Apple iPhone Pocket, czyli "skarpeta" na telefon za 1000 złotych
Apple wypuszcza czasami bardzo… osobliwe akcesoria. Była zwyczajna szmatka z mikrofibry, były kółka do Maca Pro w cenie Maca Air, a „hitem” tej jesieni miały być paski na ramię do iPhone 17, pamiętające wczesne lata 2000. Scenę jednak skradnie chyba coś innego, co zostało ogłoszone dzisiaj, czyli „iPhone Pocket”. Inaczej mówiąc, skarpetka na telefon.
Amerykański gigant nie pierwszy raz może niektórych zaszokować, innych zdziwić, a jeszcze innych — w tym mnie — doprowadzić do śmiechu. Tym razem jest to za sprawą nowego, LIMITOWANEGO akcesorium do iPhone-ów, jakim jest… „skarpeta”, do noszenia w niej telefonie. Saszetka, którą zakładamy przez ramię. Poznajcie Apple iPhone Pocket, a do tego przypomnijmy o innych, durnych akcesoriach tego producenta.
To, co widzieliście w powyższym, oraz widzicie z bliska w poniższym obrazku, to właśnie owo akcesorium. Jak myślicie, ile może kosztować taka prosta, bo przecież to nie „rocket science”, saszetka na telefon. Oczywiście pamiętając o tym, że mówimy o produkcie od Apple. 100? Może 200? No, prawie tak, bo mniejsza wersja została wyceniona na niespełna 150 dolarów, a większa – 230 dolarów amerykańskich. Rozumiecie, prawie 1000 złotych za kawałek materiału.
Pracował przy nim jednak niejaki Issey Miyake, czyli japoński projektant mody. A, no to jak tak, to cena oczywiście uzasadniona… Tak, w ciekawym świecie żyjemy. Nie można jednak nie docenić geniuszu, który stoi za tym dziełem. W końcu produkcja tego to grosze, a zarobek w procentach zapewne jest czterocyfrową liczbą. Prócz tego, jest to pierwsze, limitowane akcesorium od Apple, co zapewne jeszcze mocniej skusi potencjalnych kupujących.
Firma Tima Cooka „nie jest głupia”, nawet jeżeli wydaje się, że taki ruch to czysty idiotyzm, zapewne się zwyczajnie biznesowo i finansowo obroni. Jeżeli jest na coś produkt, to takie rzeczy będą powstawać — w zasadzie to ten produkt nie jest pierwszym, ani drugim z takiej kategorii. A jeżeli chcielibyście go kupić, to przykro mi, ale w Polsce dostępny nie będzie.
Przypomnijmy zatem takie akcesoria, które zdobyły „sławę”, ale niekoniecznie taką, jaką Apple chciałoby. Przed Wami szmatka, ściereczka do czyszczenia, którą Amerykanie wypuścili jako „dedykowaną do swoich ekranów”. Teoretycznie 119 złotych nie robi większego wrażenia, ale no… to tylko ścierka z mikrofibry, nic więcej. W takiej cenie spokojnie 5 „dobrych jakościowo” byście kupili, bez „znaczku”.
Ludzie w tamtym czasie prześmiewczo reagowali na opis, sugerujący „kompatybilność” z produktami Apple, że ścierka może być DEDYKOWANA do nie tyle kategorii urządzeń, czy rzeczy, ile do konkretnego producenta. Cóż… jest jak jest. Tej jesieni otrzymaliśmy do dyspozycji kolejne akcesorium, które jednak nie jest tak kuriozalne, jak tytułowa „skarpeta”.
Kosztuje 319 złotych i jest… najzwyklejszym paskiem na ramię. Nie wyróżnia się trwałością, jakością wykonania, niczym poza tym, że jest od Apple. Tak właśnie robi się marketing, nieważne co wypuścisz, i tak się to sprzeda. Raczej Amerykanie nie narzekają na inwestycję, bo produkcja tego u naszych sąsiadów z Dalekiego Wschodu to zapewne grosze. I cyk — znowu przebitka wlatuje.
Ostatnie z akcesoriów, które chcę wspomnieć, nie ma jednak sobie równych. Pamiętacie Maca Pro, który wyglądał jak tarka do sera? No to mogliście sobie do tej tarki do sera dokupić kółka, w przyziemnej ofercie, za 4199 złotych. By Wam zobrazować tę kwotę — za tyle można kupić Maca Air, laptopa od Apple, a nie kółeczka…
No ale jeżeli można na czymś zarobić, to amerykański gigant pokazuje, jak to robić. Biznesowo? Świetne ruchy, wizerunkowo? Prawdopodobnie użytkowników ich produktów to do siebie nie zraża, chociaż może część z nich też ma z tego wszystkiego „pompę”. Wszystkie te akcesoria łączy jedno – ogromna przebitka, która jednak zapewne zwraca producentowi „koszty” tego, że jakaś część świata śmieje się z tego typu pomysłów.
A tyle jest warty pasek Apple za 320 złotych, czyli kwotę, w której kupimy pasek do aparatu, tani statyw i jeszcze zostanie na jakąś małą lampę…
Na zakończenie jednak przygotowałem dla Was pokazanie, ile takie akcesoria są warte. Wyobraźcie sobie wydać ponad 3 stówy na pasek, bo Wam się podoba, bo ufacie, że jest dobrze wykonany i stwierdzacie, że użyjecie go przy małym, bezlusterkowym aparacie. Jak widać, ten użytkownik Fuji miał szczęście, bo urwała się tylko jedna strona — tyle z jakości takich akcesoriów.
Źródło: 9To5Mac, opracowanie własne
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
realme szykuje kolejną odsłonę swojej popularnej serii średniaków. Nowy realme 16 Pro może zadebiutować już…
Orange się nie zatrzymuje i oferuje naprawdę sporo przecenionych smartfonów z okazji Black Friday. Jednym…
Pisaliśmy Wam o tym już kilkukrotnie, ale GOG to jedna z najlepszych platform organizująca promocje…
Smartfony marki Motorola często są oferowane w bardzo konkurencyjnych cenach. W tym przypadku ceny zostały…
Azjatycki Asus kojarzy się głównie z laptopami, ale oferuje także udane smartfony. Wśród nich są…
Nawet złodzieje smartfonów nie są zainteresowani smartfonami z Androidem. Nawet Samsung odpada – dla nich…