Meta zarabia na scamowych reklamach na Facebooku oraz Instagramie? Zero zdziwienia

To, że Meta robiła różne szemrane rzeczy, to nie jest wiedza tajemna. Na jaw wyszła jednak kolejna, co do której podejrzenia były już od dawna. Firma bowiem zarabiała na reklamach na portalach Facebook oraz Instagram, które promowały oszustwa, scamy, nielegalne kasyna, czy zakazane produkty. W jakim stopniu przymykanie oczu na ten proceder dało korzyści firmie? Spory.

Jeżeli korzystaliście w ostatnim czasie z mediów społecznościowych od Meta, czyli Facebooka lub Instagrama, to zapewne zauważyliście różne, dziwne posty sponsorowane. Inaczej mówiąc — zauważyliście, że treści sponsorowane są mocno podejrzane i zakrawają na oszustwa lub rzeczy, które są zwyczajnie nielegalne. I o tym właśnie chciałbym z Wami porozmawiać.

Meta i podejrzane reklamy na Facebooku oraz Instagramie — problem nie jest nowy

Facebook to obecnie kopalnia scamów, oszustw oraz innych, szemranych postów. Duża część z tego, co widzicie na tablicy, to zwyczajnie reklamy, a część z tych reklam, to scamy. W zasadzie każdy to wie, każdy to widzi — każdy, ale zdaje się, że nie Meta, czyli właściciel owych platform społecznościowych. W ostatnim czasie do sieci wyciekły informacje o wewnętrznych raportach giganta technologicznego w kontekście „reklam o podwyższonym ryzyku”.

Inaczej mówiąc, zarządcy Facebooka oraz Instagrama mają świadomość, że niektóre treści sponsorowane, niekoniecznie powinny znaleźć się na tych platformach. No ale dobrze, o co chodzi z tym raportem? A no o to, że według niego przychody z reklam w 10% miały pochodzić właśnie z tego typu reklam wykupionych na platformach Mety. Bardziej wprost, wygląda na to, że firma zarabiała na reklamach, które promowały scamy, czy nielegalne kasyna, chociażby.

Te 10% przychodów, to nie jest mała kwota. Mowa bowiem o 16 miliardach dolarów, które Meta otrzymała od reklamodawców, promujących treści „wysokiego ryzyka”. Firma oczywiście odpiera zarzuty, jakoby taka narracja była prawdziwa. Przede wszystkim linia obrony opiera się na tym, że to zawyżone wartości przychodów, a dwa, że Meta „zdecydowanie zwalcza reklamy oszustw i nadużyć”.

Zgłoszenia użytkowników? Były i mieli je w dupie

W oświadczeniu firmy znalazła się także następująca informacja:

W ciągu ostatnich 15 miesięcy liczba zgłoszeń użytkowników dotyczących oszukańczych reklam spadła o ponad 50%. Od początku 2025 roku usunęliśmy ponad 134 miliony reklam, których celem było oszustwo. Jednocześnie cały czas szkolimy nasze systemy, aby były w stanie samodzielnie wykrywać tego typu treści. Bazujemy naszą wiedzę m.in. na feedbacku i opiniach użytkowników, ich doświadczeniach i sytuacjach, w których zgłaszane przez nich reklamy niejednoznacznie wskazują na scam.

Brzmi jak odpowiedzialne podejście, jednak jak to wygląda w praktyce? Nie dalej jak trzy dni temu zgłosiłem tego typu reklamę, która śmierdziała scamem na kilometr. Po prostu była tak oczywistym oszustwem, że bardziej się nie da. Jaki był feedback Facebooka? Żaden, czyli standardowa śpiewka o sprawdzeniu postu i że nie narusza on zasad społeczności.

Bla Bla Bla

Bajdurzenie o Chopinie. Gdyby to było prawdą, to z każdym miesiącem każdy widziałby różnicę w tym, ile takich reklam widzi. Jeżeli ktoś, kto czyta ten tekst, rzeczywiście odczuł taką różnicę, to zachęcam się do podzielenia tym faktem, bo nie brzmi to jak coś oczywistego.

Czy Meta poniesie za to konsekwencję? Nie wiem, choć się domyślam

Wiadome jest, że nie ma możliwości przefiltrowania wszystkich treści, jakie pojawiają się na Facebooku, czy Instagramie pod kątem stwierdzenia, czy to czasem nie scam, oszustwo, czy inna, nielegalna reklama. Z drugiej strony, treści sponsorowane powinny być sprawdzane dokładniej, bardziej rygorystycznie — w końcu Meta bierze za to kasę. Firma ta miała już dużo różnych spraw sądowych o różne rzeczy, ale jak skończy się to tym razem.

No ale w takim razie, o co ten cały raban? A no właśnie o kwestię brania odpowiedzialności za to, co promuje się na swojej platformie. Tyczy się to oczywiście nie tylko Mety z Facebookiem oraz Instagramem, ale także X-a, czy TikToka, czyli generalnie wszystkich, dużych mediów społecznościowych. Promowanie nielegalnych rzeczy, scamów, oszustw w formie „darmowych postów” także jest problemem, ale z nim oczywiście trochę ciężej walczyć. Jeżeli jednak są posty, które przechodzą dokładniejsze sprawdzanie, bo są treściami sponsorowanymi, to… przechodzenie ich powinno być na dużo niższym poziomie.

Bardzo bym chciał, by korporacje takie, jak Meta, brały w końcu odpowiedzialność, taką prawdziwą za swoje błędy, a nie odraczane latami kary, które są w zasadzie ułamkiem tego, co taka firma zarabia przez rok. Może wtedy jakość mediów społecznościowych byłaby wyższa, niż obecnie, gdzie Facebook robi się trochę „martwym” medium.

Źródło: Rzeczpospolita, opracowanie własne