Do sieci trafiło wyjaśnienie powodu, dla którego w styczniu Xiaomi trafiło na czarną listę USA. Jest dość prozaiczny, ale jeśli przyjrzymy mu się dokładniej, to nie jest całkiem nieuzasadniony. Co dalej z przyszłością Qualcomma i Google na telefonach Xiaomi?
Choć na jakiś czas zepchnęliśmy to głęboko do podświadomości, to Xiaomi nadal nie zakończyło swoich problemów z USA. Chiński producent oczywiście zaprzecza, by Stany Zjednoczone miały jakiekolwiek podstawy do umieszczenia ich na czarnej liście. Dzisiaj poznaliśmy więcej szczegółów na ten temat.
O co w ogóle chodzi z tą „czarną listą”? To takie zestawienie spółek, które według USA stanowią potencjale zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. Dalsze kroki mogą być tragiczne dla danego producenta, o czym świadczy niezbyt ciekawa sytuacja Huawei. Jeśli podobne restrykcje dotkną Xiaomi, to mogą pożegnać się z miejscem w pierwszej trójce największych producentów, które udało im się niedawno zdobyć.
Odpowiedź Xiaomi na te zarzuty znajdziesz w poniższym cytacie. Producent wystąpił również do sądu, bo ich zdaniem to wszystko jest nieuzasadnione. Konsekwencją byłoby cofnięcie inwestycji w biznes Xiaomi, poczynionych przez amerykańskie spółki. Na liście jest na przykład Qualcomm, a Xiaomi nie ma raczej innego źródła dostaw procesorów, co potencjalnie stawia w ich jeszcze gorszej sytuacji, niż Huawei.
Nasza firma spełnia wszystkie prawne wymagania i działa w oparciu o prawa i regulacje w regionach swojej dzialalności. Powtarzamy, że dostarczane przez nas produkty i usługi są przeznaczone dla sektora cywilnego i użytku komercyjnego. Potwierdzamy, że nasza firma nie jest kontrolowana, powiązana i nie należy do chińskich sił zbrojnych, ani nie jest „chińską komunistyczną militarną firmą”, zdefiniowaną przez NDAA. Planujemy podjąc odpowiednie kroki w celu ochrony interesów spółki i jej inwestorów.
Powód umieszczenia Xiaomi na czarnej liście został wczoraj ujawniony przez Wall Street Journal i jest dosyć prozaiczny. Według nich jest nim fakt, że CEO Xiaomi jako jeden z 100 szefów chińskich firm został w 2019 roku wyróżniony nagrodą Outstanding Builder of Socialism with Chinese Characteristics (uznałem, że angielska wersja brzmi dosadniej) i to skłoniło byłego prezydenta Trumpa do wszczęcia postępowania wobec Xiaomi. Cóż, najwyraźniej nie wszystkie nagrody są warte satysfakcji.
Brzmi to niewinnie, dopóki nie przyjrzymy się autorom tej nagrody. Jest nią chińskie MIIT, czyli rządowa agencja nadzorująca rozwój technologiczny w Chinach. Jak pisze serwis PhoneArena, w obrębie jej interesów leży współpraca z prywatnym sektorem w celu rozwoju technologii do celów militarnych.
Oczywiście powiązanie samego nadania nagrody o niczym nie świadczy, ale faktycznie daje podstawy do niepokoju. Trudno się dziwić, że USA nie chce, by amerykańscy inwestorzy pompowali pieniądze w coś, co potencjalnie może być zagrożeniem w przyszłości.
Jeśli nie do końca kojarzysz, o co chodzi w czarnej liście, na której potencjalnie znalazło się Xiaomi, to właściwą historię znajdziesz szczegółowo opisaną w poniższym tekście:
Nieoficjalnie: Xiaomi trafiło na „czarną listę USA”. Czy podzieli tragiczny los Huawei?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.