Samsung Galaxy Note 10 Lite to najtańszy smartfon z S Pen, który obecnie znajdziesz w polskich sklepach. Pracuję na nim już ponad pół roku i podpowiadam, czy warto go kupić we wrześniu 2020 roku. Spojler – o, jeszcze jak!
Samsung Galaxy Note 10 Lite to bardzo unikalne urządzenie w portfolio koreańskiego producenta. Stosunkowo niedrogi smartfon ze stylusem S Pen, dobrym zapleczem fotograficznym i świetną baterią. Jednocześnie byłby znacznie lepszy, gdyby dostał procesor z Galaxy S10 Lite, jaśniejszy ekran i nieco więcej RAM. W kieszeni noszę go już od pół roku i poznałem go od podszewki.
Obecnie można go kupić za 2000 złotych, czyli ponad dwa razy mniej, niż Samsunga Galaxy Note 20, który w zasadzie nie ma wiele więcej do zaoferowania – a na pewno nie ponad dwa razy więcej. W mojej długoterminowej recenzji Samsunga Galaxy Note 10 Lite mówię, czy warto go kupić we wrześniu 2020 roku.
Obudowa zniosła próbę czasu
Samsung Galaxy Note 10 Lite mocno odróżniał się od zeszłorocznych Galaxy Note 10. Po pierwsze – szkło na froncie jest zupełnie płaskie, co tutaj poczytuję za zaletę. W przypadku innych smartfonów przychylam się do stwierdzenia, że zagięty ekran wygląda ładnie, a nie tracimy za wiele ergonomii. Tutaj jest inaczej, bo przy korzystaniu z S Pen zagięte krawędzie tylko przeszkadzają. Za płaski wyświetlacz Samsung dostaje zdecydowanego plusa.
Druga sprawa to materiały wykorzystane do wykonania obudowy. Zarówno ramka, jak i tylny panel zostały wykonane z tworzywa sztucznego, które koreański producent określa mianem „Glasstic”. Jak należy to rozumieć? Ano tak, że rysuje się jak plastik, a odciski zbiera niczym szkło. Z drugiej strony, podczas ponad pół roku codziennego noszenia bez etui rys nie ma za wiele, a odporność na upadki przetestowałem kilka razy i smartfon wyszedł z nich bez szwanku. Za szkłem nie tęsknię wcale.
Na mały plusik zasługuje złącze słuchawkowe jack 3.5 mm. Można bez niego żyć, ale czasami przydaje się, kiedy te bezprzewodowe umarły akurat w długiej podróży. Szkoda tylko, że nie ma głośników stereo.
Czego brakuje do pełni szczęścia? Tego samego, co w większości tanich flagowców z Chin, bo Samsung Galaxy Note 10 Lite nie został wyposażony w wodoszczelną obudowę (choć wiele razy rozmawiałem przez niego na deszczu i nic mu się nie stało) oraz w bezprzewodowe ładowanie. Tego drugiego trochę mi brakuje, ale cóż – nie można mieć wszystkiego.
Na froncie urządzenia znajdziemy ekran o przekątnej 6.7 cala. To duża matryca Super AMOLED o rozdzielczości FullHD+ i generalnie jestem z niej zadowolony, choć nie zabrakło kilku małych „ale”. Pierwsze jest takie, że ma 60 Hz, z czym można żyć, ale co to za życie. W momencie premiery niedrogie smartfony z wyższą częstotliwością odświeżania nie były jeszcze tak powszechne, więc można to pominąć.
Nie można za to pominąć jasności maksymalnej. W słoneczne dni trzeba się mocno przyjrzeć, żeby dojrzeć wszystko na ekranie Samsunga Galaxo Note 10 Lite. Zarówno w trybie automatycznym, co przy ręcznym ustawieniu jasność nie jest satysfakcjonująca. Dla kontrastu minimalna jest doskonała.
Jest jeszcze kwestia czytnika linii papilarnych, który zintegrowano z ekranem. Choć i tak jest lepszy, niż rozwiązanie z serii Galaxy S10, to daleko mu do ideału. Działa szybko i sprawnie tylko wtedy, gdy palec jest idealnie suchy. Jeśli też masz z nim problem, to polecam dwa triki:
- w opcjach deweloperskich wyłącz animację odblokowania,
- konfiguracji czytnika dokonaj w całkowicie ciemnym pomieszczeniu – wtedy działa zauważalnie lepiej.
Alternatywnie pozostaje jeszcze odblokowanie twarzą, ale tu niestety nie mam porad – nieważne, jakich cudów nie próbowałem z konfiguracją, to i tak działa dość ślamazarnie i komunikat o błędnym rozpoznaniu twarzy jest na porządku dziennym.
Aparat jest świetny
Pochwaliłem obudowę, trochę ponarzekałem na ekran, czas na mocną stronę Galaxy Note 10 Lite. Nie będę się upierał, że to najlepszy fotosmartfon w tej cenie. Sęk w tym, że dla mnie nic więcej nie potrzeba i ten model idealnie wpasował się w moje potrzeby. Po zmianie smartfona definitywnie będę tęsknił za jego uniwersalnością. Konfiguracja głównego aparatu wygląda następująco:
- 12-meapikselowy obiektyw 27mm (1/2.55″) do zdjęć dziennych ze światłem f/1.7, rozmiarem pojedynczego piksela 1.4µm, technologią Dual Pixel PDAF, a także optyczną stabilizacją obrazu (OIS);
- 12-megapikselowy teleobiektyw 52mm (1/3.6″) ze światłem f/2.4, rozmiarem pojedynczego piksela 1.0µm, PDAF, optyczną stabilizacją obrazu (OIS), a także dwukrotnym zbliżeniem optycznym;
- 12-meapikselowy ultraszerokokątny obiektyw 12mm ze światem f/2.2 i polem widzenia 123°.
Niezależnie od warunków oświetleniowych, półmroku, zachodu słońca, portretu czy szerokiego kąta, zawsze jest bardzo dobrze. Nawet tryb nocny przy użyciu teleobiektywu jest w porządku. Poniżej zostawiam kilka zdjęć, które wykonałem przy pomocy tego modelu w ostatnie pół roku. Sami możecie ocenić, czy jakość jest wystarczająca.
Bateria na wielki plus
Samsung Galaxy Note 10 Lite został wyposażony w baterię o pojemności 4500 mAh, którą możemy naładować przy pomocy dołączonej do zestawu ładowarki o mocy 15 W. Mimo tego, że smartfon pracuje na procesorze sprzed półtora roku i jest to jednostka Exynos, to nie ma tragedii – przeciwnie.
Rozładowanie niedrogiego Note’a w ciągu jednego dnia pracy to trudne zadanie, a ładowanie zajmuje jakieś półtorej godziny. Żadna z tych wartości nie jest rekordowa, ale wystarcza na co dzień. SoT na poziomie 6-7 godzin przy mieszanym użyciu LTE i WiFi to norma.
Czy tani Note i S Pen „robią robotę”?
Zanim przejdę do mocy obliczeniowych, to kilka słów na temat S Pen i wyposażenia ogólnie. Na początek trzeba wyjaśnić, że zdecydowanie nie jest to ta sama klasa rysika, co ta z Galaxy Note 20 Ultra. Kupując Note 10 Lite nie możesz liczyć, że odręczne pisanie po ekranie odbędzie się całkiem bez opóźnień. Nie da się też nim zastąpić tabletu graficznego nawet w podstawowych szkicach.
Żadna z tych wad wcale mi nie przeszkadzała. Zamiast wykorzystać pisanie odręczne, większość dłuższych tekstów, maili czy newsów wprowadzałem przez Swype i S Pen – działa to idealnie i działa błyskawicznie. Dzięki niemal płaskiej wyspie aparatów mogłem to robić na stole – to zdecydowana przewaga nad nowymi modelami. Rysik sprawdza się też przy obróbce zdjęć i montowaniu szybkiego wideo – albo tworzenia memów. Dla mnie spełniał wszystkie zadania.
Nieco gorzej jest w kwestii wydajności. Dopóki smartfon się nie nagrzeje, to jest w porządku, a aplikacje nieźle trzymają się w pamięci. Gdy jednak mocniej przyciśniemy urządzenie, to ograniczenie mocy procesora jest zauważalne, a RAM jest zwalniany na bieżąco.
Tak się składa, że wcześniej testowałem Galaxy S10 Lite, który ma Snapdragona 855 i 8 GB RAM. Gdyby ten sam duet napędzał Note 10 Lite, to bez wahania polecałbym tego smartfona jako najlepszy model z S Pen na rynku (przynajmniej w Polsce). Te dodatkowe 2 GB i wydajniejszy (oraz bardziej energooszczędny) układ zrobiłyby z Note’a 10 Lite doskonałe i niedrogie narzędzie do pracy.
Pozostaje jeszcze kwestia nakładki. Mój egzemplarz pochodzi z sieci Orange i tempo aktualizacji jest w porządku. Niestety, nie dostałem jeszcze wrześniowych poprawek zabezpieczeń oraz OneUI 2.5, więc na ten temat nie mogę się wypowiedzieć. System działa w porządku, aplikacje się „nie sypią”, mam też dostęp do wszystkich potrzebnych funkcji – jak AirDrop na Androida.
Ważna informacja – Samsung Galaxy Note 10 Lite będzie aktualizowany przez 3 lata, więc powinien dostać Androida 11, 12, a może nawet 13.
Czy warto kupić Galaxy Note 10 Lite w 2020 roku?
Biorąc pod uwagę, że obecnie Samsung Galaxy Note 10 Lite kosztuje grubo ponad 2 tysiące złotych, to nadal mogę go polecić. Jeśli zakup nie jest koniecznością w tej chwili, to poczekałbym jednak na promocje, w których już kilka razy można go było kupić za 1999 złotych i w takiej cenie jest dla mnie najlepszym wyborem na rynku – z powodów, o których pisałem wcześniej.
Nie jest najwydajniejszy za takie pieniądze (w promocjach znajdziesz za tyle Xiaomi Mi 10). Nie ma najlepszego aparatu, najładniejszego ekranu z wyższą częstotliwością odświeżania, a Exynos i 6 GB RAM to wąskie gardło. Mimo tego póki co nie widzę dla niego konkurencji. Samsung Galaxy Note 20 jest dwa razy droższy, a w zasadzie cierpi na te same wady.
Jeśli nie zależy Ci na S Pen, to śmiało wybieraj Samsunga Galaxy S10 Lite. Ma tylko nieco gorszy aparat, a oferuje jaśniejszy ekran, znacznie lepszą wydajność i co najmniej równie dobrą baterię. Poniżej zostawiam link do pozostałych opłacalnych smartfonów, które obecnie kupisz za mniej niż 2000 złotych.
Jaki smartfon do 2000 złotych kupić? Oto 10 telefonów, które kupisz zamiast drogich flagowców w 2020
Ceny Samsung Galaxy Note 10 Lite
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.