fot. Xbox
Microsoft nie ma ostatnio dobrej passy. To podwyżki cen Xbox Game Pass, to informacje o tym, ile firma „traci” na wrzucaniu do tej usługi „swoich” gier, takich, jak nadchodzący Call of Duty Black Ops 7… Było tego dużo, a teraz dochodzi najnowsza reklama właśnie tej subskrypcji, w której firma w zasadzie naśmiewa się z klientów.
Wiele ostatnio się dzieje wokół Microsoftu, tak w sferze działań wokół sztucznej inteligencji, jak i bardziej przyziemnych sprawach. W kontekście tych drugich mowa o grach i marce Xbox, która w najnowszej reklamie usługi Game Pass, wychodzi wręcz na wojnę z częścią graczy.
Na początek myślę, że wstęp oddaje, o czym będziemy tutaj rozprawiać, jednak zachęcam do obejrzenia tej reklamy, by lepiej zrozumieć to, co zamierzam tutaj wyrazić. Na spokojnie sprawdźcie ją, a także polecam odwiedzić sekcję komentarzy, która wypełniona jest negatywnym odzewem względem tego, co amerykański gigant robi z marką Xbox.
Obejrzane? No to jedziemy. Wybrałem dla Was parę komentarzy, które bardzo dobrze opisują to, co się wydarzyło w tej reklamie:
Microsoft przyspiesza proces niszczenia całej marki Xbox.
Fakt, że nie pokazują nawet swojej własnej konsoli Xbox, mówi sam za siebie.
I właśnie dlatego PlayStation sprzedaje się znacznie lepiej niż Xbox. W zeszłym miesiącu sprzedałem Xboxa i kupiłem PS5, nie żałuję tej decyzji.
Kiedy mówiliśmy, że chcemy, aby Xbox powrócił do ery 360, nie mieliśmy na myśli 360 dolarów rocznie za Gamepass. Co za żart!
Nikt, albo przynajmniej prawie nikt nie rozumie, co ta reklama miała w zamyśle „dobrego” pokazać. Że zamiast móc sprzedawać gry zakupione na konsoli w wersji pudełkowej, po jej ograniu w zasadzie zostajemy z nią „do końca”? Że gry w Game Passie dostępne są „od ręki”, co też nie do końca jest prawdą? Można tak próbować doszukiwać się pozytywnych aspektów, ale jak widać, to raczej marnotrawienie czasu.
Zastanówmy się w takim razie, co miała pokazać ta reklama, nie patrząc na regularne aspekty, a bardziej podejście do pewnych spraw. Widać, że zwyczajnie Microsoftowi bardzo, ale to bardzo zależy na tym, by coraz więcej gier było dystrybuowanych wyłącznie cyfrowo. Pozwala to bowiem zwyczajnie zarobić więcej, a i nie tworzy się rynek „używanych gier”, który w zasadzie na PC umarł już dawno temu. Skoro nie ma używanych gier, to trzeba kupić nowy „kluczyk” od dystrybutora, jakim jest Microsoft.
I tak to się kręci. W reklamie, jak już wspomniałem, obśmiano kwestię fizycznych kopii gier, pokazując, że czas, w którym by kupić grę, trzeba było wybrać się do sklepu i zakupić fizyczny nośnik, to z obecnej perspektywy swego rodzaju „obciach”. Że przyszłością jest właśnie dystrybucja cyfrowa i subskrypcje takie, jak Xbox Game Pass, dające dostęp do tysięcy gier za (niegdyś) skromną, miesięczną opłatę. E
fekt miał być odwrotny, a „wyszło jak zwykle”. Może dlatego, że to częściowe splunięcie w twarz osobom, które w dalszym ciągu posiadają konsolę Xbox Series X i kupują fizyczne kopie gier? Czy generalnie osobom, które bardzo dobrze wspominają czasy, gdzie dostęp do fizycznych kopii oraz dystrybucji cyfrowej jednocześnie był czymś normalnym.
Wtedy faktycznie posiadaliśmy te gry
Zmuszacie mnie do kupienia PS5 po 7 latach z Xboxem.
Brak szacunku i lekceważenie wobec gier fizycznych mówią same za siebie.
No, chyba że efekt był zamierzony, bo „nieważne jak o nas mówią — ważne, że mówią” mogło być tutaj celem”. Co z tego, że jesteśmy uważani za firmę, która zabija kolejne marki, topi kolejne produkty, serie i w zasadzie wszystko, czego się dotknie, zostaje pogrzebane w gównie. Sam Xbox jako konsola, sądząc po ostatnich plotkach, wydarzeniach i reklamach, jak ta, zapewne niedługo przestanie nią być.
No bo w końcu „wszystko jest Xboxem” – komputer, laptop, handheld, telefon. Ciekawi mnie tylko, czy ta cała krytyka, która spływa na Microsoft, jakkolwiek ruszy tego giganta do działania „prokonsumenckiego”. Zawsze teoretycznie jest gdzieś „punkt przełamania”, po którego osiągnięciu albo coś się zmieni, albo nie zmieni się już nic. To trochę jak z kursem statku i Titaniciem, który zmierzając w stronę góry lodowej, w pewnym momencie nieważne, co by zrobił, nie mógł uniknąć katastrofy.
Czy zatem Microsoft czeka katastrofa? Na pewno nie w najbliższym czasie, firma ta zbyt dużo znaczy w wielu aspektach, także na rynku gamingowym. Jeżeli jednak upatrywać możliwych konsekwencji, które mogłyby być na tyle dotkliwe, by zmusić Amerykanów do podjęcia działań wedle „życzeń” konsumentów, to chyba tylko w nim. Pamiętajcie, głosując portfelem i odpowiednio wyrażając swoje zdanie, można „zmusić” firmy do odwrotu od złej polityki, tak, jak to było niedawno z AMD.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Kompaktowy telefon z przepotężną baterią oraz z rewelacyjną specyfikacją może jednak zostać anulowany. Mowa tu…
Wydawałoby się, że Apple to synonim dbałości o każdy detal i skrupulatnej kontroli jakości. Tymczasem…
Jeden z najciekawszych głośników do 500 złotych doczekał się w Polsce przyjaznej przeceny. Niejaki Soundcore…
Akcje promocyjne Black Friday od zawsze wzbudzały emocje. I prawidłowo, gdyż nie zawsze czarnopiątkowe "okazje"…
Ogromna awaria Cloudflare sparaliżowała tysiące stron i aplikacji. Początkowo podejrzewano potężny atak DDoS, ale rzeczywista…
Najważniejsze usługi zostaną tymczasowo wyłączone. Bank ING nie pozostawia złudzeń, że klienci, którzy odpowiednio się…