komfortu. Nawet przy edycji zdjęć czy pracy z wieloma kartami w Safari, Air dawał radę.
Oczywiście granie w bardziej wymagające tytuły potrafi ujawnić ograniczenia tak cienkiej obudowy. Przy dłuższej sesji w Asphalt 9 okolice aparatu potrafiły się nagrzać i to było wyczuwalne w dłoni. Ciepło koncentruje się w module aparatu, co jest naturalne, bo tam znajduje się cały chipset.
Dobra wiadomość jest taka, że przegrzewanie nie rozprzestrzenia się na ramkę i szybko ustępuje, gdy obciążenie maleje. W etui od Apple problem był jeszcze mniej odczuwalny.
Podoba mi się też to, że Apple zadbało o pamięć. W iPhone Air znajdziemy 12 GB RAM LPDDR5X, czyli dokładnie tyle samo co w modelach Pro. Wersja podstawowa ma 256 GB pamięci wewnętrznej, a jeśli ktoś potrzebuje więcej, są opcje 512 GB i 1 TB.
Łączność też nie rozczarowuje – Wi-Fi 7, Bluetooth 6.0 i Ultra Wideband Gen 2 są na pokładzie, choć port USB-C został ograniczony do standardu 2.0, a nie szybszego 3.2 jak w modelach Pro.
Warto wspomnieć o porównaniu do konkurencji. W testach syntetycznych A19 Pro wypada lepiej od Snapdragona 8 Elite w zadaniach jednordzeniowych, ale nieco słabiej w wielordzeniowych.
Przewaga Apple w optymalizacji sprawia jednak, że na co dzień nie odczuwa się braku mocy – i to jest sedno sprawy. Telefon reaguje błyskawicznie, a system iOS 26 świetnie współpracuje z nowym chipsetem.
Moim zdaniem iPhone Air pokazuje, że cienki telefon nie musi być kompromisem pod względem wydajności. Apple udało się zmieścić topowy układ w konstrukcji o grubości 5,6 mm, co samo w sobie jest imponujące. Jasne, da się zauważyć ograniczenia przy grach czy długotrwałym obciążeniu, ale w codziennym scenariuszu to nadal iPhone z flagowym DNA.
iPhone Air udowadnia, że lekkość i smukłość nie muszą oznaczać słabości – jego wydajność jest na poziomie modeli Pro, a w codziennym użytkowaniu działa szybko, responsywnie i bez większych kompromisów.
Aparaty w iPhone Air – minimalizm w imię lekkości
Tutaj pojawia się największy kompromis, jaki niesie ze sobą iPhone Air. Z tyłu znajdziemy tylko pojedynczy aparat Fusion o rozdzielczości 48 MP, bez ultraszerokiego kąta i bez teleobiektywu.
Apple postawiło na prostotę, a to oznacza, że jeśli szukasz wszechstronności znanej z modeli Pro, ten telefon nie jest dla Ciebie. Mimo wszystko, jakość zdjęć z głównego sensora pozytywnie mnie zaskoczyła – zwłaszcza w trybie portretowym i nocnym.
Ten jeden obiektyw daje sporo możliwości. Można fotografować w standardowym trybie 1x, używać przycięcia matrycy do 2x lub sięgnąć po cyfrowy zoom 10x. Ostatnia opcja to już bardziej ciekawostka, bo jakość zdjęć wyraźnie spada, ale 2x sprawdza się całkiem dobrze.
Kolory są realistyczne, naturalne, a aparat nie przesadza z kontrastem. Przyznam, że brak teleobiektywu odczuwałem, szczególnie mając w pamięci Galaxy S25 edge, ale Air ma w sobie coś z telefonu, który każe spojrzeć na fotografię bardziej minimalistycznie.
W dobrym świetle iPhone Air potrafi uchwycić naprawdę dużo detali. Domyślna rozdzielczość zdjęć to 24 MP, co jest kompromisem pomiędzy jakością a wagą plików, ale można też sięgnąć po pełne 48 MP.
Szczerze mówiąc, różnica nie zawsze jest spektakularna – dodatkowe detale bywają okupione gorszą dynamiką. Najlepsze rezultaty uzyskiwałem w trybie portretowym, gdzie bokeh wygląda naturalnie, a separacja tła jest bardzo precyzyjna.
Tryb nocny to kolejny mocny punkt. Automatycznie uruchamia się częściej niż w starszych modelach i faktycznie daje lepsze efekty. Zdjęcia przy słabym świetle są czyste i pozbawione dużych szumów, z dobrze odwzorowanymi kolorami i odpowiednią temperaturą barw.
Widać pewne problemy z mocnymi źródłami światła – często bywają przycinane – ale ogólny efekt jest bardzo dobry, szczególnie jak na tak cienki telefon.
Nie mogę pominąć przedniego aparatu. To nowy sensor 18 MP z funkcją Center Stage, który świetnie nadaje się do selfie i wideorozmów. Autofokus działa sprawnie, a dzięki szerszemu polu widzenia w kadrze bez problemu zmieści się cała grupa znajomych. Do tego Apple dodało możliwość nagrywania jednocześnie przednią i tylną kamerą, co daje ciekawe możliwości przy relacjach z wydarzeń.
Jeśli chodzi o wideo, iPhone Air radzi sobie naprawdę dobrze. Nagrywa w 4K przy 60 kl./s, a stabilizacja obrazu stoi na wysokim poziomie. W dzień filmy są ostre i pełne szczegółów, a nocne ujęcia prezentują się lepiej, niż się spodziewałem – mało szumów i dobra dynamika. Dwukrotny zoom cyfrowy w nocy pogarsza trochę kontrast, ale nadal daje akceptowalne rezultaty.
Mimo że Air ma tylko jeden tylny aparat, Apple zadbało o to, by dawał satysfakcję. Nie jest to narzędzie dla mobilnych fotografów szukających pełnej palety obiektywów, czy też vlogerów, ale dla codziennego użytkownika, który chce szybko zrobić dobre zdjęcie, w zupełności wystarczy. To aparat, który zmusza do prostszego podejścia do fotografii.
Aparaty w iPhone Air pokazują, że mniej może znaczyć więcej – jeden dobry sensor potrafi zastąpić zestaw trzech przeciętnych, choć trzeba zaakceptować ograniczoną wszechstronność względem konkurencji.
Czy warto kupić iPhone Air?
Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi, bo iPhone Air to urządzenie bardzo specyficzne. Z jednej strony zachwyca swoją smukłością i lekkością – 5,6 mm grubości i 165 gramów naprawdę robią różnicę w codziennym użytkowaniu.
To telefon, który świetnie leży w dłoni i nie męczy nadgarstków nawet po dłuższych sesjach przewijania czy oglądania filmów. Z drugiej strony, Apple zmusiło nas tutaj do akceptacji kompromisów, które mogą być trudne do przełknięcia dla osób oczekujących pełnej wszechstronności.
Nie ma co ukrywać – największym kompromisem jest aparat. Tylko jeden obiektyw 48 MP to rozwiązanie, które nie daje tyle swobody, co system znany z wersji Pro. Brakuje ultraszerokiego kąta i teleobiektywu, więc jeśli fotografia mobilna jest Twoim priorytetem, Air może Cię rozczarować.
Z drugiej strony, jakość zdjęć z tego jednego sensora jest naprawdę dobra – portrety, tryb nocny i codzienne ujęcia potrafią zaskoczyć pozytywnie. W praktyce wszystko sprowadza się do tego, jakich zdjęć faktycznie potrzebujesz.
iPhone Air to smartfon wyjątkowy – lekki, smukły i nowoczesny, ale nie dla każdego. To propozycja dla tych, którzy świadomie wybiorą komfort ponad pełnię możliwości.
Trzeba też pamiętać o akumulatorze. Pojemność 3149 mAh nie czyni z iPhone’a Air długodystansowca, choć w typowym cyklu dnia telefon daje radę.
To sprzęt, który wytrzyma od rana do wieczora, ale intensywni użytkownicy prawdopodobnie będą musieli sięgnąć po ładowarkę w ciągu dnia albo dokupić akumulator MagSafe. Z drugiej strony, dostajemy topową wydajność układu A19 Pro, płynny ekran ProMotion i nowoczesny system iOS 26 z Liquid Glass, więc codzienne doświadczenie korzystania z telefonu stoi na bardzo wysokim poziomie.
Moim zdaniem iPhone Air to propozycja dla osób, które chcą spróbować czegoś nowego i cenią wygodę ponad maksymalne możliwości. Jeśli szukasz najlżejszego i najcieńszego iPhone’a w historii i jesteś gotów zaakceptować kompromisy, to będzie to wybór dający sporo satysfakcji.
Jeśli jednak potrzebujesz najlepszego aparatu czy najdłuższego czasu pracy, lepiej spojrzeć w stronę serii Pro.
- Aparat8,0
- Bateria7,0
- Ekran10,0
- Jakość9,5
- Wydajność w grach9,5
|
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Apple iPhone Air
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
















