Jeszcze kilka lat temu nikt nie myślał o tym, że LG wbije się na szczyt stawki najlepszych smartfonów. Dwa lata temu kilku odważnych wieszczyło, że G2 i jego następcy mogą być czarnym koniem w tym prestiżowym wyścigu, te proroctwa okazały się niezwykle trafne.
Artykuł sponsorowany
Testowany przez nas właśnie LG G4 pojawił się w blasku fleszy i spotkał z dużym zainteresowaniem ze strony użytkowników, zwłaszcza ze względu na unikalną obudowę zrobioną ze skóry martwej krówki. Jeśli nie stać się na tę najbardziej mięsistą wersję, LG wypuściło także tańszy plastikowy model, który również ujmuje swoim wyglądem. Ale nie zależnie od tego, w co będzie ubrany, rzuca rękawicę dotychczasowemu liderowi na rynku, Samsungowi. I wcale nie stoi na straconej pozycji.
Przyjaciel odziany w skórę
Na pierwszy ogień weźmy to, co wyróżnia go spośród konkurencji: niesamowitą, skórzaną obudowę. LG odwaliło kawał niezłej roboty wypuszczając ten majstersztyk, idealnie łącząc ze sobą nowoczesne materiały z klasycznym, skórzanym obiciem. Czy ta skóra jest milsza w dotyku niż świecący plastik? Bez wątpienia. Nie dość, że czujesz się z nim, jakbyś obcował z jakimś drogim dziełem techno-sztuki, to masz jeszcze pewność, że doskonale będzie pasował do twoich butów czy torebki. Elegancja w czystej klasie.
Ale czy to znaczy, że LG na dobre zrezygnowało z plastiku na obudowie? Skądże znowu, przecież na czymś ta skóra musi się trzymać. Plastikową klapkę powleczono po prostu cienką warstwą skóry, która ma dodać telefonowi elegancji. Trzeba było pójść na kilka kompromisów, a jednym z nich była właśnie grubość zastosowanego materiału.
LG zarzeka się, że zastosowano skórę najwyższej jakości, ale nie jest ona tak gruba, jak skóra w twoich butach, czy torebce; jest cienka i delikatna, by niepotrzebnie nie pogrubiać całego telefonu. Choć miła w dotyku, nie oczekuj od niej takiej wytrzymałości, jak od swojego skórzanego wdzianka, w którym jeździsz na swoim harleyu.
Wesoło i kolorowo
Wielkie brawa należą się LG za odwagę. W czasach, w których powodzeniem cieszą się trzy główne kolory wykończenia – biały, czarny i złoty – firma poszła o krok dalej i wypuściła całą gamę różnokolorowych smartfonów.
Testowany przez nas model ma dość nietypowy kolor jak na smartfona i ta torebkowata skóra nie każdemu może przypaść do gustu. Nie martw się jednak, w sprzedaży jest też wersja z czarnym obiciem stworzona z myślą o miłośnikach sztuki BDSM. A to tylko jeden z możliwych wariantów kolorystycznych. Skórzane G4 dostępne jest w czerni, brązie, czerwieni, błękicie, ecru i żółci, a tańszy, plastikowy model w kolorze czarnym, białym i szarym. Dla każdego coś miłego dla oka.
Wszystkie modele wyposażono w przyciski umieszczone z tyłu obudowy, a nie z boku, jak u konkurencji, niestety zabrakło czytnika linii papilarnych. Może doczekamy się go w LG G5.
Stare dobro
Samsung może nie dowierzać, że LG wciąż nie przeszło na monoblok, ale to dzięki tej zdejmowanej klapce możemy sami wymienić baterię czy skorzystać z karty microSD. Co z tego, że iPhone 6 czy Galaxy S6 mają sztywniejszą konstrukcję – chociaż w kontekście afery bendgate słów sztywność oraz iPhone nie powinniśmy używać w jednym zdaniu – skoro odbierają użytkownikowi kilka sprawdzonych funkcji.
A jeśli jesteś miłośnikiem komórkowych filmów, z LG G4 zaprzyjaźnisz się co najmniej na kilka lat. Bateria może nie jest demonem wydajności, ale po 12 miesiącach intensywnego korzystania z telefonu, każda bateria straci nieco wigoru. Zamiast odsyłać smartfona do naprawy, w LG G4 po prostu zamówisz baterię przez internet i tchniesz w niego nowe życie. W tym czasie użytkownicy monoblokowych smartfonów będą zmuszeni przesiąść się na jakiegoś rzęcha w oczekiwaniu na wymianę baterii w ich najnowszym smartfonie przez autoryzowany serwis.
Widzieć więcej
W kwestii ekranu LG nie zmieniło w G4 najważniejszych parametrów: wciąż mamy do czynienia z 5,5-calowy wyświetlaczem o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli. W zasadzie w tej materii nie było sensu wprowadzać żadnych zmian: wielkość wyświetlacza jest idealna, a większe zagęszczenie pikseli zaowocowałoby wyłącznie zwiększeniem prądożerności urządzenia, zaś nasze oko nie wychwyciłoby aż tak subtelnych zmian.
Nie myśl jednak, że dostaniesz dokładnie ten sam wyświetlacz co w G3. Ten w G4 zaprojektowano od zera. Wszystko po to, by panel IPS LCD korzystał z nowej technologii wyświetlania obrazu od LG, Quantum Display. Oprócz diod w kolorach podstawowych wykorzystuje ona dwie dodatkowe, białą i niebieską, które mają pomóc lepiej oddać właściwe odcienie kolorów.
Dzięki Quantum Display obrazy są bardziej nasycone, kolory nabierają większej głębi, bardziej dopasowując się do spektrum widzenia ludzkiego oka. Jest to jeden z najdoskonalszych wyświetlaczy, jakie do tej pory stworzono. Dopracować trzeba jedynie wyświetlanie czerwieni, która często jest zbyt intensywna i wybija się ponad inne kolory.
System optymalny
Interfejs użytkownika nie jest zły, choć trzeba przyznać, że LG nie wypracowało jeszcze swojego unikalnego stylu w tej materii, tak jak zrobiła to konkurencja. Sam system pracuje niezwykle wydajnie i nie można mu zbyt wiele zarzucić. Niestety mdłe kolory interfejsu nie każdemu mogą przypaść do gustu. Na szczęście wygląd interfejscu można dopasować pod swoje potrzeby, a jeśli i to nie pomoże – po prostu skorzystać z nakładki Google Now.
Wojna smoków
G4 rzuca wyzwanie najlepszym, Samsungowi Galaxy S6 i HTC One M9, ze słabszym procesorem. LG użyło Snapdragona 808 zamiast najnowszego Snapdragona 810. Jaki wpływ ma to na wydajność urządzenia? Chociaż oba układy pracują pod kontrolą rdzeni Cortex-A57 oraz Cortex-A53, w Snapdragonie są tylko dwa „mocniejsze” układy A57, a nie cztery, jak w Snapdragonie 810. W rezzultacie HTC One M9 wykręca wynik 4200 w benchmarku Geekbench 4, a LG G4 wynik nieco niższy, 3502 punkty.
Tyle jeśli chodzi o papierkowe porównanie, ale czy ma to jakikolwiek wpływ na wydajność urządzenia? Wyłącznie wtedy, jeśli naprawdę mocno obciążysz procesor, np. uruchamiając najbardziej wymagające gry czy emulator N64, w takim przypadku faktycznie możesz odczuć różnicę w wydajności.
Ale jeśli nie jesteś uzależniony od gier i nie chcesz stworzyć na LG G4 Wiedźmina 4, nawet nie zauważysz, że LG G4 ma nieco wolniejszy układ. Co najwyżej twój telefon nie będzie nagrzewał się tak mocno jak słuchawki ze Snapdragonem 810, który ma drobne problemy z przegrzewaniem się.
Aparat na sterydach
Chociaż LG poskąpiło na najnowszy procesor, aparat dopieścili do granic możliwości, jest to jeden z najdoskonalszych aparatów w smartfonach. A można powiedzieć o nim tyle dobrego, że nie wiadomo od czego zacząć.
Na pierwszy ogień weźmy 16-megapikselową matrycę o wielkości 1/2.6″, dokładnie takiej, jak w Samsungu Galaxy S6. Sądząc po osiągach obu aparatów, firmy mogły zastosować ten sam układ, Sony IMX240. Świetna jest również soczewka f/1.8, cechująca się niesamowitą szybkością i jasnością. Tu LG pokazało klasę, bije na głowę f/2.2 w HTC One M9 i f/1.9 w Galaxy S6.
A to jeszcze nie koniec. Do łask wraca laserowy pomiar ostrości, który wykonuje swoją robotę wyśmienicie. Dodajmy jeszcze optyczną stabilizację obrazu i czujnik spektrum koloru, który po raz pierwszy trafił do telefonu. To dzięki niemu telefon wie, jak mocnego flesza użyć, by nie zamienić twarzy twoich znajomych w teatr światła i cieni.
Aparat w akcji
LG G4 robi świetne zdjęcia w każdych warunkach. Daj mu dużo światła, a wyłapie najmniejsze detale z ujęcia. Fotografując pod światło skorzystaj z trybu HDR, a cała scena będzie równomiernie oświetlona. Przy zdjęciach nocnych LG G4 robi zdjęcia lepsze niż jego główny konkurent, Galaxy S6.
Ale czy jest coś, co można mu zarzucić? Jak każdy aparat w telefonie, nie jest doskonały. Po pierwsze, jest nieco wolniejszy niż Galaxy S6, potrzebuje nieco więcej czasu, by pozwolić ci zrobić kolejne zdjęcie. Nie myśl jednak, że zanudzisz się na śmierć podczas oczekiwania na zrobienie zdjęcia. Jest bardzo szybki, ale nieco odstaje w tym względzie od innych flagowców z 2015 roku.
LG przesadziło także z ostrością zdjęć, co jest szczególnie widoczne w trybie macro, fotografie takie są nieco zbyt nienaturalne i trzeba wygładzić je w postprodukcji, by lepiej się prezentowały.
Aplikacja aparatu
Tu możesz się wyszaleć, opcji ustawień aparatu jest mnóstwo, a jeśli nie chcesz z nich korzystać, to po prostu przełącz sie na tryb automatu, który sam wyciągnie z ujęcia to, co najlepsze. Standardowo tryb HDR jest włączony, dlatego jedyne, co musisz zrobić, to nacisnąć guzik, świetna fotografia zrobi się sama.
Lecz aparat w LG G4 nie byłby taki świetny, gdyby nie tryb manualny, który przypomina bardziej panel kontrolny w lustrzance, a nie w smartfonie. Brakuje jedynie funkcji kontroli przysłony, gdyż ta jak w większości telefonów, regulowana jest automatycznie.
To jednak mały minus, wciąż możesz kontrolować parametr ISO, prędkość migawki, wyostrzenie oraz korzystać z całej palety kreatywnych styli fotograficznych. Szkoda, że podczas ujęć nocnych i we wnętrzach tryb manualny pracuje z opóźnieniem. Najwyraźniej ten mały, wewnętrzny móżdżek, któ®y nim steruje, potrzebuje nieco więcej czasu na najtrudniejsze ujęcia.
Kolejny, nieco kuriozalny minus, to fakt, że na ekranie nie widzisz ujęcia dokładnie w takiej jakości, jak na finalnym zdjęciu. Spokojnie, to nie oznacza, że LG G4 mami cię zbyt dobrym podglądem. Finalna fotografia będzie co najmniej tak dobra, jak widzisz na ekranie, ale w większości przypadków okaże się jeszcze lepsza.
Maszynka do selfie
W starciu z Samsungiem Galaxy S6 ciężko rozstrzygnąć, który smartfon robi lepsze zdjęcia. Ale z selfie nie ma tego problemu, gdyż LG podbiło tu stawkę nad wyraz mocno. Wszystko dzięki matrycy 8mpx. Jasne, były już telefony, które miały równie dobrą matrycę, HTC Desire Eye robił nawet zdjęcia w rozdzielczości 13mpx. Ale nie tylko o cyfry tu chodzi.
Zdjęcia wykonywane przednim aparatem są po prostu oszałamiające, zwłaszcza, jeśli wykonujemy je w trybie HDR. Nie są może tak dobre, jak te wykonywane przy pomocy głównego aparatu, ale biją konkurencję na głowę.
Brak mu sił
Na papierze bateria 3000mAh w LG G4 może prezentować się rewelacyjnie, ale tak jak we wszystkich flagowcach z 2015 roku, zawodzi. Gdy uruchomisz wymagające gry i będziesz oglądać filmy w sieci, po kilku godzinach zapłacze i będzie błagać o podpięcie do prądu. Witamy w świecie, w którym baterie są najsłabszym ogniwem rozwoju cywilizacji.
Zawsze można przełączyć się na tryb oszczędzania energii, jednak jasność ekranu spada wtedy dramatycznie, podobnie jak wydajność urządzenia, dlatego sprawdzi się on wyłącznie w awaryjnych sytuacjach.
Koszyk pełen dobroci
To oczywiście nie wszystko, co zaoferuje ci G4. Jak przystało na sprzęt w cenie premium, skorzystasz z modułu 4G do przesyłania danych z internetu. W obudowę wbudowano również układ IR, dzięki któremu zmienisz smartfona w uniwersalnego pilota do systemu audio czy telewizora.
Głośniki są bardzo przyzwoite, brzmią niemal identycznie jak te z Samsunga Galaxy S4. Są głośne a jakości dźwięku nie można zbyt wiele zarzucić, chociaż do tych w HTC One M9 nie mogą się równać. To jednak żadna wada, gdyż głośniki BoomSound są obecnie znakiem rozpoznawczych smartfonów HTC i to do nich firma przykuwa największą uwagę.
Werdykt
LG G4 idealnie wpisuje się w cenę topowych smartfonów 2015 roku. Za 2 599 zł otrzymujesz kawał dobrej – i pięknej – technologii, która posłuży ci na pewno przez długie miesiące, może nawet i lata. Choć brak mu kilku opcji, a interfejs nie jest aż tak elegancki jak skórzana obudowa, na pewno nie będziesz musiał się wstydzić, gdy wyjmiesz LG G4 podczas eleganckiej kolacji.
Rewelacyjny aparat, który możesz w pełni kontrolować, genialny wyświetlacz i sprawny system czynią z niego jednego z najlepszych smartfonów na rynku. Szkoda, że nie zdecydowano się na wykorzystanie szybszego procesora, ale Snapdragon 808 też nieźle radzi sobie podczas codziennej pracy.
W tym roku o wyborze najlepszego flagowca zdecyduje przede wszystkim to, który z nich najbardziej przypadnie do gustu indywidualnemu odbiorcy. No, chyba że zależy ci na wymiennej baterii, złączu microSD i skórzanej klapce, wtedy wybór jest tylko jeden: LG G4.
Artykuł sponsorowany