REKLAMA TP
niedziela, 16 września 2018, Dawid Bonkowski

Xiaomi przeszło samo siebie: sprzedaje Xr, Xs oraz Xs Max, ale to nie są smartfony!

0 odpowiedzi na “xiaomi”

  1. Luk Knysza pisze:

    Widzę ,że redaktor nierozumie Apple. Ich produkty są przede wszystkim kierowane do Amerykanów. Jacy są Anerykanie?? Najważniejsze jest dla nich zaufanie i nowoczesność, rozwój, natomiast Apple tak wycenia swoje produkty aby rozwijać technologie wobec konkurencji i dotrzeć do klijentów bogatszych, którzy wiedzą ,że jak biedni nie będą kupować ich produktów to bezpieczeństwo i zaufanie będzie jeszcze większe. Chińczycy mogą stawać na jednej nodze ale takich konsumentów w Chinach nie znajdą nigdy dopuki Chińczyk nie będzie zarabiał tyle co Amerykanin.Przykro mi redaktorze ale nie masz racji mimo ,ze nigdy nie miałem produktu Apple.

    • Sebastian Em pisze:

      Nowoczesność dla Amerykanów? Oni ciągle używają czeków… Oferty internetu i ich prędkości w porównaniu do naszych są śmieszne. W domach ciągle używają telefonów stacjonarnych. W miastach nie ma nawet rond, bo nie rozumieją jak działa rondo…

    • Dawid Bonkowski pisze:

      Tim Cook ostatnio powiedział, że chce służyć wszystkim i robić smartfony z wielu półek cenowych.
      Poza tym hej, jakie innowacje mają nowe iPhone’y? Oprócz procesora? Chętnie posłucham tych, które są warte siedmiu tysięcy 🙂

      • V3 pisze:

        To kup sobie iMaci do pracy, zsynchronizuj z nimi telefon i zobaczysz. Zobacz czym jest min. Airdrop i jak działa w warunkach biurowych. Inaczej rozmowa nie ma żadnego sensu.

        • Tomasz Kus pisze:

          A teraz z drugiej strony weź sobie jakiegoś smartfona, gdzie producent bawi się w tego typu bajery i zobaczysz, że nagle się da a to co postuluje działa na nich od lat. Nawet wspomniane w artykule Xiaomi ma w MIUI od dawna tego typu udogodnienia. Jak myślisz dlaczego ta nakładka systemowa ma tylu zwolenników? To nie wzięło się znikąd. Inna sprawa, że podobne rozwiązania w choćby Samsungu widziałem wiele lat temu. Albo kojarzysz choćby funkcję „bump”, gdzie udostępniałeś pliki urządzeniu jakie stuknąłeś lub na jakim swój telefon położyłem? Widziałem bajery w stylu „łapanie” przez inne urządzenie plików, które „wyrzucano” z innego machnięciem. Takich pomysłów różni producenci mieli wiele. A prawda jest taka, że ten cały airdrop to nic innego funkcjonalnie niż tymczasowe utworzenie hotspot. Dodatkowo kompletnie traci sens gdy nie jest to także urządzenie Apple, albo nie jest odpowiednio skonfigurowane, bo wtedy ta funkcja może zwyczajnie nie zadziałać. Automagicznie nic nie prześlesz. Trzeba spełnić kilka warunków zanim innemu urządzeniu/osobie w pobliżu coś się da wysłać, bo inaczej nawet jej w pobliżu nie zobaczysz.

          • Marcin Sawicki pisze:

            W reszcie świata obecnie nazywa się to WiFI Direct. Z tym że jabłkowe działa tylko z jabłkami, i to też ma ograniczenia – muzyki i video z ściągniętych z takiego np. iTunes nie wyślesz. W obecnym androidzie/M$ idzie wysłać wszystko co da się znaleźć w menadżerze na inne urządzenie zgodne z standardem, obraz i dźwięk na TV, rzutnik, monitor (w starszych robotach usługa miracast pozwalała tylko na ten obraz/dźwięk), plik dwg, pdf itp. do drukarki etc.. Widziałem też w jednym z hoteli w Osace że i jakaś interakcja z „kosmokiblami” była możliwa – chyba zapuszczenie muzyki, ale nie ryzykowałem bycia obryzganym 😛
            Samo używanie jest równie proste jak połączenia BT i konfiguracja nie różni się specjalnie na Droid/M$/McOS
            Nie ma co nastawać na użytkowników Jabłek. Skoro są ludzie dla których działanie routera w trybie AP to jakaś magia, gdzie po podłączeniu wszystkie urządzenia będą w tej samej sieci i nie ważne czy to McBooki czy lodówka.
            Więc dla nich kilka kliknięć przy pierwszej instalacji drukarki aby udostępnić w zasobach to hakerstwo, co ja mówię – najpierw trzeba by mieć sieć w której się drukarkę udostępnia (nawet jeśli router ją tworzy przez wbudowany koncentrator – znowu konfing w M$ to kilka kliknięć), to tacy biorą sprzęt jabłka i im to działa. Podatek od niewiedzy musi być.
            Przecież takiej osobie dużo nie potrzeba, ot wysłać mail, kliknąć YT, jakiś arkusz otworzyć, fotkę na ista wysłać.
            Dla nich iOS i jego integracja tylko i wyłącznie z jabłkami to też nie problem, wbrew temu że wystarczyłby im tel za 1.5k ale fotki ciężej by się na MB przesyłało, więc gotowi zapłacić kolejny podatek.. Co komu do tego ile ktoś jest w stanie zapłacić bo nie ma bladego pojęcia o działaniu sprzętu? Przymusu przecież nie ma, każdy w życiu ma swoje priorytety. Faszystowską reedukację wprowadzić? Obozy zakładać? Od kogo zacząć? W niedziele kościoły otoczyć kordonem i wyłapać emerytów/rencistów?

            Takich ludzi jest masa, a patrząc no poziom recenzji to ogrom piszę w portalach technologicznych, podejrzewam że na zasadzie
            – Dzień dobry, ukończyłem zaocznie dziennikarstwo, jestem dziennikarzem, chciałbym z wami współpracować.
            – Dzień dobry, bardzo się cieszymy, my też ukończyliśmy dziennikarstwo i jesteśmy dziennikarzami, jednak to portal technologiczny, wiec musimy sprawdzić wiedzę, co może Pan/Pani powiedzieć o IP X?
            – Och, no doskonale się na tym znam, ma szklane plecki, wcięcie w ekranie więc ładnie wygląda.
            – Niesamowite, takich właśnie ludzi potrzebujemy, witamy w zespole.

          • V3 pisze:

            Dobra uściślijmy. Chłopie, ja Androida mam od lat, co więcej W10m również. Nie musisz mi tłumaczyć czym i gdzie jaka jest nakładka. MIUI w moim użytkowaniu się nie sprawdziło bo zbyt agresywnie uwala aplikacje w tle, przez co mimo autostartow i klodeczek, odcinał mnie od komunikacji. Duzo rzeczy prowadzę na wschodzie. Dla mnie komunikatory głosowe to podstawa podobnie jak textowe. I nie raz i nie dwa zdarzało się że Miui mi aplikacje ubił. Dlatego wywaliłem to w pizdu, bo nie zamierzałem kasy tracić z powodu telefonu. Obecnie mam S9 i Moto Z, no i iPhone-a również.
            Więc co ty mi tutaj za lekcję wyglaszasz.
            Co do Airdrop racji nie masz. Działa to na podobnej zasadzie jak hotspot, ale bardzo ułatwia pracę. I co więcej oszczędza czas i kasę. Ja dostosowuje sprzęt do siebie, a nie siebie do sprzętu. Nie bardzo mnie interesuje czym kto dysponuje i czy się będę mógł z tym połączyć, bo jedyne sprzętowe łączenie jakie przeprowadzam z osobami z zewnątrz to telefon lub mail.
            Swoją drogą dalej mam Dell XPSa na Windzie i wciąż twierdzę że OS lepiej mi działa.

          • Tomasz Kus pisze:

            Bo może trzeba nie tylko kłódeczki zmienić, ale jeszcze zwiększyć liczbę procesów w tle działających oraz lekko poprawić ustawienia trybu oszczędzania pamięci? 🙂

            Czyli co… Napisałem, że Airdrop działa na zasadzie podobnej jak hotspot, to nie mam według Ciebie racji bo to… działa na podobnej zasadzie jak hotspot, ale oszczędza czas i kasę xD Co to za bełkot, skoro do tego co napisałem dodałeś raptem kilka wyrazów, ale sensu wypowiedzi nie zmieniło. Masło to masło, niezależnie od opakowania. Pisałem już kilka razy coś o redefiniowaniu chyba 😉

            Nie zauważasz jednej rzeczy mówiąc o dostosowywanie siebie i sprzętu. Piszesz o tym, że dostosowuje sprzęt do siebie, choć dla ludzi wokół to jest dostosowywanie środowiska pod sprzęt. Może Ty sam siebie nie zmieniasz, ale modyfikujesz swoje otoczenie aby działało poprawnie ze sprzętem jaki Tobie odpowiada. To jest właśnie wrastanie w ekosystem. To dokładnie ten sam mechanizm jaki ma choćby Amazon że swoimi ebookami i Kindle. Z racji własnej wygody zaczynasz odrzucać alternatywy do stopnia takiego, iż w końcu ich nie masz, bo nic do ekosystemu w jakim się zagnieździło nie działa jak chcesz, oprócz rozwiązań producenta. Dotyczy to zarówno strony hardware’owej jak i software’owej, bo jedno będzie ściśle sprężone z drugim. Nie będzie opcji wstawienia dowolnego komponentu, bo na to producent nie pozwoli.

            Nie mówiłbym też na Twoim miejscu co to ja mam lub miałem, bo to „mierzenie sobie linijką”. Równie dobrze ja mógłbym napisać, że miałem na swoim sprzęcie Solarisa czy pracowałem na klastrze wieloprocesorowym i oprogramowywałem takowe. I kto jest lepszy? Sens tej dyskusji jest inny. Najkrócej można całość jedynie ująć jako: spełnia Twoje potrzeby? Dobra Twoja. Nie wszyscy mają takie jak Ty i nie zawsze to wystarcza lub jest możliwe.

          • V3 pisze:

            Powtórzę po raz wtóry. Nie ma znaczenia co tam oprogramowujesz, i na jakich klastrach pracujesz. Mnie to nie imponuje. To właśnie jak sam stwierdziłeś mierzenie sobie linijka.
            Może tak zamiast tworzyć te puste elaboraty, włożysz więcej wysiłku w postawienie własnej firmy hmm ?
            Czy na to już elokwencji, wiedzy i jaj do podjecia ryzyka brakuje ? Wyprowadź mnie z bledu.

          • Tomasz Kus pisze:

            Widzę, że i czytania umiejętność kuleje. Pisałem w jakie formy wchodziłem. Nie do czytałeś tam „freelancer”? W tej branży to oznacza JDG. Problem w tym, że ja lubię to co robię i jestem w tym dobry, więc zamieniłem się w pracoholika bez ani jednego dnia chorobowego, który siedział nad kompem po 20h/ dobę, a zdarzały się prawie tygodniowe hackatony po 24h/dobę. W pewnym więc momencie powiedziałem sobie dość, by na własne życzenie nie zajechać. A wiem, że tak by się stało, bo gdy pracy nie traktujesz jak kamień u szyi to czy pracujesz 5h czy 20h w ciągu dnia, to nie robi Ci różnicy. I tak się łapię do tej pory na tym, że ciągle mam odruch „jeszcze tylko ten problem, tylko jedna linijka kodu” i nagle spoglądam na zegarek, a minęły 2 godziny od kiedy miałem skończyć. Wolałem sobie dać spokój więc z freelancerką. Jeszcze mi życie miłe.

          • V3 pisze:

            Jeszcze trochę mi tak popiszesz, a ci osobiście zafunduje psychoanalityka ? pracoholizm jest zły lecz czasem nie ma wyboru.

          • Tomasz Kus pisze:

            Dzięki za troskę 🙂 Nie chcę mieć jednak człowieka na sumieniu. Wystarczy, że współpracownicy i rodzina mają ciężko 😀 Z pracoholizmu się już „leczę” sam. Co zaś do braku wyboru, to akurat ten problem mnie nie dotyczy. Nie z moim doświadczeniem zawodowym.

          • V3 pisze:

            Ale doświadczenie nie ma tu nic do rzeczy w aspekcie o którym mówię ?

          • Tomasz Kus pisze:

            Dziękuję za troskę, ten etap mam za sobą. Na specjalistę w dziedzinie wspomnianej psychoanalizy mnie stać, a w tym domu wariatów zwanym IT i tak nie jestem najcięższym przypadkiem 🙂

          • V3 pisze:

            Nie bądź taki skromny ?

          • Tomasz Kus pisze:

            To nie skromność, ale trzeźwe spojrzenie na rynek oraz panujące trendy w kraju oraz za granicą. Swoją drogą szykują się pewne przetasowania oraz małe tąpnięcia. Duże firmy robią się nerwowe od jakiegoś czasu. Szykuje się nam kryzys finansowy, najprawdopodobniej gorszy niż ten sprzed kilku lat.

          • V3 pisze:

            Firmy są nerwowe bo wiele przeinwestowalo. Niektóre się właśnie budują na Białorusi żeby ominąć sankcje na RU.
            Co do kryzysu na pewno, zwłaszcza w HR.

          • Tomasz Kus pisze:

            Nom… Nawet największe firmy przesadziły z ilością i wielkością projektów, w tym w ramach R&D, ale tu przejdzie cios bokiem nieco, bo wiele nie może sobie pozwolić na zbytnie cięcia w tej materii bo to ich być, albo nie być. Najwyżej ograniczą rozmach lub wstrzymają na jakiś czas najmniej obiecujące.

            Ale to nic w porównaniu z tym finansowym jaki się od jakiegoś czasu szykuje powoli. Może nie będzie to tak spektakularne jak w latach 20 ubiegłego wieku, ale mocniejsze niż ostatnie kryzysy.

        • Dawid Bonkowski pisze:

          Większość dużo tańszych iPhone’ów ma dobrą synchronizację z Macbookami. Nie potrzeba do tego Xs za 5 tysięcy.

          • V3 pisze:

            To już jest uzależnione od potrzeb. Ktoś kto potrzebuje do biznesu to bierze abo na firmę, odlicza VAT, więc już 23% mniej, a reszta pomniejsza CIT. Więc to nie jest 5k tylko dużo mniej. I korzyści podatkowe są również.

      • ShadowDX pisze:

        Z tym procesorem też bym się wstrzymał. Wydajność procesora względem urzadzeń na Androidzie to jeden wielki znak zapytania, nie można bezpośrednio porównywać sprzętu na różnych procesorach działających na różnych systemach tylko dlatego, że program jest „ten sam” ponieważ rdzeń systemu zarządza zasobami inaczej. Dlatego też benchmarki pomiędzy iOS i Androidem nie są wiele warte. Wiele smartfonów na Androidzie, nawet na snapie 835 czy 821, nie tylko 845 otwiera aplikacje szybciej niż iPhone X, bo system akurat dużo ma do powiedzenia o wydajności samego urzadzenia?
        Ponadto to Fusion-cośtam (już nawet nie chce mi się marnować czasu na zapamiętywanie nazw Apple) to technologia, którą widzieliśmy w procesorach Quallcomm’a (i MediaTEK’a nieco później), która została opracowana w roku… 2011… a nazywa się big.LITTLE… i jest baaaardzo popularnym zastosowaniem.

    • isaakPL pisze:

      Z tym rozwojem technologii to troszkę przesadziłeś Apple nie jest innowatorem, od czasu iPoda nie pamiętam nic innowacyjnego, no chyba że pomniejszenie kinecta i wsadzenie do telefonu jako face id

      • abc pisze:

        Z punktu konsumenta innowacji coraz mniej. Widzimy jednak wycinek: wlasny kontroler SSD, wlasny projekt SoC plus miliony $ na R&D wpompowane w firmy zewn., ktore produkuja specjalne rozwiazania dla Apple (wyswietlacze, uklady, produkcja itd.).

      • Luk Knysza pisze:

        Nie o to chodzi.Apple jest nasze amerykańskie i ma się rozwijać pod prąd i ma docierać do zasobnych amerykańskich klientów, a to że dotrze do bogatych poza granicami to dodatkowy skutek.To czysty amerykański hipis:)

      • Artrix pisze:

        Idea smartfonu została wykreowana przez Apple, za czasów pierwszego iPhone wszystkie dotykowe urządzenia wykorzystywały rysik, chociaż teraz sam używam note z rysikiem bo jest to jednak czasami przydatna sprawa.

        • LeBomB pisze:

          Tak w ogóle to idea smartfona została wykreowana przez IBM.
          Mało kto wie u nas w kraju, że istniało już w 1993 roku takie coś jak IBM Simon.

          Tak samo mało kto wie, że tablet z ekranem umożliwiającym odczyt pojedynczego dotyku został opatentowany już w 1969 roku i takie ekrany były używane w kontroli ruchu lotniczego do 1995 roku.
          W latach 70. Bent Stumpe i Frank Beck opracowali pojemnościowy ekran dotykowy. Pierwszy wyprodukowano w 1973 roku.
          Wielodotykowe ekrany powstały w 1982 roku na uniwersytecie w Toronto. Potem Bell Labs opracowało ekran obsługujący dotyk z większej ilości punków (możliwa obsługa ekranu oburącz jednocześnie).
          W tym samym czasie Myron Krueger opracował system optyczny śledzący ruch dłoni, czym zapoczątkował obsługę gestów. W 1985 roku powstał pierwszy dotykowy ekran pojemnościowy.
          Pierwszym komputerem z ekranem dotykowym był HP-150, są na yt filmiki jak to wyglądało i działało.
          Apple dopiero wtedy przyłożyło rękę do rozwoju, ale tylko komputerów, wprowadzając w 1987 roku port ADP czyli pierwszy port szeregowy, który umożliwiał podłączenie np. myszy i klawiatury jednocześnie do komputera.
          Tutaj dopiero dochodzimy do IBM Simon, czyli pierwszego telefonu komórkowego z ekranem dotykowym i wbudowanym PDA (personal digital assistent, wtedy nie było jeszcze określenia smartfon). W międzyczasie pojawiały się urządzenia o podobnych rozwiązaniach jak IBM Simon, ale bardziej przypominały zwykłe PDA.
          Następnie firma FingerWorks opracowała w 1998 roku iGesture Pad (coś w rodzaju pierwszego gładzika jak mamy w laptopach dodatkowo obsługującego gesty) i TouchStream (klawiatura). W 2005 roku firma została przejęta przez Apple.
          Ericsson R380 (rok 2000) był pierwszym urządzeniem sprzedawanym jako smartfon. Potem było wiele wiele innych, które oferowały coraz większe możliwości. W 2007 roku Apple zrobiło tylko jedną rzecz, wywaliło klawiaturę zostawiając jedynie dotykowy ekran i to w sumie jest ich cały wkład w ideę smartfonów…

        • isaakPL pisze:

          Smartphony już były lata wcześniej a dotykowe były motorole czy Sony Ericsson z Symbianem UIQ moje ulubione telefony tamtych czasów

          • V3 pisze:

            Ale ich forma była do niczego. Pamiętam kolego te czasy bo posiadałem wtedy P800 i P900 jak tylko się pojawiły. Z rysikiem. I co ? To były jedynie rozwinięte Palmy a nie smartfony z krwi i kości jak dziś.

          • isaakPL pisze:

            Nie mam się zamiaru sprzeczac, ale zarowno stmbian, palm os, czy Windows, to były smartphony z krwi i kości, pierwszy iPhone nawet nie był smartphonem tylko zwykłym telefonem z dotykowym ekranem i to dość ulomnym którego konkurencja zjadała na śniadanie pod każdym względem, faktem jest że idea sklepu z aplikacjami i rywalizacja z googe i popularyzacja internetu mobilnego doprowadziły do tego że obecnie smartphony są w kieszeni każdego człowieka a nie tylko biznesmenów czy geekow i wyglądają jak wyglądają.

          • V3 pisze:

            Tu się nie ma w czym sprzeczać. Korzystam ze smartfonów już od czasów Communicatora 9210, więc to o czym piszesz miałem fizycznie.
            Symbianow to nawet nie zlicze ile miałem przez 20 lat.

          • isaakPL pisze:

            No ja tez choć ja miałem komunikator z zielonym ekranem chyba 9110 i to był mój pierwszy smartphon. A potem wszystko co było oprócz palm-a, w okolicach 2000 roku wykorzystywałem średnio 5-8mb danych komórkowych xD

          • V3 pisze:

            Tak protoplasta. Potem 9210 też na zielonym i 9210i już na niebieskim. Wtedy to był prawdziwy szal. Zwłaszcza ekrany takie malutkie niczym 16:9 ?

        • LeBomB pisze:

          No i co z tego że miały rysik, jak i tak można je było obsługiwać dotykiem…

          • Michał pisze:

            Można było ale było to tragiczne doznanie. Windows mobile ssał jeśli chodzi o użytkowanie.

          • LeBomB pisze:

            A co ma windows mobile do tego jak ekrany dotykowe były jeszcze przed nim?

          • isaakPL pisze:

            Do dzisiaj szukam gier i aplikacji które miałem kupione na Symbianie UIQ które się fenomenalnie obsługiwało rysikiem, może to sentyment ale nie rozumiałem nigdy hejty na rysiki, zresztą do dzisiaj używam piorka dotykowego jak telefon leży na biurku.

    • Piotr Zet pisze:

      „Apple tak wycenia swoje produkty aby rozwijać technologie wobec konkurencji” Gdzie ten rozwój? Co nowe iPhony mają czego nie ma konkurencja? Z tego co mi się wydaje to konkurencja oferuje wiecej niż Apple do tego w niższej cenie.

      • Direct pisze:

        Trzeba Apple przyznać, że to oni rozpoczęli modę kolejno na odtwarzacze MP3, dotykowe telefony i tablety. Jednocześnie to nie Apple stworzyło odtwarzacz MP3, to nie Apple stworzyło dotykowy telefon i to nie Apple stworzyło tablet.
        Inna sprawa, że odkąd zabrakło Jobsa, firma nie zaprezentowała nic rewolucyjnego.

        • isaakPL pisze:

          Rewolucją było sprzedawanie wielokrotnie takiego samego telefonu iPhone 6>6s>7>8, nie mówię o drobnych zmianach jak procesor czy aparat.

          • Piotr Zet pisze:

            A teraz konkurencja robi inaczej? Tak jest co najmniej od 2 lat żadnych nowości tylko zwiększanie czy to pamięci czy szybkości

        • Anubis pisze:

          Na odtwarzacze Mp3 nie oni, oni są raczej największym beneficjentem tej mody co o zgrozo zawdzięczają jednej rzeczy. Sukces ipoda był spowodowany białym słuchawkom, kuriozalne, ale jednak…

      • Paweł Inglot pisze:

        No jak to przecież od 2018 roku Apple ma super technologie jaka jest podwójny sim card ? może za 10 lat uda im się opracować kartę SD

        • Marcin Sawicki pisze:

          Powoli, to wymaga dopracowania, więc wątpię w twoje optymistyczne wizje. Ja obstawiam że dojdą do etapu opracowania miniJack 😛

      • Rafał A. Nowakowski pisze:

        To tylko tak ci się wydaje. Diabeł tkwi w szczegółach – każda technologia jest dopracowana do perfekcji, podczas gdy u innych producentów to tylko wersja mocno okrojona (np. FaceID i to samo rozwiązanie gdziekolwiek indziej). Mimo to ceny Apple są w Polsce o wiele za wysokie.

        • Piotr Zet pisze:

          Takie same przykłady znajdzie się w drugą stronę. Skoro mam płacić taką cenę to za coś faktycznie więcej.

        • Rafal Warachewicz pisze:

          A ja z checia bym zostawil mojego androida na rzecz iPhone’a żeby doświadczyć czegoś nowego.
          Ale przede wszystkim dla mnie liczy się aparat… a te 4.5tys za telefon to jednak przegięcie. No kurka mnie stac po prostu ?

          • Piotr Zet pisze:

            Skoro liczy się dla ciebie aparat to nie iPhone nie od dzisiaj wiadomo, ze są telefony z lepszymi aparatami

          • isaakPL pisze:

            One Plus 6 czy za niedługo 6T

          • Rafal Warachewicz pisze:

            Po oglądnieciu „slepego” testu smartfonów od MKBHD sądzę zer jezeli cóż o aparat to wezmę Huawei P20 PRO (ale wkurzaja mnie ciagle problemy z tymi sprzetami tj. Niekompatybilne launchery a ja lubie zmieniac rzeczy) lub sprzedam nerke na iPhone X w wersji minimum 128GB…
            Wzialbym Pixela 2 ale za duzo ludzie narzekają na to ze zamula z czasem ostro… wiec na razie siedzę na s7edge i sobie gdybam ;P

          • V3 pisze:

            To kup wcześniejszy model np IP6 lub IP6s. Obecnie za ok 1k spokojnie zakupisz. ?

          • Tomasz Kus pisze:

            Ja to bym się raczej zastanawiał po jaką cholerę kupować telefon do zdjęć. Przy tej wielkości matrycy i optyce lepiej kupić byle jaki normalny aparat. Do 2k będziesz miał wypasiony sprzęt amatorski, któremu nawet najnowsze iPhone’y pokłon mogą bić. Najzabawniejsze jest to, że jakość zdjęć aparatu, nawet jeśli będzie miał kilka razy mniejszą rozdzielczość matrycy, będzie w 99% przypadków lepsza niż w telefonie. Fizyki nie oszukasz. Gównianej wielkości przetwornik z gęsto upakowanymi elementami da zawsze gorszy obraz. Mógłbym się założyć, że swoim 10-letnim Canonem w każdych warunkach pogodowych i oświetleniowych (nawet o 3 w nocy) zrobię lepsze zdjęcia niż najnowszymi flagowymi telefonami, mimo że to „tylko” 10Mpix, bez tych wszystkich och i ach technologii jakie są w najnowszych modelach zarówno Canona czy na podorędziu telefonów. Tylko zaznaczam, że to wiekowy już model, więc nie nałożę na zdjęcie tak istotnego filtra typu psia mordka xD

          • V3 pisze:

            Zastanów się co piszesz. Bo teraz wyszły ci bzdury kompletne. Kto obecnie poza maniakami lustra, zabiera aparat na urlop ? Bo przez ostatnią dekadę wyjeżdżając w ciepłe kierunki po całej Europie, widziałem raptem z 40 osób. Nikt nie będzie targał tego na plażę, na wycieczkę i ciągle pilnował.
            Swoją drogą kiedyś zrobiłem podobna głupotę. Kupiłem najlepszego kompaktach z serii Lumix. I na urlopie wtedy nowość Nokia N8 rozbiła go na łopatki. Więc zakup obecnie aparatu celem wykonywania zdjęć jeśli się nie jest profesjonalista to czysta głupota.

          • Tomasz Kus pisze:

            To ja radzę się doszkolić, bo nawet kompakty są lepsze o kilka klas niż to co jest w telefonach. I to od samego początku. Wcale nie trzeba mieć lustra. Każdy kompakt oferuje znacznie więcej niż telefon, bo to kwestia rozdzielczości w odniesieniu do jej fizycznej wielkości. O jakości optyki nawet nie ma co mówić. Podobnie jak wpływie temperatury baterii na jakość powstających zdjęć. Z fizyką się nie wygra. Komórką to sobie można popstrykać gdy ma się dobre warunki oświetleniowe. W innych przypadkach to loteria z tym co ustawi telefon jako parametry. Z reguły masz podbicie kolorów, by zdjęcia wyglądały „żywiej” czy tego typu sztuczki w post-processingu. Ale co kto lubi. Wystarczy jednak chcieć sobie porobić fajne zdjęcia pod światło o zachodzie słońca albo jakiś wieczorny wypad w miasto na urlopie i nagle automatyka tych cudeniek wariuje oraz sobie nie radzi. O zdjęciach nocnych także nawet nie wspomnę, bo na reklamach wszystko ładnie wygląda a w praktyce ponad 90% zdjęć do wyrzucenia. Aparat nie zrobi zdjęcia za Ciebie nigdy. Jeśli nie umiesz, to i z najlepszym lusterkowcem czy bezlusterkowcem zdjęcia Ci nie będą wychodzić. Fotograf zrobi telefonem dobre zdjęcie. Amator nie. Ale najpierw trzeba się fotografią zainteresować. Wtedy kompakt po przejściu w tryby manualne czy półmanualne okazuje się lepszy niż telefon. Tylko kwestia kluczowa – trzeba się nieco podszkolić, a nie klepać tylko w automacie wszystko. W automacie i przy dobrych warunkach większość nie zauważy różnicy między telefonem, kompaktem i lustrem. Zacznie padać deszcz, zamgli się, będziesz zmuszony robić zdjęcia pod światło albo dla fanaberii uznasz, że chcesz zrobić zdjęcie pioruna… Masz zabawę przesłoną czy flashem. W kompakcie jeszcze coś zrobisz. W telefonie nie bardzo. Aparat w telefonie jest ostro ograniczony i wyjątkowo idiotoodporny, czyli w zasadzie nie daje nam żadnego pola manewru. Bo wybacz, ale nakładanie filtra typu sepia to ja pominę jako „opcja”. Nie idźmy w stronę zabawek ze snapchata dla inteligentnych inaczej. Kawał wiedzy pod ręką, ale grunt to zrobić z psiapsiółką zdjęcie cycków 😉

  2. regoat pisze:

    Zawsze pewna grupa jest bardziej oddana . Jest tak przy wszystkich markach czy to Samsung czy Google . Może poza LG, HTC i Sony 😀

  3. cyc997 pisze:

    Trolling level hard

  4. Fryelander XD pisze:

    No dobra a gdzie mógłbym sobie zamówić taki zestaw? Bo na stronie Xiaomi jak narazie go nie ma, a XS bardzo kusi 🙂

  5. Fryelander XD pisze:

    Jak już piszecie artykuł to moglibyście dodać też link do powyższych ofert. Składając taki zestaw w internetowym sklepie wychodzi około 8000 zł.

  6. ShadowDX pisze:

    (Mówię tutaj o większości fanów, nie o tym % świadomych (lub wybitnie nieświadomych), którzy rzeczywiście biorą urządzenia tych firm z różnych powodów)

    Fani Apple kochają Apple uważając ich urządzenia za bezkonkurencyjnie najlepsze, nie zważając na specyfikację czy cokolwiek, ślepo patrzą w markę jak w dobrze wszystkim znane „lustereczko”.

    Fani Samsunga to najczęściej chora masa obrażona na Apple, którzy narzekają na wszystko i na wszystkie firmy po kolei.

    Fani Xiaomi to przeważnie osoby, które kochają te firmę ponieważ znaleźli pasujące im urządzenie za cenę mniejszą niż 1 nerka. Ich urządzenia oferują wszystko albo czasem i więcej niż urządzenia firm powyższych za 2 czy 3 razy mniejszą cenę. Może z kilkoma wyjątkami…

    Dlatego też nie można szaro porównywać jednej grupy fanów do drugich. Powody zdobycia popularności oraz jej utrzymania intensywnie odbijają się na zachowaniach fanów. Apple slepo wmawia wszystkim jakimi liderami sąswe wszystkim i fani slepo wwto wierzą. Samsung wytyka Apple błędy a więc fani Samsunga wytykają apple (i innym) błędy ponad miarę i jakto Samsung robi rzeczy jak należy (czasem mają też nawet rację) a Xiaomi przeważnie oferuje urządzenia za stosunkowo niską cenę i chwali się ile udało im się upakować w danym urządzeniu przedstawiając pełną specyfikację, a więc fani Xiaomi buntują się przeciw wysokim cenom smartfonów na wzór ich ulubionej firmy i wyzywają inne firmy od zdzierców, kiedy urządzenie oferuje śmieszną specyfikację w stosunku do ceny, bo wiedzą, że spory % ceny to po prostu przychód $$$… Przynajmniej taki jest mój punkt widzenia.

    • V3 pisze:

      Mądry wywód. Ale są też użytkownicy tacy jak ja, którym lata koło bata firma, ważne żeby to działało sprawnie ?

      • ShadowDX pisze:

        Mnie do Grudnia 2017 też latało. Ale jakby nie patrzeć na każdym telefonie miałem wgrane MIUI, a Xiaomi cieszyło się popularnością za świetny sprzęt za dobrą cenę i jak na ironię narzekanie na system MIUI. Także wybór w końcu zapadł. Jakby inna firma robiła solidny telefon z dużą baterią za niewielką cenę i miał on możliwość wgrania najnowszego MIUI to bym też wziął ale jednak póki co to Xiaomi produkuje to co potrzebuję i co jest mi wygodne, także utknąłem z Xiaomi ze względu na potrzeby i szczerze mówiąc nie narzekam ?

  7. V3 pisze:

    To ma taki wydźwięk, jakby za jedną SKlase Mercedesa , można było sobie kupić 5 sztuk BMW serii 1.
    Da się ? No pewnie. Tylko co z tego ?

    • Pique12 pisze:

      Porównaj S klasę i jej bajery do BMW 1 serii i to co oferuje. Teraz porównaj te telefony i ich bajery. Widzisz różnicę? Telefon Xiaomi vs Apple ma w zasadzie to samo a te 2 auta różni bardzo dużo. W przypadku merca wiesz za co dopłacasz a w przypadku appla?

      • V3 pisze:

        I daleki jestem od podniecania się marka. To są urządzenia użytkowe. To wszystko.

      • V3 pisze:

        A w przypadku Apple dopłacasz przede wszystkim za komfort obsługi, ale nie tylko telefonu a całej rzeszy urządzeń. IPhone to tylko jeden z nich. Kup do tego przykładowo iMaca i zsynchronizuj. Zwłaszcza w pracy. Dam ci banalny przykład. Kupiłem drukarkę a raczej kombajn Xeroxa. Bez wifi. Podłączyłem USB do jednego z Macow. W tej samej chwili drugi z Macow może już drukować z tej drukarki bez żadnych zbędnych czynności. Bo Maci said względem siebie w sieci jeśli korzystają chociażby z tego samego wifi.
        Synchronizacja iphona z nimi znacznie przyspiesza i ułatwia pracę.
        Kolego mam zarówno jedno (w odniesieniu do samochodow) jak i to drugie (w odniesieniu do smartfonów). Takiej integracji urządzeń z Androidem nie ma (wiem bo od lat korzystam, brak spójności).

        • IdiotsFucker pisze:

          Ojej, bo ciężko jest zrobić coś samemu nie ? Powodzenia z łącznością bluetooth, wrzucaniem przez kabel. Płać więcej by mieć mniej, ale jak IQ jest na poziomie 12 letniego dziecka, to sprzęt musi robić rzeczy za Ciebie.
          Prosty przykład: Potrzebuje zweryfikować spójność programu, robię dzielony ekran, alternatywa ajfona? Brak.
          Nie mam przyjemności by mieć cały czas włączony ekran na YT (na oficjalnej apce) – root, yt w tle (5min roboty).
          Chce zrobić coś na starym sprzęcie, przerzucić pliki – podłączam się kablem i mam w chwile, bez żadnych pośredników.
          Te wasze Apple’owe synchronizacje to żart, na Androidzie zrobię sobie dokładnie taką jaką zechce (dla mnie pulpit zdalny W DWIE STRONY, synchro SMS przez MOJĄ CHMURĘ, połączenie multimediów np. jako pilot i wiele, wiele innych). A to wszystko bez pośredników, zewnętrznych serwerów które zbierają moje dane. Tym bardziej nie trzymał bym nic na serwerach Apple. 16 latek przez rok robił sobie bajlando a oni nic nie wiedzieli, nie wspominając o wyciekach zdjęć i innych info.
          Jakbym miał pisać dalej to każdy by przestał czytać, ale argumentów jest znacznie więcej, nawet jak samo wykonanie (wyginające się 5/6, mizerne 7 i co prawda niezłe X, ale padające moduły we wszyscy poprzednikach to norma).
          Wy ajfonowcy to takie zwierzęta, typowe konformistyczne podejście. Na łatwiznę, bez myślenia, bo jest drogie i popularne. Byle by się dowartościować, pokazać że coś ma się w sobie, a jedyne co macie to posiadanie najdroższego sprzętu. Gratulacje.

          • V3 pisze:

            A najlepsze jest to że wypowiadasz się jako człowiek który żadnego z w/w nie posiadał, bo inaczej byś przeczył swoim tezom.
            To tak jak byś mi opowiadał jak się jeździ Lamborghini – bo sobie grałeś w Need For Speed, podczas gdy ja je prowadziłem w realu.
            I podobnie obecnie dyskusja.

        • Pique12 pisze:

          Zgodzę się. Na pewno system jak i integracja z innymi urządzeniami jednego producenta są na wysokim poziomi ułatwiającym korzystanie z nich jak i przyspieszając pracę z ich wykorzystaniem. Niestety nie jestem w stanie zgodzić się z polityką cenową danego producenta. Oczywiście chce zarobić jak najwięcej, ale jak można dać za telefon jednak 4000? Ba 7000 nawet dają 🙂 Tak, jest to dobry sprzęt, ale poza systemem czym się różni od telefonu za 2k?

          • V3 pisze:

            Pełna zgoda. To że korzystam z urządzeń Apple nie oznacza że jak ciemna masa biorę co mi dają. Mamy wybór. Przykładowo kompletnie nie rozumiem zakupu drogiego iPhone X przez osobę prywatną. Na firmę ma to sens, bo:
            Odliczenie 23% VAT czyli z 4599 to będzie 860zl. Następnie FA zakupowa wrzucę w koszty prowadzenia działalności i odlicze od podatku CIT. Czyli w praktyce w całości pójdzie w koszty.
            Ale osoba prywatna? Tego nie rozumiem.

        • dzezik pisze:

          Apple to spojny ekosystem. Apple z apple dziala super, ale co z tego skoro to dystem wyspa i juz z nie apple nic nie dziala jak trzeba. Appl jest wyceniony tak okolo 2x wyzej niz realna uzytkowa wartosc, wiec wejscie w ekosystem app)e to finansowa pulapka. Niestety niektore aplowe rozwiazania sa tak idiotyczne ze głowa boli najglupsze jest airplay, to taki bluetooth po wifi. A cala reszta swiata rozwija dlna. Wszyscy wiedza ze muzykevtrzeba ciagnac z nie pchac bo inaczej jest problem z synchronizzcja zegarow. Zegar musi byc s urzadzeniu grajacym a nie s smartfonie. Apple tworzy wlasne standardy celowo ignorujac juz istniejace, nie robia tego dla twojej wygody ale poto by cie uzaleznic.
          Apple nie ma niczego funkcjonalnie czego nie byloby gdzie indzidj, poprostu wszystko robia celowo inaczej i potem wmawiaja ci ze tylko apple to ma. Ja tez mam drukarke i bez komplikacji drukuje na niej z kazdego urzdzenia w domu a nawet poza domem. Mam tv mam glosniki i inny sorzet audio i moge tym sterowc z dowolnego kompa czy telefonu. Ale abym mogl robic to samo z iphone ktory bym sobie np kupil t musialbym dokupic kilka akcesoriow apple za kolejna ponad 1000pln, android czy windows rozmawia z wszystkim a apple tylko z apple. To oczywiste ze czasem trzdba cos skonfigurowzc ale tylko raz na poczatku. O xioami sie nie wypowiem tak jak huawei. Telefony w parametrach sz ok ale jak sie to wezmie i troche pouzywa to czuc i widac roznice. Ale jak za taka kase to naprawde warto. Ja wole dac wiecej za lepszy sprzet nawet jesli skok jakosc cena nie jest proporcjonalny. Ale apple to nie tylko wygorowana cena za telefon to rowniez koniecznosc wymiany wszystkiego na apple a to juz za duzo. Podziwiam apple, to jedyna firma ktora potrafi sprzedawac sprzet dwa razy drozej niz powinna i nadal znajduje miliony nabywcow. steve Jobs smieje sie z nich zxa grobu. Miliony ludzi robia tak jak on sobie wymyslil zrby robili chociaz sam nigdy by tak nie zrobil. To jest jak religia, kaplani ktorzy dobrze wiedza ze bog to sciema glosxa swoje kazania o bogu a miliny wiernych poslusznie wykonuja zmyslone przykaxania ktore ksieza maja za nic. Apple to religia Android jest agnostyczny. Ja jestrm ateista technoliogicznym wiec do sekty ape sie nie zapisze a z ndroida zawsze moge sobie cos wybrac. DominCja google daje do myslenia ale swiat zndroida to jednak wolnosc a apple to wiezienie, bezpiecznie i drogo. Cos za cos.

          • V3 pisze:

            Apple to religia ? Ja pierdole. Dla mnie Apple to zwykły produkt, nic więcej. Używam tego do pracy. A to że do moich zastosowan jest lepszy to chyba wiem lepiej niż którykolwiek z tutaj obecnych prawda ?

        • Paweł Piwowar pisze:

          Co do synchronizacji chyba kiepsko korzystasz skoro nie działa u mnie działa i nawet pod winda i z każdym smartfonem, mało tego drukuję sobie zdalnie nawet gdy jestem na końcu Polski. Osobiście wolę dać 15 tyś za sam piecyk i mieć Ferrari niż brać ograniczony sprzęt Appla. I niestety Apple ma ogromne ograniczenia, wiem bo riwniez używałem całego ekosystemu od mobilnych bo stacjonarne. Nadal uważam że to płacenie za nic. Nadal robię więcej i pracuje lepiej na normalnym piecyku a moj laptop pięknie synchro że wszystkim, działa długo na baterii jest lekki metalowy i w dodatku udźwignie szybki rendering czy edycje video plus gry AAA w 60fps. Tego nie potrafi zaden sprzęt Apple. Osobiście uważam Appla za sprzęt drugiej kategorii skoro cenowo nawet mój laptop bije je na głowę i nie chodzi ze tansze rylko znacznie droższe Piecykach nie wspomnę to inna liga. Po prostu ludzie bez umiejeumieję lubią Appla gdyż nie potrafią sami nic zrobić. Ale na tym właśnie polega świat są ludzie kreatywni i owce które łykają to co my robimy.

          • V3 pisze:

            Jak widzę słowo Gry w 60fps to rozumiem że dalsza dyskusja nie ma żadnego sensu. Inny sektor. Ja używam sprzętu do pracy i to na wielu polach przeznaczenia.
            W zakresie umiejętności to chybiles o mile. Nie mówiłem że mi nie działało tylko że w OS jest to bardziej natywne. Mam wciąż sieć i sprzęty na Windowsie ale powoli to wycofuje z użytku.

          • Paweł Piwowar pisze:

            No nie do końca. Jak myślisz po co mi kilka PC po 15 tyś każdy ? To stacje robocze do grafiki i renderowania 3D spory h projektów. No właśnie 😉 zarabiam na tym sporo kasy. A system Microsoftu mi to ułatwia. Przeszedłem z dystrybucji pingwinka na okienka tak jak z ekosystemu Appla. Praca idzie szybciej sprawniej plus przyjemności. Dlatego kompletnie nie rozumiem zachwytu ich produktami, są to produkty innej kategorii aleaja pełno wad. Nie jest to w zadynm wypadku numer 1.

          • V3 pisze:

            Ja nie zachwycam się produktem tylko doceniam komfort jaki mi Apple oferuje. Zachwycać to się mogę Bentayga albo Aventadorem.

          • V3 pisze:

            Nie wiem do czego ci to potrzebne. Kwestia specjalizacji sektora. Przykładowo znam niewiele dużych domów mediowych pracujących na PCtach. Głównie Apple. Dla mnie to środowisko jest lepsze.
            Moja wiedza w zakresie stacji graficznych zatrzymała się na Silicon Graphics. Ale to nie moja specjalizacja.

        • Kakazoo pisze:

          Flex k*** more.
          Nie ma jednej rzeczy, którą potrafi „Apple”, a nie potrafi Windows, i Google ( Android i ich usługi ). Dodatkowo Xiaomi ma swoją chmurę do synchronizacji.

          • TheDon Kichot pisze:

            Miałem sprzęt z WP8.1, W10M, Androidem i iOS. Pokaż mi prosze jak osiągnąć coś na wzór Handoff, odbierania połączeń, a także czytania i pisania SMS-ów z poziomu PC, automatycznej synchronizacji, schowka w chmurze ( MS dopiero teraz może to wprowadzi wraz z nowym RS ). Jak kolega wyżej wspomniał. Do sprzętu Apple coś podłączasz i to działa. Jeden przykład masz opisany. Czy Windows potrafi coś takiego ? Mam Windowsa 10 na PC i laptopie i jakoś nawet nie mam takiej opcji. Pokaż mi też programy MS działające tak dobrze jak Apple. Na trzech urządzeniach OneNote, Zdjecia i sporo innych apek MS zachowuje się w sposób bardzo irytujący. Apki Apple ( nawet jeżeli część z nich jest gorszego sortu, np. Notatki czy Mail ) działają super, nie irytują i nie denerwują swoim działaniem. Nie jestem jakimś fanboyem Apple, nie podobają mi się ich ceny oraz Notch i brak uświadamiania o 3d Touch, ale MS to firma której wg mnie nie warto ufać. Ja się sparzyłem zbyt wiele razy. Apple póki co zawodzi mnie tylko coraz to wyższymi cenami, które są wg mnie chore

          • V3 pisze:

            Chińska chmura ? Dla danych. Rodo by cię zjadło na sniadanie. Zresztą przy każdej chmurze.
            Pokaż mi natywnie wgrany w system odpowiednik aidropa.

          • V3 pisze:

            No i ? Przeczytałeś co napisałem ? Zrozumiałeś ?

          • Bartosz Wolski pisze:

            Nie dyskutuj z V3, przeczytaj jego odpowiedzi do mnie ponizej.

            Zobaczysz ze podaje sie za doswiadocznego goscia z kregow biznesowych, ktory ma klapki na oczach, jest opryskliwy i nie umie czytac ze zrozumieniem :).

          • Piotr Zet pisze:

            Dlatego polecam zrobić to co ja czyli zablokować przynajmniej nie czyta się tych bzdur

          • Bartosz Wolski pisze:

            Jestem wizjonerem, probowalem go nawrocic i sprawic by zdal sobie sprawe z wlasnego poziomu ignorancji niestety nieskutecznie i tak podziwiam ze nie zaczal mi wytykac bledow w pisowni, bo jest to dosc popularne w tego typu przypadkach.

          • Kakazoo pisze:

            Zauważyłem xD

    • Michał pisze:

      Raczej słabe porównanie. Bo w srodku xiaomi nie jest w tyle za iphone, a s klasa do seri 1 to przepaść.

      • V3 pisze:

        Bo świat technologii rządzi się innymi prawami. Technologicznie może być na zbliżonym poziomie. Softowo już nie i nie chodzi tylko o iOS ale o integracje całego środowiska pracy.

        • Karls pisze:

          Android też wiele w tej kwestii nadrobił. Chrome book z telefonem na Androidzie też się porozumie. I zgoda, może na Apple jest to nadal lepiej zrobione, no ale z drugiej strony nie aż tak by usprawiedliwiało to cenę x2. A przy tym pamiętaj, że iOS też wnosi ograniczenia nie znane na Androidzie więc nie da się obiektywnie powiedzieć, że taki iPhone jest lepszy czy gorszy od np. Mi 8, to rzecz gustu i indywidualnych wymagań.

          • V3 pisze:

            Chrome book nie jest narzędziem do pracy, tylko do rozrywki. To zasadnicza różnica.

          • Karls pisze:

            To jest narzędzie wielofunkcyjne. Do jednych rzeczy nadaje się lepiej do innych gorzej. To tak samo jak by powiedzieć, że Mac się nie nadaje do pracy, bo dajmy na to niektóre narzędzia bioinformatyczne dostępne są tylko na linuxa. Fakt taki specjalista na nim nie popracuje ale już np. grafik da radę. Wszystko to kwestia indywidualnych potrzeb.

          • V3 pisze:

            Oczywiście. Mówię na podstawie moich potrzeb.

  8. V3 pisze:

    Przez Palm kolego jeśli już ?

  9. Andrzej TWEETY pisze:

    Xiaomi kopiuje jabłko co roku a jabłko kopiuje innych tylko wprowadza to po paru latach i mówi emezing a religia łyka?

  10. Maciej Grygo pisze:

    Śmieszne nic więcej nie mogę napisać bo brak słów.

  11. Maciej Grygo pisze:

    A to nie przypadkiem w Chinach kilka lat temu zrobili strajk i ludzie tworzący IP wyszli na dach i chcieli skakać?

  12. mirek2799 pisze:

    Nigdy więcej xiaomi. Raz w życiu kupiłem i więcej leży w serwisie niż w domu .

  13. Mateusz Bestry pisze:

    Chińczyk zawsze lepszy mimo to że 3 razy tańszy 🙂

  14. Joanna pisze:

    Ja jestem zdania, że lepiej kupić jeden porządny produkt niż kilka tanich. W dłuższej perspektywie czasu i tak okazuje się, że mniej wydaliśmy kupując raz a dobrze. Dlatego
    nigdy nie kupuje chińskich podróbek. Dzięki takim zasada nie mam domu pełnego elektro śmieci ale urządzenia, z których korzystam na codzień i jestem zadowolona.

    • IdiotsFucker pisze:

      Powodzenia. LG G2: Działa po dziś dzień, sam mogę wgrać sobie Andka 8… Aj, jest wgrany…
      IP5S – dziś po aktualizacji cegła, bateria trzyma ~1,5h na ekranie. Obudowa o dziwo cała, bo był szanowany, ale widziałem tyle powyginanych że dajcie spokój.

      Elektor śmieci to Idioci.

    • lokhart pisze:

      otóż to! lepiej zainwestować w coś porządnego co od razu nie straci na wartości

    • Kakazoo pisze:

      BRAK ELEKTROŚMIECI, no nie wyczymie proszem państea. Co z tego, że Apple nie używa żadnych uniwersalnych standardow bo za każdą rzecz z „przełomowym” thunderboltem kasuje hajs. Dzięki temu każdy użytkownik Apple ma osobna ładowarkę do telefonu, laptopa i specjalna przejściówkę na każde inne gniazdo. No brak elektrośmieci rzeczywiscie.

      • TheDon Kichot pisze:

        Przedmowczyni nie wspomniała nawet o Apple. Rynek urządzeń z Androidem to nie tylko Chińscy producenci pokroju Huawei, Xiaomi, Vivo, Oppo czy OnePlus, ale także firmy z Korei – Samsung, LG; Tajwanu – HTC, Japonii – Sony, i różnych innych krajów jak Francja.

        • Kakazoo pisze:

          Wywnioskowalem, że chodzi o japko po „chinskich podróbkach” i „porzadny nie tani”.

          • TheDon Kichot pisze:

            Można to tak zrozumieć. Ja to uznałem za uogólnienie. W końcu cała wypowiedź jest dość ogólnikowa i nie ma nawet jednoznacznej odpowiedzi, że wypowiedź ogranicza się do smartfonów ( no może poza pierwszym zdaniem ).

  15. Joanna pisze:

    Obydwie firmy mają swoich bardzo aktywnych fanów oraz hejterów. Jedyna różnica polega na tym, że fanami Appla stają się ludzie, którzy kupili sprzęt Appla często mimo wcześniejszych uprzedzeń. Natomiast fanami Xiaomi są osoby, które jeszcze nie miały przyjemności używać sprzętu Xiaomi, większość ludzi eksploatując sprzęt Xiaomi staje się hejterami mimo, że przed zakupem byli zachwyceni Xiaomi. Apple ma wysoki udział w rynku tylko dlatego, że ludzie wracają i kupują jeszcze raz produktu Appla, natomiast Xiaomi ma duży udział w rynku ponieważ nie brak na świecie osób naiwnych które myślą że dostaną tak samo dobry sprzęt jak od renomowanych producentówprod za połowę ceny. Xiaomi produkuje bardzo charakterystyczny sprzęt, to znaczy taki który kupuje się tylko dwa razy. To znaczy po raz pierwszy i ostatni.

    • umpa pisze:

      Ze swojego otoczenia nie znam żadnego użytkownika Xiaomi, który miałby się stać hejterem. Jak na razie sobie chwalą i nic nie wygląda, aby się mieli przesiadać na „markowe produkty”. Czasami zdarzają im się skoki w bok na zasadzie: jeden tani chińczyk był ok, więc można sprawdzić co ma do zaoferowania LeeCo tudzież Zuk. Najprawdopodobniej żyją w innym wymiarze,w którym panują nieco inne realia 🙂

    • Bartosz Wolski pisze:

      Nie do końca sam znam wiele osób które mają sprzęt od Appla bo jest :
      „cool”, tylko dlatego ze kolezanka ma, bo daje prestiz bo jest drogi, bo sławni mają taki sam itd itd.

      Mało który nastolatek lub mniej świadomy użytkownik zna prawdziwe róznice miedzy sprzetami i go potrafi wyeskploatowac do konca.

      Było wiele filmow gdzie wsadzili andrioida i jego bebechy w obudowe appla i chodzili po ulic mowiac ze to nowy Iphone i prawie wszyscy powiedzieli ze go chca i go kupią.

      Taka mala patologia dzisiejszych czasow, czasami kupuja nie dlatego ze cos jest dobre, tylko po to by podnies swoj status wsrod : znajomych, obserwujacych itd.

      Ja nie twierdze ze Apple jest zly, bo zly nie jest. Tak samo Xiamoi jest dobre, wszystko zalezy od uzytkownika i jego poziomu wiedzy i kompetencji podczas uzytkowania.

      Xiamo ma sprzet tani, o zadowalajace jakosci w stosunku do ceny, nawet przewyzszajacej te oczekiwania, dla niektorych jest to marka na lata, ktora zdecydowanie kupią wiecej niz 2 razy.

  16. ShadowDX pisze:

    Fani LG to dla mnie zagadka. LG robi zajebiste panele ale poza V30 to od dawna nic tak naprawdę porządnego im się nie udało. Robią przeciętne flagowce za wyjatkiem Pixela 2 XL gdzie to nawet nie był telefon spod ich marki a Google’a. Tylko szkoda ze budżet zawalają i to regularnie. Mam wrażenie, że ci fani to nisza sprzed 2 apokalips LG a.k.a LG Leon i LG G4, która i tak powoli się wykrusza.

  17. TheDon Kichot pisze:

    Mnie reklama Xiaomi się podoba. Firma w prosty sposób naśmiewa się z Apple, jednocześnie pokazując swoje rozwiązania. Niestety ceny Apple są chore i ciężko je usprawiedliwiać. Jakościowo Xiaomi do Apple bym nie porównał, ale szanuje ich za to, że dbają o stare urządzenia – aktualizację nakładki i paczki bezpieczeństwa. Mimo wszystko na chwilę obecną i tak kupiłbym iPhone’a zamiast Xiaomi z prostego powodu. Z iPhone’a korzysta mi się bardzo wygodnie ( pomijając brak opcji zmiany apek domyślnych ), nic nie męczy, nie irytuje, a do ustawień nie pamiętam nawet kiedy zaglądałem. Cenię sobie także iTunes. Tymczasem na sprzęcie z Androidem mam wrażenie ciągłej walki i utrudniania mi życia. I to niezależnie od tego czy wezmę Xiaomi, Samsunga czy coś innego. Ale co do samego sprzetu to Xperia XZ3 kusi. I pewnie bym ją kupił, gdyby nie to, że nie lubię Androida, a i usługi Google poza kilkoma wyjątkami mi nie odpowiadają. Combo MS + Apple + deweloperzy 3d party mi wystarczy. Google mi tu nie potrzebne.

  18. Fritz Werner pisze:

    Apple goli? Czy to może wina podatków w Polsce od nowości itd…. Samsung jak wjebał Note 9 za 5 tyś to jest ok :v Witajmy w europie

  19. LeBomB pisze:

    A jaki niby Apple miało wkład w smartfony kupując firmę która opracowała klawiaturę i gładzik czy jak to tam zwał, które były przeznaczone do komputerów?
    Mowa o wkładzie w rozwój idei smartfona, a tam Apple wcale nie było.

  20. Marcin Sawicki pisze:

    Stary, żeś dowalił, gdzie Chinom do USA… Jak ostatnio się rozstali w Korei to pokaż mi proszę kogo te diaboliczne Chiny zbombardowały albo organizowały zamachy stanu wspierając ludobójstwo? Wietnam? Panama? Gwatemala? Kuba? Libia? Irak? Kongo? Chile? Indonezja? Syria? i pewnie kilku zapomniałem….

  21. shane pisze:

    Ja kupiłem jeden model xiaomi i się zawiodłem, muszę przyznać, ze zwiodłem się wszystkimi ochami i achami. A ta marka nic szczególnego w sobie nie ma, jedyna rzecz, która ją wyróżnia to cena. Nic specjalnego.

  22. Rafał A. Nowakowski pisze:

    Ja to widzę tak: gdyby taki zabieg został wykonany przez producentów pokroju: Wiko czy Doogee to byłoby to raczej pożałowania godne. Xiaomi to jeden z największych producentów smartfonów na świecie. Moim zdaniem to całkiem dobre posunięcię marketingowe. Przede wszystkim Xiaomi reklamuje w ten sposób swoje produkty. Uzmysławia konsumentom ile dobrych urządzeń można kupić w poszczególnych zestawach i progach cenowych. Xiaomi można lubić lub nie, ale prawda jest taka, że ich sprzęt jest co do zasady solidny i dla przeciętnego użytkownika jest bardziej niż wystarczający. W dalszej kolejności Xiaomi udowadnia, że to co robi Apple jeśli chodzi o ceny ociera się już o groteskę. Uważam, że akurat tak duży producent może sobie na to pozwolić. Porównałbym to do reklam Samsunga, w których ten naśmiewa się z iPhone’ów z tą różnicą, że marketingowo jest to dla chińskiego producenta zdecydowanie korzystniejsze.

    Uwielbiam Apple, mam iPhone’a i nie zmieniłbym go na żaden telefon z Androidem (miałem ich kilka i moje doświadczenia były fatalne), ale nigdy w życiu nie wydałbym tyle pieniędzy na telefon, mimo tego, że mnie na to stać. Uważam, że żadne tego typu urządzenie (nawet Apple) nie jest tyle warte. Dlatego właśnie kupuję starsze modele iPhone’ów i uważam, że nawet po kilku latach od premiery są świetne i (jak dla mnie) w zupełności wystarczające. Nie dajmy się zwariować.

  23. lokhart pisze:

    marka podróbka a ludzie się cieszą

  24. lokhart pisze:

    Xiaomi też oszukuje ludzi

    • Bartysek pisze:

      Jak tak myślisz, to wytłumacz na jakiej zasadzie Xiaomi oszukuje ludzi, bo ja nie dostrzegłem żadnej takiej sytuacji.

  25. IdiotsFucker pisze:

    Coś mniej funkcjonalnego i co najlepsze- gorzej wykonanego. Obrzydliwe wyprane mozgi. Jak to mieć tak proste zwoje mózgowe?

  26. V3 pisze:

    Nie. Bo kwestia image jest ważna. Zasada w myśl której, nie robić nic jak głupi mówi, skończyła się wraz z nastaniem zjawiska trollingu w sieci. Gdyby tak nie było, nie było by tyłu procesów sądowych odszkodowawczych bo każdy by to olewał jak to ująłeś.
    Proste. Mam się zgadzac jak głupi coś pieprzy od rzeczy ? Przepraszam ale głupoty nie trawie.

  27. Dodo pisze:

    O ile generalnie akcje trollingowe wydają mi się żenujące to ta wydaje mi się całkiem przemyślana. Promuje własne produkty i podkreśla ich jedną z głównych zalet – cene. Jak dla mnie strzał w 10.

  28. AdineX 2 (GAMER) pisze:

    Apple nie jest porządne, tylko drogie i gorsze. Nie nagrasz sobie w większość gier, nie pobierzesz większości programów używając sprzętu od Apple tzw. sprzęt dla hipisów

  29. Tomasz Kus pisze:

    Miałem, nie dawała rady 🙂 Moją pierwszą komórką była staruszka Motorola z anteną odkręcaną, V2288 ale nie ta cała pozaokrąglana, tylko bardziej kanciasta. https://mobi…2288-3.jpg Co ona przeżyła… Może nie topiłem jej, ale crash testy takie miała, że obecne by kończyły jako „drobnica”. Raczej niewiele wytrzyma upadek z 2 piętra czy podobne ekscesy 🙂

  30. Tomasz Kus pisze:

    Dlatego nasze pokolenia wiedzą co to sarkazm. Jedyna akceptowalna obecnie forma wyrażenia dezaprobaty. Do tej pory sobie żartuję, że faceci gdy mieli problem to dali sobie po pysku, potem poszli na piwo/flaszkę i sytuacja się normowała 🙂 Teraz powiesz komuś coś z czym się on nie zgadza albo krzywo się spojrzysz i już jest obraza majestatu oraz strzaskana godność i poczucie wartości. Mało z kim już rozmowa jest taka, że gdy mu pociśniesz, to się uśmiechnie i taką ripostę strzeli, że niejeden młody by padł od ciężaru obelgi. A Ty z kolesiem się możecie okładać tak tekstami do oporu i śmiejecie z nich. W kuchni firmowej nieraz z jednym kumplem takie teksty rzucaliśmy sobie w twarz, że nowo przyjęci uciekali, bo myśleli, że zaraz będzie bijatyka. Zwłaszcza gdy wstaliśmy kiedyś z krzeseł i poszliśmy na siebie. Starsi stażem mieli ubaw, a młodzi panikę w oczach. Dwaj brodaci, zaciśnięte pięści, stuknięcie czołami jak bokserzy na ważeniu, mordy zakapiorów, piącha gotowa do strzału i… żółwik oraz donośny rechot obu jak to młodzieniaszki dały się nabrać na scenę.

    Teraz większość siedzi cicho, nie odezwie. W nowym projekcie jestem od kwartału i już ustawiam starych devów, co siedzą lata, a Ci się cieszą bo… ustawiam też dopionu kadrę managerską tak, aby wszyscy developerzy i testerzy mieli normalne warunki pracy, a nie wszystko na wczoraj. Coś w stylu żartu, że kierownik miał do mnie uwagi odnośnie mojego podejścia do innych. Tak na niego spojrzałem, że za nie przeprosił 😉

  31. Tomasz Kus pisze:

    Roszczenia bez zaplecza też uważam za głupotę. Sam parę lat szedłem od samego spodu, czyli IT ninja do wszystkiego: strony internetowe, administracja serwerami, seo, programowanie, IT support, przynieś, wynieś, pozamiataj. Miałem mgr inż. z IT, ale niewiele doświadczenia w papierach i CV, a więc tym samym minimalna krajowa. Takie doświadczenie pomaga ocenić kto co potrafi i do czego jest potencjalnie zdolny. Nawet jeśli on sam jeszcze nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Stąd biorę co jakiś czas udział w rozmowach kwalifikacyjnych jako rekruter w parze z kimś innym i po rozmowie, wymieniamy masę spostrzeżeń. Były już sytuacje gdy ktoś niby gorszy z papierów był o wiele lepszy w trakcie rozmowy w naszej ocenie, bo wychodziły kwestie charakteru, umiejętności wpasowania się do zespołu, charyzmy. Nie zawsze skille twarde są jedyną zaletą kandydata. Często miękkie w ostatecznym rozrachunku decydują o pozytywnym rozpatrzeniu aplikacji. Czy jest podatny na presję osób z góry, jak reaguje na sytuację kryzysowe lub niespodziewane. Wiedza jest istotna, ale w starciu z różnymi sytuacjami charakter daje o sobie znać. Im dłużej jest się w branży tym bardziej przypomina on rozgrywki pokerowe.

  32. V3 pisze:

    No właśnie. Kwintesencja. Koniec tygodnia a ja się czuje jak koń Lucky Lukea. Ledwo żyje. Ale luz, zobaczyłem dziś po ile chodzą biura w Kirgistanie i mi się gęba uśmiechnęła od razu ?

  33. V3 pisze:

    No to tylko Nokia 3310 hehe

  34. V3 pisze:

    Dzicz. Ale tam są kasty pamiętaj o tym. I to jest ta różnica.

  35. V3 pisze:

    Tyle ze obecna młodzież jest roszczeniowa. Aby można było być roszczeniowym musi coś za tym iść np wiedza, a tu galopuje głupota.

  36. V3 pisze:

    Lata Amigi i C64 oraz Atari XEGS najpiękniejsze lata gier

  37. Tomasz Kus pisze:

    I tak jeszcze co do ostatnich akapitów to podzielam wiele tych samych spostrzeżeń. Z językiem jednak uważam sprawę za śliską, bo jednak dialekty, slang czy akcenty w angielskim są straszne dla wielu. Miałem to szczęście, że przez prawie 2 lata mieszkałem i pracowałem w Glasgow (biuro, praca umysłowa) i mocno się osłuchałem, więc nawet Szkota czy Australijczyka zrozumię. Dla wielu jest tragedią jednak ich mamrotanie nosowe.

    Co do słabej psychiki się zgodzę, ale to efekt wychowywania. Dzieciaki chowane pod kloszem, propaganda sukcesu i możliwości. Just do it, jesteś zwycięzcą i inny bełkot coachingu. Potem zderzenie z życiem i się okazuje, że nic nie jest takie proste i nieraz obrywamy konkretnie. A jak my się wychowywaliśmy? Morda nie szklanka 😀 Albo moja mama. Oboje rodzice zmarli gdy miała 9 albo 10 lat. Musiała sobie jakoś radzić z dwoma starszymi braćmi i żyć dalej. Mój równolatek to samo w połowie podstawówki. Brak parasola ochronnego. Dzieciaki obecnie mają się często jak pączki w maśle i to je gubi. Obronić się nie potrafią ani fizycznie, ani psychicznie. Klasa mojej córki dostała nauczyciela z muzyki nowego przykładowo i słyszałem, że uczniowie się go boją bo historie w stylu: „nie masz zeszytu do nut? Masz tu papier toaletowy”, „Ty chyba w domu porządnie wpieprz nigdy nie dostałeś” i inne tego typu. Dzieciaki przerażona i boją się chodzić na jego lekcje. Poza moją córką, która stwierdziła: „Luz… On ma taki czarny humor. Mam na to wywalone.” ale ja też nie trzymam jej pod kloszem. Nie lamentuję gdy sobie kolana odbije czy w coś przywali. Zapytam tylko czy jest w porządku i czy czuje się dobrze. Nieraz nawet nie zdążę wstać, a ona wstanie, otrzepie się i zawoła: „nic mi nie jest”. Już kiedyś wzywano mnie z żoną do przedszkola, bo jakiś chłopak zaczepiał dziewczyny to mu strzeliła w papę. Przemocy nie pochwalam, ale tylko w ofensywie. Bronić się też trzeba nauczyć. Dzisiejsze dzieciaki się kryją za płaszczem mamusi czy tatusia, więc i psychicznie są słabsze, bo gdzie się tego mają nauczyć?

  38. Tomasz Kus pisze:

    Wiem, że wyglądam na młodego, ale dobrze się konserwuję. W zawodzie jestem lata już, gdy się za młodu kompami interesowałem to były to czasy Atari, Amigi i C-64 🙂 Może nie pracuję pełnych 20 lat, ale w papierach pracy około 15 lat mniej więcej będzie. Oczywiście studiów itp nie wyliczam, bo wtedy stażu pracy wyjdzie mi pewnie 20 lat 🙂 Na tyle różnorodnej, że dla mnie frajdą, że prace domowe w stylu hydraulika, elektryka, stolarstwo, metalurgia, remonty wszelakie i majsterkowanie to odskocznia od pracy umysłowej w IT. Żona się często śmieje, iż jeśli coś się jej spodoba, to jedyne jej pytanie to nie „Czy umiesz zrobić?” ale „Czy masz odpowiednie narzędzia?” 🙂 Mentalnie należę do pokoleń przed millenialsami, czyli znam wartość pracy i mam do niej szacunek.

  39. Tomasz Kus pisze:

    Duże miasto to jednak miasto. Choć patrząc na niektóre nasze w Polsce to bardziej do indyjskich wiosek by pasowały. Niby cywilizowany kraj w środku Europy, ale jednak masz wrażenie, że mimo wszystko dzicz xD

  40. Tomasz Kus pisze:

    U mnie nawet certyfikat IP67 jaki ma iPhone nie wystarcza. W teorii to wodoodporność na ciśnienie wody o wysokości słupa 1 metr, a czas do 30 minut. Ja potrafiłem się obudzić w jeziorze, basenie czy wannie i ki czort wie ile tam byłem 🙂 O odporności na zginanie czy uderzenia chyba też nie muszę mówić 😀

  41. Tomasz Kus pisze:

    Kwestia mentalności. Młodzi i inteligentni nieco inaczej podchodzą już. Z reguły wiedzą, że jeśli sami czegoś nie zrobią, to im nikt nic nie da. Starsi lub prymitywniejsi zamiast zakasać rękawy i się zabrać do pracy by coś zmienić, będą narzekać jedynie siedząc w swoim dołku. No i ta zawiść… Świetnie ukazuje to modlitwa Polaka w „Dniu świra”, gdzie zamiast prosić o coś dla siebie lepiej prosić o to, by sąsiadowi było gorzej. Tylko szkoda, iż to nie fikcja, ale gorzka rzeczywistość.

  42. Tomasz Kus pisze:

    Niestety niektórzy producenci robią syf. Przykładowo Samsung wrzuca dosyć dużo bloatware do swoich telefonów, inni też potrafią jakieś swoje zrobić nieusuwalne lub właśnie zmienić coś. Nie mówiąc o braku aktualizacji od momentu zakupu. Oczywiście jest root, ale on często sprawia, że nie każda aplikacja zadziała, bo część aplikacji go wykrywa i uznaję, iż nie zadziała. To głównie te związane z geolokalizacją. Najlepszy jest android gdy jest czysty, ale część z racji wygody/czasu nie lubi i nie chce go przeprowadzać. Rozumiem ich… Przyzwyczajenia i tak dalej. To poniekąd pochodna tego, że ten system jest otwarty i pozwala producentom na modyfikacje. Dlatego właśnie jest root, aby te zagrywki ukrócić, co nie podoba się oczywiście producentom i dlatego jego wykonanie „karzą” cofnięciem gwarancji, nawet jeśli wszystko jest w porządku z telefonem.

  43. V3 pisze:

    Otóż to. Jednym lata, innych gryzie. W PL nie ma już racji bytu.

  44. V3 pisze:

    Ale to tylko środek Indii. Nie rejony typu Delhi czy Mumbai. Reszta to dzicz.

  45. V3 pisze:

    Po to zrobili wodoodporne ?

  46. Tomasz Kus pisze:

    W to akurat nie wątpię. Mając do wyboru Indie i ZEA też bym nie zastanawiał się. Rodzina się zrzuci na jednego lub dwóch by wysłać i jakoś się da żyć. Nawet jeśli to nowocześniejsze forma niewolnictwa czy zwyczajnie sprzedaż dziewczynek. Bo i to się w Indiach niestety nadal zdarza. W Arabii kopalin zbudował bogactwo, ale mentalność ludzi często na poziomie ludów koczowniczych została. To zaś mieszanka bardzo wybuchowa.

  47. Tomasz Kus pisze:

    Ja musiałbym mieć przyspawany, w pełni wodo-, pyło- I wstrząsoodporny. Definicja dobrej zabawy może się skończyć tym, że wylatuje oknem albo ląduje w jeziorze. Razem ze mną xD

  48. Tomasz Kus pisze:

    Wiem… Wchodzisz na calla, a koleś na hamaczku i wielu żyłka pękała. Mi się zdarzało prowadzić rozmowy, gdzie ktoś przykładowo siedział z wędką na łodzi xD Ale swoją pracę robił, to mi to latało koło pewnych części ciała. No ale nie każdy potrafi to zaakceptować i później są tarcia różne.

  49. Tomasz Kus pisze:

    Owszem, ale Twoje wypowiedzi są w odbiorze bardzo… autorytarne? Młodsze osoby mogą odnieść wrażenie, że im własną wizję narzucasz, więc reagują także agresją. Tworzy się spirala o negatywnym sprzężenia zwrotnym. Początkowo między nami też. Dopiero gdy oboje do pewnego consensusu doszliśmy, emocje poszły na bok.

    Mnie osobiście Apple ani ziębi, ani grzeje, to co robią to marketing. Skoro chcą takich, a nie innych klientów to ich sprawa. W końcu jednak przegną. Problemem są dane w modelu serwisów. Wiesz… Niby kupione, ale to usługa, której mogą być pozbawieni z dowolnego powodu. Ucieczka z ekosystemu Apple oznacza ich utratę. Przykładem jest iTunes. Ze sprzętem nieApple działa to tragicznie o ile działa, a zmigrować się nie da w ludzki sposób. W nieludzki też nie wszystko. Po części dlatego też nie wybiorę Apple w swoich zastosowaniach do szerszego użycia. Zamykanie się w określonym ekosystemie to czyste zło, gdyż tracisz uniwersalność, elastyczność i możliwość rozszerzania. Jesteś zmuszony do używania tego co daje producent. Nie użyjesz innego, bo producent na to nie pozwala i koniec. Jeśli coś się zawali, to ja muszę mieć świadomość, że mam to dla siebie dostępne. Najlepiej w uniwersalnym formacie. Z Apple tej pewności nie mam. Zaczyna się więc w moim odczuciu grunt pod nogami palić. Z Google i wieloma innymi chmurami tego problemu nie mam. Podpinam uniwersalnymi metodami jako zasób sieciowy, mogę wyeksponować te dane, często wraz z możliwością przywrócenia innej wersji niż aktualna (pliki często są wersjonowane). To bezpieczeństwo jest dla mnie istotniejsze niż look & feel. Na wygodę mogę przymknąć oko, bo mnie nie ogranicza. Nie bez powodu w tej branży jest powiedzonko: „Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie” 🙂 Tym samym wolę brzydkie i działające niż jego brak. A tak z reguły to się kończy w przypadku Apple. Albo firma dopuści albo nie. Nie ma pomiędzy.

    To w czym Apple jest dobre to marketing i dopieszczenie. Biorą coś co się na rynku gdzieś ugruntowało, zmieniają papierek i sprzedają jako własna idea. To zaś wkurza wiele osób, które doskonale wiedzą, że to kolejna wariacja na temat. Gdy widzę co w kolejnych odsłonach się jako nowości pojawia to naprawdę nie sposób oprzeć się zjawisku wtórności i nie zanucić pod nosem „Ale to już było…”.

    Inna sprawa związana z uniwersalnością to współdziałanie, interoperacyjność. Apple ogranicza co i z czym możesz zrobić. Nie tylko pod kątem bebechów jakie do sprzętu Apple możesz włożyć. Także te, które mogą w miarę swobodnie współpracować. Androidowi zapewnia to między innymi znacznie szersza oferta złączy, które są wzajemnie kompatybilne, niezależnie od producenta. Po części wiąże się to też z aplikacjami. Na androida łatwiej coś znaleźć i z reguły masz większy wybór. Ja wiem, że z poziomu telefonu bez problemu połączę się z choćby FirefoxOS, który siedzi w moim telewizorze, ale i mogę sterować swoim 10-letnim Canonem przez złącze IrDA. Podepnę go także bez problemu do maca, windy czy linuxa przez BT czy USB. W zasadzie mimo różnych producentów i systemów operacyjnych mogę robić co chcę praktycznie z wszystkimi urządzeniami w pomieszczeniach. Niezależnie od swojego wieku, jeśli tylko posiadają jakikolwiek interfejs pozwalający się z nimi kontaktować. Mac tutaj rykoszetem też zyskuje, ponieważ jako pochodna Unixa może bazować do pewnego stopnia na rozwiązaniach z Linuxa. W drugą stronę niekoniecznie to działa, bo mało kto z aplikacji na Maca kody źródłowe udostępnia. Zazwyczaj masz pliki wykonywalne i jazda z inżynierią wsteczną 😉

    Jak widzisz mam inne wymagania, priorytety. To przekłada więc na inny dobór narzędzi, urządzeń czy systemu operacyjnego. Dla mnie Apple może się sprawdzać w rozwiązaniach stricte biznesowych, w ograniczonym stopniu do rozrywki, a także w kilku dziedzinach związanych z choćby grafiką czy muzyką, gdzie są konkretne aplikacje firm trzecich. Ostatecznie jeszcze do programowania, ale głównie aplikacji na systemy macOS i iOS, bo emulować cały stos technologiczny na dłuższą metę to katorga. Na tym w zasadzie jego wykorzystanie dla mnie się kończy, gdyż dalsze brnięcie oznacza zamykanie w ramach ekosystemu Apple. Nie jest to przenośne, co dla mnie jest istotne, gdyż nie mam przywiązania do marki. Dziś Windows, jutro Linux, pojutrze Mac. Muszę mieć możliwość przeniesienia swojej pracy, danych i środowiska między nimi. Tego mi Apple nie daje, a ze swojej strony robi wiele, aby się też nie dało tego zrobić bezboleśnie. Nie dlatego, że robi to najlepiej ze wszystkich, ale dlatego, iż zwyczajnie stosuje własne rozwiązania, które nie są z niczym kompatybilne. Im dłużej jest się w środku, tym więcej tych niteczek oplata. W końcu nie można się już wydostać z tej sieci jeśli się nie uważało od początku na to, by mieć drogę ewakuacji. W końcu może się to skończyć jak z Symbianem. Naprawdę dobry system w swoich czasach… No ale zaspali na początku ery smartfonów. Gdy zaczęli kombinować, Android i iOS były już zbyt ugruntowane. Niby jeszcze żyje, ale to bardziej wegetacja.

  50. V3 pisze:

    No Wietnam tani jak barszcz. Fakt. Ale takie prace zdalne już się pokończyły. Jedynie w bardzo dużych koncernach jeszcze się to stosuje, chociaż i tak coraz mniej.

  51. V3 pisze:

    Mam oddział w Mumbaju. Mówię ci z praktyki jak to wygląda. Na tą chwilę jest stop na wizach bo personelu brakuje w New Delhi.

  52. V3 pisze:

    Nie no telefon mam zawsze niezależnie od stanu ?

  53. Tomasz Kus pisze:

    Nie do końca chyba mnie zrozumiałeś. Wiem, że tam się zmienia i wedle swoich możliwości robią duże skoki. Tylko że Ci robotnicy mają trochę inny kierunek migracji. Dla nich i bliżej i lepiej z różnych przyczyn jest uderzyć do szejków, a więc Kuwejt, Arabia Saudyjska. Zarówno wykwalifikowani jak i nie tam znajdą miejsce dla siebie. Z Polski IT też się tam wabi możliwościami. Część oczywiście może wybrać Europę lub USA, ale mając wybór mimo wszystko większość zdecyduje się uderzyć do nafciarzy zwabiona wizją zarobków. Dopiero po jakimś czasie przejdą dalej, gdy już z nimi wytrzymać nie będą mogli, bo Arabowie im także system kastowy fundują. Dlatego w dużej mierze na stary kontynent trafiają nieco starsi i już bardziej wypaleni. Stąd choćby gdy spojrzysz na demografię to mało młodych ludzi z Indii na tym kontynencie jeśli są napływowi. Młodzi to już pokolenia, które urodziły się w Europie i z Indiami łączą ich rodzice lub dziadkowie, nie urodzili się tam, ale tutaj i wykształcili tutaj. Średnia wieku oscyluje wśród tych faktycznie z Indii w okolicach 40 lat. Dlatego mogą konkurować. Tyle, że oni też już nie będą pracować za psie pieniądze, bo liznęli życia gdzie indziej. Często więc wracają do Indii i tam żyją jak królowie. Zarabiają w dolarach lub euro, ale żyją za rupie. Ogólnie zarabiają liche pieniądze w IT w Polsce, w tamtym rejonie Azji o jakim mówimy żyje się jak na wakacjach. Sam znam takich, którzy zdalnie sobie z choćby Wietnamu pracowali w ten sposób. Plaża, palę ka, drineczki, laptop na tarasie. Żyć, nie umierać 😀

  54. Tomasz Kus pisze:

    Dla mnie reset, to budzisz się dopiero rano i nie wiesz gdzie jesteś oraz jak tam trafiłeś, a także co robiłeś. Duża szansa, że telefonu i tak byś nie miał bo „zaginiony w akcji” 😀

  55. V3 pisze:

    Ale ja znam rejon Azji południowo-wschodniej. I to także pod kątem zawodowym. W PL dalej pokutuje myslenie, że w Indiach czegoś brakuje. Ale mają rzesze naprawdę świetnych specjalistów. Mają ich więcej niż my mieszkańców.
    A obecnie w sytuacji gdy New Delhi jest zawalone ponad 10tys wnioskow wizowych, wkrótce i do PL zacznie się napływ. Oczywiście to siła fizyczna, ale jest też część z sektora IT.

  56. Tomasz Kus pisze:

    To, że mają centra to wiem od lat. Ale wykształcenie odpowiedniej grupy to nie jest kwestia kilku. Mają grupę zdolnych, ale to jest efekt skali. W każdym milionie znajdzie się iluś, a oni mają mieszkańców ponad miliard. Tylko, że tacy muszą jeszcze właściwą edukację otrzymać i tak dalej. A ten kraj jest bardzo kontrastowy i nawet jeśli masz talent, to możesz całe życie w slumsach spędzić. Pojedź do Indii i ucieknij z widoku swoim „ochroniarzom” by zapuścić w nie-turystyczne rejony. Zaznaczam, że nie biorę odpowiedzialności za ewentualne kradzieże lub pobicie. Religia cholernie mocno tam nadal miesza, nawet przy edukacji. Czort wie ilu ludzi z potencjałem na tęgie głowy klepie tam biedę i nigdy o nich nie usłyszymy, bo nie mają jak zaistnieć.

    Ale wracając do tego na czym się znam, to powiem Ci, że tam mają ilość, ale nadal brakuje jakości. Co z tego, że zrobią to czego się od nich wymaga, skoro zrobione to będzie niestarannie. Efekt jest taki, że co rusz mają zwracane to do poprawki. A teraz dodaj, że poprawkę też robią w identyczny sposób. Już po chwili przypomina to hydrę i rozłazi się jak stary sweter. Z biegiem czasu ilość zacznie iść w parze z jakością także, ale na to naprawdę trzeba czasu. Pod tym kątem bardziej bym się obawiał Chińczyków. Tych nie tylko dużo, ale i kadrę mają bardzo dobrą. W chwili obecnej są czołówką światową w wielu aspektach technologicznych, także oprogramowania.

  57. Tomasz Kus pisze:

    To, że różne działy się przewala na inne kraje, gdzie zrobią to taniej to norma w biznesie. Dlatego przykładowo projekty IT robi się w Polsce. Jest tu dobrze wykształcona duża grupa tanich pracowników. Gdy w końcu w Indiach taka będzie, to pewnie się część firm tam przeniesie. Problem z Indiami jest jednak pod kątem nie tylko ich wiedzy. Kto miał okazję pracować z nimi, ten wie jak wyglądają tam relacje interpersonalne wynikające z ich kultury, jak wygląda podejście do szefa-kobiety czy tego typu drobiazgi, które sprawiają, iż jest to raczej dość szorstka, wyboista, współpraca. Dlatego niektóre firmy decydują nieco inaczej do sprawy podejść. Przykład to choćby na rynku europejskim odpuszczenie sobie w call centrach czy tech supporcie kolesi z Indii, a w ich miejsce zatrudnienie Węgrów czy Rumunów. Ten sam krąg kulturowy, ta sama strefa czasowa.

  58. V3 pisze:

    No to skrótowo. Najwyraźniej bardzo hooyowy był z niego CEO, po pierwsze że dopuścił do takiej sytuacji, po drugie że z sytuacją sobie nie poradził a jedynie zaradził. Nie znasz mnie, nie wiesz co ja bym zrobil a starasz się ocenic.
    Po drugie, rozmawiać a znać się to ogromna różnica. A na gruncie osobistym zwłaszcza.
    A po trzecie, mylisz się. Hindusi są obecnie bardzo rozwinięci w zakresie IT. Jak byś zobaczył ich centra badawcze to wierz mi na słowo, byś pobladl. I gwarantuje ci, że outsourcing praktycznie czegokolwiek w chwili obecnej nie stanowiłby problemu. Podobnie zresztą w Chinach, z czego skrzętnie korzystają koncerny. Takich przykładów mógłbym dać mnostwo. Zresztą widać tego wyraz, jak EU czy US ściągają sobie pracowników działów IT.
    Wierz mi, Polska to raptem 37mln osób. Indie czy Chiny to każde zdrowo ponad miliard. Uważasz że takie potęgi sobie nie poradzą z zastąpieniem Polaków ? Poradzą.
    Ktoś kto z nimi lata pracował doskonale sobie zdaje z tego sprawę. Tyle mojej nauki dla ciebie ?

  59. V3 pisze:

    O to się rzecz rozbija. Tylko mało kto tutaj czyta że zrozumieniem. Wypowiadam się w kontekście mojej osoby. To że przykładowo ktoś jeździ Mercem, nie oznacza że ten sam Mercedes się sprawdzi np na Podhalu gdzie najlepiej mieć Hiluxa. Mnie się sprawdza, ja korzystam i oceniam względem moich zaspokojonych potrzeb. A ta cała ideologia to psu na budę. Bo to wszystko zależy, i to od wielu czynników. Dlatego reaguje sporą dozą agresji na ludzi głupich , którzy urządzają mi krucjaty co do moich wypowiedzi. Dla mnie Apple to po prostu ładne dobrze sprawujące się narzędzia pracy. I tyle. ?

  60. V3 pisze:

    I tu dochodzimy do słowa reset. To się znaczy plaża i drink z palemką, wycieczki, a nocą puby nadmorskie. Telefon dopilnujesz bo jak po pijaku bez GPS do hotelu trafić ? ale aparat ? Szczerze wątpię.

  61. V3 pisze:

    Nie mówię że nie masz racji. Mówię że nie masz wiedzy akurat w tym temacie. Znam bardzo dużo firm które zrzucają to w outsourcing.
    Różne działy. Tak jak najpierw zachodnie koncerny zrzucały to do PL tak teraz zrzucają na Azję.

  62. Tomasz Kus pisze:

    Widzę, że nadal nie kumasz. Outsource’uj do Indii swój dział IT albo R&D 🙂 A potem klnij na czym świat stoi. Tam to można przenieść schematyczne i powtarzalne czynności albo niezbyt wymagające… Call center, rachunkowość do pewnego poziomu, tak… To można. Z IT można tam przenieść dział testów manualnych. Dużo rączek sprawdzających 😉 Ale i tu jest ryzyko… Idą po najprostszej linii, nie sprawdzają wszystkiego co trzeba i jak należy. Nie wierzysz? Zapytaj ze swojej wysokości tych z dołu. Testy często niechlujnie wykonane, nawet jeśli mają scenariusz co należy zrobić krok po kroku, to część pominą. Aby zrobione było dobrze, to trzeba to samo zlecić kilku. Wtedy jest szansa, że sumarycznie uda im się to w miarę poprawnie zrobić. Ty mi więc z praktyki swojej, a ja ze swojej. Kto jest bliższy prawdy? Stojący wysoko w hierarchii dostający „agregaty”, czy Ci nieco niżej, którzy zarówno je tworzą, jak i mają wiedzę dokładną o procesie i jego elementach? Abstrakt ma to do siebie, że gubi szczegóły. To tak jak z ofiarami śmiertelnymi wypadków. Wiesz ile wynoszą, ale niekoniecznie znasz ich przyczyny 😉 Jak podejdzie do kwestii poprawy bezpieczeństwa? 🙂

  63. Tomasz Kus pisze:

    Widzę, że nie kumasz nadal, więc wytłumaczę jak krowie na rowie. Do Indii przenosi się to co jest odtwórcze, klepactwo nie wymagające myślenia, klik, klik, klik. Ale ile tam trafia działów R&D? Znikoma ilość, bo nie mają nadal odpowiedniej ku temu kadry. Ale jak widzę dla Ciebie to jeden pies czy mowa o księgowości czy developmencie. Co z tego, że większość pracy pierwszego to praca z arkuszami kalkulacyjnymi i przeszkolenie kilku „robocików” faktycznie może mieć sens. Z działem R&D nie da się tak zrobić prosto.

    I nie wciskaj mi tu o mojej teorii oraz braku praktyki, bo to, że wyskakujesz z prezesami czy CEO na mnie nie robi wrażenia. Sam co jakiś czas się z takowymi spotykam i rozmawiam. Poza tym CEO w polskiej firmie także może być. A manager czy dyrektor może być na poziomie kontynentu, gdy masz do czynienia z międzynarodową korporacją

    Takich jak ja kolesiami z Indii nie zastąpisz. No chyba, że zgodnie z maksymą pewnego biznesmena polskiego, który twierdzi, że każdego specjalistę da się zastąpić skończoną liczbą studentów. Ale 9 kobiet nie urodzi dziecka w miesiąc i 9 Hindusów nie zastąpi jednego dobrego specjalisty niezależnie od tego z jakiego kraju. I dlatego w firmie rotacja pracowników u niego spowodowała by huragan 🙂

    Dlatego Ty sobie rób co chcesz, a ja będę robił swoje. Moje działania realnie mają wpływ na miliony osób na całym świecie. Mi naprawdę nie imponują nadmuchani kolesie, którzy się puszą kim to nie są i kogo to nie znają. To pustactwo. Dlatego też nie piszę jakie projekty robiłem, dla kogo, bo nie jestem także burakiem. Jeśli więc mówimy tu o kretynach to zanim zaczniesz nazywać tak kogokolwiek, zajrzyj w lustro. Coś tam gdzieś u góry liznąłeś i usłyszałeś, tylko że brak Ci wiedzy by to potem zrozumieć. No bo skoro księgowość i R&D w równym stopniu są zastępowalne przez ludzi z Indii to ja mam poważne zastrzeżenia co do Twojego zrozumienia rynku.

    Oświecę Cię i dam darmową lekcję. Jeśli z takiego działu nagle odejdzie zbyt wielu pracowników, to firma z dużą pewnością upadnie jeśli opiera się o w jakimś stopniu o pracę na tym polu. Chcesz praktykę? CEO jednej był tak samo mądry jak Ty i przegiął. Gdy mu w kwartał wypowiedzenia dała 1/3 pracowników R&D to zrobił brązowo pod siebie. Management masę musiał wyciągnąć środków by zatrzymać resztę i znaleźć kogoś kto choć częściowo by braki uzupełnił. Większość projektów stanęła. Prawie firma zbankrutowała i dla ratowania musiała zmienić status prawny. Coś Ci z mojej „niewielkiej” praktyki jeszcze opowiedzieć?

  64. Tomasz Kus pisze:

    Zaczynamy widzę dochodzić do sedna. Doboru narzędzia do celu oraz użytkownika. Dla mnie kluczowe było słowo „dobre” do wszechstronnego zastosowania. Telefon jest dobry przy conajmniej dobrych warunkach. Kompakt jest podobny, ale w gorszych i przy ogarniętym użytkowniku w trybach pół- i full manual jest zwyczajnie lepszy od telefonu. Głównie z racji najczęściej lepszej matrycy i optyki. Owszem, w telefonie może się trafić lepsza optyka, ale tu wchodzi z reguły elektronika w paradę. W telefonie matryce są mikroskopijne, a duża liczba fotodiod na małej powierzchni = problemy z choćby odprowadzaniem ciepła. Widziałeś kiedyś tzw. hotpixele? To już wiesz skąd się biorą. W telefonie wszystkie te problemy się kumulują. Nie mam zamiaru się w technikalia tu wbijać, ale z grubsza rzecz ujmując jeśli masz malutką matryczkę, to aby uzyskiwać podobny efekt jak w większej fizycznie matrycy musisz wybulić na optykę. Tym samym dobra optyka w telefonie to jedyne co ratować będzie telefon w starciu z kompaktem. A jeśli ten ma też dobrą optykę to… jedynie subiektywne wrażenia mogą ratować telefon. Coś wspominałem chyba o używaniu w telefonach sztuczek z postprocessingiem zdjęć jeśli dobrze kojarzę? 😉 Zmiana zakresu tonalnego zwłaszcza działa cuda. Taki HDR w wersji okrojonej. Kolory nieco żywsze, zwiększony kontrast.

    Lustrzanka duża i nieporęczna? Kup bezlusterkowca 🙂 Małe, lekkie, można podpiąć optykę lustra. Z lustrem nie można się wykąpać? A z telefonem bez zabezpieczenia to może tak? 😉 Sam w tym roku swój telefon utopiłem. Wodoodporny iPhone też by z tego wyszedł na tarczy, bo warunki były gorsze niż w certyfikacie IP67 🙂 O gwarancji nie wspominam. Wycieczki? Abstrahując od tego że używam lustrzanki, to nie wszędzie turysta jest wpuszczany. Tylko optyczny zoom, a najlepiej teleobiektyw. Z makrem to samo, choć zawsze możesz szkła makro do telefonu dokupić. Telefon jest i będzie wystarczający do przygodnych fotek na jakimś tle, ze znajomymi. Jeśli komuś to aż nadto, to ok. Jeśli zaczyna się bawić, to już będzie za mało. Stąd moja ocena – lepiej kupić kompakt. Pozwoli na więcej i w większej ilości przypadków. Zaleta telefonu to tyle, że nie nosisz dodatkowego urządzenia. W prawie każdym przypadku to jedyna zaleta.

  65. Tomasz Kus pisze:

    Ja też. Dlatego napisałem gdzie indziej, że każdy dobiera do potrzeb. Niektórym wystarcza telefon. Jeśli masz słońce, względnie dobrą pogodę i brak wymagań. Telefon ma jednak dużo ograniczeń i niewiele poza mobilnością plusów. Bo masz w jednym urządzeniu telefon, biuro, aparat i tak dalej. Ja kończyłem polibudę, gdzie jednak uśmiałem przysiąść nad elektroniką, układami cyfrowymi czy obróbką obrazu, w tym algorytmami kompresji, bo to obejmowała moja specjalizacja. Dlatego telefon traktuję w porównaniu choćby do kompakta jako lekko upośledzony pod kątem funkcjonalności robienia dobrych zdjęć w różnych warunkach. Poza tym obecnie aparaty bezlusterkowe są równie dobre i nie muszą być duże oraz ciężkie. A i tak całość rozbija się ostatecznie o optykę. A ta w zasadzie nie zawsze na y to samo. Wielokrotnie chwalenie optyką Zaissa czy w podobny sposób to jedynie marketing.

  66. Tomasz Kus pisze:

    I najważniejsze w tym wpisie są dwa słowa: „dla mnie”. Bo perspektywa tu dużo zmienia. Co dla Ciebie takie jest, nie musi być takie dla innych. Przykładowo gdzie bym nie pracował, tam jedynie prezes czy ktoś z zarządu ma produkt Apple, ale i to nie zawsze. Ewentualnie graficy. Ale reszta? Jeśli polityka firmy nie przewiduje preinstalowanego Windowsa (autoryzacja przez Active Directory czy podobne temu wynalazki) to wszędzie jednak ten zły linux, który po prostu jest dla developera wygodny, zawiera wszystkie narzędzia i najbliżej mu do środowisk produkcyjnych.

  67. V3 pisze:

    Kolego drogi. Ja na wakacje wyjeżdżam zrobić sobie reset. Zdjęcia robię dla przyjemności. Nie skupiam się na tym. Przykładowo. Byliśmy że znajomymi parę lat temu na Elafonissi, i dziewczyna targała lustrzankę. Ani się wykąpać ani nic, tylko z tym ciężarem na szyji. Masakra. Podobnie na wycieczkach. W naszym zastosowaniu nie ma racji bytu. Jak ktoś się lubi tym bawić to ok.

  68. V3 pisze:

    Synu drogi. Próbujesz mi tu imponować ale średnio ci wychodzi. Outsourcing do Indii, robił jakiś czas temu Heineken w zakresie rachunkowości, sprawozdawczości i rozliczeń.
    Tesco od dawna outsourcinguje kadry do Indii, i to już z poziomu UK.
    Co za tym idzie, praca, projekty i konieczne programy zostają za granicą. Mógłbym godzinami pisać.
    Ty mi mówisz coś z powierzchownej teorii. Ja ci mówię z praktyki. Tyle że ta moja praktyka jest na całkiem innym poziomie. Ty wiesz coś bo się spotykasz z managerami, dyrektorami. Ja swoją wiedzę czerpie najczęściej od jakiegoś CEO lub właściciela.
    W uproszczeniu. I Fiat i Mercedes to samochód. Ale nie taki sam, więc skończ już robić z siebie kreatyna, bo tylko tracisz w ten sposób.

  69. Tomasz Kus pisze:

    I znów pomyłka. Jako profesjonalista masz być mądrzejszy od klienta. Dlaczego? Bo on nieraz nie wie czego do końca chce i Twoją rolą nie jest mu dać to czego żąda, ale iść do jego firmy, przyjrzeć się procesowi technologicznemu, zrobić raport i pokazać co mu naprawdę jest potrzebne. Żadna agencja w praktyce tego nie robi, bo skupiają się głównie na spełnianiu zachcianek i kaprysów klienta, przez co dają mu to czego chce i co w większości przypadków nie jest tym, co jest mu naprawdę potrzebne. Operacja się udała, pacjent zmarł 🙂 I tak. Trafiłem do gównianej agencji. Większość tego typu firm jednak tak właśnie wygląda. Wyjątki są nieliczne. Masa marketingowego bełkotu, ładnie opakowana, a pod spodem potwór Frankensteina, polepiony z tego co pod ręką było. Nawet nie muszę ruszać się sprzed biurka w jednym końcu Polski by wiedzieć co dzieje się w biurze innej firmy po drugiej stronie kraju. Kwestia znajomości odpowiednio dużej ilości ludzi 🙂

    Znajomość dyrektorów z Mordoru mi też nie imponuje. W Topazie, Nefrycie czy Graficie bywam co jakiś czas gdy do klientów zaglądam. Ostatnio jakoś miesiąc temu lub dwa. Co zaś tyczy outsourcingu do Indii… Buahahaha 🙂 Każdy kto choć odrobinę w tym środowisku siedzi wie, że tam można póki co outsourcować testerów manualnych i call center. Automatycy i developerzy to jeszcze długi czas z tego kraju sensowni nie będą. A przynajmniej nie w takiej ilości. W sytuacji gdy ich szefem zostaje kobieta to już jest zupełny armageddon. Taka kultura, że będą gadać co chce usłyszeć („Yes, my friend”), ale robić będą swoje i ją ignorować. Współpracowałem, współpracuję, wiem jak się zachowują. Kod w ich wykonaniu to spaghetti kwalifikujące się do natychmiastowego poprawiania. Niby działa jak chcesz ale zrobisz krok nie w tę stronę i masz babol na babolu, bo „tego nie było w wymaganiach”. Ale chociaż pracowitością nadrabiają. Pracownicy krajów śródziemnomorskich to dopiero tragedia, nie kumają wiele, a jak ich w tyłek nie kopniesz to rzecz do zrobienia w kilka godzin będą robić dwa tygodnie. Od razu trzeba uderzać do ich zwierzchników z uprawnieniami, bo inaczej będziesz te dwa tygodnie naprawdę czekał. Coś jeszcze Ci opowiedzieć o tej branży czego nie wiesz? 😉

  70. Tomasz Kus pisze:

    To z mojej strony dorzucić możesz po stronie aparatów więcej marek kompaktów i nie tylko, telefony różnego typu, w tym budżetowe, różnego rodzaju chińskie wynalazki i powiedzieć mogę, że jeśli nie jest to jakiś flagowiec, a cena telefonu nie startuje od 1.5-2k wzwyż, to mamy do czynienia ze słabymi matrycami, gdzie specyfikacja 10Mpix jest na poziomie jakościowym 6-8Mpix w kompakcie. Szumy, artefakty, różnego rodzaju zniekształcenia optyki, sztuczne podbijanie kolorów. Efekt tego jaki? Wolę targać na urlop lustrzankę mającą na karku 10 lat niż używać telefonu do zdjęć poza takimi gdzie trzeba naprawdę szybko ogarnąć temat, a jakość nie odgrywa roli i nawet gdy coś automat schrzani, to nie plułbym sobie w brodę. Na liczbę zdjęć nie uważam, że warto patrzeć, bo pod tym kątem przebijają nas oboje byle nastolatki walące co rusz sweet focie na insta czy fejsa, ale ich jakość i jakiekolwiek walory uznaję za dyskusyjne. Nie podejrzewam by jakikolwiek telefon zrobił takie zdjęcie jak poniżej… https://uplo…5fb557.jpg
    To nie jest wschód słońca. Zdjęcie robione po 1 w nocy poprzez odpowiednie manipulacje czasem otwarcia migawki, ISO i ogniskowej. Żaden telefon się do tego nie zbliży. Kompakt ma szansę takie wykonać w trybie manualnym. Tylko trzeba umieć i w tym tkwi cały trik. Mógłbym się z Tobą założyć, że podobne zrobiłbym Twoim kompaktowym Lumixem i nie zdołałbyś nawet flagowym telefonem podobnego powtórzyć. Każdy automat by zgłupiał na co łapać ostrość i jak parametry ustawiać. Telefon do podobnych zdjęć się nie nadaje. Do wielu innych też nie. Tego nie dowiesz się klikając jedynie jeden przycisk na obudowie lub ekranie. Dla porównania zdjęcie koleżanki zrobione kompaktem Fuji 4Mpix, jakieś 15 lat temu, na nieco dłuższej przesłonie. Też w manualu… A kompakty wtedy nie miały ogromnych ISO oraz matryc jak obecnie i zdjęcie tego typu wiązało się z dużą dozą cierpliwości zarówno fotografującego jak i fotografowanej osoby, aby mówić o choć trochę udanej próbie. Wystarczy spojrzeć na postać aby zauważyć, że jest lekko rozmyta, a tealighty z racji czasu ekspozycji wprost się jarzą jak LEDy. Ale tego typu efekty były oczekiwane. Więc dziewczyna miała że zdjęć frajdę. https://uplo…e62ac6.jpg Telefonem zrobić coś sensownego i z pomysłem to trzeba się mocno postarać i liczyć, że automat nam tego nie schrzani poprzez zły dobór ustawień. Z aparatem gdy wyłączy się automat można już kombinować. Telefon nam tego wyboru nie daje. Kwestia więc tego jak aparatu używamy. Im bardziej urlopowe lub do kotleta tym mniejsze oczekiwania i zapewne uznane będą za dobre. Zaczniesz chcieć czegoś więcej, a boleśnie odczujesz ograniczenia. Dodam, że jeśli trafisz do muzeum z oznaczeniem „No flash”, gdzie eksponaty są w gablotach jedynie nieco podświetlane, a wokół brak innych źródeł światła to wiele telefonów możesz schować do kieszeni i zapomnieć o robieniu zdjęć, bo bez doświetlenia kiepsko sobie radzą. Ale jak wspomniałem, pogorszyć warunki i telefony nagle tracą swoje zalety wynikające z automatyki.

  71. V3 pisze:

    Ty chcesz mnie uczyć co jest dopuszczalne a co nie w języku biznesu ? A to dobre ?
    Oj mały trollu bez doświadczenia. Ty nie masz bladego pojęcia o zasadach biznesu. Widać to po twoim wpisie.

  72. V3 pisze:

    Nie kolego. Najważniejszy jest ten, kto zakupuje owoc pracy firm IT. Bez sprzedaży by ich nie było, bo póki co nie spotkałem się aby ktoś robił sztukę dla sztuki.
    Co do Agencji. Najwidoczniej z gówniana pracowałeś.
    A co do firm IT to też nie tak do końca. Znam paru dyrektorów z Mordoru, i wszędzie ta sama powtarzalność.
    Co więcej, jak tak dalej zachodnie koncerny będą outsourcingowac rzeczy na Indie jak chociażby Heineken to za jakiś czas wiele firm będzie miało problemy.

  73. V3 pisze:

    Od tego są Ubezpieczenia. Tylko samobójca bez nich pracuje na taką skalę.

  74. umpa pisze:

    A ja coś się zwali i będą lecieć straty w milionach dolców na godzinę, to firmy nie wybierają Windowsa, aby w razie czego pozwać Microsoft tylko Linuksa, żeby pozwać społeczność Open Source 😉

  75. umpa pisze:

    Jeszcze napisz nazwę firmy, aby można było ją omijać najdalej jak to możliwe. Twój język stanowi przeciwieństwo tego co jest dopuszczalne w języku biznesu. Skoro tak się przechwalasz, więc chyba raczej nie będzie to stanowiło problemu? A może to tylko puste słowa rzucane wiatr 😉

  76. isaakPL pisze:

    Widzisz to ja w przeciągu ostatnich dwóch lat przedmigrowałem zz z apple na Linuxa i androida, ale ja sobie na to mogłem pozwolić. Samo Apple mnie pchnęło do tego kiedy narzędzie pracy w postaci MacBooka pro serwisowali trzy miesiace, w komputerze trzy razy wymieniali płytę główną i dalej się psul ostatecznie kupiłem zwykły komputer.

  77. Bartosz Wolski pisze:

    Widac ze twoj poziom jest zenujacy, brak argumentow wiec co najlepiej zrobic?

    Zaatakowac, jako ze nie miales czego sie chwycic to chwiciles sie wieku, podpierajac sie tym jaki to TY jestes doswiadczony, swiatowy biznesmen.

    Nic nie zjadłem, tylko po prostu sie na tym znam.
    Nie odpowiedziales na zasadnicze pytanie, po co wyciagasz na czym stoja serwery?

    Jakie to ma do cholery znaczenie tutaj – ZADNEGO.

    Skoro jestes juz takim sedziwym 'reprezentantem swiata biznesu', to chyba nie najlepiej ci to idzie jak masz czas byc fanboyem apple na jakims tam forum.

    Przestan sie kompromitowac i moze przepros, bo ani pajacem, ani synem dla ciebie nie jestem, co najwyzej moze mowic mi per Pan.

  78. V3 pisze:

    Na wstępie skończ z elaboratami, konkretnie. Powiedziałem że domy mediowe i duże agencje jadą na OS i to fakt. Duże agencje mają swoje zespoły, nie podrzucają tematów do freelancerów. To mały odsetek spraw. Również sektor IT w zakresie obslugi korporacji, a nie rynku IT pracuje w środowisku Win. Czytaj co ja piszę, bo odpowiadając wypisujesz mi jakieś głupoty. Ja o panie, ty o plebanie.
    Mnie nie interesuje sektor IT jako taki, tylko obsługa przez sektor IT dużego klienta. Każdy ma to kolokwialnie mówiąc w dupie, na czym ITman programuje, ważne żeby mi to działało.
    Dam ci takie story. Widziałem raz rozmowę zbyt ambitnego chłopaka z. IT który zamiast prosto i rzeczowo odpowiadać, wdawał się w szczegóły techniczne. Do tego stopnia że znudzony już klient (dyrektor) dużej firmy po prostu wywalił go za drzwi. Bo ludzi interesuje czy coś działa i jak. Nie jak jest skonstruowane. Podobnie jak ci nie będę tłumaczył przykładowo opcji handlu futures, Tak ty mi nie tłumacz że coś jest napisane w C++ Pascalu czy innym języku, bo mi to nic nie daje.

  79. Tomasz Kus pisze:

    Domy mediów to… Kilku grafików, reszta devowie lub działający dla nich kontraktorzy, których sprzęt nie wlicza się często do majątku firmy. Efekt? Jedyny sprzęt firmowy to ich sprzęt. A jaki sprzęt preferują graficy? Ano made by Apple. To ma być wyznacznik całego rynku IT? Lepiej przyjrzyj mu się bliżej. Czego bowiem używa reszta IT? Wszystko na czym da się normalnie pracować. Z reguły są to wariacje unixa, do których zalicza się też mac. Problem z nim jest taki, że mimo pewnych zalet ma też swoje wady, które w wielu wypadkach eliminują go jako sensowna baza do pracy. Tym samym Twoja wiedza jest lipna, bowiem twierdzisz we wpisie, iż IT używa Windy. Każdy sensowny developer słysząc: praca i Windows w jednym zdaniu puszcza pawia. Windows w developmencie sprawdza się tylko gdy piszesz w językach ściśle związanych z Windowsem jak C#. Wystarczy, że dotkniesz innych i nagle albo wszyscy się przesiadają na Linuxa albo stawiają maszyny wirtualne czy kontenery z nimi, bo w Windowsie nie da się pracować. Windows nie nadaje się jako narzędzie programisty bo jest cholernie ograniczony i nawet głupie postawienie oraz skonfigurowanie środowiska do pracy to koszmar. Zaś jego eksploatacja to walka i zastanawianie „czemu to nie działa?” co rusz. Wiele narzędzi nawet nie ma odpowiednika windowsowego albo to jakieś kombinacje przez cygwina z narzędziami napisanym na Linuxa. Nawet głupie narzędzia do wersjonowania kodu jak SVN czy Git przyszły stamtąd. Do parodii to prowadzi, ponieważ jednym z najpowszechniej używanych narzędzi w Windowsie staje się… Putty, czyli narzędzie do łączenia z serwerami Linuxowymi. Powiem więcej… Zobacz w jakim kierunku rozwija się Windows i jak z zaciętego wroga staje wielkim przyjacielem open source. Świat i rozwój idą ku serwerom. Dlatego gałąź desktopowa Windowsa umarła na Win Me i została zastąpiona serwerową gałęzią NT, której potomkiem był XP. Znacznie lepiej dopracowany i stabilniejszy. A na serwerach rządzą Unixy i Linux.

    Podobnie jest ze sprzętem Apple. Trochę lepiej, bo jednak w razie czego można pociągnąć kod źródłowy i sobie samemu skrobnąć coś, poprawić i skompilować narzędzie ale… ilu tych grafików czy managerów to zrobi? Historie o ludziach kupujących nowe modele sprzętu bo stary zaczął niedomagać, a w serwisie się okazało, że zwyczajnie zapełnił dysk, nie wzięły się z powietrza. Mac był innowacyjny kiedyś, ale jego dni chwały już przebrzmiały i w sytuacji gdy na inne systemy wypuszczane są te same narzędzia, które są na macu, ich żywot zdaje się być nawet w kwestii bastionu jakim są sektory graficzny czy muzyczny powoli przesądzone. Coraz więcej firm w USA także się od tej firmy odwraca w zastosowaniach profesjonalnych. Tylko kilka narzędzi dla profesjonalistów jedynie trzyma ludzi przy tym systemie. No i sentyment, przyzwyczajenie oraz zbyt rozwinięty u nich ekosystem, by nagle wszystkie urządzenia wyrzucić oraz zamienić na inne albo dane zmigrować. Z roku na rok udział w rynku profesjonalnym jak i prywatnym będzie malał. Marka straciła swoją moc, nie jest już wyznacznikiem premium, innego stylu. Ewolucja zaś coraz bardziej opiera się na pomysłach podpatrzonych u konkurencji. Nie da się wiecznie sprzedawać farbowanego lisa. Zwłaszcza w sytuacji, gdy stare naleciałości z Unixa i uproszczenia mające sprawić aby ten system był idiotoodporny zaczynają wychodzić bokiem.

    Nie zastanawiało Cię nigdy to, że mimo wkładania do wnętrza coraz silniejszych bebechów, system czy aplikacje wcale nie chodzą jakoś odczuwalnie szybciej? Już dawno temu zaczęło się „hackowanie” staruszka, aby jeszcze nie wyzionął ducha. Bo bazę ma dokładnie tę samą co pierwsze modele, tylko dokładają obsługę nowego sprzętu. Dlatego wszystko tam puchnie, podobnie jak w Windowsie Vista.

    Dlatego to co piszesz to jedynie Twoja subiektywna ocena. Kompletnie nie bierzesz pod uwagę, że pisanie oprogramowania pod kilka modeli to zupełnie inna praca i wysiłek niż pod tysiące konfiguracji. Nawet mówienie, iż sprzęt że stajni Apple jest najszybszy, najbardziej przyjazny itp. to dość kontrowersyjna teza, z którą wielu miłośników tej firmy z bólem serca się nie zgodzi. Uwierz, że gdybyś odpalił na tej samej konfiguracji różne OSy, to macOS demonem szybkości nie będzie to primo, a dwa, to jak sam zauważasz, wchodzimy w kwestię prywatnych i subiektywnych odczuć. Mało to razy widziałem jak userzy maca latali po całym systemie by coś zrobić, choć przykładowo mogli to samo wykonać wiele razy szybciej jeśli znali polecenia w konsoli, które są żywcem jeszcze ze staruszka Unixa?

    Mac jest w tym miejscu, gdzie kiedyś był Windows. Nie mogą technicznie wiele poprawić, więc zaczynają iść w jedyne co im pozostało. Ładny wygląd. Doprowadzi to do sytuacji jaką miałem ponad 10 lat temu, gdy w firmie gdzie pracowałem jeden z managerów zainstalował Vistę Rzuciłem okiem tylko przelotnie, bez zwracania uwagi na szczegóły i zapytałem dlaczego taki zatwardziały windowsiarz zainstalował linuxa z wszelkimi bajerami odpalonymi w KDE xD Dopiero po chwili pokazał mi, że tam jednak jest menu start i mam do czynienia z najnowszym dzieckiem Microsoftu. Mniej więcej w tym samym miejscu jest macOS. Musieli by się zabrać za gruntowną przebudowę bebechów by poprawić wydajność i usunąć masę naleciałości, które robią za balast. Ale to nie jest możliwe, ponieważ ten system był rozwijany wedle starożytnych metodologii w IT… „Działa, nie tykaj” i „bug driven development”. Jeśli więc zechcą ów balast odciąć, to zależności o jakich nawet nie wiedzą sprawią, że kawał istniejącego softu przestanie działać. A tylko soft firm trzecich utrzymuje ten system przy życiu. Przypomnij sobie jakie są płacze gdy po upgrade systemu jakieś oprogramowanie przestaje działać. Albo kwestię źle zaprojektowanej anteny w iPhone, która skończyła kpinami „trzymasz go źle”. To, że przykładowo masz wrażenie płynności działania odbywa się kosztem ilości działających procesów. Dlatego w iPhonie nie działa w tle wiele aplikacji, bo nie może aby nie zarąbać wydajności, mimo potencjalnie silnej konfiguracji sprzętowej. Ten sam efekt osiąga się w Androidzie ograniczając w ustawieniach ilość dozwolonych procesów w tle poniżej wartości defaultowej. Niby działa płynnie, ale kosztem tego, że wszystko w tle jest ubijane przez androida aby nie zżerać mu zasobów na te kilka procesów jakie ma dostępne dla usera. Jedno z wielu nieporozumień wynikających z niewielkiej wiedzy jak systemy operacyjne różne pracują i czym są optymalizację w systemach ze stajni Apple oraz jak osiągnięto pewne wyniki bazując na uproszczeniach. Coś kosztem czegoś. Dłuższa praca na baterii czy wrażenie płynności większej nie wyczarują się z kapelusza.

    Dużo też nawiązuje do rynku graficznego. Ja naprawdę wiem jak to wygląda od środka gdy mowa o technikaliach. Grafika komputerowa to część mojej specjalizacji, zaś moja praca magisterska była związana z badaniem wydajności renderingu 3D na różnych systemach operacyjnych. Co prawda w zawodzie poszedłem już ku inżynierii oprogramowania oraz webdevelopmencie, ale od lat teoria się niewiele zmieniła. Praktyka jeszcze mniej. Nadal to jedynie masa obliczeń równoległych na wszelkich wariacjach shaderów w dużej mierze.

  80. V3 pisze:

    Bzdury piszesz. Odpowiedzi dostał, tyle że ich nie zrozumiał. A ja nie jestem nauczycielem żeby tłumaczyć jak krowie na rowie.

  81. V3 pisze:

    No to idź się zapoznać ze specyfiką chociażby domów mediowych i dużych agencji reklamy. Wszystko co napisałeś nie ma tam racji bytu. Jak napisałem, wszystko wynika z sektora i specjalizacji. A ty mi tutaj udowadniasz że przykładowo walec nie nadaje się na wyścig Daytony tak w skrocie.
    Co jest oczywiste. Po ponad 2 dekadach w biznesie mam swoją utartą, wynikająca z doświadczenia opinie. Nie twierdzę że w sektorze IT dominuje OS. Tam głównie PC i środowisko Win.

  82. Tomasz Kus pisze:

    I po raz kolejny zgodzę się z Bartoszem. To co odwalasz nazywa się „atakiem na chochoła”, co on w nieco innych słowach, ale napisał. Równie słusznie pisze, że unikasz odpowiedzi i kluczysz, po części wyrywając jego słowa z kontekstu oraz stosując po całości chwyty erystyczne.

  83. Bartosz Wolski pisze:

    Okay to gdzie odnisles sie do (niektórych kwesti):

    1) „To powiedz mi prosze w czym sie nie znam?”
    2) „W każdym aspekcie. Fanboj ?” A gdzie tak niby napisalem?
    Po prostu stwierdzilem zwyklego fanboya.
    3)Po co chwalisz sie niepotwierdzonymi realnymi znajomosciami?

    Reszty nie chce mi sie juz przytaczac meczaca jest rozmowa z gosciem co ma klapki na oczach

  84. Tomasz Kus pisze:

    To ja się dołączę do dyskusji. Pracowałem w różnych firmach. Polskich, międzynarodowych, jako „contractor” . Wnioski? Przywiązanie do Apple jest głównie w USA i ewentualnie w wielkich międzynarodowych korporacjach… na poziomie wysokiego managementu. No chyba że projekt ma zapisane wprost, iż wsparcie MUSI być dla produktów Apple. Ale to margines. Z reguły jest unifikacja do określonych rozdzielczości. Autentykacja idzie po openID, a nie jakichś wynalazkach Apple. Jeśli ktoś zaczyna coś mówić o Retinie czy innych pomysłach tego typu to ma zaraz na głowie cały development lub testerów złorzeczący, bo to co podczas testowania tego systemu wychodzi to potrafi wprowadzić w zdumienie. Ale to mogą w dużej mierze zrozumieć Ci, którzy zamiast zachwycać się kolorami i designem muszą siedzieć „z drugiej strony” i to pisać. Apple jedynie mówi jak ma coś wyglądać, ale to na twórcach softu ciąży odpowiedzialność jak to będzie działało i czy wypali. Spijają jako firma śmietankę z pracy innych.

    Efekt jest taki, że w rozwiązaniach firmowych mac przegrywa z linuxami pod wieloma względami. Prościej i łatwiej zakupić licencję oraz postawić RedHaty wszędzie niż użerać się z macami. To taki prztyczek dla Ciebie odnośnie „nie sprawdzenia się RedHata” 🙂 Nawet na własnym podwórku, czyli w USA, RedHat w środowisku ma lepszą pozycję jako system do pracy niż Apple. Jak wspomniałem, system Apple ma działać i być idiotoodporny. Ale za tym idzie także jego mała elastyczność i niewielka przydatność do poważniejsze pracy. Może się sprawdzić u grafików, którzy jadą na kilku konkretnych narzędziach. Albo właśnie u managerów, analityków, którzy babrzą głównie w arkuszach kalkulacyjnych czy prezentacjach. Ale i tutaj widać od dawna już odwrót w stronę narzędzi Google. Wystarczy mieć przeglądarkę i po prostu jest oraz działa. Zwłaszcza gdy wspominamy o tej integracji Google i Apple która kuleje.

    A co robi reszta userów? Specjalnie firma im kupuje urządzenia Apple by się integrować? Buahahaha… Zapewne podpisze umowę z Dellem, HP czy inną firmą i postawi im Windowsa 10 lub jakiegoś RedHata jako preinstalowany sprzęt do pracy. Skończmy więc bajeczki jakie to jest och i ach wszystko. Coraz mniej jest sentymentów a zaczyna rządzić ekonomia. I ten cały Apple ma sens jedynie gdy WSZYSTKO kupisz u Apple, bo inaczej się nie zintegruje tak cudownie jak piszesz. Wystarczy, że jakiś element nie będzie od Apple i pojawią się problemy. Ten sprzęt jest bowiem kompatybilny sam ze sobą, co już napisałem wcześniej. Zaczniesz korzystać z rozwiązać non-Apple i całą tę wygodę szlag trafia bo albo nie działa, albo nie tak jak chcesz, a konfiguracja niemożliwa, bo przecież to ma być idiotoodporne, więc, przerysowując, z reguły ogranicza do włącz/wyłącz i zmień skórkę. Dopiero łamanie zabezpieczeń producenta coś tam lekko poprawia w tej kwestii.

    Co z tego wynika? Ano to, że Apple jest dla użytkownika niewymagającago, ograniczonego do pewnych programów i głównie patrzącego na wizualną stronę. Mógłbym zakpić, że Windows95 pozwalał na więcej niż Apple, choć nie był tak piękny. Ba… Odpicowany Android KitKat jest bardziej funkcjonalny i intuicyjniejszy niż obecny iOS. Już wtedy, lata temu, zawierał funkcjonalności, które na iPhonie dopiero są wprowadzane jako nowości 🙂 Zobacz co wprowadza iOS12 jako nowości. Każdy user telefonu z Androidem płacze ze śmiechu, bo wszystkie już gdzieś widział. To są te „redefinicje”, a tak naprawdę rżnięcie z już istniejących rozwiązań, które się sprawdziły. Daleko temu do innowacji, choć tak je nazywa Apple. Choćbyś nie wiem jak się starał, to nie znajdziesz tam nic nowego. Wszystko już było. To wzięli od tego, tamto od tamtego.

    Jakie tego są efekty? W Polsce idąc przez miasto nawet Samsung powoli przestaje być powszechnym widokiem. Zwycięża pragmatyzm, a Apple zaczyna być utożsamiany z byciem idiotą. Kiedyś pokazanie się z nim było oznaką szpanerstwa, teraz trochę wstyd się pokazać. Korzystają Ci co muszą ze względów zawodowych lub złapani na lep marketingowy. Nie bez powodu ludzie zaklejają jabłka na obudowie. Tak jak z Samsunga zrobiono Szajsunga, tak Apple przestaje być modny. A by było zabawnień to posłuchaj sobie też w sklepach i serwisach ludzi. Coraz gorsze opinie o jakości i awaryjności produktów tej firmy oraz coraz lepsze o „chińczykach”. Muszą zmienić podejście w Cupertino, albo się w końcu im to rypnie. A najgorsze i najzabawniejsze zarazem jest to, że nie mogą tego zrobić ceną, inaczej stracą w oczach klientów, którzy uważają ich za markę premium. Co widać po modelach „budżetowych”, których dane sprzedaży są po prostu kiepściuteńkie. Jeśli nie wierzysz, wyjdź do ludzi i popatrz co mają w rękach. Apple traci na rzecz innych graczy na rynku. Czas to zaakceptować, aby nie obudzić się z ręką w nocniku i wizją migracji wszystkiego do innego ekosystemu. To nie jest pieśń najbliższej przyszłości, ale warto już rozglądać się za potencjalnymi alternatywami.

  85. V3 pisze:

    Zgadza się. Tyle że dla dużej firmy to bez znaczenia. Koszt. Stabilność i bezpieczeństwo danych się liczy.

  86. TheDon Kichot pisze:

    Myślę, że w przypadku serwerów najważniejsza jest kwestia licencji ( napewno jest to problemem z superkomputerami ). Nie każda dystrybucja jest darmowa, bo są firmy które płacą za korzystanie z RedHata czy SUSE. Bezawaryjność to inna kwestia.

  87. Kakazoo pisze:

    Ehm. Linux jest darmowy, a windows serwer kosztuje grube tysiaki.

  88. Bartosz Wolski pisze:

    Zgadzam sie takie sa fakty, a nie ze WSZYSTKIE.

    Ale po co ten fakt?
    Co on wnosi?

    To ja tez mam fakt :

    Mercedes-Benz – niemiecka marka samochodów produkowanych przez koncern Daimler AG.

    Bang!

  89. Bartosz Wolski pisze:

    Jak najbardziej sie zgadzam, prywanie Appla nie bede uzywal, do pracy niestety jestem zmuszony, posiadac przynajmniej jedno urzadzenie z macOS, ze wzgledu na ich zamkniety 'ekosystem'.

  90. V3 pisze:

    I na koniec chłopak w niczym nie ma racji. Pieprzy jak potłuczony. Coś liznął coś słyszał ale w teorii. Koło praktyki nawet nie leżał. A potem się dziwimy niedoborom kadrowym.

  91. V3 pisze:

    Zależy jak pracujesz, z kim pracujesz, co robisz. Linux jak widzisz dla użytkownika się nie przebił. A ile było dystrybucji ? Już od czasów Redhata czy Bodajże Slacka zaczynając. Nie obraz się ale nie chce mi się pisać elaboratów. Działa ci to ok, mnie również. Więc w czym problem ? Czy ja pisałem że nie działa ? Nie. Pisałem że mi na OS działa lepiej.

  92. Bartosz Wolski pisze:

    To prosze PRZYTOCZ mi gdzie nie mam racji.

    Najlepiej skopiuj fragment mojej wypowidzi :).

    Bo niczym nie popierasz swoich zarzutow.

  93. V3 pisze:

    Synu idź już dalej przeglądać Kruszwila i podobne produkcję. To twój poziom.

  94. Tomasz Kus pisze:

    Sens ma taki, że chłop ma rację. To co stoi na serwerach ma się nijak do tego co oferuje urządzenie. Co mnie jako konsumenta to interesuje. Ma działać to, co mam w ręku. Gdyby zresztą się uprzeć, to na ilu serwerach macowych coś stoi? Ktoś coś wie na ten temat? Za to na IIS jest więcej jednak postawionych usług niż margines związany z błędem statystyczny 🙂 A dlaczego? Bo iOS i macOS to wykastrowany, okrojony Unix, który jest kompatybilny jedynie sam ze sobą. Jego jedyną zaletą jest fakt, że ma minimalną ilość konfiguracji sprzętowych, więc robi się to prościej, bo jest większa unifikacja. Wolisz dopasowywać swój produkt do 1000 konfiguracji czy 10? Ale wystarczy, że jakiś większy producent wypnie się na Apple i nagle się okazuje, że ludzie są zmuszeni używać ubogich surogatów. Przykład jest banalny choćby w odniesieniu do Google, które na pewnym etapie stwierdziło, że ma dość wspierania ich, bo przecież mają swój ekosystem. W tym momencie się okazało, że nawet głupia synchronizacja produktów Apple z chmurą Google jest mega problemem. I tak się w pewnym momencie to skończy. Apple jest tak silne jak silni i poważni są Ci, którzy chcą się grzać w blasku produktu. MicroSoft tu mocno zawalił i sam sobie jest winny ze swoimi Windows Phone. Na ten moment ekosystem Apple jeszcze jakoś się broni, ale dostaje coraz większej zadyszki, bo jedyne co robi to lekko poprawia konfigurację, aby jakoś z tym swoim archaicznym sprzętem być choć pozornie kompatybilnym, a reszta pary idzie w look&feel. Takie zaś podejście nie utrzyma nikogo na powierzchni długo. Zwłaszcza gdy się człowiek dowiaduje, że tworzą ograniczenia, które nie pozwalają na swobodne zwiększenie możliwości sprzętu. Przykład? Kupujesz do łapka nową pamięć, wkładasz, masz wzrost wydajności. Spróbuj to samo zrobić w Apple. Nagle się okazuje, że nie wykrywa tej pamięci. To samo z dyskami SSD i innymi komponentami.

    Niech Apple wypuści jeszcze kilkanaście lub kilkadziesiąt modeli i sam zobaczysz jak bardzo ten wzrost modeli urządzeń stanie się problematyczny. Nie sztuką jest zrobić coś co działa na kilku konfiguracjach. Sztuką jest zrobić to tak, żeby dało się odpalić na byle czym i działało. A takie Safari po odpaleniu na Windzie też słabo działa. Nie mówiąc o tym, że jego wsparcie też jest mizerne. Apple bawi się jedynie we własnej piaskownicy i każdemu kto chce do niej wejść narzuca swoje zasady oraz ograniczenia. Niby to dobre, ale nigdy nie wiesz czy w trakcie zabawy nie zacznie zmieniać reguł, co już wielokrotnie robił. O innowacyjności Apple też można powiedzieć już coraz mniej dobrego. Coraz więcej rżną z konkurencji, dodatkowo przedstawiając jako własne pomysły, choć nieraz te rozwiązania były na rynku od lat u wszystkich innych. Potem mamy reklamy w stylu „redefinicji”, „nowego spojrzenia na…” 🙂 Dla mnie jest to śmieszne i pokazuje jak bardzo ta firma stała się niewolnikiem swojej własnej marki. Ostatnimi czasy Steam mocno postawił na rozwój i dopasowanie gier pod Linuxa. Za moment się okażać może, że nawet dystrybucje Linuxowe są lepszą platformą wirtualnej rozgrywki niż maki. Android z iPhone w zasadzie już mają pewien poziom wysycenia taki, iż swój udział ten drugi już nie bardzo ma jak powiększyć. Jeśli zdecydowanie nie weźmie się do pracy, to w końcu na tym polu też zacznie mocno tracić. Bo przegra nawet ekosystemem. Xiaomi także tutaj mocno zagrywa, ponieważ nie tylko korzysta z rozwiązań i pozycji Androida, ale pozwala na prostą integrację z innymi chmurami oraz dokłada własną. Jaki jest tego efekt? Wielu ludzi uważa MIUI za kapitalną nakładkę Do tego Linuxowe distra coraz bardziej dbają o wszelkie integrację i na tym polu ekosystem Apple także przestaje już się sprawdzać, ponieważ można sobie kupić dowolny sprzęt, w dowolnej konfiguracji i zacząć integrować. Nie jesteśmy zmuszani do kupna jedynie tego co jest sygnowane logo nadgryzionego jabłka. Jeszcze trochę to potrwa ale to nie jest kwestia czy… To jest kwestia kiedy. Ta religia zacznie sama słabnąć, wygasać. Pamiętaj, że kiedyś potęgą niekwestionowaną była Nokia i nikt nie spodziewał się jej upadku tak spektakularnego. A gdzie teraz jest? Sprzedaje budżetowe telefony z Androidem dla tych mających sentyment.

    Jeśli zaś masz zamiar zagrać kartą wieku, jak w przypadku poprzednika, to lepiej sobie odpuść, bo ja z telefonią komórkową mam do czynienia od dwóch dekad, w kompach siedzę od trzech, a dodatkowo nie tylko „bo mam”, ale głównie dlatego, że to moje narzędzia pracy zawodowej, więc wiem do czego są zdolne i jakie mają ograniczenia. I wiesz co w tym wszystkim jest zabawne? Większość programistów związanych z marką Apple produktów tej firmy używa w zasadzie tylko do pracy. Prywatnie nie są już takimi entuzjastami i mają bardzo praktyczne podejście do tematu, wybierając sprzęt z reguły innych firm. Bez kierowania się lojalności ą czy sentymentami.

  95. Bartosz Wolski pisze:

    Zawsze reprezentujesz taki poziom?
    Powodzenia w zyciu.

    Nadal nie odpowiedziales na pytanie, czytanie ze zrozumieniem sie kłania. Co z tego ze „najwieksze firmy w tym kraju” maja serwery nie na windowsie? Co to ma do rzeczy?

    Po co chwalisz sie niepotwierdzonymi realnymi znajomosciami?

    Tu chodzi tylko wylacznie o fakty. Zdecydowanie musisz nauczyc sie czytac ze ZROZUMIENIEM, bo tego niestety brakuje na calej lini.

    Nigdzie nie napisalem i nie stwierdzilem ze nie ma serwerow na linuxie, podkreslilem ze NIE WSZYSTKIEM na nim sa, mowiac krotko wytknalem twoja niewiedze/blad/klamstwo/manipulacje (wybierz sobie).

    To powiedz mi prosze w czym sie nie znam?

    „W każdym aspekcie. Fanboj ?” A gdzie tak niby napisalem?
    Po prostu stwierdzilem zwyklego fanboya.

    Jedyne co udowodniles to kompletny brak szacunku zasloniety anonimowoscia, a do tego brak czytania ze zrozumieniem, tobie juz podziekujemy bo nie wnosisz nic do dyskusji ani tego forum.

    To ze ktos jezdzi Panamera I KTOS MU WYTKNIE wady paramery, a on bedzie je bronil za wszelka cene obrazajac wszystkie inne pojazdy i uzytkownikow o nich piszacych OZNACZA FANBOYA, na przyszlosc moze ci sie to przydac.

  96. Bartosz Wolski pisze:

    haha, okay powodzenia stary głupcze. (nadal nie odpowiedziales i nie odniosles sie prawie do niczego 😀 cudowna sprawa).

  97. V3 pisze:

    Synu, idź do pracy i tam zachwycają swoją przyziemna elokwencja.

  98. V3 pisze:

    Odnosiłem się do wszystkiego. Jak się miało pale z rozumienia tekstu pisanego to właśnie takie są skutki.

  99. Bartosz Wolski pisze:

    Nadal nie odnosisz sie do niczego co napisalem 🙂 ciekawa taktyka poprzez unikanie wytknietych bledow.

    Dzieciaczku (chyba juz zasluzyles na takie miano swoim poziomem) przeczytaj wszystko jeszcze raz i wyciagnij wnioski

  100. V3 pisze:

    Nie. Stwierdziłem fakt. A fakty są takie że przeważająca większość stoi na Linuxie lub Unixie. Są lepsze i bardziej bezawaryjne w obsłudze serwerów. Proste. Jak widać zbyt trudne do pojęcia dla ciebie.

  101. Bartosz Wolski pisze:

    Dodam tylko ze gadka o serwerach i twoje zachowanie i agresywnosc sugeruja fanboya, cos jak niegdys popularny zart o studentach medycyny/prawa/wagenach. Nie wazne ze nie zwiazane z tematem i dyskusja, to taki musial sie odezwac „ja studiuje prawo”.

    Tak samo tutaj, rozmawiali o uslugach synchronizacji itd, po czym jebles o serwerach zeby tylko zdyskredytowac (nieslusznie) windowsa?

  102. V3 pisze:

    Chłopcze. Jesteś jednak bardzo ale to bardzo mało inteligentny. To zasługa bardzo słabej edukacji jak mniemam. Poczytaj moje odpowiedzi, i zacznij się uczyć. Bo poza Wyższa Szkoła Nicnierobienia póki co nie widzę dla ciebie przyszlosci.
    Bronić jak maniak ? A co Apple mnie ma na liście płac żebym ich bronił ?
    Stwierdzam fakty i tyle.
    Twoje pokolenie trzepie kapucyna na myśl o zakupie IPhone X. A dla mnie to słuchawka jak każda inna. Chce to mam, nie chce to nie mam proste.

  103. V3 pisze:

    No pewnie. Ja nie twierdzę że OS jest najlepszy we wszystkim. Ale jest najszybszy, najbardziej przyjazny i najbardziej jak dla mnie skonkretyzowany. Mnie odpowiada. Nie dlatego że to Apple, tylko dlatego że mi się to sprawdza. Miałem to samo na Win, i na OS mam lepiej w moim odczuciu. Ale każdy może mieć inne odczucia. Ważne że u ciebie działa jak należy. To służy pracy i tyle. Żadnej ideologii

  104. V3 pisze:

    Wyciągam na czym stoją serwery, bo wiem na czym pracują największe firmy w tym kraju. I to nie z gazet jak ty, tylko z realnych spotkań i własnych personalnych znajomości. Proste. Więc skończ tutaj marnować czas innych swoją głupota.

  105. Bartosz Wolski pisze:

    hahahah widze ze sie oburzł trollek.
    Ja korzystalem i z Appla i z Windowsa.
    I przyznaje jedno i drugie ma swoje plusy, z tym ze dla mnie Apple jest zbyt glupoto odborny i niektore jego rozwiazania traktuja powaznego zaawansowanego uzytkownika jak idiote, tak samo jak jego ograniczenia.

    A powiedz mi trollu drogi po jaka cholere wyciagasz na to na czym stoja sewery? (co nie zmienia faktu ze NIE WSZYSTKIE stoja tylko na linuxie lub unixie, ale po co doksztalcac idiotow).

  106. V3 pisze:

    Właśnie dlatego że Windows jest taki dobry, wszystkie serwery stoją na Linuxie lub Unixie. Skończ pierdolić dziecko. Skąd możesz o tym wiedzieć skoro nigdy środowiska Apple nie miałeś . Idiotów szukaj w swoim otoczeniu.


reklama