Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Nothing Phone 3 testowałem jako prywatny smartfon przez bity miesiąc. Chciałem poczekać na aktualizacje, dokładnie poszukać wad i wiem o nim wszystko. Naprawdę jest za drogi? W mojej długoterminowej recenzji poznasz odpowiedź.
Moją opinię po tygodniu o Nothing Phone 3 pewnie znasz. Nie chciałem się spieszyć, chciałem sprawdzić go dogłębnie, bo uważam, że najciekawszy telefon 2025 roku po prostu na to zasługuje. Teraz już wiem, jakie ma ograniczenia, wady i zalety.
Dla porządku zaznaczę, że Nothing Phone 3 recenzowałem w wersji 16/512 GB, która w Polsce kosztuje obecnie 3649 złotych. Jest jeszcze słabszy wariant 12/256 GB, który z jakiegoś powodu w naszym kraju nie doczekał się podwyżki, i również kosztuje 3649 złotych.
Najłatwiejszą częścią testów Nothing Phone 3 jest jego design. Mało jest smartfonów, które są jednocześnie zbudowane według przyjętych szeroko reguł sztuki i tak różne od całej konkurencji. Pokuszę się o stwierdzenie, że tego telefonu nie da się pomylić z żadnym innym.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Na prezentacji Carl Pei wskazywał podobieństwa do poprzednich generacji i rzeczywiście nie da się powiedzieć, że Nothing Phone 3 jest losowy. Z drugiej strony umiejscowienie obiektywów jest nietypowe, a teleobiektyw jest bardzo blisko bocznej krawędzi. No i jest też dodatkowy ekran oraz aktywujący go przycisk, dla którego w etui potrzebne jest dodatkowe wycięcie. Skoro przy etui jesteśmy, to przezroczyste znalazłem w pudełku.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Poza tym Nothing Phone 3 to dość typowy smartfon na modłę Apple, z płaskimi krawędziami bocznymi i bardzo, ale to bardzo wygodnie rozłożonymi przyciskami. Tych jest ponadprzeciętnie dużo, bo oprócz tego do aktywowania drugiego ekranu mamy też jeden do Essential Space. Czy nauczyłem się z niego korzystać? Absolutnie nie.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Na temat tego, czy Nothing Phone 3 jest flagowcem, Twitter prowadził wojnę. Ja oczywiście twierdzę, że nim jest, a nawet największy krytyk musi przyznać, że flagowa jest jakość wykonania. Solidność obudowy podkreśla tylko 218g wagi, a sam telefon ma 9mm. To dużo, bo nie brakuje konkurencji, która przy dużo większej baterii waży i mierzy mniej.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Na froncie Nothing Phone 3 znajdziemy ekran AMOLED z odświeżaniem 120 Hz. Generalnie to dobry panel, do którego nie można mieć zbyt wielu zastrzeżeń. I o ile wielu zarzutów względem tego smartfona i „niebycia” flagowcem nie rozumiem, tak braku LTPO nie rozumiem jeszcze bardziej. To była jedna z wyróżniających cech poprzednika i nie mieści mi się w głowie, dlaczego akurat z tego elementu postanowiono zrezygnować.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
W codziennym użytkowaniu oznacza to, że wyświetlacz nie jest w stanie zejść do 1 Hz przy statycznych scenach. Szkoda, bo dzięki temu dałoby się oszczędzać baterię, a to zawsze wartość dodana. Do tego minimalna wartość to 60 Hz, podczas gdy sporo konkurentów (na przykład Xiaomi) przy LTPS potrafi zejść do 30 Hz. Niestety stwierdzam też, że większość gier nie jest w stanie obsłużyć 120 Hz.
Na plus trzeba na pewno zaliczyć jasność maksymalną, która w automacie potrafi dojść do nawet 1500 nitów. Nawet w manualnym trybie nie miałem żadnych problemów z czytelnością, co przy ostatnim słońcu trzeba traktować jako pozytyw. Dzięki kapitalnej rozdzielczości 1260 na 2800 pikseli obraz jest ostry jak żyleta.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Na koniec tej sekcji zostaje nam jak zwykle czytnik linii papilarnych. Ten jest optyczny, a nie ultradźwiękowy, ale mimo tego działa bezproblemowo. Przez bity miesiąc nie pamiętam jednej sytuacji, podczas której musiałbym ponownie przyłożyć palec do skanera.
Żadna moja recenzja nie ma prawa obejść się bez akapitu o wibracjach. Nothing Phone 3 nieco mnie tutaj rozczarował. Nie to, że haptyka jest zła – po prostu jest podobna do tej z Nothing Phone 3a, co przy znacznie większej wadze robi kiepskie wrażenie. Oczekiwałem czegoś na poziomie iPhone’a lub Xiaomi, dostałem poziom Samsunga i OnePlusa.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Dalej mamy dodatkowy ekran. Ponieważ SDK do niego zostało już wypuszczone dla społeczności, spodziewam się setek pomysłów na zagospodarowanie. Osobiście używam go do informowania o powiadomieniach i sprawdzania godziny. Ktoś powie, że do tego służy smartwatch. Owszem – ale nie każdy nosi go bez przerwy, na przykład nie ja.
Na drugim końcu skali rozczarowań są głośniki stereo, które dla odmiany są bardzo dobre. Dodatkowy grill na górnej krawędzi pozwala na lepsze rozchodzenie się dźwięku. Nie mówię, że z Nothing Phone 3 da się rozkręcić imprezę, ale jakość jest naprawdę niezła. Da się nawet usłyszeć basy, a same głośniki są dość głośne.
Kolejnym powodem wspomnianego wcześniej pożaru na Twitterze obok designu jest procesor. Snapdragona 8s Gen 4 dobrze znam z POCO F7 i oczekiwałem, że i tutaj będzie dość gorąco. Wygląda jednak na to, że Nothing dobrze poradził sobie z układem chłodzenia. Po 15 minutach w benchmarku stracił tylko 13% wydajności, co we flagowcu jest świetnym wynikiem.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
W sieci znalazłem sporo doniesień o koszmarnym przegrzewaniu i jestem zmuszony je zdementować. Założę się, że dotyczyły testów zrobionych przed aktualizacją na debiut w sklepach – powszechna praktyka. Donoszę, że telefon robi się co najwyżej ciepły, ale nigdy gorący.
Najważniejsze jest to, czy Nothing Phone 3 działa jak flagowiec. Odpowiedź jest bardzo prosta – tak. Przy 16 GB RAM i pamięci UFS 4.0 radzi sobie z każdym zadaniem, praktycznie nigdy nie przeładowuje aplikacji w pamięci i nie ma tu mowy o żadnych przycięciach. Moim zdaniem NothingOS to obecnie najlepsza obok ColorOS nakładka na Androida.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Na koniec tej sekcji jedynie wspomnę, że przed debiutem w sklepach i związaną z tym aktualizacja (15 lipca) Nothing Phone 3 nie pozwalał mi na płatności zbliżeniowe, zasłaniając się problemami z certyfikacją usług Play (którą naturalnie posiada). Piszę o tym tylko dlatego, że od razu po wyjęciu z pudełka po zakupie proponuję dokonać aktualizacji. Przy okazji – aktualizacji Androida dostaniesz 5, a przez 7 lat telefon będzie otrzymywać poprawki bezpieczeństwa.
Nothing Phone 3 został wyposażony w baterię 5150 mAh i można go ładować z mocą 65W. Obie wartości są najlepsze w historii tego producenta, ale na tle podobnie wycenionej konkurencji wcale nie wypadają jakoś wspaniale. Taki OnePlus 13 na przykład, kosztując podobne 3699 złotych, posiada ogniwo 6000 mAh i można go ładować z mocą 100W po kabu i 50W bezprzewodowo.
W codziennym użytkowaniu Nothing Phone 3 ładowałem co półtora dnia, co jest wynikiem średnim. Przy takim samym scenariuszu Nothing Phone 3a wytrzymywał pełne dwa dni. 6-7 godzin SoT jest do uzyskania, ale nic ponadto. Jest więc po prostu dobrze, a wspomniany przeze mnie brak LTPO na pewno dołożył do tego swoją cegiełkę.
W pudełku nie znajdziesz ładowarki, a maksymalna obsługiwana moc ładowania to 65W. W moich testach uzyskałem maksymalnie 47W, a przy użyciu takiego adaptera telefon ładować się do pełna w dokładnie godzinę. Przypadkiem to dokładnie tyle samo, co Phone 3a z 50W ładowaniem.
Wracamy do kontrowersyjnego tematu aparatów na tylnym panelu. Pomijając ich rozkład, specyfikacja zapowiadała bardzo dobre efekty. Mamy tu bowiem taki oto zestaw:
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Jak taki zestaw sprawuje się na co dzień (i w dzień)? Przy dobrym świetle nie ma się do czego przyczepić, ale przecież od flagowca nie oczekiwalibyśmy niczego innego. Wymuszenie 50 MP rozdzielczości w żaden widoczny sposób nie wpływa na ich jakość, nie ma to sensu – 12.5 MP sprawdza się równie dobrze.
Pochwalę portrety z głównego aparatu, zganię – ilość detali z teleobiektywu. To widać jednak dopiero na dużym ekranie, do wrzucenia na socjalki nadadzą się bez problemu. Najmniej podoba mi się szeroki kąt, który pomimo wysokiej rozdzielczości nie spełnia składanych przez nią obietnic.
Wracamy do głównej matrycy, ale tym razem w nocy. Zdjęcia są okej, a automatyczny tryb nocny daje sobie radę w każdych warunkach. 2-krotne zbliżenie to crop z głównej matrycy i też jest dobry. Przy 3-krotnym zoomie do gry wchodzi teleobiektyw, który radzi sobie w porządku, może zdjęcia określiłbym jedynie jako nieco zbyt ciemne. Szeroki kąt nie zaskoczył mnie wcale – jest po prostu znośny.
Podsumowując – Nothing Phone 3 ma dobry aparat, ale to raczej poziom Motoroli niż Oppo, vivo czy Xiaomi. W tej półce cenowej zdecydowanie da się kupić dużo lepsze telefony do zdjęć.
O ile w przypadku poprzednich Nothingów moją odpowiedzią zawsze było entuzjastyczne „tak!”, to w przypadku Nothing Phone 3 muszę wziąć pod uwagę cenę. 3a czy 3a Pro są bezkonkurencyjnie wycenione i brylują w swojej półce. W przypadku flagowca niestety nie jestem tego taki pewien.
Nothing Phone 3 / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Moim zdaniem Nothing Phone 3 będzie bardzo szybko tanieć w promocjach. Spodziewam się, że już po wakacjach uda się kupić go poniżej 3000 złotych. I wtedy bez wahania nazwę go bardzo opłacalnym smartfonem na miarę poprzedników.
Czy zgodnie z moimi przedpremierowymi obietnicami nadal zamierzam korzystać z Nothing Phone 3 jako mojego prywatnego telefonu? Owszem, bo kocham go za to, że jest inny. Jego zakup mogę jednak polecić tylko bardzo specyficznemu użytkownikowi.
|
ZALETY
|
WADY
|
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Nothing w końcu ujawnił datę startu aktualizacji. System Nothing OS 4.0 oparty na stabilnym Androidzie…
Sieć Play wprowadziła nową promocję Black Week. Tym razem nie dotyczy ona telefonów komórkowych czy…
Wszystko wskazuje na to, że OnePlus 15 nie jest tak doskonały, jak się spodziewano, a…
Amazfit wprowadza nową, mniejszą wersję modelu Amazfit T-Rex 3 Pro. Zmniejszyła się średnica ekranu względem…
Samsung Galaxy S25 Edge to bezapelacyjna ciekawostka producenta z bieżącego roku. Podczas premiery flagowiec kosztował…
Werewolf: The Apocalypse - Heart of the Forest to polska hybryda przygodówki i RPG, osadzona…