>
Kategorie: Gry i aplikacje Longform

Mafia: The Old Country – Opinia. Niektórzy grubo zatrzymali się w czasie

Ostatnio w moje ręce wpadła Mafia: The Old Country. Choć nie miałem co do tego tytułu wysokich oczekiwań i tak postanowiłem go dla Was przetestować. Czy jest to gra, która Was zaskoczy? Czy w tej cenie warto ją zgarnąć? Zobaczcie sami.

Do gry Mafia: Dawne Strony podszedłem bez większych oczekiwań. Twórcy nigdzie nie kryli tego, że ich produkcja skupiać ma się na opowiadaniu historii. Choć w takim momencie wielu z nas zapaliłaby się z tyłu głowy czerwona lampka, ja postanowiłem dać temu tytułowi szansę.

Zwłaszcza że jego opinie na platformie Steam były całkiem przyzwoite. Po niespełna dwunastu godzinach rozgrywki wreszcie i ja mogę się na temat nowej Mafii wypowiedzieć.

W tym miejscu polecam Wam zapoznać się z moją opinią o strategii Tempest Rising.

Mafia: The Old Country – klasyczna historia bez niespodzianek

Fot. Hangar 13

Mam wrażenie, że wielu deweloperów przestaje lub przestało nadążać za współczesnymi standardami gier. Jeśli już próbują je osiągnąć, to wykazują się niezrozumieniem, ignorancją z zakresu projektowania światów, historii i gameplayu.

Niektórzy jakby nie rozumieli, co jest fundamentem gier i czego, jako gracze od nich oczekujemy. Nowa Mafia jest tego idealnym przykładem – jest to bowiem tytuł niekompletny, pozbawiony tożsamości.

Seria Mafia osadzona była w Stanach Zjednoczonych. Twórcy postanowili tym razem jednak odejść od utartych już szlaków USA na rzecz Sycylii z początku XX wieku. Wówczas Ameryka dopiero zaczęła rozkręcać przemysł kryminalny, a mafiozi, którzy w niedalekiej przyszłości do niej dotrą, okupowali jeszcze tereny niewielkich miast i wiosek. To czasy, w których wyzysk drugiego człowieka jest na porządku dziennym.

W tych przykrych realiach znalazł się Enzo Favara – protagonista czwartej odsłony. Młody chłopak został sprzedany przez swojego ojca jako niewolnik do kopalni. W wyniku przypadku udaje mu się zbiec, a następnie trafia w ręce mafijnej rodziny Torrisi.

Łut szczęścia chciał, że mężczyzna nie zostaje przez nikogo zabity, wręcz przeciwnie, zostaje wcielony w szeregi pracowników dona. Brak tu wielkiego zaskoczenia – Enzo wspina się po hierarchii rodziny, zdobywając zaufanie jej członków. Choć nie brzmi to najgorzej, Mafia popełnia duży błąd w fundamentach historii.

Fot. Hangar 13

Enzo Favara obraca się w ciekawym towarzystwie. Możecie mi wierzyć, że wiele postaci, z którymi gracz rozmawia lub towarzyszy im w trakcie misji są naprawdę interesujące. Mają za sobą jakieś wydarzenia i motywuje je konkretny cel. W tym wszystkim najmniej przemyślaną postacią zdaje się być Enzo.  Od początku niemal do samego końca nie wiadomo, o co chodzi głównemu bohaterowi.

Zdaje się nie interesować swoją przeszłością, nie ma wielkich planów, ani tym bardziej nic nie wnosi do rozmów z innymi. Ot zwykły gość, który dla awansu jest w stanie zrobić dosłownie wszystko, nie zadając przy tym zbędnych pytań.

Przebieg wydarzeń w tego typu grach niemal zawsze opiera się na podobnych schematach. Mamy mafijne rodziny. Konflikt interesów. Walkę z prawem no i rzecz jasna zdrady oraz romanse. W Mafii: Dawne Strony doświadczycie właściwie wszystkiego po trochu.

Problem w tym, że gra w żaden sposób nie stara się mylić gracza. Nie ma ekscytujących momentów kulminacyjnych, zdarzeń niemożliwych do przewidzenia, czy sytuacji, które zapierają dech w piersi.

Jest to jedna z nielicznych produkcji, która pod względem zwrotów fabularnych ani razu mnie nie zaskoczyła. Na dokładkę tempo rozgrywki jest… powolne – nim realnie zacznie się coś dziać, gracz może się już znudzić albo co lepsze, przejść kampanię.

Liniowo, liniowo i jeszcze raz liniowo

Fot. Hangar 13

Jasne, wspomniałem o tym, że twórcy się z tym nie kryli. Problem w tym, że nie dostosowali w takim wypadku rozgrywki do przebiegu fabularnego. W efekcie otrzymaliśmy film, w którym sprawczość gracza nie istnieje. Nie macie tu bowiem żadnych opcji dialogowych – nawet tych złudnych.

Misje różnego rodzaju możecie przejść wyłącznie na dwa sposoby: po cichu lub na głośno, a i tak zdarzają się segmenty, gdzie styl gry jest na graczu wymuszany. Nie ma tu również kilku ścieżek, którymi możecie podążać, tym bardziej nie znajdziecie tu różnych zakończeń. Od początku do końca jesteście pchani do przodu, aż do nudnego finału.

Aby zobrazować Wam poziom liniowości nowej Mafii, opowiem Wam o trzech segmentach, obok których po prostu nie mogłem przejść obojętnie. Pierwszy z nich skupia się na jeździe konnej oraz wyścigach.

Twórcy postanowili maczać swoje palce nawet tutaj – biorąc udział w co najmniej kilku wyścigach, można było odnieść wrażenie, iż od początku do końca są one wyreżyserowane. W konkretnych momentach przeciwnicy magicznie zaczęli zwalniać, zachowując się znacznie gorzej niż wcześniej, tak jakby za wszelką cenę chciano uniknąć mojej porażki. Drugim absurdem jest projekt misji – niemal za każdym razem Waszym zadaniem jest dotarcie do celu A, wyeliminowanie tam przeciwników, pójście do celu B, a następnie zakończenie misji.

Wszystkie polegają na bardzo podobnym schemacie, co nawet przy tak krótkiej rozgrywce daje się we znaki.

Fot. Hangar 13

Mafia daje Wam możliwość dobrania dla siebie odpowiedniej broni. Możecie ulepszać różaniec, który wpływa na Wasze zdolności podczas potyczek i nie tylko. Sęk w tym, że koniec końców żaden z tych elementów nie wpływa realnie na doświadczenie z gry.

Dla przykładu broń, którą dobierzecie ze zbrojowni, możecie w moment zgarnąć od zabitych przeciwników. Ulepszenia z paciorka są na tyle znikome, że przeszedłem grę, nie ulepszając praktycznie niczego – nie odczuwając skutków tej decyzji – ot mechanika, która jest zwykłym zapychaczem.

W tym wszystkim znalazło się nawet miejsce dla noży. Z jednej strony to dzięki nim eliminujecie oponentów po cichu – w zależności od rodzaju noża możecie nim zabijać większą liczbę przeciwników (ostrze się tępi i trzeba je regularnie ostrzyć).

Na sam koniec misji macie coś w stylu walki z bossem? Enzo i jego oponent wyciągają noże, walcząc na śmierć i życie. Niestety w tych momentach nie potrzebujecie żadnych taktyk, wystarczy spamować spację i lewy przycisk myszy, aby zwyciężyć.

Co więcej, żeby zminimalizować szansę na Waszą porażkę, w trakcie walki przeważnie włącza się 1 lub 2 cutscenki – po ich zakończeniu Enzo magicznie regeneruje się zdrowie.

Otwarty świat, ale… bez otwartego świata

Fot. Hangar 13

Wbrew pozorom świat Mafii nie należy do najmniejszych. Podczas całej kampanii fabularnej zwiedzić można sporą część planszy. Po zakończeniu misji do większości z miejsc można nawet wracać. Sęk w tym, że twórcy poza dziwnymi statuetkami do zebrania nie przygotowali tam dla gracza żadnych niespodzianek. A mimo to miejsca te są dość szczegółowo zaprojektowane.

Niejednokrotnie podczas ich zwiedzania odnosiłem wrażenie, że ktoś po prostu wyciął ogromną część gry. Tak jakby pierwotnie miała być ona otwartym lub półotwartym światem. To samo tyczy się interakcji z postaciami pobocznymi – w ramach tzw. zadania opcjonalnego można z nimi chwilę pogadać, po czym rozmowa się urywa.

Czy twórcy bali się przedłużyć produkcję? A może bali się, że musieliby bezpośrednio zmierzyć się z GTA 6? Twórcy raczej rozumieją problem, jaki stworzyli.

Podczas podróży autem można w wielu przypadkach ją pominąć. W mojej opinii nie kreowano by tak dużego świata, gdyby nie chciano go w jakiś ciekawy sposób wykorzystać. A mimo to nie zdecydowano się wprowadzić żadnych aktywności.

Mafia: The Old Country – podsumowanie opinii

Fot. Hangar 13

Najnowsza odsłona Mafii to gra, która zatrzymała się w zamierzchłych czasach. Nie wprowadza ona żadnego powiewu świeżości do gatunku. Podczas ogrywania jej miałem wrażenie, że jej zawartość przed premierą została drastycznie ucięta, co widać, chociażby po dużych, aczkolwiek pozbawionych aktywności lokacjach.

Jeśli jesteście fanami klasycznych historii o mafii, bez wielkich zaskoczeń, to prawdopodobnie ta gra Wam się spodoba. To samo tyczy się osób, które na co dzień niedużo grają – w takim wypadku również raczej Was Mafia nie zawiedzie. Wizualnie całość prezentuje się znośnie, ale bez fajerwerków, momentami odczuwałem problemy optymalizacyjne.

Jeśli miałbym ocenić ją w skali od 0 do 10 – dałbym jej 6 – ot zwykła przygodówka, którą przejdziecie, a następnie szybko o niej zapomnicie. Biorąc jednak pod uwagę, że kosztuje ona aż 219 zł – obniżam ocenę do 5.

Piotr Kaniewski

Najnowsze artykuły

  • Promocje

Zegarki Amazfit w super promocjach! Można sporo zaoszczędzić, a pewien sklep oferuje trzy raty za darmo

Dobry producent postanowił przecenić swoje smartwatche zarówno u siebie, jak i w wielu sklepach partnerskich.…

20 listopada 2025
  • Longform
  • Telefony

Oto, co niekiedy znaczą aktualne poprawki bezpieczeństwa

Jak ważne jest wsparcie aktualizacjami telefonu? Czasami jest to coś, co decyduje o życiu lub…

20 listopada 2025
  • iQOO
  • Newsy
  • Telefony

Kolejny kompaktowy telefon może zostać anulowany. Szkoda – to mógłby być świetny telefon

Kompaktowy telefon z przepotężną baterią oraz z rewelacyjną specyfikacją może jednak zostać anulowany. Mowa tu…

20 listopada 2025
  • Newsy
  • Telefony

Flagowiec Apple za 6000 złotych znowu z problemami. Kontrola jakości coraz gorsza?

Wydawałoby się, że Apple to synonim dbałości o każdy detal i skrupulatnej kontroli jakości. Tymczasem…

20 listopada 2025
  • Promocje

Ten promocyjny model bije na głowę markę JBL, Xiaomi oraz Samsunga. Za 374 złote nie znajdziesz lepszego głośnika

Jeden z najciekawszych głośników do 500 złotych doczekał się w Polsce przyjaznej przeceny. Niejaki Soundcore…

20 listopada 2025
  • Operatorzy
  • Orange

HA HA HA, takiej „promocji” Black Friday jeszcze nie widziałeś. Po prostu wstyd

Akcje promocyjne Black Friday od zawsze wzbudzały emocje. I prawidłowo, gdyż nie zawsze czarnopiątkowe "okazje"…

20 listopada 2025