REDMAGIC Astra / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
REDMAGIC Astra to powiew świeżości w świecie tabletów. Ten gamingowy kompakt z ekranem OLED 165 Hz i topową wydajnością Snapdragon 8 Elite, łamie schematy. Zaprojektowany dla graczy, oferuje bezkompromisową moc w stylowej, poręcznej formie. Z testu dowiesz się, czy na taki tablet czekałeś.
Spis treści
Nieczęsto zdarza się, że tablet budzi autentyczne emocje już na etapie zapowiedzi. W ostatnich miesiącach rynek wyglądał na wyciszony – bez rewolucji, bez szalonych pomysłów. Większość producentów poprawia to, co już działa dobrze: lepszy ekran, nowszy procesor, może trochę smuklejsza obudowa.
I niby nie ma w tym nic złego, bo dostajemy dopracowane urządzenia, ale brakuje mi czasem iskry. Czegoś, co wyrwie z utartego schematu. REDMAGIC Astra właśnie to zrobił – wybił się z tłumu.
Od premiery wiedziałem, że to będzie sprzęt nietypowy. Gamingowy tablet z kompaktowym ekranem. W erze 12- i 13-calowych kolosów? To brzmi jak pomyłka, ale w praktyce okazało się czymś zupełnie przeciwnym.
REDMAGIC Astra udowadnia, że nie trzeba wielkiego formatu, by robić wrażenie. W świecie Androida niemal zapomniano o mniejszych tabletach, a jeśli ktoś się jeszcze o nie pokusił, to raczej w budżetowym stylu. Tu mamy sprzęt premium, stworzony z myślą o graczach, ale też o tych, którzy po prostu chcą mieć poręczny i szybki tablet.
Sprzęt trafił do mnie w wersji 16 GB RAM i 512 GB pamięci, w wariancie Starfrost – jasnym, srebrzystym, z matowym wykończeniem i subtelnym, wzornictwem. REDMAGIC nie ukrywa, że celuje w użytkowników oczekujących wydajności, ale nie kosztem designu. I trzeba przyznać, że udało się to zgrabnie połączyć. Tablet nie próbuje naśladować iPada – idzie własną drogą.
Wyświetlacz o przekątnej 9.06 cala to dokładnie to, czego od lat brakowało w Androidowym świecie. Jest poręczny, lekki i nie męczy ręki, a jednocześnie wystarczająco duży, by komfortowo grać, czytać i konsumować treści.
REDMAGIC Astra dostępny jest w dwóch konfiguracjach pamięci: 12/256 GB (będzie dostępny od 20 sierpnia) oraz 16/512 GB. Cena mocniejszego wariantu to 649 euro, czyli około 2760 zł.
Czy to dużo? Zależy, z której strony spojrzeć. W świecie pełnowymiarowych tabletów z Androidem rzadko dostajemy coś tak przemyślanego, a jednocześnie odważnego. REDMAGIC pokazuje, że można wyjść poza schemat i stworzyć urządzenie inne niż wszystkie – szybkie, kompaktowe i dobrze zaprojektowane. Na papierze wygląda świetnie.
Ale jak sprawdza się w codziennym użytkowaniu? Już wiem – i nie mogę się doczekać, by Ci o tym opowiedzieć w teście REDMAGIC Astra.
REDMAGIC Astra nie wygląda jak typowy tablet z Androidem – i całe szczęście. Od pierwszego kontaktu widać, że mamy do czynienia ze sprzętem zaprojektowanym z myślą o użytkowniku, który oczekuje więcej niż tylko dużego ekranu. Aluminiowa obudowa typu unibody z miękkimi, zaokrąglonymi krawędziami leży w dłoni zaskakująco naturalnie.
Nie ma tu ostrych linii ani zbędnych przetłoczeń – wszystko jest gładkie, symetryczne i precyzyjnie spasowane. Nie czuć taniego plastiku, nie słychać skrzypienia – całość sprawia wrażenie solidnego i przemyślanego projektu.
Miałem wcześniej przyjemność testować REDMAGIC 10 Air i od razu zauważyłem pewne wspólne elementy – minimalistyczną, ale rozpoznawalną estetykę oraz dbałość o ergonomię. W przypadku REDMAGIC Astra czuć dodatkowo, że projektanci wykorzystali kompaktowy format jako atut.
To jeden z nielicznych tabletów, który wygodnie leży w jednej dłoni i nie sprawia wrażenia cegły. Przy grubości 6,9 mm i wadze 370 gramów, obsługa jest wygodna niezależnie od tego, czy trzymam go w poziomie, czy wertykalnie.
Estetyka? Tu REDMAGIC naprawdę pokazuje klasę. W moim przypadku trafił się wariant Starfrost – jasna, srebrzysta wersja kolorystyczna, która wygląda świeżo, nowocześnie i trochę… chłodno, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Tylna część obudowy z charakterystycznym przezroczystym paskiem to ukłon w stronę designu znanego z serii REDMAGIC 10. Widać pod nim imitacje PCB, logo Snapdragona i oznaczenia systemu chłodzenia, ale nie są one nachalne. To subtelna gra z oczekiwaniami – tablet wygląda technicznie, ale nie przesadnie gamingowo. I to lubię najbardziej.
Przyciski fizyczne zostały rozplanowane z głową – suwak GameSpace, przycisk zasilania i kontrola głośności są łatwo dostępne, ale nie przeszkadzają w codziennej pracy. Cieszy obecność symetrycznych głośników stereo i portu USB-C na bocznej ramce.
Na uwagę zasługuje także wyświetlacz otoczony równomierną ramką o szerokości 4,9 mm. Nie rzuca się w oczy, nie rozprasza – po prostu robi swoje, a przy tym wygląda estetycznie. W tak kompaktowym sprzęcie balans między funkcją a formą został zachowany z ogromną starannością.
Podświetlenie RGB jest tu dokładnie takie, jak lubię – nienachalne, a jednocześnie charakterystyczne. Zamiast świecącej choinki, mamy subtelne akcenty: iluminowany napis REDMAGIC i pierścień wewnętrznego wentylatora.
Tak, w tym kompaktowym tablecie znajdziemy aktywne chłodzenie, choć bez widocznych otworów wentylacyjnych. Wentylator schowany jest pod obudową, co pozwala zachować czystą, jednolitą linię konstrukcji. To rozwiązanie sprytne i rzadko spotykane w tabletach – REDMAGIC Astra pokazuje, że gamingowy charakter nie musi iść w parze z przesadą.
Trwałość? Nie miałem żadnych wątpliwości. REDMAGIC Astra wydaje się niemal pancerny jak na tablet tej klasy. Sprawdzałem, dociskałem, próbowałem wyginać – zero ugięć, żadnych trzasków.
Oczywiście nie jest wodoodporny w pełnym tego słowa znaczeniu, ale certyfikat IP54 zapewnia ochronę przed pyłem i lekkimi zachlapaniami. W przypadku tabletu, który będzie służył do grania, czy oglądania, to w zupełności wystarczy.
REDMAGIC Astra zrywa z nudą i udowadnia, że kompaktowy tablet może być pięknie zaprojektowany, solidny i nietuzinkowy – bez potrzeby krzyczenia o tym na każdym kroku.
Na pierwszy rzut oka REDMAGIC Astra nie zdradza, że w niepozornej obudowie umieszczono jeden z najciekawszych ekranów w swojej kategorii. Mówimy o 9,06-calowym panelu OLED o rozdzielczości 2.4K (2400 x 1504 pikseli), który nie tylko wygląda świetnie na papierze, ale i w praktyce potrafi zrobić wrażenie.
Odświeżanie 165 Hz? Jest. Jasność do 1600 nitów? Również. Ale to nie cyferki są tu najważniejsze. Ekran Astry to po prostu miejsce, gdzie zaczyna się cała przyjemność korzystania z tego sprzętu – zwłaszcza dla tych, którzy cenią detale i precyzję w grach.
REDMAGIC Astra daje coś więcej niż tylko dobry obraz – oferuje doświadczenie. Kolory są żywe (pokrycie 100% gamy DCI-P3 z dokładnością odwzorowania ΔE < 1) , kontrast robi różnicę, a czernie są naprawdę głębokie, co w grach takich jak Diablo Immortal czy Call of Duty Mobile sprawia, że wciągasz się jeszcze bardziej. I to wszystko bez efektu przejaskrawienia. Rzadko spotyka się ekran, który potrafi być tak wyrazisty, nie będąc przy tym męczącym.
Nie tylko jaśniejsze sceny robią tu robotę. Astra świetnie radzi sobie także z tym, co najczęściej kuleje w ekranach średniej półki – cieniami i ciemnymi partiami obrazu. Tam, gdzie inne panele zawodzą i wpadają w szarość lub tracą szczegóły, ten OLED pokazuje teksturę, fakturę i głębię. Jasność szczytowa na poziomie 1600 nitów to świetna wartość – nawet jeśli zazwyczaj działa w trybie HDR lub przy pełnym słońcu, to daje spory zapas.
Ciekawym dodatkiem jest też częstotliwość próbkowania dotyku na poziomie aż 2000 Hz. Kiedy zacząłem grać intensywniej, zwłaszcza w dynamiczne tytuły, czułem różnicę. Wszystko reaguje tu błyskawicznie, gesty są płynne, a przewijanie to czysta przyjemność. Dotyk jest tu tak precyzyjny, jakby sprzęt wiedział, co zamierzam zrobić ułamek sekundy wcześniej.
Ekran w REDMAGIC Astra to coś więcej niż tylko wyświetlacz – to pierwszy element, który pokazuje, że ten tablet ma ambicje wyjść poza schemat.
Na pokładzie znalazł się akumulator o pojemności 8200 mAh, co samo w sobie robi dobre wrażenie, ale jeszcze bardziej zaskakuje, jak dobrze sprawdza się w praktyce. Nie przypominam sobie innego 9-calowego tabletu z Androidem, który przy tak kompaktowej konstrukcji oferowałby tak solidny zapas energii.
Producent obiecuje 5,5 godziny rozgrywki w Honkai: Star Rail i nawet 33 godziny oglądania wideo. Oczywiście, liczby z ulotek trzeba traktować z dystansem, ale z moich testów wynika, że REDMAGIC Astra faktycznie nie zawodzi.
Podczas niemal dwutygodniowego okresu testowego ładowałem go zaledwie trzy razy – a to przy codziennym graniu przez około godzinę, surfowaniu po sieci, przeglądaniu maili i kilku wieczorach z Netflixem. Dla mnie to absolutnie wystarczający czas pracy, szczególnie jeśli spojrzeć na to, jak intensywnie wykorzystywane są podzespoły podczas grania.
Co ważne, ładowanie również nie frustruje. Od zera do pełna akumulator napełnia się w nieco ponad godzinę – dokładnie w 70 minut. W świecie tabletów to niezły wynik, szczególnie gdy spojrzymy na pojemność ogniwa.
Szkoda tylko, że zabrakło ładowania bezprzewodowego – ale umówmy się, w tym rozmiarze i segmencie cenowym nie jest to jeszcze standard. Osobiście uważam, że szybkie ładowanie przewodowe w zupełności wystarcza.
Mimo że bateria Astry nie przebija największych modeli na rynku, to w tym konkretnym przypadku liczy się kontekst. Kompaktowy tablet z mocą gamingową i OLED-em 165 Hz, który wytrzymuje kilka dni bez ładowania? Tego po prostu nie spotyka się często. REDMAGIC pokazało, że optymalizacja potrafi zdziałać cuda.
8200 mAh w 9-calowym tablecie to dziś rzadkość – REDMAGIC Astra nie tylko dobrze to wykorzystuje, ale wręcz wyróżnia się w tym segmencie.
Gdy sięgam po tablet gamingowy, oczekuję przede wszystkim jednego – niezawodnej wydajności bez kompromisów. REDMAGIC Astra z układem Snapdragon 8 Elite od razu stawia sprawę jasno: to nie sprzęt do okazjonalnego przeglądania internetu, a pełnoprawna platforma do grania, streamowania, montażu i pracy z cięższymi aplikacjami.
Procesor rozpędzający się do 4,32 GHz, grafika Adreno 830 oraz dedykowany układ RedCore R3 Pro to zestaw, który w praktyce radzi sobie z każdym zadaniem, jakie postawiłem przed tym urządzeniem. Niezależnie, czy to Genshin Impact w 165 Hz, obróbka grafiki czy emulacja konsol – Astra się nie waha.
Nie sposób nie wspomnieć o pamięci – 16 GB RAM LPDDR5T i 512 GB superszybkiej pamięci UFS 4.1 Pro robią kolosalną różnicę. Przełączanie się między aplikacjami? Natychmiastowe. Wczytywanie poziomów i tekstur? Bez śladu opóźnień.
REDMAGIC Astra działa jak sprzęt klasy premium – bo nim po prostu jest. To doświadczenie, którego nie da się podrobić samym benchmarkiem.
W praktyce nie zauważyłem żadnego throttlingu, nawet przy dłużej sesji w wymagające tytuły przy maksymalnych ustawieniach graficznych. Owszem, tylna część obudowy w okolicy środkowej i górnej ramki lekko się nagrzewa, ale rozmiar tabletu oraz przemyślane rozprowadzenie ciepła sprawiają, że temperatura nie wpływa negatywnie na komfort użytkowania.
W przeciwieństwie do smartfonów, tutaj nie dotykamy bezpośrednio miejsc newralgicznych – to zdecydowanie bardziej ergonomiczne rozwiązanie.
Za sprawne odprowadzanie ciepła odpowiada nie tylko sam wentylator, który potrafi kręcić się z prędkością 20000 obr./min, ale też zastosowanie płynnego metalu (Liquid Metal 2.0) i rozbudowanej komory parowej. Całość działa na tyle skutecznie, że nawet po godzinie gry tablet nie wymaga przerwy na ochłonięcie. REDMAGIC wie, jak projektować układy chłodzenia, i tu daje o tym znać.
Jasne, REDMAGIC Astra nie przebija rekordów w testach syntetycznych – zastosowano tu standardową wersję Snapdragona 8 Elite, bez dodatkowego podkręcania. Ale… czy to naprawdę ma znaczenie? Moim zdaniem nie.
O wiele ważniejsza jest kultura pracy i realna stabilność działania, a pod tym względem Astra nie ma sobie równych. Po prostu działa – zawsze, wszędzie, bez zająknięcia. A to cecha, która w tym segmencie sprzętów mobilnych zasługuje na uznanie.
Ten tablet ma szansę zająć pierwsze miejsce w moim osobistym rankingu wydajnych urządzeń z Androidem. Nie dlatego, że błyszczy w benchmarkach, ale dlatego, że w codziennym użytkowaniu po prostu deklasuje konkurencję.
REDMAGIC Astra nie walczy o rekordy – ona po prostu działa szybciej, ciszej i chłodniej niż większość topowych smartfonów.
REDMAGIC Astra działa w oparciu o system Android 15, przykryty autorską nakładką RedMagic OS 10.5. Z jednej strony to środowisko znajome i przewidywalne – nieprzeładowane, pozbawione chaosu, z lekkim dodatkiem AI do zarządzania aplikacjami czy tłumaczeniami.
Z drugiej jednak, widać tu sporo elementów, które jeszcze czekają na dopracowanie. Już przy pierwszym uruchomieniu wita nas zestaw przypadkowych gier i aplikacji, które można usunąć, ale które po prostu nie powinny się tam znaleźć.
Nie ukrywam – miałem nadzieję na bardziej dopracowaną integrację Androida z tabletem tej klasy. W kilku miejscach pojawiały się komunikaty odnoszące się do telefonu, a skalowanie niektórych elementów mogłoby być lepsze.
Na szczęście podstawowe elementy systemu działają bez zarzutu, a ogólna płynność jest wzorowa. To doświadczenie znane z telefonów REDMAGIC, ale w większym formacie – i mimo paru niedociągnięć, nadal wyjątkowo responsywne.
Prawdziwym asem w rękawie jest tryb Game Space, dostępny za pomocą czerwonego suwaka na boku obudowy. To coś więcej niż tylko launcher – to zaawansowane centrum sterowania sprzętem, dedykowane graczom. Mogłem dowolnie ustawiać parametry CPU i GPU, blokować powiadomienia, dodać wirtualny celownik, sparować kontrolery i błyskawicznie przełączać się między profilami wydajności.
A wszystko to w przejrzystym, choć nieco już oldschoolowym interfejsie. Znam tę nakładkę od lat i choć stylistyka pozostała niemal niezmieniona, wciąż doceniam jej skuteczność.
REDMAGIC Astra świetnie radzi sobie z wymagającymi tytułami, jak Genshin Impact – na maksymalnych ustawieniach, bez spadków FPS i z błyskawiczną reakcją na dotyk. Tablet nie tylko działa płynnie, ale też pozwala mi dopasować każdy aspekt rozgrywki do własnych preferencji.
Takiej kontroli nie oferuje dziś żaden standardowy tablet z Androidem. System nie narzuca się, a jednocześnie daje dostęp do zaawansowanych opcji, które naprawdę mają znaczenie.
Co prawda Game Space mógłby przejść graficzny lifting, a RedMagic OS przydałoby się lepsze skalowanie interfejsu, ale z punktu widzenia gracza – to wciąż jedna z najlepiej przemyślanych platform gamingowych w świecie Androida.
Oprogramowanie REDMAGIC Astra to hybryda prostoty i mocy – klasyczny Android z turbo-dopalaczem dla graczy. Bez fajerwerków, ale z narzędziami, które realnie robią różnicę.
Jeśli REDMAGIC Astra wywołuje efekt wow swoim wyglądem i ekranem, to w kwestii dźwięku gra już raczej drugie skrzypce. Zamiast systemu czterech głośników, jak w większych tabletach gamingowych, mamy tu układ stereo – i choć brzmienie jest głośne, to jednak wyraźnie brakuje mu głębi w niższych rejestrach.
Słuchając podcastów czy oglądając YouTube, nie miałem większych zastrzeżeń – dźwięk był wyraźny i bogaty. Problemy zaczynają się przy filmach i grach, szczególnie gdy trzeba uchwycić detale, jak ciche szepty czy subtelne efekty przestrzenne. W tych sytuacjach bas wyraźnie się wycofuje.
Nie pomaga też umiejscowienie głośników. W trybie poziomym, który jest naturalny dla grania, często przypadkowo zakrywałem dłonią kratkę, co tłumiło dźwięk. To drobiazg, ale jeśli grasz długo, zaczynasz zwracać na to uwagę.
Z drugiej strony – Astra gra naprawdę donośnie. Nie przypominam sobie sytuacji, bym mógł komfortowo grać lub oglądać coś na maksymalnej głośności, gdyż po prsotu było za głośno. Jest też wsparcie dla DTS:X Ultra i obsługa popularnych formatów dźwięku – WAV, AAC, MP3, FLAC – ale brak złącza 3,5 mm może być bolesny dla osób, które nie rozstają się ze słuchawkami przewodowymi.
A co z aparatami? Cóż, mamy tu układ absolutnie podstawowy – 13 MP z tyłu i 9 MP z przodu. Oba sensory wspierane są przez algorytmy AI i, jak na sprzęt gamingowy, sprawdzają się przyzwoicie. Nie oczekuj cudów – to nie jest tablet do robienia zdjęć krajobrazów czy portretów na Instagrama.
Ale do wideorozmów, skanowania dokumentów i szybkich zdjęć do notatek? W zupełności wystarczy. Frontowa kamerka jest naprawdę malutka – producent chwali się, że to najmniejszy moduł tego typu na rynku – i choć trudno ocenić, czy to faktycznie rekord, trzeba przyznać, że wygląda estetycznie i nie rozprasza uwagi.
Cyfrowe powiększenie? Tak, mamy tu zoom 2x i 5x, ale – jak to bywa – użyteczny jest wyłącznie ten pierwszy. Przy 5x szczegółowość drastycznie spada, a szumy zaczynają dominować obraz.
Trzeba też dodać, że jakość wideo stoi na niezłym poziomie – tylny aparat pozwala nagrywać w 4K przy 30 kl./s, a przedni w 1080p. W zupełności wystarczy do codziennego użytku, a przetwarzanie AI robi swoje.
Łączność w REDMAGIC Astra stoi na solidnym poziomie. Mamy tu Wi-Fi 6E (802.11 ax), Bluetooth 5.4 i port USB-C, który obsługuje DisplayPort oraz transmisję danych w standardzie USB 3.2 Gen 2. To oznacza, że bez problemu podłączysz zewnętrzny monitor w 2K, szybko przeniesiesz dane i podładujesz tablet z odpowiednią mocą.
Niestety – jeśli liczysz na pełnoprawne HDMI, musisz zaopatrzyć się w przejściówkę. Nie ma też systemu pozycjonowania, więc granie w Pokemon GO na wiekszym ekranie odpada.
Co z silnikiem haptycznym? Tu REDMAGIC Astra zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Wibracje są mocne, szybkie i dobrze zsynchronizowane z tym, co dzieje się na ekranie. To nie jest ten typ delikatnych wibracji znanych z tanich tabletów.
Tutaj czuć, że producent przyłożył się do szczegółów. Zwłaszcza w grach, gdzie reakcja na dotyk musi być precyzyjna, ten element naprawdę robi różnicę. Nie spodziewałem się tego po tablecie, a jednak zrobiło to na mnie wrażenie.
REDMAGIC Astra nie próbuje udawać multimedialnego kombajnu – to tablet do grania, który skupia się na wydajności, zostawiając kwestie audio i foto na rozsądnym, funkcjonalnym poziomie.
REDMAGIC Astra to sprzęt, który nie sili się na uniwersalność. Już od pierwszego kontaktu wiadomo, że to tablet stworzony dla graczy – tych wymagających, świadomych swoich potrzeb i ceniących bezkompromisową wydajność.
Przez ostatnie tygodnie miałem okazję sprawdzić, jak ten sprzęt odnajduje się nie tylko w grach, ale też w codziennym użytkowaniu. I muszę przyznać, że choć ma kilka oczywistych braków, to pozostawił po sobie bardzo pozytywne wrażenie.
To nie jest tablet dla każdego – i bardzo dobrze. Jeśli szukasz urządzenia do nauki, notowania czy okazjonalnego przeglądania internetu, możesz się rozczarować. Ale jeśli gry mobilne traktujesz serio i oczekujesz od sprzętu gamingowej duszy zamkniętej w kompaktowej formie, REDMAGIC Astra nie zawiedzie.
Wydajność stoi tu na pierwszym miejscu. Snapdragon 8 Elite, ekran 165 Hz i aktywne chłodzenie z podświetlanym wentylatorem – wszystko to sprawia, że granie na Astrze to doświadczenie, które bardziej przypomina sesję przy konsoli niż zwykłą zabawę na tablecie.
Oczywiście są kompromisy. Brak gniazda 3,5 mm boli. Również czas pracy na baterii nie poraża długością, zwłaszcza gdy rozkręcisz wszystko na maksymalne obroty. Ale mimo to – przymykając oko na te braki – REDMAGIC Astra potrafi przekonać do siebie.
Ja mam zamiar pzoostawić go w plecaku i… nie zamierzam go oddawać, choć oczywiście nie będzie to możliwe. Niemniej, gdybym naprawdę potrzebował tabletu do grania, to sięgnąłbym właśnie po REDMAGIC Astra.
Ten tablet to świadomy wybór. REDMAGIC Astra nie próbuje być alternatywą dla iPada czy laptopa. To tablet, który wie, czym chce być – i to robi dobrze.
REDMAGIC Astra to tablet dla graczy z krwi i kości. Jeśli wiesz, czego chcesz – trudno będzie znaleźć coś lepszego w tej kategorii.
|
ZALETY
|
WADY
|
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Aż 6 lat prawdziwego spokoju w zamian za 1200 złotych? To, a nawet znacznie więcej…
Pierwszy składany iPhone od Apple to urządzenie, na które fani czekają od lat. Choć premiera…
RTV EURO AGD przecenia hitowe urządzenia. To smartfon Redmi z aparatem 200 MP, poręczny tablet…
Fani strategii mogą czuć się kokietowani. Epic Games w ramach rozdawnictwa postanowił udostępnić graczom dwa…
Tanich smartwatchy o designie G-Shocka jest wiele, ale to BlitzWolf BW-AT7 robi największe wrażenie -…
W ostatnich miesiącach zadebiutowało parę pancernych smartfonów polskiego HAMMER-a, ale żaden z nich nie jest…