Jeszcze pod koniec zeszłej dekady Huawei należał do ścisłego grona największych producentów smartfonów na całym świecie. Dziś liczy się głównie w Azji, a szkoda, bo producent oferował bardzo fajne telefony z wyśmienitymi aparatami.
W zasadzie Huawei wciąż to robi, ale niestety bez funkcji i usług Google, które pogrążyły go na Zachodzie. Uważam, że gdyby nie decyzja byłego/obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, Huawei byłby dziś największym graczem na rynku. Dlaczego?
Upadek Huawei z wysoka musiał boleć
Fot. gsmManiaK
A w zasadzie Huawei nim przez jakiś czas był. Według danych Canalys, w II kwartale 2020 roku, a więc już po nałożeniu sankcji USA na chińskiego producenta, Huawei był największym producentem smartfonów na świecie.
W okresie kwiecień-czerwiec 2020 Chińczycy sprzedali na całym globie 55,8 mln smartfonów, a koreański Samsung – tylko 53,7 mln. Co prawda obie firmy zanotowały spadek sprzedaży, to jednak Chińczycy nieporównywalnie lepiej (spadek -5% vs -30% r/r) poradzili sobie na początku pandemii COVID-19.
Na przełomie dekad chiński gigant rozwijał się w imponującym tempie i prawdopodobnie dalej zwiększałby swoją przewagę nad rywalami, gdyby nie postępująca „choroba” w postaci braku usług i aplikacji Google. Możliwe, że włodarze koncernu nie byli jeszcze tego wówczas świadomi, ale moment, w którym Huawei był na samym szczycie, był też początkiem jego końca.
A mogło być tak pięknie
Dlaczego uważam, że Huawei byłby dziś number one, a na pewno w TOP 3 i to mimo bardzo dużej presji Xiaomi i innych wielkich koncernów z Państwa Środka?
- Jego telefony były powszechnie lubiane, bo… nie były Samsungami, mogły być dla wielu główną alternatywą dla iPhone’a i jego iOS-a,
- Smartfony producenta były stosunkowo dobrze wycenione.
- Aż do nałożenia sankcji Huawei wzbudzał zaufanie, miał dobrą opinię oraz PR i był pierwszym chińskim producentem, który namieszał w globalnym rynku smartfonów.
- Swego czasu jego telefony miały najlepsze aparaty sygnowane marką Leica, ba – i dziś Huawei oferuje najlepsze aparaty.
- Chiński producent miał bogatą ofertę telefonów budżetowych z serii Y, średniaków czy z górnej półki P oraz biznesowej serii Mate.
- Nawet modele z dopiskiem „Lite” nierzadko były same w sobie atrakcyjne na tle swojej bezpośredniej konkurencji.
- Chińczycy oferowali swego czasu świetną submarkę Huawei Honor/Honor, która dziś jest całkowicie niezależnym i odrębnym producentem. Ich wspólny wolumen byłby ogromnym wyzwaniem dla Apple’a, Samsunga i Xiaomi/Redmi.
- Producent wprowadzał wiele nowości na rynku, w tym m.in. pierwszego smartfona z podwójnym aparatem (Huawei P9).
- Firma oferowała bardzo dobre wykończenie telefonów, przynajmniej tych z górnej półki. Ładny był też ich design, ale to już kwestia gustu.
- Niespotykana żywotność – do dziś działa wiele flagowych Huaweiów z Google, jak np. Huawei Mate 20 Pro czy Huawei P30 Pro/P30.
Huawei Mate 20 Pro / fot. gsmManiaK
Dowodem na to, że Huawei wciąż mógłby udźwignąć ciężar globalnej sprzedaży smartfonów, jest fakt, że nawet dziś jest jednym z liderów w pewnym segmencie rynku. W 2024 roku Huawei był największym producentem składanych telefonów, a i w 2025 koncern radzi sobie bardzo dobrze. Jestem przekonany, że Huawei z GMS na pokładzie miałby dziś powody do świętowania nie tylko w tak niszowym segmencie, jakim są smartfony z elastycznym ekranem.
Darzę markę Huawei sentymentem
Huawei Mate 20 Pro i P30 Pro / fot. gsmManiaK.pl
Sam przez parę lat używałem ostatniego flagowca Huawei z GMS, a więc z usługami i funkcjami Google’a. Był to Huawei P30 (przed nim miałem jeszcze inny telefon tej firmy) z aparatem Leica – dość szybki, wygodny, niezawodny, a przy tym świetnie wyceniony. Oczywiście prawdziwą gwiazdą był wtedy Huawei P30 Pro, a także Huawei Mate 20 Pro, które chyba były – biorąc pod uwagę całokokształt – najbardziej udanymi telefonami w historii firmy. I zarazem ostatnimi flagowcami z preinstalowanymi usługami Google.
Gdy zmieniałem jakieś 2 lata temu telefon, trudno było mi pożegnać się z poczciwym P30 – nic złego nie zrobił, ale po prostu „znudził się”, w dodatku nie dostawał już aktualizacji. Jestem niemal pewien, że kolejnym smartfonem – gdyby tylko miał Google – byłby nowy Huawei Pura, niestety byłem zmuszony zmienić „stajnie” na konkurencję.
Ceny w sklepach
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.












