Tani tablet z dużym ekranem i LTE? OSCAL PAD 100 kusi ceną, etui i rysikiem. Ale czy warto? Sprawdziłem w teście OSCAL PAD 100, jak ten sprzęt radzi sobie w praktyce. Trzeszcząca obudowa i słaby ekran to tylko początek. Zastanawiasz się nad zakupem? Moim zdaniem to propozycja tylko dla bardzo niewymagających.
Spis treści
Rynek tanich tabletów rzadko zaskakuje, a jeszcze rzadziej oferuje coś więcej niż absolutne podstawy. Dlatego kiedy w moje ręce trafił OSCAL PAD 100 – sprzęt z dużym ekranem, etui, rysikiem i modemem LTE – poczułem, że warto mu się przyjrzeć bliżej.
Tym bardziej że producent dość śmiało mówi o wydajności i komforcie użytkowania. Czy tani tablet może być dziś realną alternatywą dla znacznie droższych modeli? Postanowiłem to sprawdzić w praktyce.
Nie bez znaczenia są parametry. Producent postawił na spore ilości pamięci RAM – wersja podstawowa ma 8 GB, natomiast ta teoretycznie mocniejsza 12 GB. Co ciekawe, poza różnicą w RAM-ie… reszta specyfikacji pozostaje identyczna.
W praktyce oznacza to pytanie: czy warto dopłacić, jeśli różnica sprowadza się tylko do jednego parametru? A może 8 GB w tablecie do codziennego użytku to już maksimum tego, co realnie wykorzystamy?
Zaskakujące jest to, że producent zdecydował się wprowadzić dwie wersje różniące się wyłącznie ilością pamięci RAM, i to przy tak niewielkiej różnicy w cenie. Za podstawowy wariant z 8 GB zapłacimy 829 zł, natomiast wersja z 12 GB to koszt 929 zł.
Tylko 100 zł różnicy, a jednak w świecie budżetowych urządzeń to może być kluczowa decyzja. Czy więcej RAM-u rzeczywiście przełoży się na lepszą kulturę pracy i dłuższą żywotność urządzenia? A może warto kierować się czymś innym niż tylko specyfikacją?
W przypadku OSCAL PAD 100 odpowiedź nie jest aż tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.
OSCAL PAD 100 – konstrukcja, która budzi więcej wątpliwości niż zaufania
Trudno dziś znaleźć tablet, który pod względem wykonania wraca do standardów sprzed kilku lat. Technologia i jakość materiałów poszły do przodu, nawet w budżetowym segmencie. Dlatego moje pierwsze wrażenia z obcowania z OSCAL PAD 100 były, delikatnie mówiąc, rozczarowujące.
Tablet wygląda nowocześnie, ale kiedy weźmiemy go do ręki, czar pryska. Cała konstrukcja trzeszczy przy podnoszeniu z blatu, a kiedy nieco mocniej go ściśniemy, pojawia się niepokojący dźwięk, jakby coś w środku miało się zaraz odkleić – albo gorzej, jakby ekran zaraz miał pęknąć.
Zaznaczę, że nie jest to przesada ani pojedynczy incydent. Krótsze boki tabletu również potrafią dać o sobie znać podczas normalnego użytkowania – wystarczy złapać urządzenie w niewłaściwy sposób, by usłyszeć znajome trzaski. I choć w recenzjach budżetowych sprzętów często przymyka się oko na drobne niedociągnięcia, tutaj jest ich zwyczajnie za dużo.
Przez moment zacząłem się nawet zastanawiać, czy nie trafił do mnie wadliwy egzemplarz, ale trudno w to uwierzyć. To raczej efekt słabej kontroli jakości albo oszczędności tam, gdzie już naprawdę nie powinno ich być.
Pod względem rozmieszczenia elementów OSCAL PAD 100 wypada całkiem nieźle. Na górnej ramce, w lewym rogu, znajdziemy przycisk zasilania, a tuż obok przyciski regulacji głośności oraz mikrofon. Na lewym boku umieszczono tackę na kartę SIM, złącze słuchawkowe 3,5 mm i port USB-C.
Na spodzie producent zdecydował się umieścić dwa głośniki – rozdzielone na krańcach ramki, co wypada praktycznie, choć niestety nie przykrywa to późniejszych rozczarowań związanych z jakością dźwięku. Ale do tego jeszcze wrócę w dalszej części recenzji.
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
Z tyłu mamy wysepkę aparatu, na której znalazły się dwa okrągłe elementy – z czego tylko jeden to faktycznie obiektyw. Drugi został zarezerwowany dla diody LED i tajemniczego oznaczenia AI, które wygląda jak dodatek wyjęty z taniego katalogu marketingowego.
Wygląda to dość zabawnie, bo tak naprawdę z żadną sztuczną inteligencją ten tablet nie ma nic wspólnego, a sam aparat… no cóż, spełnia absolutne minimum. Na froncie natomiast znajdziemy ekran otoczony sporymi ramkami, ale akurat to można wybaczyć – w tej klasie to wciąż norma i mało kto oczekuje tu bezramkowego designu.
W ostatecznym rozrachunku jakość wykonania OSCAL PAD 100 trudno ocenić inaczej niż jako rozczarowującą. To jeden z nielicznych tabletów, które w ostatnich latach dały mi odczuć, że mam do czynienia z konstrukcją cofniętą w czasie.
I choć rozumiem, że niska cena wymusza kompromisy, to jednak nie powinno się to odbywać kosztem solidności. Szczególnie, że konkurencja w tym segmencie potrafi dziś zaoferować znacznie więcej, bez takich zgrzytów – dosłownie i w przenośni.
Ekran OSCAL PAD 100 – duży format, małe emocje
Na pierwszy rzut oka ekran w OSCAL PAD 100 robi wrażenie – mamy tu przecież 12 cali przestrzeni roboczej i rozdzielczość 2000 × 1200 pikseli. Brzmi sensownie, ale już po kilku minutach korzystania trudno nie zauważyć, że zagęszczenie pikseli nie należy do najwyższych.
Treści są czytelne, ale brakuje tej ostrości, która sprawia, że tekst wygląda idealnie gładko. Widać lekkie poszarpania, czasem też drobne artefakty wokół liter. To nie jest dramat, ale do ideału sporo brakuje – zwłaszcza gdy mówimy o tablecie, który próbuje być czymś więcej niż tylko urządzeniem do przeglądania poczty.
Częstotliwość odświeżania zatrzymała się na 60 Hz i – nie ukrywam – czuć to od razu. Przewijanie stron internetowych, szybkie gesty, zmiana aplikacji – to wszystko jest po prostu mniej płynne. I nie chodzi tu o detale wyłapywane tylko przez geeków.
Szarpnięcia obrazu, drobne opóźnienia – to rzeczy, które odbiera się intuicyjnie. W połowie 2025 roku spodziewałbym się już 90 Hz nawet w tanim tablecie. Tymczasem tu mam wrażenie, że wracam do urządzeń sprzed kilku lat, gdzie 60 Hz uchodziło jeszcze za akceptowalny kompromis.
Zdecydowanie najsłabszą stroną tego panelu jest kolorystyka. Barwy są blade, pozbawione życia – brakuje głębi, nasycenia, jakiejkolwiek iskry. Przypomina mi to stare budżetowe smartfony, które zawsze miały ekran, „bo musiały”, ale nigdy nie potrafiły przekonać do siebie obrazem.
Tutaj jest podobnie – zdjęcia wyglądają nijako, filmy tracą swój klimat, a aplikacje nie mają tej świeżości, jakiej oczekuję po nowoczesnym sprzęcie. Niby wszystko działa, ale nie cieszy oka.
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
- OSCAL PAD 100 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
W jasnym wnętrzu korzysta się z tabletu dość komfortowo, ale wystarczy wyjść na zewnątrz i sytuacja się zmienia. Refleksy świetlne, zbyt niski maksymalny poziom jasności i brak powłoki antyodblaskowej sprawiają, że ekran momentalnie traci czytelność.
W pełnym słońcu trudno mówić o sensownej pracy, nawet jeśli tylko chcemy coś szybko przeczytać. Mam wrażenie, że producent nie przewidział scenariusza, w którym użytkownik używa tabletu w terenie – a szkoda, bo przecież to naturalna forma korzystania z tak dużego wyświetlacza.
W zestawie z tabletem znalazł się także dedykowany rysik, choć trudno nazwać go narzędziem dla osób szukających precyzyjnej obsługi czy komfortowego notowania. To klasyczny, pojemnościowy stylus z miękką, gumową końcówką, który działa jak palec – bez czułości na nacisk, pochylenie czy choćby podstawowego wsparcia w systemie.
Wizualnie prezentuje się całkiem dobrze, a magnetyczna nakładka to przyjemny dodatek, ale funkcjonalnie to raczej ciekawostka niż realna wartość dodana. Osobiście nie znalazłem dla niego większego zastosowania podczas testów – to nie jest nawet namiastka tego, co oferuje S Pen od Samsunga, stylusy HUAWEI, Apple czy Lenovo.
Na koniec warto wspomnieć o certyfikacie TÜV Low Blue Light, który sugeruje mniejsze zmęczenie oczu podczas dłuższego użytkowania. Faktycznie, ekran nie męczy wzroku tak bardzo jak niektóre konkurencyjne panele, ale mam wrażenie, że to tylko drobna poprawka w morzu kompromisów.
Gdyby jakość obrazu była choć trochę lepsza, certyfikat ten miałby większe znaczenie – a tak pozostaje jedynie dodatkiem, który trudno uznać za kluczowy argument przy wyborze tabletu.
OSCAL PAD 100 – solidny akumulator i zestaw funkcji na co dzień
W tabletach z niższej i średniej półki oczekuję przede wszystkim jednej rzeczy – przewidywalności. I muszę przyznać, że OSCAL PAD 100 w tej kwestii mnie nie zawiódł. Akumulator o pojemności 9000 mAh to dziś wartość absolutnie wystarczająca, by spokojnie korzystać z urządzenia przez cały dzień, bez ciągłego zerkania na wskaźnik naładowania.
Oczywiście wszystko zależy od scenariusza – przy intensywnym użytkowaniu, wypełnionym filmami, grami i przeglądaniem sieci, ładowarka będzie w ruchu codziennie. Ale przy bardziej stonowanym trybie pracy, tablet spokojnie dociąga do dwóch dni i to już wypada nazwać całkiem przyzwoitym wynikiem.
Moc ładowania to 15 W, czyli zaledwie podstawowy standard. Nie ma tu miejsca na szybkie uzupełnianie energii, dlatego wieczorne podłączenie do ładowarki jest raczej obowiązkowym rytuałem. W tej klasie sprzętu trudno oczekiwać więcej, a przynajmniej nie bez kompromisów w innych obszarach, choć te 30W zrobiłoby robotę.
Aparaty w OSCAL PAD 100 pełnią funkcję pomocniczą – i to czuć już od pierwszego zdjęcia. Mamy tu główny moduł 16 MP oraz przednią kamerkę 8 MP. W praktyce to zestaw na potrzeby chwili. Fotografowanie dokumentów, szybkie zdjęcie produktu na sprzedaż, czy wideorozmowa z rodziną – do tego się nada.
Ale jeśli ktoś planuje używać tabletu jako zamiennika smartfona do robienia zdjęć, to srogo się rozczaruje. Obraz jest przeciętny, kolory wypłowiałe, a szczegółowość niewielka. Trzeba jednak pamiętać, że w tabletach tej klasy mało który aparat się wyróżnia – i ten nie jest wyjątkiem.
Dużym plusem – jak na segment budżetowy – jest natomiast obecność pełnego modułu komunikacyjnego z LTE, GPS i wsparciem dla dwóch kart SIM. To rzadkość w tym przedziale cenowym.
Możliwość korzystania z internetu mobilnego bez kombinacji z routerami czy hotspotami to wygoda, której nie doceni ten, kto nie musiał kiedyś na szybko załatwiać czegoś w trasie. GPS działa poprawnie, a Wi-Fi i Bluetooth w swoich nowszych standardach radzą sobie dobrze nawet przy większym obciążeniu.
OSCAL PAD 100 nie jest sprzętem, który będzie wyznaczał trendy, ale w kwestii wyposażenia oferuje wszystko to, co potrzebne do komfortowej pracy i rozrywki. Producent postawił na sprawdzone rozwiązania i choć nie ma tu technologicznych fajerwerków, to trudno też mówić o rozczarowaniu. W codziennym użytkowaniu taka przewidywalność może być cenniejsza niż zbyt odważne eksperymenty.
OSCAL PAD 100 – wydajność na poziomie codziennych potrzeb
Na papierze OSCAL PAD 100 prezentuje się naprawdę przyzwoicie. chipset Unisoc T615 z ośmiordzeniowym procesorem (12 nm), wsparty grafiką Mali-G57 MP1, a do tego nawet 12 GB RAM i 256 GB pamięci UFS 2.2 – to konfiguracja, która w teorii powinna wystarczyć do komfortowego użytkowania.
W praktyce jednak czuć, że mamy do czynienia ze sprzętem zaprojektowanym głównie z myślą o podstawowych zadaniach. System Android 15 działa poprawnie, ale jego responsywność nie zachwyca – szczególnie w momentach intensywniejszej pracy.
Wąskim gardłem tego zestawu okazuje się pamięć masowa. Mamy do czynienia z technologią UFS 2.2, która w codziennym użytkowaniu przekłada się na pewne ograniczenia. Przełączanie się między aplikacjami potrafi spowolnić, a przy otwartych kilku procesach w tle czasem trzeba uzbroić się w odrobinę cierpliwości. Działa? Tak. Czy działa błyskawicznie? Zdecydowanie nie.
Nie zmienia to faktu, że w podstawowych zadaniach OSCAL PAD 100 radzi sobie zupełnie nieźle. Przeglądanie internetu, YouTube, portale społecznościowe, komunikatory – wszystko to działa na poziomie, który nie frustruje.
Zdarzają się drobne przycinki, ale nie są one regułą. Sam system jest czysty, bez zbędnych dodatków, co działa tu zdecydowanie na plus. Dzięki temu interfejs nie jest obciążony, a użytkownik otrzymuje dokładnie to, czego oczekuje – prosty, funkcjonalny tablet do codziennego użytku.
W grach sytuacja wygląda już mniej optymistycznie. Lekkie tytuły ze Sklepu Play działają płynnie, ale przy bardziej rozbudowanych grach, jak chociażby Diablo Immortal czy Genshin Impact, konieczne jest znaczne obniżenie detali graficznych.
I nawet wtedy nie zawsze da się mówić o w pełni płynnej rozgrywce. To raczej sprzęt do casualowego grania – bez większych oczekiwań, za to z pewnym limitem tego, co można uznać za komfort.
Zarządzanie pamięcią RAM stoi na przyzwoitym poziomie – niezależnie od wybranej wersji (8 lub 12 GB), system nie ma problemów z utrzymywaniem kilku aplikacji w tle. Czuć jednak, że procesor ma ograniczone możliwości.
Podczas dłuższych sesji – np. wielozadaniowości lub intensywnego korzystania z multimediów – tablet może zacząć lekko dyszeć. Nie jest to sprzęt do pracy, a bardziej do konsumpcji treści i lekkich zadań – i w tej roli sprawdza się poprawnie.
Czy OSCAL PAD 100 spełni oczekiwania osób szukających tabletu z Androidem do codziennego użytku? Moim zdaniem – tak, o ile zachowamy realistyczne podejście.
To urządzenie, które nie zaskakuje, ale też nie rozczarowuje, jeśli tylko nie próbujemy wycisnąć z niego zbyt wiele. Działa tak, jak powinien działać budżetowy tablet: poprawnie, przewidywalnie i bez większych fajerwerków.
Czy warto kupić OSCAL PAD 100?
Z pewnością OSCAL PAD 100 nie jest tabletem, który rzucił mnie na kolana. Rynek budżetowych urządzeń rzadko to robi, a zazwyczaj jesteśmy skazani na szereg kompromisów. Tutaj jest ich aż nadto, zwłaszcza w kwestii jakości wykonania.
Trzeszcząca obudowa i wrażenie, że coś w środku zaraz się odklei, to coś, czego po prostu nie akceptuję – nawet w tak niskiej cenie. Podobnie jest z ekranem: duży format to jedno, ale bladość barw i jedynie 60 Hz odświeżanie to już w połowie 2025 roku po prostu za mało, żeby mówić o komfortowym doświadczeniu.
To nie jest tablet, na którym z przyjemnością obejrzymy film czy pogramy w bardziej wymagające tytuły. Ale czy to dyskwalifikuje go w moich oczach? Nie do końca.
W mojej ocenie OSCAL PAD 100 to tablet dla bardzo konkretnej grupy odbiorców. Jeśli szukasz taniego urządzenia z dużym ekranem, które posłuży głównie do przeglądania internetu, mediów społecznościowych, oglądania YouTube’a czy sporadycznych wideorozmów, to ten model spełni swoje zadanie.
Dużym plusem jest modem LTE, który z pewnością docenią osoby często podróżujące. Czas pracy na baterii również jest przyzwoity, co pozwala na spokojne użytkowanie przez cały dzień bez nerwowego poszukiwania ładowarki. To taki koń roboczy do podstawowych zadań, bez fajerwerków, ale i bez większych frustracji – pod warunkiem, że zaakceptujesz jego mankamenty konstrukcyjne i przeciętny ekran.
Pozostaje jeszcze kwestia wyboru między wersją z 8 GB a 12 GB RAM. Różnica w cenie to zaledwie 100 zł, a reszta specyfikacji jest identyczna. Wierzę, że 8 GB RAM w tablecie do codziennych zastosowań to absolutne minimum, które zapewni sensowną płynność działania przez dłuższy czas.
Czy dopłacenie do 12 GB ma sens? Na papierze wygląda kusząco, ale przy procesorze Unisoc T615 nie spodziewałbym się drastycznej poprawy wydajności. Może to wpłynąć na lepsze zarządzanie aplikacjami w tle, ale w praktyce różnica będzie marginalna. Osobiście skłaniałbym się ku wersji z 8 GB – te 100 zł lepiej zainwestować w coś innego.
Czy zatem warto kupić OSCAL PAD 100? Moja odpowiedź brzmi: to zależy. Jeśli masz mocno ograniczony budżet i potrzebujesz tabletu z LTE z dużym ekranem do bardzo podstawowych zadań, a na dodatek akceptujesz kompromisy w jakości wykonania i obrazu, to być może znajdziesz w nim jakąś wartość.
Jeśli jednak oczekujesz od tabletu czegoś więcej niż tylko obecności dużego ekranu i dostępu do internetu, to lepiej poszukać innej opcji.
Rynek tanich tabletów co prawda rzadko zaskakuje, ale są na nim modele, które oferują bardziej spójne doświadczenie, nawet jeśli nie posiadają bogatego zestawu akcesoriów w standardzie.
- Bateria7,9
- Ekran6,7
- Jakość5,0
- Wydajność6,8
|
ZALETY
|
WADY
|
Ceny w sklepach
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.














