Czym byłaby premiera nowego flagowca bez jakiejkolwiek wpadki? Pewnie dalej premierą, tylko znacznie mniej ciekawą 😉 Pierwsze grzechy na koncie ma Samsung Galaxy S10, któremu czasami brakuje 2 GB RAM (ma 6 GB zamiast 8 GB), a innym razem pokazuje pod światło… zintegrowany z ekranem czytnik linii papilarnych.
Premiera smartfonów Galaxy S10 już za nami. Co prawda jak na razie są one dostępne dopiero w przedsprzedaży i do klientów trafią dopiero 8 marca, jednak do smartfonów mają dostęp dziennikarze z całego świata oraz te osoby, które lubią sprawdzać telefony na wystawie sklepowej, zanim podejmą decyzję o ewentualnym zakupie.
To właśnie tego typu źródła donoszą o pierwszych potencjalnych problemach i „wpadkach” Galaxy S10. Na całe szczęście nie mają one wybuchowego charakteru.
Sprawa 1. 6 GB RAM zamiast 8 GB
Zarówno z USA, jak i w Polsce znaleźli się ludzie, którzy wypatrzyli w sklepach i u operatorów Galaxy S10 z 6 GB RAM, mimo że formalnie takiej wersji nigdzie nie ma, a na wystawach i w oficjalnej specyfikacji widnieje informacja o 8 GB RAM. Jak to wyjaśnić?
Na wystawie 8GB Rami w tel 6 xdd pic.twitter.com/vIXKdcRVbl
— Krzysiek Łatka (@krzysiek_1996) February 22, 2019
Najbardziej prawdopodobna opcja zakłada, że wersje demo mają mniej pamięci operacyjnej ze względu na oszczędność – po co pakować więcej RAM-u do telefonu, który trafi na wystawę?
Mówi się też o tym, że Samsung planował początkowo, by Galaxy S10 miał w podstawie właśnie 6 GB, o czym przed premierą mówiło wiele różnych źródeł. Później Koreańczycy mieli zmienić zdanie i by wyprodukowane już sztuki nowego flagowca nie trafiły do kosza, to postanowiono zrobić z nich wersje demo dla sklepów i operatorów.
Samsung zapewnia, że każdy sprzedawany klientom egzemplarz Galaxy S10 ma co najmniej 8 GB RAM, więc generalnie nie powinno być problemów. Z drugiej strony warto uważać, gdy w przyszłości zdecydujemy się na zakup tego smartfona w ramach wyprzedaży, bo może nam się trafić sztuka z 6 GB RAM zamiast 8 GB.
Sprawa 2. Czytnik widoczny w mocnym słońcu
Inny problem Galaxy S10 dotyczy ultradźwiękowego czytnika linii papilarnych, który został zintegrowany z ekranem. Jedna z redakcji mocno się zdziwiła, gdy trzymając swój egzemplarz zobaczyła to (kliknij, żeby powiększyć):
Zgadza się – w mocnym świetle, na jasnym tle w dolnej partii ekranu widać ślad płytki, na której osadzony jest czujnik biometryczny. Szczerze mówiąc nie wiem, co by mi bardziej przeszkadzało, gdyby trafiła mi się taka sztuka: widoczny czytnik czy dziurka na aparat do selfie…
Jak na razie nie ma zbyt wielu sygnałów sugerujących, by było to jakieś masowe zjawisko, więc nie ma powodów do paniki. Warto jednak o tym pamiętać i sprawdzić w marcu, kiedy smartfony Galaxy S10 zaczną trafiać do pierwszych klientów.
Polecamy:
Galaxy S10 i Galaxy S10+ – pierwsze wrażenia. Trzeba przyznać, że Samsung zaszalał!
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.