Hama Passion Voyage / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
Hama Passion Voyage kuszą obietnicą funkcji z wyższej półki w przystępnej cenie 449 zł. ANC, ładowanie bezprzewodowe i solidny komfort użytkowania budzą ciekawość. Czy ten model to faktycznie dobrze wyważony kompromis, czy tylko zbiór haseł z półki premium? Sprawdzamy w teście, jak wypadają w praktyce.
Spis treści
Słuchawki Hama Passion Voyage to sprzęt, który zwraca uwagę swoim zestawieniem możliwości. W końcu mamy do czynienia z modelem za ok. 400 złotych, który oferuje aktywną redukcję szumów i bezprzewodowe ładowanie – coś, co jeszcze kilka lat temu było zarezerwowane dla znacznie droższych urządzeń.
Pytanie brzmi: czy to faktycznie dobrze zbalansowany produkt, czy raczej próba przyciągnięcia uwagi hasłami z półki premium?
Patrząc na rynek, konkurencja w tym przedziale cenowym jest ogromna. Nie brakuje tu zarówno modeli od znanych marek, jak i mniej rozpoznawalnych producentów, którzy próbują zaskoczyć dodatkowymi funkcjami.
W przypadku Hama Passion Voyage największym wabikiem jest właśnie ładowanie bezprzewodowe, bogaty zestaw i ANC. Na papierze brzmi to obiecująco, ale wiadomo – nie zawsze to, co dobrze wygląda w specyfikacji, równie dobrze wypada w praktyce.
Z własnego doświadczenia wiem, że sprzęt w tej cenie zwykle ma swoje mocne strony, ale i kilka kompromisów. Dlatego do testów podchodzę z lekkim dystansem, choć nie ukrywam, że takie połączenie funkcji budzi ciekawość.
Czy faktycznie dostaniemy coś więcej niż tylko zestaw „na pokaz”, czy jednak Hama udowodni, że da się zrobić dobrze wycenione słuchawki z rozwiązaniami, które zwykle kojarzą się z wyższą półką? To pytanie przewijało się w mojej głowie od pierwszego kontaktu z tym modelem.
Na pierwszy rzut oka Passion Voyage prezentują się całkiem solidnie, a producent najwyraźniej chciał, aby użytkownik miał poczucie obcowania ze sprzętem, który stawia na wygodę i nowoczesność.
Nie zabrakło też kilku innych praktycznych rozwiązań, które mogą przechylić szalę na ich korzyść. Jak jednak wypadną w codziennym użytkowaniu, czy ANC faktycznie działa tak, jak powinno, i czy bezprzewodowe ładowanie okaże się tylko dodatkiem, czy realną zaletą?
Hama Passion Voyage to słuchawki, które kuszą funkcjami z wyższej półki, a jednocześnie zachowują przystępną cenę. Już na starcie budzą pytanie, czy to faktycznie dobry kompromis, czy raczej sprzęt pełen kompromisów.
Hama Passion Voyage sprawiają wrażenie słuchawek, które chcą mierzyć wyżej, niż wskazuje ich cena. Mam tu na myśli choćby porównanie do dwukrotnie droższych Teufel Real Blue NC 3.
Pod względem funkcjonalności i ogólnej koncepcji konstrukcji ta konkurencja faktycznie się nasuwa. Problem w tym, że gdy przyjrzymy się bliżej jakości materiałów i wykończenia, czar nieco pryska. Nie oznacza to, że jest źle – wręcz przeciwnie, w swojej klasie cenowej Passion Voyage bronią się całkiem solidnie.
Pałąk pokryty został materiałem imitującym skórę, co nadaje im bardziej elegancki charakter, a od spodu wypełniono go miękką pianką poprawiającą komfort. Dzięki temu nawet dłuższe sesje odsłuchowe nie męczą głowy. Pod tym względem Hama zrobiła dobrą robotę i muszę przyznać, że wygoda użytkowania stoi tu na naprawdę niezłym poziomie. To ważne, bo wiele tańszych modeli potrafi zniechęcać już po kilkunastu minutach.
Nauszniki także zasługują na pochwałę. Zastosowano w nich miękkie pady, które dobrze przylegają i zapewniają niezłą separację od otoczenia nawet bez włączonego ANC. Wydaje mi się, że wewnątrz znalazła się pianka memory, a do tego całość pokryto tworzywem przypominającym skórę.
W praktyce są wygodniejsze od Fresh ’n Rebel Clam Ace 2, które testowałem równolegle. To właśnie komfort noszenia jest jedną z mocniejszych stron Passion Voyage, choć oczywiście nie można ich stawiać obok modeli premium, takich jak Real Blue NC 3.
Obudowa muszli wykonana została z matowego plastiku. W moim egzemplarzu nie pojawiły się żadne rysy czy otarcia, ale zaznaczam, że traktuję sprzęt z dużą ostrożnością. Trudno mi więc ocenić, jak zachowałyby się w bardziej terenowych warunkach.
Co ciekawe, powierzchnia tego materiału sprawia wrażenie trwałej, choć w ręku nie daje takiego poczucia solidności, jak u droższych konkurentów. Największym minusem konstrukcyjnym jest dla mnie wycięcie na złącze AUX, które wygląda tanio i psuje odbiór całości.
Praktycznym rozwiązaniem jest możliwość złożenia nauszników, co ułatwia transport. Szkoda tylko, że nie są obrotowe, bo przenoszenie ich na szyi nie jest zbyt wygodne. Doceniam natomiast obecność etui w zestawie. Nie jest ono tak eleganckie jak w droższych modelach, ale chroni słuchawki i ma kieszonkę na przewody. To rozwiązanie, którego często brakuje w tańszych konstrukcjach.
Na prawej muszli znalazły się elementy sterujące i panel dotykowy, który pozwala obsługiwać odtwarzanie czy głośność. Z kolei na lewej umieszczono port USB-C, diodę informacyjną o ładowaniu i cewkę do ładowania bezprzewodowego.
To ciekawe połączenie tradycji z nowoczesnością. Sam fakt, że w tej półce cenowej dostajemy opcję indukcyjnego ładowania, uważam za odważny ruch producenta. To detal, który wyróżnia Passion Voyage na tle konkurencji.
Hama Passion Voyage łączą w sobie kilka ciekawych rozwiązań konstrukcyjnych, stawiając przede wszystkim na wygodę i funkcjonalność. Nie uniknęły drobnych potknięć, ale w swojej cenie prezentują poziom, którego można było się spodziewać – a momentami nawet odrobinę więcej.
System sterowania w Hama Passion Voyage został rozwiązany w sposób klasyczny, czyli skupiony na prawej muszli. To rozwiązanie, które spotykam w większości modeli nausznych, więc nie było tu miejsca na eksperymenty.
Do dyspozycji mamy fizyczny przycisk włącznika oraz dwa dodatkowe klawisze – jeden do obsługi ANC, drugi do trybu otoczenia. Ich rozmieszczenie jest dobrze przemyślane, dzięki czemu łatwo wyczuć je pod palcami i korzystać z nich w ciemno. Towarzyszą im komunikaty głosowe, które potwierdzają aktywację trybu, choć szkoda, że przerywają na chwilę muzykę.
Resztę zadań przejął panel dotykowy, który – co mnie zaskoczyło – działa naprawdę dobrze. Nie miałem większych problemów z jego responsywnością, a każdy gest był odczytywany poprawnie. Głośność regulujemy przesuwając palcem w górę lub w dół, a zmianę utworu wykonujemy gestem w bok.
To proste i naturalne w obsłudze rozwiązanie, które sprawia, że korzystanie z Hama Passion Voyage nie wymaga przyzwyczajania się do skomplikowanych kombinacji.
Producent zadbał też o funkcje związane z obsługą połączeń i asystentów głosowych. Jedno naciśnięcie włącznika aktywuje Siri lub Asystenta Google. Podwójne stuknięcie w panel odbiera rozmowę, a dłuższe przytrzymanie odrzuca ją. W trakcie rozmowy taki sam gest pozwala szybko ją zakończyć. Jest także opcja zawieszenia połączenia, aktywowana przez dwukrotne naciśnięcie przycisku zasilania.
W codziennym użytkowaniu ten zestaw funkcji sprawdza się wystarczająco dobrze, choć osoby przyzwyczajone do bardziej rozbudowanej obsługi mogą odczuć pewien niedosyt.
Brakuje natomiast kilku funkcji, które w 2025 roku powoli stają się standardem. Najbardziej rzuca się w oczy brak automatycznego zatrzymywania muzyki po zdjęciu słuchawek. To detal, który bardzo poprawia wygodę, a w modelach konkurencyjnych, takich jak Fresh ’n Rebel Clam Ace 2, jest dostępny. W Hama Passion Voyage tej opcji po prostu zabrakło, co dla mnie jest minusem, bo to funkcjonalność, do której łatwo się przyzwyczaić.
Drugim mankamentem jest brak dedykowanej aplikacji. Coraz częściej producenci pozwalają użytkownikom dostosować ustawienia słuchawek do własnych potrzeb, a tutaj tego nie znajdziemy. Nie ma korektora, personalizacji gestów ani aktualizacji oprogramowania.
W tej cenie można to jeszcze zaakceptować, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że brak aplikacji sprawia, że Passion Voyage wydają się mniej nowoczesne niż część konkurencji.
Sterowanie w Hama Passion Voyage jest proste, intuicyjne i sprawne, ale zabrakło w nim kilku detali, które dziś są już standardem. Panel dotykowy pozytywnie zaskakuje, lecz brak aplikacji i czujnika zdejmowania słuchawek przypomina, że to wciąż model z tańszej półki.
Jeśli chodzi o czas pracy, Hama Passion Voyage nie mają się czym szczególnie pochwalić. Producent deklaruje 20 godzin odtwarzania bez ANC i 18 godzin z ANC, ale praktyka pokazuje coś innego. W moich testach różnice były wyraźne – słuchawki realnie działały krócej o około dwie godziny.
Oznacza to, że bez redukcji szumów wytrzymują maksymalnie 18 godzin, a z włączonym ANC około 16. To wynik, który w 2025 roku trudno nazwać imponującym, ale mimo wszystko pozwala na kilka dni użytkowania bez ładowarki.
Nie ukrywam, że takie czasy pracy są wystarczające na codzienne użytkowanie. Podróż z Warszawy do Los Angeles, czyli kilkanaście godzin w samolocie, Hama Passion Voyage są w stanie obsłużyć bez problemu, a nawet zostawić trochę zapasu energii.
Nie jest to jednak poziom konkurencyjnych modeli, które potrafią działać nawet 100 godzin, więc jeśli ktoś szuka absolutnie długodystansowych słuchawek, powinien mieć to na uwadze.
Ładowanie odbywa się na dwa sposoby. Klasyczne przewodowe z użyciem USB-C trwa około dwóch godzin, co można uznać za przyzwoity wynik. Bezprzewodowe ładowanie, które jest jedną z wyróżniających funkcji tego modelu, zajmuje nieco dłużej – do trzech godzin. To ciekawy dodatek w tym segmencie cenowym, bo niewiele modeli w tej klasie oferuje taką możliwość.
Jeśli chodzi o komunikację, Hama postawiła na Bluetooth 5.0. To standard, który wciąż jest użyteczny, ale w obecnych czasach można już mówić, że powoli się starzeje. Zasięg 10 metrów sprawdza się w praktyce, jednak zdarzyło mi się kilka drobnych zakłóceń podczas testów.
Nie było to na tyle częste, by zepsuć odbiór słuchawek, ale wciąż warto o tym wspomnieć. Na minus brak obsługi bardziej zaawansowanych kodeków, takich jak LDAC, co ogranicza jakość dźwięku zwłaszcza na urządzeniach z Androidem.
Kompatybilność z profilami A2DP, AVRCP i HFP sprawia, że słuchawki radzą sobie z podstawowymi funkcjami bez problemu, ale nie ma tu miejsca na audio w jakości hi-res. W efekcie Hama Passion Voyage trafiają raczej do osób, które cenią wygodę i prostotę, niż do tych szukających najwyższej jakości transmisji. To kompromis, który może nie każdemu przypaść do gustu.
Akumulator w Hama Passion Voyage nie imponuje, ale wystarcza na codzienne użytkowanie, a obecność ładowania bezprzewodowego to miły dodatek. Bluetooth 5.0 i brak LDAC przypominają jednak, że to tańsze słuchawki.
System aktywnej redukcji hałasu w Hama Passion Voyage działa na przyzwoitym poziomie, choć daleko mu do tego, co oferują flagowe modele. W codziennych sytuacjach, takich jak podróż pociągiem czy praca w biurze, słuchawki dobrze radzą sobie z niższymi częstotliwościami. Szum klimatyzacji czy jednostajny dźwięk silnika są skutecznie redukowane, dzięki czemu łatwiej skupić się na muzyce czy podcaście.
Gorzej wygląda kwestia dźwięków o wyższej częstotliwości. Rozmowy ludzi, klikanie klawiatury czy odgłosy naczyń w kawiarni wciąż przedostają się przez barierę ANC. Nie są dominujące, ale trudno mówić o pełnym odcięciu od otoczenia.
W moim odczuciu ANC w Passion Voyage nadaje się bardziej do przytłumienia monotonnego hałasu niż do stworzenia kompletnej ciszy, jaką oferują droższe konstrukcje.
Mikrofony zastosowane w tym modelu spisują się poprawnie podczas rozmów telefonicznych. Głos jest zbierany wyraźnie i w spokojnych warunkach rozmówca nie miał problemu z moją słyszalnością. Trzeba jednak dodać, że mikrofony są podatne na silny wiatr, co w plenerze potrafi obniżyć komfort rozmów. W codziennym użytkowaniu, w mieszkaniu czy biurze, ich działanie można ocenić jako wystarczające.
Nie jest to system, który zapewni pełną izolację od świata ani studyjną jakość głosu, ale do codziennych zadań w zupełności wystarczy. Hama Passion Voyage stawiają raczej na użyteczność niż na imponowanie technologią i w tej roli sprawdzają się poprawnie.
ANC w Hama Passion Voyage dobrze radzi sobie z niskimi częstotliwościami, ale nie izoluje całkowicie od otoczenia. Jakość rozmów stoi na solidnym poziomie, choć mikrofony bywają wrażliwe na wiatr.
Hama Passion Voyage wyposażono w przetworniki o średnicy 40 mm, które potrafią zaskoczyć swoją charakterystyką. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się niczego więcej niż poprawnego brzmienia, a tymczasem otrzymałem zrównoważony dźwięk z wyraźną klarownością. Nie mamy tu fajerwerków, ale w tej półce cenowej trudno narzekać – to zdecydowanie udane strojenie.
Pierwsze, co rzuca się w uszy, to neutralność. Bas nie został przesadnie podbity, co często zdarza się w modelach ze średniej półki. Niskie tony są obecne, ale nie dominują, co daje więcej miejsca średnicy i wokalom. Średnie pasmo wypada naturalnie i czytelnie, dzięki czemu dobrze sprawdzają się nagrania akustyczne czy wokalne.
Wysokie tony zostały wyważone w taki sposób, by nie męczyć nawet przy dłuższych odsłuchach. Oczywiście, w bardziej wymagających fragmentach nagrań można usłyszeć pewne uproszczenia i brak pełnej szczegółowości, ale to normalne w tej klasie. Dźwięk jest przyjazny w odbiorze i nie powoduje zmęczenia, co dla mnie jest dużą zaletą.
Separacja instrumentów wypadła zaskakująco dobrze. W utworach, w których sporo się dzieje, większość dźwięków pozostaje czytelna i nie ginie w tle. Scena dźwiękowa daje poczucie przestrzeni, a wokale są dobrze odseparowane od instrumentów. To ważne, bo wiele konkurencyjnych modeli potrafi brzmieć bardziej płasko i „ściśnięcie”.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o basie, który może niektórym osobom wydać się zbyt oszczędny. Passion Voyage nie mają charakteru typowo rozrywkowego – to brzmienie zorientowane bardziej na równowagę niż na efektowne uderzenie. Dla fanów mocnego basu może być to rozczarowanie, choć osobiście doceniam taki kierunek strojenia.
Brak obsługi kodeków Hi-Res, takich jak LDAC, to kolejny punkt, który warto odnotować. Słuchawki ograniczają się do standardowych rozwiązań, ale w codziennym użytkowaniu AAC radzi sobie wystarczająco dobrze. Przy strumieniowaniu muzyki ze Spotify czy Apple Music różnice są trudne do wychwycenia, więc większości użytkowników nie będzie to przeszkadzać.
Całościowo dźwięk Hama Passion Voyage mogę określić jako solidny i dobrze skrojony do tej półki cenowej. Nie ma tu efektu zachwytu, ale jest konsekwencja i spójność, które sprawiają, że słucha się ich po prostu przyjemnie. I choć nie są to słuchawki, które zadowolą najbardziej wymagających audiofilów, w codziennym użytkowaniu sprawdzają się naprawdę dobrze.
Hama Passion Voyage oferują dźwięk neutralny i zrównoważony, bez przesadnego basu i z przyjemną klarownością. To nie poziom premium, ale w cenie poniżej 500 złotych trudno oczekiwać więcej.
Hama Passion Voyage to słuchawki, które od początku budzą mieszane uczucia. Z jednej strony mamy przyjemną konstrukcję, niezły komfort noszenia i kilka funkcji, które w tej półce cenowej wciąż są rzadkością. Przykładem jest ładowanie bezprzewodowe, które do tej pory kojarzyło mi się raczej z droższymi modelami.
Z drugiej strony widać, że producent musiał szukać oszczędności, co objawia się w jakości materiałów czy w braku niektórych detali konstrukcyjnych.
Jeśli chodzi o dźwięk, to w mojej opinii jest to największe pozytywne zaskoczenie tego modelu. Otrzymujemy zrównoważone brzmienie z klarowną średnicą i sceną, która wypada lepiej niż w wielu konkurencyjnych słuchawkach z podobnej półki cenowej.
Nie ma tu przesadzonego basu, więc osoby szukające efektownego „boom” mogą czuć niedosyt. Ja jednak doceniam takie podejście, bo muzyka brzmi czysto i nie męczy nawet przy długim słuchaniu.
Hama Passion Voyage to słuchawki, które w swojej cenie potrafią pozytywnie zaskoczyć brzmieniem i wygodą, choć trzeba zaakceptować ich ograniczenia w baterii i komunikacji.
Nie mogę jednak przemilczeć kilku mankamentów. Czas pracy na baterii nie powala i realnie zamyka się w granicach 16–18 godzin, co na tle konkurencji wypada przeciętnie. Do tego dochodzi brak dedykowanej aplikacji, która dziś staje się standardem, oraz nieco przestarzały Bluetooth 5.0. To detale, które mogą niektórym osobom przeszkadzać, szczególnie jeśli przywykły do bogatszych rozwiązań.
Z drugiej strony, jeśli ktoś szuka słuchawek do codziennego użytku, które będą wygodne, poprawnie działające i dobrze grające, Hama Passion Voyage mają sporo do zaoferowania.
To nie jest sprzęt idealny, ale w cenie poniżej 500 złotych można go traktować jako uczciwą propozycję – zwłaszcza dla osób, które wolą neutralne brzmienie zamiast przesadzonego basu.
|
ZALETY
|
WADY
|
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Nothing w końcu ujawnił datę startu aktualizacji. System Nothing OS 4.0 oparty na stabilnym Androidzie…
Sieć Play wprowadziła nową promocję Black Week. Tym razem nie dotyczy ona telefonów komórkowych czy…
Wszystko wskazuje na to, że OnePlus 15 nie jest tak doskonały, jak się spodziewano, a…
Amazfit wprowadza nową, mniejszą wersję modelu Amazfit T-Rex 3 Pro. Zmniejszyła się średnica ekranu względem…
Samsung Galaxy S25 Edge to bezapelacyjna ciekawostka producenta z bieżącego roku. Podczas premiery flagowiec kosztował…
Werewolf: The Apocalypse - Heart of the Forest to polska hybryda przygodówki i RPG, osadzona…