Ekrany w smartfonach tłukły się, tłuką i tłuc się będą. Pomimo swojej twardości i odporności na zarysowania łatwo je zniszczyć. Samsung próbuje stworzyć coś trwalszego. Kiedy na rynek trafią smartfony z nietłukącymi się ekranami?
Jeśli od kilku lat przyglądasz się zmianom w budowie i specyfikacji smartfonów, to na pewno zauważyłeś, że w tym czasie przeszły dość radykalną rewolucję. Zmieniło się niemal wszystko – aparaty robią już takie zdjęcia, że w zasadzie nie-profesjonalista nie ma najmniejszej potrzeby kupowania lustrzanki/bezlusterkowca. Z brzydkich, trzeszczących i plastikowych potworków powstały szklane piękności. Ekrany? To teraz małe tablety z rozdzielczościami, których ludzkie oko nie jest nawet w stanie ogarnąć.
Póki co nie kompletnie nie zmieniły się dwie rzeczy – baterie nadal są biedne, a znalezienie smartfona z najwyższej półki, który nie rozładuje się przed końcem dnia nadal jest wyzwaniem – choć akurat w tym segmencie możemy dostrzec powolną poprawę – ale do rewolucji nadal daleko. Na koniec zostawiłem fizykę, której póki co nie jesteśmy w stanie przeskoczyć – ekrany w smartfonach nadal tłuką się jak szalone.
Ekran w smartfonie to bardzo delikatna rzecz
Pozwolę sobie zacząć o krótkiego wstępu z pogranicza mineralogii i materiałoznawstwa. Szkło to potencjalnie świetny materiał dla produkcji ochronnych warstw na wyświetlacze. Jest bardzo twarde, jeśli rozpatrywać świat przyrody, bo do jego produkcji służy głównie kwarc (7 w skali Mohs’a, czyli naprawdę dużo – na świecie nie ma wcale tak dużo minerałów, które są jeszcze twardsze).
Choć mogłoby wydawać się oczywiste, że szkło jest równie twarde, to nie jest to prawda. W tym przypadku naśladowanie natury nie idzie nam wcale tak dobrze, bo wytworzone przez nas szkła, w tym te użyte do produkcji smartfonów mają twardość około 5, do 5.5 w skali Mohs’a. Co to oznacza w praktyce? Że nawet najtwardsza stal narzędziowa (na przykład dentystyczna) nie jest w stanie pozostawić na niej rysy. To samo dotyczy noszonych w kieszeniach kluczy. Co więc pozostawia rysy na naszych smartfonach?
Odpowiedź jest bardzo prosta – to wszechobecny pył i kurz, który w dużej mierze składa się właśnie z ziaren kwarcu. Ten materiał zwykle jako ostatni ulega zniszczeniu, stąd właśnie jego ilość w pyłach. Najgorsza sytuacja to piasek w kieszeniach – nie ma szkła, które wytrzyma kontakt z nim. Zupełnie inną cechą jest wytrzymałość. Twardość to odporność na zarysowania – a nie na zgniatanie, jak podpowiadałoby proste rozumowanie.
Pomimo dużej odporności na zarysowania szkło jest bardzo kruche. Biorąc pod uwagę, jak cienkie jest to, które przykrywa wyświetlacz, nikt nie powinien być zdziwiony, jeśli upadek wywoła piękną pajęczynkę spękań na powierzchni ekranu. Jaki patent na to ma Samsung?
Smartfony Samsunga mają mieć wytrzymalsze ekrany
Mówiąc w skrócie – przez dodanie dodatkowej warstwy, która poradzi sobie z wytłumieniem drgania powstałego przy upadku/uderzeniu. Przemiany w podwyższonej temperaturze pozwolą na wbudowanie do sieci krystalicznej szkła dodatkowych jonów. Bez wgłębiania się w naprawdę głęboką metodykę nauki o materiałach wystarczy powiedzieć, że tego typu rozwiązanie pozwoli na stworzenie szkieł o większej odporności zarówno na zarysowania, jak i na stłuczenia. Jeśli jesteś ciekawy szczegółów procesu, to w całkiem przystępny sposób wyjaśnia je poniższy schemat.
Póki co to niestety tylko patent. Biorąc jednak pod uwagę, jaką powierzchnię smartfonów Samsunga pokrywa obecnie szkło (a zagięcia na krawędziach wcale nie wpływają pozytywnie na jego wytrzymałość), to wcale się nie dziwię, że producent szuka rozwiązania, które pozwoli na jego wzmocnienie. Za każdym razem, kiedy biorę do ręki flagowego Galaxy S lub Note, to mam wrażenie obcowania z bardzo kruchą pięknością. Dosłownie i w przenośni. Podsumowując – trzymam kciuki, ale niespecjalnie wierzę w powodzenie.
Źródło: AndroidHeadlines
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
