Testujemy Garmin Vivosmart HR+ – najbardziej zaawansowany smartband w ofercie amerykańskiego producenta. Czy ta nietuzinkowa opaska dla aktywnych spisała się równie dobrze jak jej poprzednicy? Postanowiliśmy to sprawdzić w naszym maniaKalnym teście.
Zakup smartbanda to nie lada wyzwanie, nie mówiąc już o inwestowaniu w zegarek sportowy. Na szczęście jakiś czas temu przygotowaliśmy dla Was zestawienia, które pomogą Wam uporać się zarówno z wyborem opaski dla aktywnych, jak i czasomierza z GPS. Jak na tle najlepszych urządzeń spisał się Garmin Vivosmart HR+? Zapraszamy do lektury.
Dane techniczne
Specyfikacja Garmin Vivosmart HR+
Dane podstawowe | |
Producent | Garmin |
Model | Vivosmart HR+ |
Wymiary | 25 x 10 x 15 mm |
Waga | 31 g |
Ekran | |
Typ | LCD, rozdzielczość 160x68 |
Kluczowe podzespoły | |
Bateria | ładowanie przewodowe |
Łączność | |
GPS | TAK |
Bluetooth | TAK |
Wyposażenie, design i ergonomia
Tradycyjnie, amerykański producent zapakował swoje urządzenie w kartonowe pudełeczko o niewielkich rozmiarach. Nie pozostało mi nic innego, jak zobaczyć, co skrywa w swoim wnętrzu.
Zestaw zawiera: smartband Vivosmart HR+, zaczep z końcówką USB, służący do ładowania oraz transmisji danych, a także instrukcję obsługi.
Smartband prezentuje się doskonale i w mojej opinii znów zyskał, choć jak można szybko zauważyć są to jedynie kosmetyczne zmiany. Jego look idealnie wpisuje się w aktywny styl, co już na wstępie warto podkreślić. Zapewne amerykański producent wyszedł z założenia, że skoro poprzednie modele zbierały pochlebne recenzje, to ponownie warto zastosować sprawdzone rozwiązania, które wzbogacone o najdrobniejsze detale znów zagrają niemal koncertowo.
I tutaj faktycznie podobieństwa widać gołym okiem. Zaczynając od LEDowego dotykowego wyświetlacza (rozdzielczość 160×68 p), a kończąc na gumowym pasku, który za pomocą klamerki można z łatwością dopasować do nadgarstka. Jest też przycisk funkcyjny, który pełni rolę włącznika/wyłącznika/blokady/powrotu do menu oraz rozpoczyna i kończy aktywność. Na uwagę zasługują również liczne wypustki w kształtach rombu, które nadają urządzeniu charakteru.
Samo sterowanie jest dziecinnie proste, wystarczy przesuwać palcem po wyświetlaczu lub potwierdzać szybkim dotknięciem. Ekran jest czuły i natychmiast odpowiada na polecenia. Tym sposobem możemy wędrować w najodleglejsze zakątki smartbanda oraz monitorować aktywność fizyczną bez obaw, że coś się zatnie lub nie zadziała jak należy. Co więcej, smartband waży zaledwie 31 g (a więc niewiele więcej od poprzednika), co sprawia, że podczas treningu nie czuć jego obecności na nadgarstku. Mój trening był komfortowy niezależnie od warunków, w jaki przyszło mi ćwiczyć.
Co istotne, nie przyciąga kurzu, co również przypadnie do gustu estetom wszelkiej maści. Szczerze? Naprawdę chciałbym wbić gdzieś szpilkę niezadowolenia, ale naprawdę nie mam gdzie. Garminie, dobra robota!
Na moim nadgarstku zagościła opaska w kolorze morskim o rozmiarach: 136–192 mm mm (normalny). Oczywiście, jest możliwość nabycia smartbanda o większych wymiarach 180–224 mm (bardzo duży). Do wyboru, do koloru – dosłownie i w przenośni.
System, parowanie, aplikacje, społeczność
Tak, wiem – znowu się powtarzam, ale co zrobić skoro producenci konsekwentnie stawiają na sprawdzone, opatentowane i nieustannie rozwijane rozwiązania własnego autorstwa. Cytując klasyk ze słynnego mema z Franciszkiem Smudą w roli głównej: „Bez zmian”. firma Garmin stawia na aplikację Connect, w przypadku smartfonów (łączność Bluetooth) mamy do czynienia z Garmin Connect Mobile (kompatybilna z systemami: Android, iOS oraz Windows Phone. Tradycyjnie, polecam jednak wersję na PC, która spisuje się znacznie lepiej. Synchronizacja odbywa się niemal błyskawicznie przy użyciu programu Garmin Express. W konsekwencji każdy znajdzie dla siebie dogodne rozwiązanie, czym Garmin zaskarbił sobie uznanie już wielu użytkowników.
Na wstępie (zarówno w czasie synchronizacji, która jest niezwykle prosta, a zarazem intuicyjna, jak i podczas pierwszego uruchomienia sprzętu) uzupełniamy podstawowe dane (m.in. płeć, wiek, wagę, wzrost), dzięki którym program wyznacza potencjalny cel (może się zmieniać w zależności od tego, jak dużą aktywnością wykaże się użytkownik podczas korzystania z urządzenia).
W momencie, kiedy zapragnie się przesłać dane, należy ponownie skorzystać z Garmin Express, który następnie połączy użytkownika z platformą Garmin Connect. To właśnie ona daje nam dostęp do rozszerzonych informacji o aktywności oraz pozwala integrować się ze społecznością. Możemy rywalizować zarówno ze znajomymi, jaki i innymi użytkownikami, biorąc udział w różnych ciekawych wyzwaniach. Ponadto istnieje możliwość udostępniania swoich rezultatów na portalach społecznościowych.
Warto dodać, że samo korzystanie z Garmin Connect (według mnie to jedna z lepszych platform społecznościowych, jak równy z równym bije się z Polar Flow) jest bardzo przyjemne za sprawą przejrzystego interfejsu, który umila przeglądanie wszelkich statystyk zebranych w ciągu całego dnia.
GPS i wiele więcej
Amerykański producent niczym najlepsi skoczkowie narciarscy ponownie oddaje równy skok, za to noty za styl ocierają się o ideał. Garmin konsekwentnie stawia na sprawdzone i niezbędne funkcje, tak więc z poziomu smartbanda mamy dostęp, do takich informacji jak: pokonane kroki, przebyty dystans, spalone kalorie, intensywność treningu, a nawet możemy przełożyć naszą aktywność na liczbę pokonanych pięter. Ponadto do dyspozycji mamy pasek aktywności dobowej, który pozwoli śledzić dzienny cel, co zmobilizuje do działania.
Jeśli chodzi o dokładność pomiarów, to nie mam większych zastrzeżeń. Urządzenie dostarcza precyzyjnych wskazań za sprawą obecności modułu GPS… nareszcie! Ile to moich recenzji musiało upłynąć, bym w końcu nie musiał wylewać żali. GPS robi różnicę, tym bardziej, że opaska szybko łapie sygnał i momentalnie jest gotowa do pracy.
A co z dokładnością pomiaru pulsu? „Średnio na jeża”. Monitorowanie tętna wprost z nadgarstka jest dużo wygodniejsze aniżeli przy użyciu pasa telemetrycznego, jednak jakość wskazań jest bezsprzecznie gorsza. Coś za coś. Technologia Elevate wciąż wymaga zmian, jednak każdy z Was musi ocenić pod siebie czy 5 punktów różnicy jest warte świeczki. Co jeszcze do uwag? Ponownie zdarzało się puls wyświetlał się, pomimo, że smartband nie spoczywał na nadgarstku. Niedobrze.
Jest również monitor snu, ale nie chcę się nad nim specjalnie rozwodzić. Wciąż bez zmian, czyli to co wiele razy podkreślałem już wcześniej. Funkcja ze sporym potencjałem, obecnie nijak ma się do poprawy zdrowia i pełni jedynie funkcję informacyjną (innymi słowy, jest bezużyteczna). Oczywiście, jeśli lubicie z niej korzystać i nie przeszkadza Wam jej rola, bawcie się dobrze.
Z funkcji treningowych brakuje mi trochę szerszego zakresu informacji podczas konkretnej aktywności. Co prawda mamy: biegi, kardio czy inny (na tacy dostajemy podstawowe dane), ale to trochę mało, nawet jak na Garmina. Tym bardziej, że nie dostajemy nic ekstra. A może wymagam zbyt wiele, to w końcu tylko smartband, a nie zaawansowany zegarek multisportowy. Tyle, że cena robi swoje.
Ponadto smartband Garmin Vivosmart HR+ pozwala odbierać powiadomienia z telefonu. Z poziomu opaski możemy śledzić wiadomości tekstowe, odbierać maile, połączenia przychodzące oraz komunikaty z portali społecznościowych. Co więcej, wyświetlają się również powiadomienia z kalendarza. Na szczęście z funkcją powiadomień nie miałem żadnego problemu, lecz… nie ukrywam, że alerty wibracyjne działały mi trochę na nerwy. Brzmią niczym nieustępliwy komar, który całą noc brzęczy nad uchem. Liczyłem, że w tym temacie coś jednak się zmieni, szkoda.
Hmmm, co jeszcze? No tak! Można sterować odtwarzaczem, co z całą pewnością okaże się przydatnym dodatkiem, dla osób, które uwielbiają ćwiczyć w rytmie ulubionej muzyki.
Czas pracy na baterii również jest w porządku, choć obiecywane przez producenta 5 dni, nijak ma się do rzeczywistości. W moim wypadku czas ten skrócił się do 4. Oczywiście, wynik i tak niezły, co nie zmienia faktu, że na kilka dużych sesji treningowych wystarczy.
Wodoszczelność na poziomie 5ATM gwarantuje, że urządzenie poradzi sobie zarówno podczas niekorzystnych warunków atmosferycznych. Pot, zimny prysznic, kąpiel w basenie czy morzu – również nie stanowią dla urządzenia żadnego wyzwania, o czym miałem okazję się przekonać.
Podsumowanie i ocena
Garmin Vivosmart HR+ to bez wątpienia jeden z najlepszych smartbandów na rynku. Amerykański producent nieustannie rozwija swoją serię produktów dedykowanych aktywnym użytkownikom. Pytanie tylko: gdzie jest kres? Czy Garmin będzie w stanie wymyślić jeszcze coś ekstra? Pozostało uzbroić się w cierpliwość. W tym momencie Vivosmart HR+ to produkt, który mogę Wam polecić z czystym sumieniem, choć musiałbym przemyśleć czy w tej cenie nie postawić na jakiś zegarek sportowy.
ZALETY
|
WADY
|