Kolejny raz na przestrzeni ostatnich tygodni usłyszałem o tragicznej, finansowej sytuacji HTC. Wygląda na to, że ten stan rzeczy prędko się nie skończy, a wręcz z czasem będzie jeszcze gorzej. Tajwańczycy mogliby jednak spróbować wrócić do gry stawiając w nowych smartfonach na stare atuty.
Saga albo jak kto woli telenowela z udziałem HTC trwa w najlepsze. Tym razem już nie rozbija się to o same wyniki kwartalne czy straty w okresie całego roku – przecieki informują o tym, iż marka może zdecydować się na sprzedaż działu mobilnego, co byłoby moim zdaniem naprawdę dużą stratą. Ciekawi mnie jednak czy zmiana zarządzania oraz kilka trafnych decyzji skierowałoby Tajwańczyków na właściwe tory. Jedną z nich mogłaby być opcja stworzenia nowego sprzętu z serii „One”.
HTC One M7, HTC One M8…
To były naprawdę świetne smartfony – przynajmniej jak na okres, w którym pojawiły się one na rynku. Zauważyłem, że bardzo duża liczba osób patrząc na posunięcia wspomnianej marki na rynku podobnie jak ja tęskni do tych urządzeń.
W 2014 roku, HTC One M8 zaskakiwał bardzo dobrym ekranem, wystarczającą wydajnością i przede wszystkim świetnymi, niepodrabialnymi głośnikami BoomSound znajdującymi się na przodzie obudowy – kombajn multimedialny jak się patrzy. Jedyną słabością tego modelu był kiepski aparat, jednak ten zawsze element można poprawić małym nakładem pracy.
Pamiętam, jak byłem w szoku, ile SOT jest w stanie wycisnąć One M8 na jednym ładowaniu umówmy się, kiepskiego akumulatora o pojemności 2600 mAh. W kwestii designu, Tajwańczycy także radzili sobie znacznie lepiej niż teraz. Seria „One” była prawdziwym wyznacznikiem premium, który dobrze leżał w dłoni i przyjemnie chłodził od zastosowanego aluminium.
Ulepszyć i nie zaśmiecać portfolio
Po linii One przyszła pora na model HTC 10 i testowany przez Damiana całkiem niedawno model U11. W tych sprzętach HTC zerwało z niektórymi rozwiązaniami z przeszłości (dalej ubolewam na BoomSound) i postanowiło spróbować swoich sił na nowo. Te urządzenia nie są przecież złe, ale coś musi być nie tak, iż sprzedają się one naprawdę kiepsko. Klienci stracili bowiem do HTC zaufanie. Wydaje mi się, że to przez robienie „śmietnika” ze swojego portfolio.
Oprócz flagowców, HTC w niezrozumiały dla mnie sposób wypuszczało na rynek masę telefonów, które były po prostu średniakami jakich wiele. Wersje z dopiskiem „s”, „lifestyle” oraz inne, to tylko kilka pierwszych, lepszych przykładów. Tego było po prostu za dużo.
Dwie serie, dwa różne smartfony
Ciekawym wyjściem z sytuacji dla HTC mogłoby być postawienie na tworzenie flagowców pokroju U11 oraz eksperymentowanie w przypadku nowych urządzeń. Mam na myśli funkcje, specyfikację, aparat – generalnie wszystkie elementy.
Wskrzeszona linia „One” mogłaby w tym samym czasie stać się swoistym standardem. Po wejściu do sklepu oraz przy oglądaniu każdego nowego modelu od razu wiedzielibyśmy, co dostajemy w swoje ręce. Tajwańczycy przy skupieniu się na rozwoju swoich atutów w postaci świetnego dźwięku, designu i minimalizmu mogliby naprawdę dużo ugrać. Jestem pewien, że wraz z czasem zaufanie do tego producenta znacząco by wzrosło. A to oczywiście więcej pieniędzy i więcej możliwości.
Póki co jednak mogę sobie tylko gdybać i marzyć – taka sytuacja bowiem zapewne nigdy nie będzie już miała miejsca.
Szkoda tylko, że na przestrzeni ostatnich lat HTC przestało być konkurencyjne. Ta firma tworzyła przecież naprawdę solidne produkty.
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.