Szukasz małego, lekkiego, ale nadal wydajnego laptopa do pracy, czy grania na wyjazdach? W takim razie zapraszam na test Asus ProArt PX13, modelu wyposażonego w AMD Ryzen AI 9 HX 370 oraz NVIDIA GeForce RTX 4070. Czy nowe notebooki ze sztuczną inteligencją zmieniają zasady gry?
Nie da się ukryć, ze AI jest obecnie „modnym” tematem, który się rozwija. Test Asus ProArt PX13 to także test najnowszych procesorów AMD Ryzen z dedykowaną jednostką, która „napędza” AI w tym laptopie. Czy taka jest właśnie przyszłość mobilnego i stacjonarnego sprzętu komputerowego?
Cena Asus ProArt PX13 – to nie jest tani laptop
Warto zaznaczyć, że mówimy tutaj o jego najdroższym wariancie, o którego specyfikacji będzie nieco niżej. Jak w takim razie wygląda jego wycena?
Aktualnie kupicie go za niespełna 12000 złotych. Nie jest to sprzęt tani, ale to, jak wygląda na papierze już częściowo uzasadnia taką, a nie inną kwotę.
Specyfikacja Asus ProArt PX13
A skoro już o wariancie, to specyfikacja testowanego przeze mnie prezentuje się następująco:
- Ekran: OLED 13,3”, błyszczący, dotykowy, rozdzielczość 2880 x 1800, 60 Hz
- Procesor: AMD Ryzen AI 9 HX 370 (12 rdzeni, TDP 28W)
- Akcelerator AI: AMD XDNA NPU
- Grafika: NVIDIA GeForce RTX 4070 Laptop (8GB GDDR6 VRAM, TGP 115W)
- Pamięć: 32 GB LPDDR5X 7500 MHz
- Dysk: SSD NVMe WD SN740 2 TB
- Bateria: 73 Wh
- Porty: 2x USB-C 4.0 Gen 3 wspierające ładowanie oraz DP, USB-A 3.2 Gen 2, HDMI 2.1, combo jack 3,5 mm, dedykowane złącze zasilania, czytnik kart pamięci microSD;
- Bezprzewodowa łączność: 802.11be MediaTek MT7925 + Bluetooth 5.4;
- Klawiatura: podświetlana (podświetlenie białe, każdy klawisz indywidualnie, 3-poziomowe), membranowa, pozbawiona bloku numerycznego;
- Kamerka: 2,1 Mpix, 1080p, Windows Hello;
- Wymiary: 298 x 210 x 15,8 mm;
- Waga: 1,38 kg.
Sprzęt do testów dostarczyła firma ASUS, za co serdecznie dziękujemy. Nie miało to jednak wpływu na ocenę testowanego urządzenia.
Zestaw taki, że laptop jest od razu gotowy do pracy, także kreatywnej
Zacznijmy najpierw jednak od kwestii samego w sobie pakunku. Jako, że mamy do czynienia z serią ProArt, można było się spodziewać przywiązywania wagi także do takich aspektów, jak wrażenia już po samym w sobie opakowaniu. Schludne, czarne, ze złotymi wstawkami. Nie znajdziemy na nim wiele informacji prócz podstawowej specyfikacji.
Całość jest dobrze zabezpieczona na czas transportu, co oczywiście jest tutaj plusem. Co jednak znajdziemy w środku? Jest to:
- Laptop;
- Zasilacz 200W;
- Rysik Asus Pen 2.0;
- Adapter ethernet na USB-A;
- Instrukcja obsługi
Jest to rzecz jasna przyjemny zestaw, szczególnie w kontekście obecności rysika już w zestawie, a nie konieczności dokupienia go osobno.
Stonowany design Asus ProArt PX13 to zdecydowanie jego zaleta
Jak już wyżej, seria ProArt od firmy Asus to przede wszystkim brak „świecidełek” oraz innych „fanfarów”. Laptop ten jest zachowany w czarnej, matowej kolorystyce. Jedyne jakkolwiek reflektujące obszary na jego obudowie, to napis „ASUS ProArt” na pokrywie wyświetlacza oraz logo całej serii. Oprócz tego jest to ramka wokół wyświetlacza, która jest typowo czarna i błyszcząca, z uwagi na to, iż ekran w tym modelu nie ma żadnej powłoki matowiejącej. Moją uwagę zwróciły jednak całkiem duże ramki wokół niego. Nie są oczywiście gargantuiczne, aczkolwiek wydają się większe, niż w wielu rozwiązaniach na tym poziomie cenowym.
Całość jak najbardziej może się podobać swoją prostotą. Oczywiście, to możecie sami ocenić po umieszczonych w tym tekście zdjęciach testowanego sprzętu, bo jak to mawiają – każdy ma własny gust. A skoro o gustach się nie dyskutuje, to podyskutujmy o…
… jakości wykonania
Skoro mówimy o ultrabooku za ponad 10 tysięcy złotych, to musi być on dobrze wykonany, prawda? Cóż, nie zawsze, ale w tym wypadku tak jest. Palmrest, dolna obudowa oraz pokrywa matrycy zostały wykonane z metalu , lecz ciężko powiedzieć, jakiego dokładnie. Strzelałbym tutaj w tradycyjne aluminium, choć „feeling” jest lepszy. Wyświetlacz chroniony jest szkłem, zapewne „hartowanym”, aczkolwiek szkło to szkło.
Nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek skrzypieniu któregoś z elementów, czy niedopasowaniu. Całość jest naprawdę porządnie ze sobą zintegrowana, dzięki czemu poczucie użytkowania drogiego urządzenia „zostaje na miejscu”. W miejscu klawiatury odczuć, a także dopatrzeć można się zagłębienia, które zwyczajnie pomaga w lepszych doznaniach pod kątem ergonomii korzystania z omawianego laptopa.
Czy można się do czegoś przyczepić? Moim zdaniem tak „na siłę” do jednego aspektu – zawiasów. Nie są one tak „stabilne” w razie poruszania laptopem, jak mogłyby być. Na co dzień nie powinien być to jednak problem, bo w realnych zastosowaniach sprawdzają się one zwyczajnie dobrze.
Asus ProArt PX13 to mały laptop
Który więc powinien być przyjemny w transporcie i… tak właśnie jest. Jego wymiary to 298 x 210 x 15,8 mm, a waga nie przekracza 1,38 kg, więc całość zmieści się albo do większej torebki, albo do praktycznie każdego plecaka i nie obciąży go tak, jak chociażby testowany jakiś czas temu Hyperbook GTR Raptor 2024.
Nada się więc tak do pracy zdalnej, by mieć go przy sobie w kawiarni czy gdziekolwiek indziej, jak i na studia, czy do szkoły.
Co z ilością portów?
Nie ma ich przesadnie dużo, jednak jak na taką konstrukcję, to myślę, że będzie to wystarczająca ilość. Po lewej stronie znajdziemy:
- Port ładowania;
- HDMI 2.1;
- USB-C 4.0 Gen 3;
- Combo jack 3,5 mm.
Po prawej zaś jest to:
- USB-C 4.0 Gen 3;
- USB-A 3.2 Gen 2;
- Czytnik kart pamięci microSD;
- Przycisk zasilania.
Jak dla mnie, to jest to kompletny zestaw, który „utrzyma” wszystko, co do takiego laptopa moglibyśmy zechcieć podpiąć. Tak naprawdę, możemy tutaj dołączyć 3 monitory, a równocześnie go ładować, co może być z pewnością bardzo użyteczną możliwością.
Sprawdźmy, co Asus ProArt PX13 kryje w środku
Tradycyjnie sprawdziłem także, co testowany ultrabook kryje w swoim wnętrzu. Demontaż obudowy nie jest skomplikowany, wystarczy odkręcić śrubki na krańcach, a także jedną ukrytą pod gumowym zabezpieczeniem na środku. Następnie podważyć lekko i powoli zatrzaski odpuszczą.
W środku widzimy całkiem rozbudowany system chłodzenia, oparty o dwa wentylatory, 4 radiatory oraz łącznie 4 ciepłowody, transferujące do nich ciepło z komponentów. Po lewej stronie płyty głównej widać zamontowaną kartę WiFi, bardziej po prawej z kolei kryty za termopadem jest dysk SSD. Całość jest dobrze wykończona, choć chłodzenie sekcji RAMu jest… no, nie jest to TOPowy poziom. „Glutek” się rozlał, co nie powinno mieć miejsca.
O klawiaturze i touchapdzie w Asus ProArt PX13 słów kilka
Pomimo tego, że mamy do czynienia z laptopem w małym rozmiarze, to touchpad jest stosunkowo duży. Mierzy bowiem 125 x 80 mm, więc na tle całego palmrestu zajmuje jego sporą część. Został wykończony na matowo, aby się również odróżnić od obudowy omawianego ultrabooka. Korzysta się z niego bardzo przyjemnie, wszelkie gesty działają dobrze, a jedyne jakieś problemy mogą sprawiać przyciski LPM i PPM, które nie mają zbyt dużej siły aktywacji. Dlatego też trzeba na nie uważać w kontekście położenia dłoni na górnej części obudowy notebooka.
Jak już wyżej wspomniałem, klawiatura została umiejscowiona w „depresji”, przez co – według zamysłu producenta – powinno się z niej wygodniej korzystać. Generalnie rzecz biorąc nie wiem, na ile ma to wpływ szczerze mówiąc na ten aspekt, aczkolwiek mogę powiedzieć, że ta niskoprofilowa klawiatura membranowa działa naprawdę bardzo dobrze. Przyjemność pisania na niej niech niejako udowadnia fakt, że duża część tej recenzji powstała właśnie przy użyciu testowanego laptopa.
Skok klawisza jest raczej niewielki, a głośność całości nie wykracza poza standardowe ramy. Mogę również opisać jej działanie jako „miękkie„, przez co – moim zdaniem – rośnie poziom komfortu jej użytkowania jeszcze mocniej.
Jaki ekran ma Asus ProArt PX13? TOPowy
Jak mogliście przeczytać w specyfikacji, mamy tutaj do czynienia z 13,3-calowym panelem OLED, który cechuje się wysoką rozdzielczością 2880 x 1800 pikseli oraz odświeżaniem 60 Hz. To ostatnie mogłoby oczywiście być lepsze, z uwagi chociażby na cenę omawianego laptopa. Z jednej strony – nie jest gamingowy, to fakt, aczkolwiek wyższe odświeżanie przydaje się nie tylko graczom. Zwyczajnie przyjemniej korzysta się z płynniejszego wyświetlacza, także w kontekście pracy.
No dobrze, ale jak poradził sobie w takim razie w moich testach z użyciem kalibratora? Zacznijmy od kwestii jasności. Tutaj wypada jednak nie specjalnie dobrze, notując 358 nitów maksymalnej luminacji. W połączeniu z błyszczącą matrycą, może to prowadzić do tego, że w ostrym świetle, bądź słońcu, nie będzie się z niego przyjemnie korzystało.
Sprawdźmy jednak pozostałe aspekty, zaczynając od…
Pokrycia gamutów
Można to uprościć do tego, jak wyświetlacz testowanego ultrabooka radzi sobie z odwzorowaniem kolorów. Na pierwszy ogień idzie standardowo używany w większości treści, które oglądacie w sieci sRGB – 100%. Calutki gamut pokryty, co oznacza, że każdy odcień znajdujący się w nim, zwyczajnie będziecie mogli zobaczyć na tym laptopie.
Drugim jest DCI-P3, bardzo szeroki gamut, aczkolwiek to nie problem dla testowanego ultrabooka. W tym wypadku mówimy o pokryciu to w 98,7%, co jest astronomicznie wysokim poziomem. Najcięższym sprawdzianem bardzo często jest jednak AdobeRGB, często używane przez twórców. W tym wypadku również nie należy się martwić, tym bardziej z wynikiem 95%.
Nie zapominajmy jednak także o błędzie ΔE, który definiuje odchyły względem tego, jak powinny być pokazywane kolory. Średnio wyniósł on 0,09, aczkolwiek maksymalnie już 3,13. Pierwsza wartość jest na topowym poziomie, druga zaś – nadal dobrym, chociaż chciałoby się wymagać więcej od takiego sprzętu.
Warto wspomnieć również o nierównomierności podświetlenia, która to wyniosła maksymalnie 2%. Jest to jak najbardziej akceptowalny odchył, który jest wręcz niedostrzegalny w codziennym użytkowaniu.
Głośniki, kamerka, mikrofony – Asus ProArt PX13 z kolejnymi plusami oraz minusami
Z jednej strony, od tego typu sprzętu oczekiwałoby się, że zaoferuje wszystko na topowym poziomie. Z drugiej strony – jokes on You, każdy laptop będzie miał jakieś niedoskonałości. Nie inaczej jest w tym wypadku i zaczniemy tutaj od omówienia głośników. Te w kontekście muzyki nie oferują za wiele, chociażby pod kątem basu. Jest raczej płaski. Średnica i sopran wypadają lepiej, choć szczegółów momentami brakuje.
Dużo korzystniej jest, gdy wykorzystamy je do oglądania filmów chociażby. Tutaj działają zwyczajnie w porządku, oferując całkiem dobre brzmienie skierowane na ludzki głos. Podcasty więc również będą „fajnie się słuchały”. Z jednej strony, mamy ich łącznie 4, ale jak widać – czasem więcej niekoniecznie znaczy lepiej. Co jednak z wymienioną wyżej kamerką?
Ta oferuje rozdzielczość 2,1 MP, co przekłada się na możliwość rejestrowania obrazu w FHD@30 FPS. I takie też nagrałem dla Was testowe wideo, które pokazuje poniżej, jak radzi sobie tak kamerka, jak i wbudowane w testowany laptop mikrofony.
Ocenka? Cóż, w dobrze oświetlonym pomieszczeniu będzie to zwyczajnie wyglądać w porządku, ale nie widzę tutaj nic, co miałoby kosztować paręnaście tysięcy złotych. Pod tym kątem – zwykła średniawka. Mikrofony z kolei radzą sobie dobrze, zważając na to, jak pod kątem akustycznym wygląda pomieszczenie, w którym pracuję.
Asus ProArt PX13 vs benchmarki. Jak wydajny jest to ultrabook?
Oczywiście, nie mogło tutaj zabraknąć testów w programach do tego przeznaczonych. Spokojnie – w realnych zastosowaniach także na Was czekają, jednak nieco niżej. Przypomnijmy sobie na początek, jak wygląda kwestia specyfikacji. Mamy tutaj „inteligentny” procesor AMD Ryzen AI 9 HX 370, do spółki z kartą graficzną NVIDIA GeForce RTX 4070 8 GB o TGP równym 115W. Komponenty te wspiera 32 GB pamięci operacyjnej DDR5 oraz 2 TB dysk SSD NVMe WD SN740. Spójrzmy w takim razie na wyniki z PCMark 10.
Wart brać pod uwagę, że jest to jeden z pierwszych modeli na nowych układach od AMD, jednak generalnie rzecz biorąc, radzi on sobie w tym sprawdzianie dobrze – choć ustępuje typowo gamingowym konstrukcjom. Co jednak właśnie w kontekście sprawdzianów w „grach”?
Trzyma wysoki poziom, chociaż znów – nie tak wysoki, jak większe, cięższe i zwyczajnie wydajniejsze propozycje dla graczy. W porównaniu z niektórymi, nieco starszymi modelami w kategorii ultrabookowej, widać, że nadąża.
Procedura testowa – gry
Zanim przejdziemy konkretnie do wyników, najpierw małe wprowadzenie. Wybrałem dla Was 3 popularne tytuły, w których przetestujemy sobie bohatera dzisiejszej recenzji. Będzie to:
- Metro Exodus Enchanted Edition
- Ustawienia Extreme | 1440p | DLSS Off / On
- War Thunder
- Ustawienia filmowe | 1440p
- Counter Strike 2
- Ustawienia domyślne | 1080p
Ustawienia graficzne oczywiście także są podpisane. Każdy tytuł przetestowałem w 5-przebiegach testowych*, które rejestrowałem za pomocą programu CapFrameX oraz RivaTuner Statistics. Wyniki następnie uśredniałem. W dwóch pierwszych tytułach brałem pod uwagę wbudowane benchmarki, z kolei w Counter Strike 2 był to rozegrany 3-krotnie* tryb Deathmatch na mapie The Dust 2. Nie ma co przedłużać – sprawdźmy, jak to cudo radzi sobie z tego typu rozrywką.
Jak widać, nawet w 1440p można myśleć o graniu w najbardziej wymagające gry. W tytułach bardziej e-sportowych również nie będzie problemu z płynnością, choć w CSie można było mieć nadzieję na wyższe wyniki. War Thunder jest tutaj nieoczywistą produkcją, która końcowo jednak na wysokich ustawieniach graficznych potrafi sprawić, że nawet tak wydajny sprzęt nieco chrupnie z FPSami. Widoczny jest także zbawienny wpływ DLSS, który pomoże w przypadku właśnie tych najbardziej wymagających gier.
Throttling
Ten „oczywiście” występuje. Ciężko, żeby w laptopie on nie występował. Sprawdźmy zatem wykres z CS-a 2, który dobrze to obrazuje.
Bardzo dobrze widzimy początek pierwszego i ostatniego przebiegu, gdzie jest „zwyżka” klatek. Te jednak z czasem spadają, by ustabilizować się na poziomie około 150 FPS.
Praca kreatywna
Nie sposób nie wspomnieć o tym, jak działa chociażby tutaj Adobe Lightroom, czy DaVinci Resolve. W tym pierwszym podgląd oraz praca na plikach, na których zwykle pracuje – pochodzących z aparatu Sony A7S – była zwyczajnie bardzo przyjemna. Tak z wykorzystaniem chociażby dołączonego rysika, do precyzyjnego wybierania obszaru, którego parametry chciałbym zmienić.
To samo tyczy się obróbki filmów w DaVinci Resolve. Miałem okazję akurat robić to na przykładzie unboxingu Google Pixel 9-tki, który możecie zobaczyć poniżej.
Wyrenderowanie tego materiału w 4K@60 FPS zajęło testowanemu ultrabookowi około 3,5 minuty. Trzeba brać pod uwagę ilość efektów, czy też color grading, który swoje zasobów „zżera”. Jest to rzecz jasna mała próbka jego możliwości, bowiem moja praca kreatywna – prócz pisania – opiera się właśnie o tworzenie treści audio-wizualnych oraz obróbkę zdjęć.
Nie sposób jednak nie wspomnieć o możliwościach, które daje Copilot. Jest to zwyczajnie wbudowany w system asystent AI, mogący Ci pomóc znaleźć konkretne informacje, poradzić w różnych zagwozdkach etc. Dla mnie osobiście na ten moment to raczej ciekawostka, lecz z wysokim potencjałem rozwoju.
Asus ProArt PX13 posiada rozbudowane chłodzenie, ale czy wystarczające?
Cóż, ograniczeń rozmiarowych ciąg dalszy. Pomimo tego, że chłodzenie zastosowane w testowanym ultrabooku może robić wrażenie, to nadal jest to 13,3-calowy model z wydajnymi podzespołami. Sporo z pewnością pomaga to, że zasysa powietrze tak od spodu, jak i przez klawiaturę. Czy jest jednak cichy?
Z jednej strony 51,4 dBa to nadal głośna maszyna, z drugiej strony w porównaniu z innymi laptopami o gamingowym zacięciu? Sprawuje się pod tym kątem naprawdę dobrze. Prezentuje to – rzecz jasna – powyższy wykres. Pytanie, jak to się ma do temperatur podzespołów? Najcieplejszy jest tutaj procesor, który notuje maksymalnie 93°C, GPU z kolei 81°C.
Pobór mocy jest jednak sporo niższy od najwydajniejszych maszyn na rynku. CPU najwięcej „wciągnęło” 27W, GPU natomiast 96W. Całościowo laptop w najbardziej „krytycznym momencie” zanotował łączny pobór z gniazdka rzędu 180W. To naprawdę nie jest dużo.
Parzy, czy nie parzy?
Ważnym elementem jest także to, czy obudowa laptopa zwyczajnie nas nie poparzy w pewnym momencie. Tutaj takiej możliwości raczej nie ma, chociaż nie jest ona w pewnych obszarach zbyt chłodna – lekko mówiąc. W górnej części palmrestu, nad klawiaturą, w najcieplejszym punkcie zanotowałem ponad 53°C. Na klawiaturze z kolei, temperatura nie przekroczyła 44,7°C. Poniżej, jest jeszcze chłodniej, z maksymalną wartością 38,3°C.
Bateria w Asus ProArt PX13 nie należy do najlepszych, ale sprawdza się
Oczywiście, to jak dokładnie się sprawuje, zależne jest od tego, co aktualnie robimy na testowanym ultrabooku. Zacznijmy może od najbardziej drenującego akumulator testu, czyli gier.
Jak widać na załączonym wykresie, radzi sobie chociażby gorzej od niespecjalnie większego Blade-a 14, który posiada również starszy procesor. Lepiej natomiast jest od propozycji Asusa, która też nie jest z tego roku, ale nadal jest mocnym sprzętem.
W przypadku mniej zasobożernych zastosowań, w zasadzie oglądamy podobny scenariusz. Jest raczej lepiej od typowo gamingowego Hyperbooka, czy ROGa, lecz gorzej od maszyn Razera. Generalnie rzecz biorąc – średnio, poprawnie. Tego typu sformułowania by tutaj pasowały. Co z ładowaniem? 2-50% zajmie Wam 30 minut, a 2-100% łącznie 1,5 godziny. Oczywiście używając dołączonego, 200W zasilacza.
Aplikacja Asus ProArt – warto korzystać?
Zdecydowanie tak, o ile oczywiście to, co zobaczycie poniżej, uznacie za pożyteczne. Z poziomu tejże aplikacji możemy zarządzać niektórymi ustawieniami, chociażby profilami energii oraz wydajności naszego ultrabooka. Oprócz tego możemy monitorować niektóre parametry, tworzyć własne profile dla ekranu etc.
Całkiem dużo przydatnych funkcji, prostota użytkowania – na plus.
Podsumowanie testu Asus ProArt PX13 – lekka, szybka i przyjemna praca
I dotarliśmy do końca tego przydługiego tekstu o ciekawym ultrabooku. Ciekawym, bo znajdzie on zastosowanie tak u studenta bądź ucznia, jak i nauczyciela. Tak gracza, jak i twórcy treści. Zwyczajnie jest mocno wszechstronny, aczkolwiek ukierunkowany mocno na mobilność, połączoną z wysoką wydajnością, a to wszystko zamknięte w przystępnej obudowie. Przywołajmy raz jeszcze cenę – 11999 złotych. Sporo, aczkolwiek dostajemy sprzęt w wielu aspektach TOPowy.
Co przemawia za kupnem Asus ProArt PX13?
Na początek warto wymienić bogate wyposażenie. Dostajemy porządny zasilacz, a także rysik, co nie jest oczywistością. Oprócz tego w oczy (i nie tylko) rzuca się wysoka jakość wykonania, która w połączeniu z tym, że omawiany ultrabook jest zwyczajnie niewielki, a także lekki sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Warto powiedzieć również o sporej ilości portów na jego pokładzie.
Idąc dalej mamy we wnętrzu spory system chłodzenia, czy „na zewnątrz”, przyjemną w użytku klawiaturę oraz touchpad. Do świetnych należy ekran OLED, który parametrami pozwoli pracować nad zdjęciami, czy filmami w bardzo precyzyjny sposób. Na pozytyw zasługują również głośniki oraz mikrofony zastosowane w tym modelu.
Nie sposób nie powiedzieć o wydajności, tak w benchmarkach, grach, jak i aplikacjach użytkowych typu DaVinci Resolve. Samo w sobie chłodzenie, o którym było wspomniane wyżej, jest – stosunkowo – ciche. Zapewnia również raczej niskie temperatury palmrestu. No i na koniec – aplikacja Asus ProArt, fajny dodatek.
Co przeciw kupnie Asus ProArt PX13?
Małe możliwości rozbudowy mogą być problemem, bo jedynie możemy w zasadzie wymienić dysk, choć przez jego specyficzny rozmiar może być z tym problem. Oprócz tego 60 Hz… naprawdę, jakby przynajmniej te 90 Hz było, to byłoby zwyczajnie super. A tak to – jest niedosyt. Oprócz tego przeciętna kamerka, która nie powala, czy zauważalny i odczuwalny throttling. Te aspekty także przemawiają za tym, żeby może rozważyć coś innego.
Pomimo faktu, że w porównaniu z wieloma modelami, mamy tutaj raczej ciche chłodzenie, to w praktyce nadal jest ono zwyczajnie głośne. Temperatury CPU i GPU także nie zachwycają, co czyni również przeciętna bateria.
I to tyle. Mam nadzieję, że wyciągnęliście z tej recenzji tyle wiedzy, ile potrzebowaliście. Do zobaczenia w kolejnych 😉
Cya!
- Dla gracza8,0
- Do pracy9,0
- Do podróży7,5
- Dla grafika8,5
ZALETY
|
WADY
|
TEST laptopa Hyperbook GTR Raptor 2024. TOP-owa maszyna dla gracza i nie tylko
Ceny Asus ProArt PX13 (Ryzen AI 9 HX 370 + RTX 4070)
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.