Kategorie: Android JIAYU MediaTek Pozostali Telefony Zopo ZTE

Czy warto kupić chiński smartfon? Na co zwracać uwagę?

W Chinach mają Wielki Mur, zjadają najwięcej misek z ryżem, ciężko pracują za marne grosze i.. produkują od zatrzęsienia smartfonów pracujących pod kontrolą systemu Google Android.

Aktualizacja 29.10.2013

Uwaga. Rynek i dostępne modele, które poleca redaKcja techManiaK.pl cały czas się zmieniają. Od publikacji tego wpisu minęło już trochę czasu, dlatego też zachęcam Cię do zobaczenia naszego najnowszego zestawienia:

Czołowych producentów, którzy decydują się na ekspansję swoich produktów jest stosunkowo niewielu – można wyliczyć ich na palcach jednej ręki: karty rozdają głównie Lenovo, ZTE i Huawei. To jednak kropla w morzu, gdyż nie można zapomnieć również o takich firmach, jak: Oppo, Zopo, Xiaomi, JiaYu, BBK, iOcean, Meizu, TCL, THL czy też UMI.

Jak widać jest tego sporo, jednak najważniejsze pytanie brzmi: czy warto zainteresować się zakupem smartfonu chińskiego pochodzenia? Jak rzeczone urządzenia prezentują się na tle największych gigantów pod względem jakości wykonania, wydajności, a także ceny? Na te oraz inne pytania postaram się odpowiedzieć w poniższym artykule.

Zamiast wstępu

Chińskie urządzenia są ze mną od początku mojej współpracy z grupą techManiaK.pl, a ta rozpoczęła się w lutym ubiegłego roku. Pierwsza recenzja, jaka została opublikowana dotyczyła tabletu jTAB W702 II, następnie kolejno zrecenzowałem: Ainol Novo7 Elf II, jTAB W710, JXD S80, VIDO N70S, Ainol Novo 10 Hero II, Onda V972, a także Ainol Novo 9 Spark. Wielu tabletów, z którymi miałem styczność nie recenzowałem (nie były warte uwagi), inne testował dla Was Arek.

Ze smartfonami Państwa Środka za pan brat jestem od marca bieżącego roku, choć już w listopadzie 2011 roku testowałem pierwsze z nich. Z racji tego, że producentów jest tak wielu, w poniższym artykule skupię się głównie na produktach firmy Zopo, Lenovo, a także ZTE choć nie zabraknie i nawiązań do innych koncernów.

Trochę o budowie i ogólnych wrażeniach

Nie wszystko co chińskie jest złej jakości o czym przekonałem się użytkując chociażby Zopo C3, Lenovo K900 i kilka innych modeli

Powszechnie krążąca opinia, jakoby chińskie smartfony z zasady były słabej jakości, to bzdura wyssana z palca i nie poparta żadnymi argumentami, zwykle powtarzana przez osoby nie zaznajomione bliżej z tematem, często nawet nigdy nie posiadające takowego urządzenia, ewentualnie zrażone jednym, nieudanym zakupem.

Nie ma znaczenia czy smartfon posiada na obudowie logo znanego i cenionego producenta w branży mobilnej, czy też mało znanej firmy – i jeden, i drugi może posiadać słabej jakości komponenty. Na szesnaście smartfonów, z jakimi miałem niedawno styczność tylko jeden był naprawdę kiepskiej jakości. Przede wszystkim wynikało to z użycia przez producenta marnego tworzywa sztucznego na tylnym panelu i froncie, przez co nawet najmniejszy nacisk na powierzchnię powodował efekt rozmycia. O ile szczeliny jestem w stanie wytłumaczyć felernym egzemplarzem, o tyle komponentów wykorzystanych do produkcji już nic nie tłumaczy. Jaki to smartfon? iOcean X7 Elite.

iOcean X7 Elite

od: 970 zł »

Chińczycy wzorują się na liderach w branży GSM, przez co zdarza się, że debiutują smartfony kropla w kroplę podobne do oryginału. Jednym z takich urządzeń pośrednio jest Zopo ZP950+, który powstał na bazie zeszłorocznego Samsunga Galaxy Note II. Producent zainspirowany południowokoreańskim koncernem wykorzystał do produkcji obudowy tworzywo Hyperglaze, które jest niezwykle giętkie. Trzeba przyznać, że to dość udana propozycja phabletu wyposażonego w 5.7-calowy wyświetlacz, choć nie dla mnie, gdyż za bardzo nawiązuje do produktu konkurencji.

Skoro jesteśmy już przy Zopo, to warto wspomnieć o eleganckim Zopo C2, a także Zopo C3, którego aktualnie używam. Widać, że Zopo stara się zaoferować klientowi stylowe i przede wszystkim bardzo dobrze wykonane urządzenia, dlatego w żadnym egzemplarzu nie uświadczyłem trzasków podczas mocniejszych nacisków, a Corning Gorilla Glass 2 skutecznie chroni wyświetlacz przed uszkodzeniem. Ten producent nie posada w swoim asortymencie high-endowych urządzeń, dlatego na próżno doszukiwać się aluminiowej obudowy, jak chociażby w produktach Lenovo.

Lenovo urzekło mnie modelem Lenovo K900, wyposażonym w 5.5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości Full HD, a także wydajną, dwurdzeniową jednostką Intel Atom Z2580 Cover Trail+. To klasa sama w sobie, o czym świadczy poliwęglanowy frontowy panel pokryty w pełni szkłem Corning Gorilla drugiej generacji, a także stal nierdzewna wykorzystana do produkcji obudowy typu unibody. Phablet perfekcyjnie zaprojektowany, w każdym calu leży pewnie w dłoni i nie pozwala zapomnieć, że jest to urządzenie klasy premium. Nie jest to jedyna produkcja Lenovo, która znacznie wyróżnia się na tle konkurencji, gdyż nie można zapomnieć o Lenovo P780. Typowo biznesowa propozycja o eleganckim i stonowanym wzornictwie z aluminiową pokrywą akumulatora (o pojemności 4.000 mAh), aluminiowym korpusem, a także dobrym wykonaniem.

Lenovo posiada również modele dla mas, a największym zainteresowaniem na polskim rynku cieszy się Lenovo A820 , który posiada przyzwoite podzespoły zamknięte w plastikową obudowę, wykonaną z dobrej jakości tworzywa sztucznego. Najbardziej razi w nim spory panel z przyciskami pojemnościowymi, jednak coś kosztem czegoś. To jednak nic w porównaniu do modelu Lenovo A850, który został wyposażony w 5.5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości qHD. Raczej nie muszę nikogo przekonywać, że piksele są widoczne gołym okiem. Ale takie wpadki zdarzają się nawet największym producentom i aby daleko nie szukać przykładów, warto wspomnieć o Samsungu Galaxy Mega 5.8.

Najbardziej zaskoczony jestem podejściem chińskiego koncernu ZTE, który co prawda oferuje na polskim rynku smartfony, jednak nijak mają się one do tych wprowadzanych na rodzimy rynek. Dobrym przykładem jest model V987, znany również jako Grand X Quad, który nie tylko może pochwalić się dobrym wykonaniem, ale również przyzwoitą specyfikacją techniczną, a to wszystko za rozsądne pieniądze. Niestety nie było mi dane jeszcze zapoznać się z najbardziej wydajnymi jednostkami, jednak to nie one szturmują polski rynek i są w kręgu zainteresowań potencjalnych nabywców decydujących się na zakup chińskiego urządzenia.

Podzespoły

Oklepana specyfikacja techniczna przyprawia o mdłości, jednak zdarzają się wyjątki

Głównym producentem układów SoC do chińskich smartfonów jest tajwański koncern Mediatek, który tylko w trzecim kwartale bieżącego roku dostarczył 65 milionów egzemplarzy jednostek obliczeniowych. Najczęściej producenci sięgają po 4-rdzeniowy procesor Mediatek MT6589 o częstotliwości taktowania 1.2 GHz z jendordzeniowym układem graficznym PowerVR SGX544, a także po nieco bardziej wydajną jednostkę Mediatek MT6589T o taktowaniu 1.5 GHz, z tym samym chipem graficznym.

Układy te są przede wszystkim nastawione na energooszczędność z uwagi na architekturę ARM Cortex-A7, przez co nie są w stanie stanąć do walki z produktami konkurencji. Nie oznacza to jednak, że smartfony ze wspomnianymi jednostkami są na tyle „słabe”, że nie poradzą sobie z nowszymi tytułami dostępnymi w Google Play, jednak trzeba mieć na uwadze, że wydajność czterech rdzeni Cortex-A7 jest przyrównywa z dwurdzeniowym układem wykorzystującym architekturę Cortex-A15.

Coraz większym zainteresowaniem cieszą także najbardziej wydajne procesory, czego najlepszym dowodem są zaprezentowane w ostatnim czasie Meizu MX3 wyposażony w Exynos 5 OCTA z technologią big.LITLLE, Xiaomi MI3 z 4-rdzeniowym Snapdragon 800 (wariant międzynarodowy) i Tegra 4 (na chińskim rynku), Lenovo K900 z Intel Atom Z2580, Oppo N1 z Snapdragon 600, ZTE Geek z procesorem Tegra 4, a także nadchodzący Lenovo Vibe X.

Najbardziej ubolewam nad wewnętrzną pamięcią dla użytkownika, która niejednokrotnie wynosi zaledwie cztery gigabajty i jest jeszcze podzielona na aplikacje oraz na dane. Oczywiście jest możliwość jej rozszerzenia poprzez wykorzystanie slotu kart micro SD, jednak mimo wszystko to jeden z głównych powodów, dla których potencjalni nabywcy skreślają chiński smartfon.

Na całe szczęście jest również sporo chińskich producentów, którzy przykładają wagę do tego podzespołu i tak chociażby Zopo proponuje model C2 w kilku wariantach pojemnościowych. Podobnie jest z pamięcią operacyjną RAM, która jest analogicznie zwiększana do wewnętrznej pamięci urządzenia. W dalszym ciągu standardem jest 1 GB w przypadku tańszych modeli, choć decydując się na zakup warto dołożyć parę złotych i poszukać modelu wyposażonego w 2-gigabajtową, przez co smartfon będzie pracował znacznie płynniej i posłuży dłużej.

Standardem stało się wyposażanie smartfonów w 5-calowy wyświetlacz wykonany koniecznie w technologii IPS, charakteryzującej się szerokimi kątami widzenia dochodzącymi do 178 stopni, dobrym odwzorowaniem barw, a także wysokim kontrastem. Obraz często jest przy tym prezentowany w rozdzielczości Full HD, co przekłada się na 440 pikseli na cal. Niekiedy natrafić można na technologię OGS (One Glass Solution), ale czym ona właściwie jest? Niczym innym jak laminacją matrycy z powłoką ochronną, dzięki czemu względem standardowego ekranu IPS może pochwalić się lepszym odwzorowaniem kolorów, głębszą czernią, a także lepszą widocznością w słońcu. Coraz częściej taflę ochronną pełni szkło dostarczone przez firmę Corning, co znacznie podnosi atrakcyjność smartfonu w oczach nabywcy, a tylko nieznacznie wpływa na cenę.

Kolejną normą jest co najmniej 8-megapikselowy aparat główny w urządzeniach klasy średniej (patrząc kategoriami chińskich smartfonów), 13-megapikselowy przetwornik (niekiedy dostarczony przez japoński koncern Sony) w modelach premium, a także 5 MPx w niskobudżetowych propozycjach. Aparaty rejestrują sekwencję wideo w jakości 1080p przy trzydziestu klatkach na sekundę, w formacie 3GP. Na froncie przywita kamera o rozdzielczości pięciu megapikseli, która posłuży do autoportretu, a także przeprowadzenia wideo połączeń. Niestety w większości przypadków system operacyjny (o nim za chwilę) nie zaskoczy bogactwem funkcji fotograficznych, jakie znajdziemy w smartfonach Sony, Samsunga, a także Nokii.

Pomijając wysokie rozdzielczości, duże matryce, wydajne układy czy też aparaty fotograficzne, głównym atutem chińskich smartfonów jest obecność dwóch slotów kart SIM. Warto jednak pamiętać, że nie każdy standard obsługiwany jest na polskim rynku, zaś częstotliwość 900 MHz nie gwarantuje wsparcia dla darmowego internetu oferowanego przez Aero2, gdyż wszystko zależne jest od oprogramowania. Aby smartfon był w pełni funkcjonalny w kraju nad Wisłą, powinien oferować wsparcie dla GSM 900/1800/1900 MHz oraz WCDMA: 900/2100.

System może okazać się gwoździem do trumny

Nawet najlepsze podzespoły nie zapewnią płynnej pracy smartfonu, gdy OS jest niedopracowany

Chińskie smartfony praktycznie jak jeden mąż pracują pod kontrolą systemu Google Android 4.2.1 Jelly Bean, który jest mniej lub bardziej zmodyfikowany przez producenta.

Chińska grupa informatyczna Lenovo całkiem dobrze radzi sobie ze wsparciem oraz uaktualnianiem swoich słuchawek. Posiada również przyzwoicie rozbudowaną nakładkę graficzną na interfejs – Lenovo Launcher – która oferuje przydatne funkcje, jak chociażby możliwość pobudzenia smartfonu poprzez „zapukanie w szybkę”, tryb kieszonkowy (smartfon automatycznie uaktywnia maksymalną głośność dzwonka w momencie umieszczenia go w kieszeni czy też torebce), jak również możliwość personalizacji paska powiadomień. Firma słynie z aplikacji Lenovo Power, która zarządza energią smartfonu zapewniając tym samym jak najdłuższy czas pracy na jednym cyklu ładowania. Do oprawy wizualnej również nie można się przyczepić, gdyż potencjalny nabywca oprócz standardowej zmiany tapety, może pozwolić sobie na edycję przejść pulpitów i siatki aplikacji, zmianę wielkości ikon, a także wiele innych. Brzmi bardzo interesująco, prawda?

Tak jest w oficjalnym oprogramowaniu, jednak to nie oferuje języka polskiego, a co za tym idzie już na starcie dla wielu potencjalnych nabywców urządzenie jest spalone. Na polski rynek trafiają smartfony z nieoficjalnym oprogramowaniem, które w mniej lub bardziej udolny sposób zostało zmodyfikowane i oferuje nie do końca dobrze spolszczony system, a co gorsza niestabilny i bez późniejszych aktualizacji. Pół biedy, jeżeli pojawiają się niedociągnięcia w tłumaczeniu oficjalnego softu, jednak najgorsze jest, że samozwańczy programiści usilnie wciskają nam nakładkę znaną ze smartfonów produkowanych przez południowokoreański koncern Samsung – rzecz kompletnie zbędną w telefonie Lenovo.

Nieoficjalnych softów jest od zatrzęsienia i mnie najbardziej cieszą tak zwane stockowe, które oprócz dogranych aplikacji Google nie oferują nic więcej. Dobre oprogramowanie robi Bruno Martins. Dlaczego? Ponieważ w miarę możliwości je udoskonala i udostępnia aktualizację, a co ważniejsze, soft jest stabilny.

Jeżeli jesteście zwolennikami czystego Androida, to z pewnością powinniście patrzeć na produkty firmy Zopo, gdyż oprócz dogranej aplikacji Wirless Upadate, umożliwiającej (jak sama nazwa wskazuje) bezprzewodowe aktualizowanie oprogramowania, nie znajdziecie nic więcej. Co ważniejsze, poprawki są dostarczane, o czym przekonałem się korzystając z modelu C2, znanego równie jako ZP980. Soft na wszystkich modelach tej firmy, z którymi miałem do czynienia, sprawuje się należycie, dzięki czemu utwierdzam się jeszcze bardziej w przekonaniu, że nie wszystko co chińskie jest złe.

ZTE bawi się natomiast w upiększanie czystego Androida zmieniając ikony, dodając kilka widgetów, czy też zmieniając ekran blokady. Zabiegi są jedna, tak kosmetyczne, że w żadnym wypadku nie można mówić tutaj o nakładce na interfejs graficzny, gdyż jej nie ma. Modele, które nie są dedykowane na polski rynek, podobnie jak smartfony Lenovo nie posiadają języka polskiego, a w takim wypadku pozostaje tylko testowanie nieoficjalnych softów.

Warto również wspomnieć o egzotycznym smartfonie – Bambook S1 – który pracuje w oparciu o Androida 4.1 z nakładką MiHome. Całość prezentuje się interesująco, jednak trzy języki (polski, angielski oraz chiński) to nawet dla mnie za dużo, a co dopiero dla laika, który chce nabyć za nieduże pieniądze smartfon z przyzwoitą specyfikacją, mając około 500 złotych.

Jak widzicie z oprogramowaniem jest naprawdę różnie – może być stabilne i nie przysparzać najmniejszych problemów zaraz po wyjęciu z pudełka, a może się okazać, że jeszcze cieplutki smartfon, który dopiero co dostarczył Wam kurier będziecie musieli flashować. Tak to już jest z tym chińskim sprzętem. Czasem można kupić kota w worku, dlatego też nie jest to towar dla każdego. Na całe szczęście i na kota w worku jest rada.

Chiński smartfon kupujemy w…

Poczucie bezpieczeństwa bezcenne, za wszystko inne zapłacisz

Kiedy podejmiecie już decyzję o nabyciu chińskiego urządzenia warto zastanowić się, gdzie dokonacie zakupu. Istnieją trzy możliwości, które pokrótce opiszę, a także postaram się zasugerować Wam tę najbardziej bezpieczną (co nie oznacza najtańszą).

Najtaniej będzie zakupić smartfon/phablet za pośrednictwem chińskich serwisów aukcyjnych lub bezpośrednio od producenta. O ile w drugim przepadku macie 100-procentową pewność, że otrzymacie, to co zamówiliście, o tyle pierwsza opcja już nie jest tak bezpieczna. Należy pamiętać, że wysyłka z Państwa Środka może przeciągnąć się nawet do trzech tygodni, jeżeli skorzystacie z usług tamtejszej poczty. Warto w tym momencie poinformować, że dłuższy czas oczekiwania zostanie zrekompensowany (nagrodzony) brakiem opłat celnych, gdyż sprzedający może wysłać Wam sprzęt jako prezent. Skorzystanie z usług firmy kurierskiej automatycznie wiąże się z ocleniem produktu.

Możliwy jest zakup poprzez naszą lokalną platformę handlową Allegro.pl, gdzie wystawiają się zarówno firmy posiadające chińskie smartfony już na stanie magazynowym (wysyłka w ciągu 24 godzin), a także pośrednicy sprowadzający sprzęt na zamówienie. Gwarancją udanej transakcji jest tutaj wyłącznie program ochrony kupujących.

Trzecią możliwością jest nabycie smartfonu poprzez sklepy stacjonarne specjalizujące się w sprzedaży chińskiej elektroniki użytkowej. Z pewnością tutaj ceny będą wyższe, niż w przypadku pierwszej opcji, jednak potencjalny nabywca ma możliwość organoleptycznie przekonać się o istnieniu oraz jakości produktu. Raczej nie muszę nikogo przekonywać, że to właśnie ta opcja jest najbardziej bezpieczna.

Chińskie smartfony objęte są 12-miesięcznym okresem gwarancyjnym, zaś serwisowanie w zależności od opcji zakupu może odbywać się zarówno na terenie Polski, jak i w Chinach u producenta, a wtedy trzeba ponieść koszt przesyłki oraz uzbroić się w cierpliwość. Naprawa może potrwać nawet trzy tygodnie, a do tego należy doliczyć czas spędzony przez smartfon na podróżowaniu do Chin i z powrotem.

Podsumowanie

Chińskie smartfony to naprawdę bardzo interesujące i niezwykle tanie urządzenia, będące atrakcyjną alternatywą dla słuchawek z logo cenionego producenta, jednak nie każdy może być tu docelowym odbiorcą.

To przede wszystkim produkt dla świadomych osób, znających wady i zalety sprzętu, mogących realnie patrzeć na zaimplementowane podzespoły i oszacować, czego można się po nich spodziewać, a także nie obawiających się zmiany oprogramowania. To sprzęt dla pragnących uwolnić się od noszenia dwóch smartfonów jednocześnie (z uwagi na obecność podwójnego slotu kart SIM), a także trochę dla ryzykantów, bo nigdy nie wiadomo, jak będzie się sprawował dany model.

A jakie Wy macie doświadczenia z chińskimi telefonami?

Aktualizacja

Aktualne zestawienie znajdziesz tutaj:

Paweł Gajkowski

Najnowsze artykuły

  • Newsy
  • Sony
  • Telefony

Znamy cenę „być, albo nie być” w wydaniu Sony. Choć trudno w to uwierzyć, Xperia 1 VI będzie tańsza niż rok temu

Sony Xperia 1 VI niespodziewanie zdradza cenę przed premierą. Fani nie muszą obawiać się podwyżek,…

27 kwietnia 2024
  • Huawei
  • Tablety
  • Testy
  • Wiadomość dnia

Test Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition. Nowy wymiar komfortu

Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition to tablet z matowym ekranem eliminującym odblaski. Wiele podobieństw do…

27 kwietnia 2024
  • Newsy
  • Telefony
  • Xiaomi

HIT nad HITAMI od Xiaomi trafił na czarną listę. Ten telefon był przekozakiem

Kiedyś był hitem nad hitami, prawdziwym pogromcą telefonów ze średniej półki. Wydajnością dorównywał ex-flagowcom, a…

27 kwietnia 2024
  • Akcesoria
  • Hama
  • Newsy

Premiera powerbanków Hama Colour 10 i 20: energia w stylowej formie

Hama wprowadza na rynek nową linię powerbanków Colour, łączących wysoką pojemność akumulatora, atrakcyjny design oraz…

27 kwietnia 2024
  • Promocje

Świetny tablet Apple teraz w polskiej promocji. Wykorzystaj okazję i kup iPad Air

Tablet iPad Air (5 generacji) to mocny zawodnik w świecie Apple. Korzysta bowiem z mocnego…

26 kwietnia 2024
  • Newsy
  • Telefony
  • Vivo

Oto zapowiedź najmocniejszego flagowca z 1″ aparatem i obiektywem peryskopowym aż 200 MP

Jeden z najważniejszych flagowców do zdjęć zdrady kolejne szczegóły. W końcu 1-calowy aparat wraz z…

26 kwietnia 2024