Mibro GS Explorer / fot. Paweł Łaz, techManiaK.pl
Smartwatch za około 400 złotych — czy jest jakiś model warty kupna w tej cenie? Z pewnością się taki znajdzie. Oto test Mibro GS Explorer, który próbuje właśnie w tym przedziale cenowym operować. Z jakim skutkiem względem konkurencji?
Spis treści
Nie da się ukryć, że tanie smartwatche nadal cieszą się sporym zainteresowaniem i wręcz zjadają „smartbandy”. Zapraszam na recenzję Mibro GS Explorer, który spróbuje powalczyć w swojej kategorii cenowej o miano tego najlepszego, lub przynajmniej jednego z lepszych.
Które zdecydowanie nie należy do wysokich. Mowa bowiem o konieczności wydania około 440 złotych, by taki zegarek zakupić.
Jest więc to tanie rozwiązanie, a przez to jest szeroko osiągalne dla klientów. Pytanie, czy zastosowane oszczędności nie idą za daleko.
Sprzęt do testów dostarczyła firma Mibro, za co serdecznie dziękujemy. Nie miało to jednak wpływu na ocenę testowanego urządzenia.
Sam pakunek utrzymywany jest w czerni, z dodatkami srebra i bieli. Znajdziemy na nim oczywiście podstawowe informacje o bohaterze tej recenzji, takie, jak obecność różnych certyfikatów, ilość trybów sportowych itd.
Co jednak znajdziemy w jego wnętrzu? Prócz samego zegarka, to dodatkowy, materiałowy pasek, przewód ładujący oraz instrukcję obsługi. To w zasadzie wszystko, ale czy trzeba czegoś więcej? Raczej nie, tym bardziej w tej cenie.
Zacznijmy od samej w sobie koperty, która to w części została wykonana ze stali, a częściowo z tworzyw sztucznych. Ta druga „połówka” jest większa, co z resztą nawet widać po tym, jak smartwatch prezentuje się na zdjęciach. Owe plastiki w tej cenie zdają się być w porządku, choć oczywiście szkoda, że nie większa część koperty została wykonana ze stali czy aluminium.
Wszystko jednak spasowane jest ze sobą bardzo dobrze, nie znalazłem w tym zakresie jakichś konkretnych niedoróbek. Co w takim razie z paskiem, a raczej paskami? Ten wykonany z „gumy”, jest nieco sztywny, ale ciężko się przyczepić do tego, by miał nie być wytrzymały. Preferowałem jednak materiałowy, głównie z uwagi na jego giętkość właśnie. Ma też ciekawy system zapięcia, bo „na rzepy”.
Zbierając to wszystko, testowany smartwatch raczej nie ma się czego wstydzić pod kątem jakości. W końcu prócz tego, co widać, jest jeszcze certyfikat 10 ATM, więc powinien przeżyć wpadnięcie do wody, czy oblanie jakąś cieczą bez większego problemu.
Spędziłem z nim trochę czasu, użytkując go codziennie z niewielkimi przerwami w trakcie dnia. Sprawdziłem jego możliwości w zakresie pomiarów funkcji życiowych, trafności wskazań GPS-a, czy analizy snu. Przejdźmy zatem do omówienia poszczególnych części składowych.
Zacznijmy od istotnej w przypadku zegarka cechy, czyli wygody. Pierwszy kontakt był raczej pozytywny, ale jak mijały kolejne dni, tak coraz częściej zdejmowałem zegarek, by od niego odpocząć. W przypadku paska materiałowego było lepiej w porównaniu z fabrycznym, „gumowym” paskiem. Głównie dzięki temu, że skóra w miejscu noszenia smartwatcha, nie była tak „zgrzana”.
Prócz tego, jego nie najniższa waga także nie pomagała w kontekście wygody. Całościowo można też wspomnieć o wymiarach, które do małych nie należą. Tutaj też wchodzi moje osobiste przekonanie, idące w kierunku bardziej „smukłych” zegarków, niżeli takich „militarnych / odpornych na losowe zdarzenia” gigantów.
Działanie testowanego smartwatcha obyło się bez problemów. Dostęp do poszczególnych funkcji był raczej płynny i nie pojawiły się żadne błędy w działaniu oprogramowania zegarka. Oczywiście, płynność całego interfejsu czasami nie była taka, jakiej można by oczekiwać, ale to w końcu model za ~400 złotych, czyli inaczej mówiąc — tani.
Co do samych pomiarów z kolei, to tutaj jest już różnie. Jak w kontekście tętna można to traktować jako „odnośnik”, tak sen to inna bajka. Głównie w obszarze zakończenia śnienia, niżeli rozpoczęcia, bo tutaj jeszcze sprawdza się to całkiem dokładnie. Zwykle jednak przedłuża mocno czas snu, co potem daje niespecjalnie miarodajne efekty w pomiarze końcowym.
Obszerne funkcje śledzenia aktywności także działają w porządku, wraz ze śledzeniem GPS. Nie ma tutaj jednak żadnych „fajerwerków”, czy „czegoś więcej”, niżeli to, co mógłby zaoferować tani smartwatch.
Oczywiście, całościowe wrażenia z użytkowania także są istotne. W nich wspomnieć można m.in. o wyświetlaczu, jaki tutaj zastosował producent. Wyróżnia się w tej cenie obecnością automatycznej regulacji jasności, a do tego rozświetla się do 1500 nitów, co jest przyjemną wartością.
Pochwalić można tutaj także baterię, która działa według założeń producenta do 20 dni przy „standardowym” użytkowaniu. To oczywiście może się różnić w zależności od tego, jakie funkcje macie włączone, jednak zdecydowanie jest to osiągalne bez AoD. Z nim — już niekoniecznie, bo to całkiem prądożerna funkcja. No i ładowanie magnetyczne… szkoda, bo gubiąc przewód zasilający, mamy „lipę”.
Nie zapomniałem także o kwestii aplikacji. Ta jest fajnie przemyślana, dobrze wygląda i jest wygodna w obsłudze. Problemem są oczywiście tłumaczenia, które niekoniecznie były poprawne. To samo z tymi już w samym smartwatchu — szkoda, bo to dosyć istotny aspekt, jeżeli chce się sprzedawać produkt na jakimś konkretnym rynku.
Przypomnijmy w takim razie na początek podsumowania, ile w zasadzie trzeba wydać, by nabyć omawiany smartwatch. Jest to kwota około 440 złotych w przypadku wersji białej. Można jeszcze zakupić czarną i zieloną, które są odpowiednio nieco tańsze. 400 złotych to ta kwota, wokół której omawiany model cały czas się kręci. Czy jednak nie ma konkurencji? Ma i to mocną (np. Amazfit Active 2), dlatego podsumujmy jego wady i zalety.
Zacząć można od wyposażenia, na którym znalazł się dodatkowy, materiałowy pasek. Ratuje w cieplejsze dni, ale nie tylko, kwestia upodobań czy ewentualnych skłonności alergicznych do danego materiału. Prócz tego, pozytywnie wypada jakość wykonania i można tutaj wymienić także szerokie pole do śledzenia swoich aktywności fizycznych.
Same pomiary są w porządku, „tyłka nie urywają”, ale mogą służyć za punkt odniesienia. Wymieniłbym tutaj jeszcze ekran, który daje radę i posiada automatyczną regulację jasności, co nie jest standardem w tej cenie. No i na koniec — bateria.
Waga zegarka, która nie jest niska, przyczynia się także do przeciętnych wrażeń z wygody jego noszenia. Szczególnie z paskiem z tworzywa. Mimo tego, że pomiary dają radę, to nie w kontekście snu — tutaj się rozjeżdżają z rzeczywistością, szczególnie w zakresie „zakończenia spania”. No i na koniec nieodpowiednie tłumaczenie niektórych słów, tak w aplikacji, jak i samym smartwatchu.
Jest więc niezły, ale to za mało, by nawet w tej cenie mógł być polecony „każdemu z czystym sumieniem”. Raczej osobom, którym, chociażby przypadku do gustu jego wygląd.
Cya!
|
ZALETY
|
WADY
|
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
realme szykuje kolejną odsłonę swojej popularnej serii średniaków. Nowy realme 16 Pro może zadebiutować już…
Orange się nie zatrzymuje i oferuje naprawdę sporo przecenionych smartfonów z okazji Black Friday. Jednym…
Pisaliśmy Wam o tym już kilkukrotnie, ale GOG to jedna z najlepszych platform organizująca promocje…
Smartfony marki Motorola często są oferowane w bardzo konkurencyjnych cenach. W tym przypadku ceny zostały…
Azjatycki Asus kojarzy się głównie z laptopami, ale oferuje także udane smartfony. Wśród nich są…
Nawet złodzieje smartfonów nie są zainteresowani smartfonami z Androidem. Nawet Samsung odpada – dla nich…