Google Pixel 10 Pro XL / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
Google Pixel 10 Pro XL to telefon, który na pierwszy rzut oka wygląda jak subtelna ewolucja, ale w środku kryje szereg zmian. Więcej mocy, szybsze ładowanie, udoskonalony dźwięk i szereg inteligentnych funkcji. Czy to wystarczy, aby zdetronizować konkurencję? Dowiesz się tego z testu Google Pixel 10 Pro XL.
Spis treści
Google Pixel 10 Pro XL to kolejny krok w stronę dopracowania znanego już projektu. Na pierwszy rzut oka różnice względem poprzednika wydają się głównie kosmetyczne – subtelnie odświeżony design, delikatne poprawki w detalach.
Ale po kilku dniach spędzonych z tym smartfonem szybko okazało się, że to nie tylko kwestia wyglądu. Pod obudową zaszły zmiany, które faktycznie wpływają na codzienne użytkowanie i sprawiają, że Pixel 10 Pro XL ma sporo do powiedzenia na tle konkurencji.
Na pewno uwagę przyciąga sama konfiguracja pamięci. Google poszło na całość i zaoferowało 16 GB RAM, co w połączeniu z pamięcią UFS 4.0 daje naprawdę mocny fundament pod multitasking i szybkość działania.
Do wyboru mamy też trzy warianty przestrzeni na dane – 256 GB, 512 GB oraz 1 TB, więc każdy znajdzie opcję dopasowaną do swoich potrzeb. To spora zmiana w podejściu, bo wcześniejsze generacje nie rozpieszczały aż takim wachlarzem wyboru.
Widać też, że producent postawił na większą swobodę w kwestii personalizacji. Cztery wersje kolorystyczne – Obsydian, Księżycowy Szary, Jadeitowy i Porcelanowy – nie tylko brzmią elegancko, ale faktycznie dobrze prezentują się w rzeczywistości. W tym aspekcie Google chyba najbardziej zbliżył się do filozofii Apple czy Samsunga, gdzie telefon ma nie tylko działać, ale też być elementem stylu.
Nie można też przejść obojętnie obok cen. 5699,99 zł za wariant 256 GB, 6299,99 zł za 512 GB i aż 7399,99 zł za 1 TB – to kwoty, które lokują Pixel 10 Pro XL w absolutnej czołówce rynku.
Czy taka inwestycja ma sens i czy różnice względem poprzedniej generacji rzeczywiście uzasadniają taki wydatek? To właśnie starałem się sprawdzić podczas testów, a odpowiedzi na te pytania znajdziesz w dalszej części testu Google Pixel 10 Pro XL.
Jeśli ktoś spodziewał się dużej rewolucji w wyglądzie Google Pixel 10 Pro XL, to się rozczaruje. Bryła urządzenia jest praktycznie taka sama jak w poprzedniku, a wymiary pokrywają się co do milimetra.
Różnica pojawia się dopiero na wadze – smartfon jest cięższy o 11 gramów, co w świecie, gdzie większość producentów szuka sposobów na odchudzanie konstrukcji, może zaskakiwać. Skąd ten dodatkowy ciężar? Odpowiedź tkwi w module aparatu. Na pierwszy rzut oka wygląda znajomo, ale w rzeczywistości wyspa jest szersza i przez to telefon minimalnie przybrał na wadze.
To niby niewielka zmiana, ale ma ona praktyczne konsekwencje. Jeśli ktoś liczył, że stare etui od poprzedniego modelu będzie pasować, musi przygotować się na zakup nowego akcesorium.
To trochę niewygodne, szczególnie że wizualnie oba modele różnią się naprawdę subtelnie. Z drugiej strony, trudno nie odnieść wrażenia, że Google celowo zdecydowało się na takie drobiazgi, by jednak odróżnić nową generację.
Ciekawostką jest też dolna krawędź. Tym razem maskownice głośnika i mikrofonów rozmieszczono symetrycznie, co wygląda znacznie estetyczniej niż wcześniej. W poprzedniku tacka na kartę SIM znajdowała się właśnie na dole, przez co zaburzała równowagę w designie.
Teraz powędrowała na górę obudowy i całość prezentuje się bardziej uporządkowanie. To drobiazg, ale właśnie takie szczegóły wpływają na odbiór sprzętu, gdy trzyma się go w dłoni.
Trzeba też przyznać, że Pixel nadal robi solidne wrażenie pod kątem jakości wykonania. Konstrukcja spełnia normy IP68, więc można liczyć na pełną odporność na wodę i kurz. To standard w tej klasie, ale miło wiedzieć, że Google nie zrezygnowało z tej cechy, bo wciąż zdarzają się producenci, którzy w imię oszczędności ograniczają certyfikację.
Google Pixel 10 Pro XL nie krzyczy wyglądem, nie sili się na ekstrawagancję, ale zachowuje charakterystyczny styl, do którego Google już nas przyzwyczaiło. Niektóre poprawki mogą się wydawać kosmetyczne, lecz patrząc na nie z bliska, widać konsekwencję i przemyślane decyzje projektowe. To telefon, który nie próbuje udowadniać swojej wyjątkowości krzykliwym designem, a raczej spokojną elegancją.
Google Pixel 10 Pro XL pokazuje, że czasem wystarczy kilka niewielkich zmian, aby odświeżyć konstrukcję i nadać jej bardziej dopracowany charakter, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wygląda znajomo.
W Google Pixel 10 Pro XL producent skupił się głównie na poprawie jasności wyświetlacza. W porównaniu do poprzedniej generacji ekran Super Actua osiąga teraz aż 3300 nitów w szczytowym momencie, co przekłada się na lepszą czytelność w pełnym słońcu. To jedyna istotna różnica, ale w praktyce naprawdę odczuwalna, szczególnie latem czy podczas korzystania z telefonu na zewnątrz.
Cała reszta pozostała bez zmian względem poprzednika. Mamy więc 6,8-calowy płaski panel LTPO OLED o proporcjach 20:9, otoczony cienkimi i równymi ramkami. Obraz prezentuje się elegancko i przejrzyście, a płaska konstrukcja nadal uchodzi za praktyczniejszą niż zakrzywione krawędzie.
Jakość obrazu wciąż stoi na bardzo wysokim poziomie. Kąty widzenia są bardzo dobre, kolory zachowują swoją intensywność niezależnie od perspektywy, a kontrast nie zawodzi nawet przy mocnym przechyleniu ekranu. To właśnie ta konsekwencja sprawia, że Pixel nadal trzyma się w czołówce pod względem wizualnych wrażeń.
Panel obsługuje odświeżanie od 1 do 120 Hz, co przekłada się na płynność interfejsu i rozsądne zarządzanie energią. Dzięki temu Google Pixel 10 Pro XL potrafi oszczędzać baterię w trybie Always-On Display, a przy przewijaniu treści czy graniu działa wyjątkowo płynnie.
Bez zmian pozostał też ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych, który dobrze radzi sobie w różnych warunkach, w tym przy wilgotnych dłoniach. To rozwiązanie, które już w poprzedniej generacji okazało się bardziej niezawodne od klasycznych modułów optycznych.
Ekran chroni szkło Gorilla Glass Victus 2, które zapewnia solidną odporność na zarysowania i uderzenia. To standard w tym segmencie, ale dobrze wiedzieć, że Google nadal korzysta z najlepszych dostępnych zabezpieczeń.
W Pixelu 10 Pro XL jedyną zmianą w ekranie jest wyższa jasność, ale to wystarczyło, by poprawić komfort korzystania w trudnych warunkach oświetleniowych.
W Google Pixel 10 Pro XL wrażenie zrobiła na mnie poprawa efektywności energetycznej. Delikatnie zwiększono pojemność akumulatora do 5200 mAh. Różnica względem poprzednich może wydawać się niewielka, ale w praktyce daje odczuwalnie lepsze wyniki. Podczas testów spokojnie kończyłem dzień z zapasem energii, który sięgał około trzydziestu procent, co wcześniej zdarzało się rzadziej.
Google popracowało także nad ładowaniem. Nowy model obsługuje przewodowe ładowanie o mocy 45 W, dzięki czemu w pół godziny można uzupełnić baterię do około siedemdziesięciu procent. To wyraźny progres względem poprzednika, który przy 37 watach i mniejszej pojemności, dobijał jedynie do sześćdziesięciu kilku procent w tym samym czasie.
Cieszy też to, że nie zapomniano o ładowaniu bezprzewodowym. Obsługa standardu Qi2.2 z mocą 25 W sprawia, że nawet bez kabla Pixel ładuje się szybciej, a mocniejsze magnesy pewnie trzymają powerbank czy podstawkę.
Jeśli chodzi o wrażenia dźwiękowe, Google Pixel 10 Pro XL gra tak, że zwyczajnie chce się go słuchać. Stereofoniczne głośniki brzmią czysto, a jednocześnie mają więcej mocy niż w poprzedniku. Podczas odtwarzania muzyki czy filmów słychać, że niskie tony zostały lepiej zaakcentowane, dzięki czemu brzmienie stało się pełniejsze i bardziej satysfakcjonujące.
Co ważne, nawet przy maksymalnym poziomie głośności nie pojawia się problem z całkowitym wycinaniem basu, co często zdarza się w innych smartfonach. Tutaj dźwięk pozostaje głęboki i przyjemny, a głośniki radzą sobie bez zniekształceń. W codziennym użytkowaniu daje to dużo radości, bo można obejrzeć film czy posłuchać muzyki bez poczucia, że czegoś brakuje.
Dla mnie Pixel 10 Pro XL to przykład urządzenia, w którym Google w końcu zrozumiało, że bateria i dźwięk to elementy, których użytkownicy naprawdę oczekują na wysokim poziomie. To nie są tylko cyferki w specyfikacji, ale realna różnica w codziennym korzystaniu z telefonu.
Google Pixel 10 Pro XL łączy lepszą wydajność baterii z dopracowanym dźwiękiem, co w praktyce daje smartfon, z którego po prostu przyjemniej się korzysta.
W przypadku Google Pixel 10 Pro XL najwięcej uwagi przyciąga układ Tensor G5. Google całkowicie przeprojektowało swój autorski chip, stawiając na integrację z rozwiązaniami opartymi o sztuczną inteligencję.
Najciekawsze jest to, że wiele zadań realizowanych do tej pory w chmurze, teraz odbywa się bezpośrednio na telefonie. Dzięki temu część funkcji działa szybciej, a przy tym dane pozostają na urządzeniu, co pozytywnie wpływa na prywatność.
Nowy chipset wykonano w 3-nanometrowym procesie technologicznym, co wpisuje się w standardy obecnych flagowców. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że w testach syntetycznych Tensor G5 nie rywalizuje z absolutną czołówką.
Google nie szuka tu rekordów wydajności, tylko konsekwentnie rozwija własne podejście: trochę lepsza moc obliczeniowa, a przede wszystkim znacznie większy nacisk na AI.
Podczas codziennego korzystania widać, że ta strategia ma sens. Telefon działa płynnie, aplikacje otwierają się błyskawicznie, a system świetnie zarządza pamięcią RAM. Czuć, że optymalizacja oprogramowania została dopracowana. W tym wszystkim pomaga również szybka pamięć UFS 4.0, dzięki której uruchamianie gier czy kopiowanie plików odbywa się bez zbędnych opóźnień.
Nie można pominąć kwestii grafiki. Pixel 10 Pro XL wyposażono w GPU PowerVR D-Series DXT-48-1536 i w praktyce sprawdza się on naprawdę dobrze. Każdy popularny tytuł ze sklepu Google Play działa płynnie, a jedyne spadki wydajności pojawiają się w wyjątkowo wymagających momentach. Co ważne, nie przekłada się to na przyjemność grania, bo urządzenie nawet pod pełnym obciążeniem pozostaje stabilne.
Równie istotna jest termika pracy. Smartfon potrafi się lekko nagrzać, ale nie na tyle, by wpływało to na komfort trzymania go w dłoni. Widać, że Google odrobiło lekcję w zakresie odprowadzania ciepła, bo przy dłuższym graniu nie występuje drastyczny spadek wydajności, co często bywa problemem u konkurencji.
Ogromnym atutem Pixela jest długość wsparcia. Google zapewnia aż siedem lat aktualizacji systemu i poprawek bezpieczeństwa. W praktyce oznacza to, że kupując ten model, można być spokojnym o jego przyszłość. To ważny argument, bo w świecie Androida długowieczność oprogramowania wciąż nie jest normą.
Sam system startuje w wersji Android 16 i oferuje rozwiązania, które mocno odróżniają Pixela od innych flagowców. Funkcje oparte na Gemini Nano potrafią podpowiadać działania, tłumaczyć rozmowy w czasie rzeczywistym czy analizować obraz z aparatu i ekran telefonu w kontekście bieżących potrzeb użytkownika.
Do tego dochodzą praktyczne narzędzia, jak Pixel Journal, integracja z Gboard czy Dyktafonem. Wszystko to sprawia, że AI nie jest tu gadżetem, ale realnym wsparciem w codziennym użytkowaniu.
Dzięki temu Pixel 10 Pro XL prezentuje zupełnie inne podejście do wydajności i systemu. Google pokazuje, że nie zawsze liczy się najwyższy wynik w tabeli, ale raczej to, jak telefon odpowiada na potrzeby użytkownika w realnych sytuacjach. I właśnie w tym tkwi jego siła.
Google Pixel 10 Pro XL nie konkuruje w benchmarkach, ale w codziennym użytkowaniu dzięki AI i siedmioletniemu wsparciu potrafi dać więcej niż wielu mocniejszych rywali.
Google Pixel 10 Pro XL nie przynosi wielkiej rewolucji w kwestii sprzętu fotograficznego, ale wciąż pozostaje w czołówce, jeśli chodzi o smartfony do zdjęć.
Układ aparatów wygląda znajomo: 50-megapikselowy moduł główny, 48-megapikselowy ultraszerokokątny oraz 48-megapikselowy teleobiektyw z 5-krotnym zoomem optycznym. To dokładnie ten sam zestaw, który widzieliśmy w poprzedniej generacji, więc można powiedzieć, że od strony technicznej Google postawiło na kontynuację, a nie na zmianę.
Nie oznacza to jednak, że Pixel 10 Pro XL nie potrafi zaskoczyć. To, co zawsze wyróżniało Pixele, to oprogramowanie, i tutaj historia się powtarza. Algorytmy radzą sobie doskonale zarówno w świetle dziennym, jak i po zmroku.
Telefon potrafi zachować szczegóły tam, gdzie inne urządzenia gubią kontrast, a nocne ujęcia wychodzą zadziwiająco naturalnie. Mam wrażenie, że właśnie tu kryje się największa przewaga Pixela nad konkurencją – sprzęt może być podobny, ale software gra pierwsze skrzypce.
W codziennym fotografowaniu najbardziej cieszy mnie to, że zdjęcia są spójne niezależnie od obiektywu. Google dopracowało kolorystykę i przejścia tonalne, dzięki czemu przy zmianie z aparatu głównego na teleobiektyw nie widać sztucznych różnic. To ważne, bo niektóre flagowce wciąż mają z tym problem.
Na uwagę zasługuje też opcja podwójnego zoomu – dwukrotnego na aparacie głównym oraz teleobiektywie. W praktyce daje to użytkownikowi ekwiwalent 10-krotnego przybliżenia bez większej straty jakości. Do tego dochodzi cyfrowy zoom, który w dobrym świetle potrafi zaskoczyć ostrością. Nie jest to poziom lustrzanki, ale do szybkiego ujęcia w podróży wystarczy.
Najwięcej emocji budzi jednak nowość w postaci Pro Res Zoom do 100x. W teorii pozwala podejść bliżej niż kiedykolwiek wcześniej, ale działa w specyficzny sposób. Telefon nie tylko korzysta z zoomu, ale także uruchamia generatywne AI, które odbudowuje brakujące szczegóły.
Efekt bywa efektowny, ale czy można to jeszcze nazwać fotografią? To pytanie, które pewnie każdy musi rozstrzygnąć sam. Ja mam mieszane uczucia, bo z jednej strony otrzymujemy wyraźny obraz przy ekstremalnym przybliżeniu, a z drugiej nie wiemy, ile w nim zostało faktycznej sceny, a ile twórczości algorytmu.
Nie zmienia to faktu, że Google Pixel 10 Pro XL pozostaje jednym z najbardziej intrygujących smartfonów fotograficznych. Google nie goni ślepo za liczbą obiektywów czy megapikseli, tylko rozwija pomysły, które mają realny wpływ na codzienne korzystanie z aparatu. To podejście wydaje się bardziej przemyślane i długofalowe, nawet jeśli czasem budzi pytania o granicę między technologią a sztuką fotografii.
Pixel 10 Pro XL udowadnia, że prawdziwa siła tkwi nie w liczbach, ale w inteligentnym wykorzystaniu tego, co już znamy. To smartfon, który stawia bardziej na doświadczenie niż na czystą specyfikację.
W Google Pixel 10 Pro XL zadbano o wszystkie kluczowe standardy łączności, które realnie wpływają na codzienne korzystanie ze smartfona. Telefon obsługuje jednocześnie kartę mano-SIM i eSIM, co jest wygodne, jeśli ktoś korzysta z dwóch numerów, na przykład prywatnego i służbowego.
Do tego dochodzi Wi-Fi w najnowszym wydaniu, czyli obsługa standardu 7, który zapewnia jeszcze większą stabilność i prędkości przesyłu danych. To szczególnie docenią osoby, które często pracują w chmurze albo przesyłają ciężkie pliki.
Nie zapomniano również o Bluetooth 6.0 z obsługą kodeków takich jak aptX HD, co sprawia, że Pixel 10 Pro XL świetnie sprawdzi się jako sprzęt dla osób korzystających z bezprzewodowych słuchawek czy głośników. Warto zwrócić uwagę na rozbudowany zestaw systemów nawigacyjnych – od GPS z obsługą częstotliwości L1 i L5, przez GLONASS i Galileo, aż po NavIC.
W praktyce oznacza to bardzo szybkie i precyzyjne ustalanie lokalizacji, niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy. To ogromny krok naprzód, jeśli porównać go z rozwiązaniami sprzed kilku generacji.
Nie zabrakło także NFC, które dziś jest już absolutnym standardem, ale tutaj działa bez najmniejszych opóźnień i z dużą stabilnością. Do tego dochodzi port USB-C w wersji 3.2, który pozwala nie tylko na szybkie ładowanie, ale i znacznie sprawniejsze przesyłanie danych. Wszystkie te elementy sprawiają, że Pixel 10 Pro XL wypada w tej kategorii naprawdę nowocześnie, wyraźnie wyprzedzając wielu konkurentów.
Google Pixel 10 Pro XL w kwestii komunikacji to przykład telefonu, który nie tylko nadąża za trendami, ale i stawia poprzeczkę wyżej, łącząc najnowsze standardy w spójną i praktyczną całość.
Patrząc na Google Pixel 10 Pro XL, mam wrażenie, że to urządzenie powstało z myślą o użytkownikach, którzy chcą mieć w ręku telefon kompletny.
Z jednej strony dostajemy dopracowany ekran z wyższą jasnością, co robi różnicę szczególnie w słoneczne dni. Z drugiej strony widać, że producent nie poszedł na skróty przy projektowaniu – zamiast skupiać się tylko na zmianach kosmetycznych, zadbał też o detale takie jak symetryczne maskownice czy odświeżona konstrukcja wyspy aparatów. To drobiazgi, ale w codziennym użytkowaniu mają swoje znaczenie.
Warto też wspomnieć o wadze urządzenia. Pixel 10 Pro XL jest cięższy od poprzednika, co dla części osób może być zaskoczeniem, bo trend rynkowy sugeruje raczej odchudzanie smartfonów. Ja sam nie traktuję tego jako wady, bo większa masa wynika z poszerzonej wyspy aparatów. Ostatecznie pytanie brzmi: czy wolisz lżejsze urządzenie, czy takie, które potrafi więcej?
Google Pixel 10 Pro XL to smartfon, który nie goni za chwilową modą, tylko stawia na dopracowaną całość – i to czyni go wyborem, który naprawdę warto rozważyć.
Na plus na pewno trzeba zaliczyć zestaw łączności. Google Pixel 10 Pro XL obsługuje najnowsze standardy, w tym Wi-Fi 7, Bluetooth 6.0, czy USB-C 3.2. To sprawia, że telefon jest przygotowany nie tylko na dzisiejsze potrzeby, ale i na kolejne lata.
Do tego precyzyjne systemy lokalizacyjne i płynnie działające NFC czynią z niego urządzenie, które po prostu nie zawodzi w codziennych zadaniach. Widać, że Google nie ograniczył się do marketingowych haseł, tylko faktycznie zadbał o detale, które doceni każdy bardziej wymagający użytkownik.
Czy warto więc kupić Google Pixel 10 Pro XL? Moim zdaniem tak, jeśli szukasz telefonu, który ma w sobie spójność i konsekwencję w podejściu do użytkownika.
To sprzęt, który nie próbuje na siłę szokować rewolucją, ale w praktyce daje poczucie, że korzystasz z urządzenia z najwyższej półki. Właśnie w tym tkwi jego największa siła.
|
ZALETY
|
WADY
|
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Command & Conquer to niekwestionowany król RTS. Seria zadebiutowała w 1998 roku i od tego…
Nothing w końcu ujawnił datę startu aktualizacji. System Nothing OS 4.0 oparty na stabilnym Androidzie…
Sieć Play wprowadziła nową promocję Black Week. Tym razem nie dotyczy ona telefonów komórkowych czy…
Wszystko wskazuje na to, że OnePlus 15 nie jest tak doskonały, jak się spodziewano, a…
Amazfit wprowadza nową, mniejszą wersję modelu Amazfit T-Rex 3 Pro. Zmniejszyła się średnica ekranu względem…
Samsung Galaxy S25 Edge to bezapelacyjna ciekawostka producenta z bieżącego roku. Podczas premiery flagowiec kosztował…