>
Kategorie: Pozostali Testy Wearables

Czy AI, kamera i słuchawki w jednych oprawkach mają sens? Test inteligentnych okularów Zeblaze AI Glasses

Zeblaze AI Glasses obiecują rewolucję: asystenta AI, nagrywanie wideo i słuchawki w jednych okularach. Brzmi jak marzenie, zwłaszcza za 230 zł! Czy jednak ten gadżet, który sam testowałem, to przyszłość, czy tylko ciekawa, choć nieco zbyt ambitna zabawka? Mam wrażenie, że balansuje między hitem a… no właśnie, czymś, co fajnie wygląda tylko na papierze.

Zeblaze AI Glasses nosimy jak zwykłe okulary przeciwsłoneczne, a w zamian dostajemy coś, co ma zastąpić kilka urządzeń naraz. Te inteligentne okulary obiecują sporo: od asystenta AI, przez nagrywanie wideo i robienie zdjęć, aż po funkcjonalność bezprzewodowych słuchawek.

Brzmi imponująco – zwłaszcza w czasach, gdy wszystko musi być smart. Tylko czy takie połączenie naprawdę ma sens? A może to kolejny gadżet, który dobrze wygląda tylko na papierze?

Od pierwszego kontaktu da się odczuć, że mamy do czynienia z urządzeniem, które celuje gdzieś pomiędzy modą a technologią. Ramki są dość masywne, ale nie rażą tandetą. Minimalizm? Tak, ale z zauważalnym naciskiem na funkcję.

Nie ukrywam, że byłem ciekaw, czy ten eksperyment w ogóle się sprawdzi. W końcu noszenie urządzenia z mikrofonem, kamerą i głośnikami na nosie wymaga nie tylko przyzwyczajenia, ale i zaufania do producenta.

Zeblaze twierdzi, że zastosowanie AI w tych okularach ma nam pomóc w rozwiązywaniu codziennych problemów. Brzmi jak wielkie słowa, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że mówimy o sprzęcie z segmentu niskobudżetowego. A jednak – coś w tym jest.

Niektóre funkcje zaskakują szybkością działania, inne z kolei sprawiają wrażenie zbyt ambitnych jak na swoje możliwości. Mam wrażenie, że całość balansuje między praktycznym zastosowaniem a technologiczną ciekawostką.

Najciekawsze jest jednak to, że za cały ten zestaw funkcji zapłacimy nieco ponad 230 zł. Urządzenie dostępne jest wyłącznie w czarnej wersji i można je znaleźć m.in. w sklepie Banggood.

Cena robi wrażenie, zwłaszcza gdy zestawimy ją z możliwościami, które na papierze wyglądają naprawdę sensownie. Tylko czy rzeczywiście mamy do czynienia z rewolucją w okularach, czy raczej z dobrze opakowanym gadżetem do okazjonalnego użytku?

Jak wypada konstrukcja Zeblaze AI Glasses?

Zeblaze AI Glasses / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Pierwsze wrażenie? Dość masywne. Zeblaze AI Glasses to nie są lekkie, subtelne oprawkibang, które znikają na twarzy.

Ramki są wyraźnie grubsze, a zauszniki szerokie – od razu czuć, że mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko okularami przeciwsłonecznymi. Mimo to konstrukcja nie sprawia wrażenia topornej. Całość wygląda nowocześnie, a stylistyka wpisuje się w aktualny trend techwear – może nie dla każdego, ale na pewno znajdzie swoich fanów.

Waga? 49 gramów. Jak na okulary – sporo, ale jak na sprzęt naszpikowany elektroniką – akceptowalnie. Jako osoba nosząca klasyczne okulary korekcyjne, nie odczuwałem z nimi wyraźnego dyskomfortu, choć nie da się ukryć, że są cięższe od przeciętnych oprawek.

Osoby przyzwyczajone do lekkich, tytanowych ramek mogą odczuć różnicę. Mnie jednak pozytywnie zaskoczyło to, jak dobrze rozłożony jest ciężar – okulary nie zsuwają się z nosa i nie ciążą z jednej strony.


Ciekawym elementem konstrukcyjnym jest front – po prawej stronie znalazła się miniaturowa kamerka, a po lewej dioda sygnalizująca, że wykonywane jest zdjęcie lub rejestrowany materiał wideo. Rozmieszczenie wydaje się przemyślane, choć naturalnie zdradza ich gadżetowe przeznaczenie.

Na prawym zauszniku mamy fizyczne przyciski: jeden do włączania i jednocześnie jako spust migawki, drugi do aktywacji asystenta AI. Na boku znalazł się także panel dotykowy, który umożliwia podstawową obsługę gestami – rozwiązanie znane z bezprzewodowych słuchawek, które tu działa jednak nie tak sprawnie.

Od wewnętrznej strony zausznika umieszczono złącze do ładowania. I tu wkrada się typowa przypadłość tanich konstrukcji – brakuje mocniejszego magnesu, więc przy niedbałym podłączeniu przewodu łatwo o rozpięcie.

To drobiazg, ale wpływa na codzienną wygodę użytkowania. W obu zausznikach ukryto głośniki – grają one bezpośrednio w stronę uszu, choć o jakości dźwięku napiszę więcej w dalszej części recenzji. Warto natomiast podkreślić, że całość spełnia normę IPX4, więc lekkiego deszczu nie trzeba się obawiać.

Zeblaze AI Glasses może nie są najlżejsze ani najbardziej dyskretne, ale już po chwili widać, że nie próbują udawać klasycznych okularów – to sprzęt, który chce być zauważony i oferuje coś więcej niż tylko wygląd.

Sterowanie? W teorii nieźle, w praktyce… frustrująco

Zacznijmy od plusów. Rozmieszczenie przycisków i panelu dotykowego w Zeblaze AI Glasses to przykład przemyślanej ergonomii. Przyciski na prawym zauszniku są łatwe do zlokalizowania palcem – zarówno włącznik, jak i przycisk aktywujący asystenta AI.

Nawet strefa dotykowa została wyróżniona niewielkim wypukłym punktem, co pomaga w nawigacji bez konieczności patrzenia w lustro. Z zewnątrz wygląda to naprawdę sensownie i daje nadzieję na sprawne sterowanie. Niestety, tylko do momentu aż spróbujemy z tych funkcji skorzystać.

Panel dotykowy, choć dobrze oznaczony, działa z dużą dozą nieprzewidywalności. Raz zinterpretuje gest poprawnie, innym razem zupełnie go zignoruje, albo – co gorsza – wywoła zupełnie inną funkcję, niż chcieliśmy. Reakcje są opóźnione lub chaotyczne.

W efekcie użytkowanie tej funkcji przypomina bardziej test cierpliwości niż faktyczną wygodę. Nie miałem dotąd w rękach urządzenia z panelem dotykowym działającym tak nierówno. Co więcej – tanie słuchawki radzą sobie w tej kwestii zdecydowanie lepiej.

Zeblaze AI Glasses / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Zabrakło też precyzji w implementacji sterowania głosowego. Teoretycznie wystarczy wypowiedzieć komendę „Hey Cyan”, aby uruchomić asystenta AI. W praktyce? Wypowiedziałem ją dziesiątki razy – z różnym akcentem, tonem i prędkością – bez żadnej reakcji.

Ani razu okulary nie zareagowały tak, jak deklaruje producent. Można odnieść wrażenie, że ta funkcja istnieje tylko na papierze, a jej działanie pozostawia wiele do życzenia. I choć sam asystent to temat na osobny rozdział, trudno nie odnieść wrażenia, że to po prostu niedopracowany element całości.

Zeblaze AI Glasses próbują stworzyć iluzję sterowania przyszłości – bezdotykowego, intuicyjnego, szybkiego. Niestety, w praktyce sterowanie opiera się na rozwiązaniach, które albo nie działają wcale, albo działają zbyt niepewnie, by z nich korzystać na co dzień. A to właśnie w codzienności powinna leżeć ich największa siła.

Asystent AI w Zeblaze AI Glasses – potencjał zmarnowany na własne życzenie

Zeblaze AI Glasses / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Zeblaze AI Glasses miały w założeniu robić dokładnie to, czego oczekujemy dziś od noszalnej sztucznej inteligencji: rozpoznawać otoczenie, słuchać naszych pytań, udzielać sensownych odpowiedzi, a wszystko to w sposób możliwie płynny i naturalny.

Brzmi jak przyszłość na wyciągnięcie ręki. Producent chwali się, że na pokładzie znalazła się technologia ChatGPT-4o mini, czyli kompaktowa wersja jednego z najlepszych modeli językowych, jakie dziś istnieją. W teorii okulary powinny analizować obrazy, opisywać obiekty przed oczami użytkownika, rozpoznawać dzieła sztuki czy podawać rasę psa na podstawie zdjęcia.

Powinny. Bo w praktyce ten pomysł, choć świetny, działa z taką skutecznością, jak maszyna losująca w teleturnieju.

Podczas testów udało mi się może dwa razy uzyskać opis zdjęcia – a próbowałem wielokrotnie, w różnych warunkach oświetleniowych i sceneriach. Zamiast szybkiego „to jest pomnik Czynu Polaków w Parku Kasprowidcza w Szczecinie” – dostawałem milczenie lub komunikaty, że nic nie zostało rozpoznane. A przecież to nie jest żadna futurystyczna funkcja – obecne algorytmy rozpoznające obiekty radzą sobie z tym błyskawicznie na poziomie smartfonów.

Problem w tym, że okulary Zeblaze ewidentnie nie potrafią analizować, a cały proces trwa zbyt długo, by był jakkolwiek użyteczny.


Oczywiście możliwości AI w tych okularach nie kończą się na rozpoznawaniu obrazu. Producent z dumą informuje, że można z nimi porozmawiać, zadać pytanie, wydać polecenie i to wszystko głosowo. I nie sposób nie docenić szerokiego wsparcia językowego – okulary rozumieją i odpowiadają w wielu językach, co teoretycznie czyni je uniwersalnym tłumaczem i osobistym asystentem w jednym.

Niestety, sposób, w jaki to działa, daleki jest od jakiejkolwiek logiki. Mówię coś po polsku – odpowiedź przychodzi po niemiecku. Innym razem po mandaryńsku. A jeszcze innym – system zaczyna mówić po rosyjsku, jakby nigdy nic. I nie ma żadnego wzorca, który pozwalałby ten proces zrozumieć.

To nie jest problem z wymową czy akcentem – testowałem różne tempo mowy, różne frazy, starałem się artykułować wyraźnie, nawet powtarzając pytania jak do ucznia z trzeciej klasy. Efekt? Wciąż losowość. Czasem zrozumie, czasem nie. Czasem odpowie, czasem się wyłączy.

I nie ma tu znaczenia, czy mówię prostą komendę, czy dłuższe pytanie. A skoro główną cechą produktu ma być interakcja głosowa, to nie sposób nie uznać, że podstawowa funkcjonalność leży i kwiczy.


Z dużym sentymentem przypomniałem sobie testy słuchawek Vasco Translatora E1. Tam, jeśli mówiło się wyraźnie i w naturalnym tempie – wszystko działało. Tłumaczenia były szybkie, kontekst rozumiany, a całość dawała poczucie kontaktu z dojrzałym narzędziem.

Z kolei w Zeblaze AI Glasses każda próba rozmowy z asystentem kończyła się zgadywaniem, w jakim języku i czy w ogóle coś usłyszę. A skoro nie ma żadnej spójności w działaniu, trudno mówić o jakiejkolwiek przyjemności z użytkowania.

W teorii wszystkie wypowiedzi i pytania są zapisywane w aplikacji, więc można je później podejrzeć. Brzmi sensownie. Tyle że przeglądanie historii konwersacji, w której 80% zapisów to pytania i odpowiedzi w nieznanych mi językach, przypomina analizę tekstów z przypadkowego generatora.

Nie o to przecież chodzi w inteligentnych okularach – one mają być naszym przedłużeniem, inteligentnym narzędziem, które rozumie, co mówimy i reaguje adekwatnie. Tu mamy tylko pozory AI i ogromny potencjał, który utknął gdzieś między kiepską implementacją a brakiem porządnych testów przed wypuszczeniem produktu.

Zeblaze AI Glasses miały być inteligentnym asystentem, ale bliżej im do elektronicznego zgadywacza – rozpoznają świat z opóźnieniem, odpowiadają w losowych językach i zostawiają użytkownika z poczuciem zmarnowanego potencjału.

Jak radzą sobie aparat i głośniki w Zeblaze AI Glasses?

Zeblaze AI Glasses / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Zacznę od rzeczy, która mnie pozytywnie zaskoczyła – aparat. Choć mówimy tu tylko o 5-megapikselowym sensorze, zdjęcia wychodzą poprawnie. Nie ma co się oszukiwać – to nie poziom smartfona z wyższej półki, ale też nie o to chodzi.

Okulary mają przede wszystkim uchwycić moment, szybko. I właśnie w takich sytuacjach sprawdzają się najlepiej – w pośpiechu, w ruchu, w chwilach, kiedy wyciąganie telefonu mija się z celem.

Świetnym przykładem ich użyteczności mogą okazać się studia czy wykłady – zamiast przepisywać notatki, wystarczy jedno kliknięcie i mamy slajd lub tablicę zachowaną na zdjęciu. Oczywiście, najlepiej sprawdzają się w pierwszym rzędzie – w dalszych już trudno liczyć na czytelność.

Ale jako szybki notatnik wizualny? Zdecydowanie tak. Co ważne, zdjęcia zapisywane są w aplikacji, więc wszystko mamy od razu posegregowane i łatwe do przeglądania.

Nagrywanie wideo to kolejna funkcja, która działa tak, jak powinna. Rozdzielczość 1080p przy 30 klatkach na sekundę to w zupełności wystarczające parametry do nagrywania codziennych sytuacji. Filmy można rejestrować w trzech długościach – 15, 30 lub 60 sekund – co w praktyce sprawdza się całkiem nieźle.

Brakuje może stabilizacji, ale to w końcu okulary, a nie kamera sportowa. Mimo to jakość jest wystarczająco dobra, by wrócić do materiałów później i zobaczyć wszystko wyraźnie.

Nie można też pominąć funkcji nagrywania głosu. I tu pozytywne zaskoczenie – jakość dźwięku jest przyzwoita. Głosówki są zrozumiałe, a mikrofony radzą sobie dobrze nawet w otwartej przestrzeni.

To użyteczne narzędzie np. do szybkiego zapisywania myśli czy prowadzenia rozmów bez konieczności sięgania po telefon. Jednak w drugą stronę – czyli w kwestii odtwarzania – już nie jest tak dobrze.

Wbudowane głośniki niestety nie powalają. Dźwięk jest płaski, pozbawiony głębi, zupełnie nie sprawdza się do słuchania muzyki. Jeżeli ktoś liczy, że okulary zastąpią mu słuchawki, będzie rozczarowany. Ale jeśli potrzebujemy ich jedynie do rozmów lub szybkiego odsłuchu odpowiedzi asystenta – to da się z tym żyć. Trzeba tylko pamiętać, że to sprzęt z konkretnym przeznaczeniem, a nie multimedialny kombajn.

Choć Zeblaze AI Glasses potykają się na sztucznej inteligencji, zaskakują tam, gdzie miały być tylko dodatkiem – aparat, wideo i notatki głosowe działają zaskakująco sprawnie, pokazując, że czasem to proste funkcje robią największą robotę

Zasilanie, aplikacja i łączność w Zeblaze AI Glasses – mocne i słabsze ogniwa

Zeblaze AI Glasses / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Akumulator o pojemności 230 mAh w okularach Zeblaze AI Glasses to – przynajmniej na papierze – całkiem solidna wartość. Producent deklaruje aż 14 godzin pracy, co w świecie elektroniki ubieralnej brzmi jak weekendowa wycieczka bez ładowarki.

W praktyce, jeśli nie katujemy ich nagrywaniem i sztuczną inteligencją, można liczyć na realne 11 godzin działania. To wciąż bardzo dobry wynik – wystarczający na cały dzień pracy czy spacer po mieście z okazjonalnym użyciem funkcji smart.

Gdy jednak włączymy nagrywanie wideo albo zaczniemy intensywną wymianę zdań z AI, czas działania topnieje do około ośmiu godzin. I choć to wciąż akceptowalne, to jednak warto mieć z tyłu głowy, że te okulary z energią nie obchodzą się zbyt oszczędnie, jeśli naprawdę wykorzystujemy ich pełny potencjał. W skrócie: to urządzenie, które potrafi, ale trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić.

Zeblaze AI Glasses bez problemu współpracują z systemami Android 10 (lub nowszym) i iOS 15 (lub nowszym). Parowanie odbywa się przez Bluetooth 5.3, czyli w standardzie nowoczesnym, szybkim i energooszczędnym.

Co ciekawe, do przesyłania zdjęć i filmów z pamięci urządzenia do aplikacji wykorzystywane jest Wi-Fi – dzięki temu transfer danych przebiega znacznie szybciej niż przez Bluetooth. Działa to sprawnie, choć warto pamiętać, że każda funkcja „on-line” przekłada się na tempo zużycia baterii.


Dedykowana aplikacja Hey Cyan to punkt obowiązkowy dla każdego użytkownika tych okularów. Wizualnie nie mam jej nic do zarzucenia – jest przejrzysta, logicznie podzielona na sekcje i zawiera pomocne wskazówki. Niestety, tłumaczenie na język polski to lekki dramat.

Nie wiem, kto za to odpowiadał, ale momentami miałem wrażenie, że kliknąłem tłumaczenie Google Translate z wersji chińskiej, a nie gotowy produkt dla użytkownika. To boli, bo sam pomysł na aplikację jest całkiem trafiony.

Wszystko to sprawia, że doświadczenie użytkownika balansuje na granicy satysfakcji i irytacji. Gdy wszystko działa, korzysta się z tych okularów z przyjemnością. Ale wystarczy jedno potknięcie – źle przetłumaczony komunikat, nieudane parowanie czy nagła utrata połączenia – by cała magia gdzieś się ulotniła.

Czy warto kupić Zeblaze AI Glasses?

Zeblaze AI Glasses / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

No dobrze, doszliśmy do sedna. Po wielu godzinach z Zeblaze AI Glasses na nosie, setkach prób rozmów z asystentem, dziesiątkach zdjęć i nagrań, mam wreszcie wyrobioną opinię.

Czy te okulary warte są swojej ceny, wynoszącej nieco ponad 230 złotych? Odpowiedź, jak to często bywa w świecie technologicznych nowinek, nie jest czarno-biała.

Powiem to wprost: jeśli szukasz w nich rewolucji, urządzenia, które faktycznie zastąpi ci smartfon, dyktafon i kamerę sportową w jednym, to się zawiedziesz. I to gorzko. W takim scenariuszu Zeblaze AI Glasses okażą się frustrującym doświadczeniem, które co chwilę przypomni ci o swoich niedociągnięciach.

Jednak, jeśli podejdziesz do nich z zupełnie innej strony, jako do ciekawego gadżetu, pewnej technologicznej zabawki, która ma swoje momenty – wtedy zaczyna się robić interesująco.

Jestem pozytywnie zaskoczony jakością aparatu. Serio. Te 5 megapikseli potrafi uchwycić momenty, kiedy nie ma czasu na wyciąganie telefonu. Szybkie notatki wizualne, zdjęcia na wykładach, spontaniczne ujęcia – to działa. Tak samo jak nagrywanie wideo w 1080p, które jest zaskakująco użyteczne do rejestrowania krótkich, codziennych scenek.

To nie jest kamera do vlogowania, ale jako wizualny pamiętnik sprawdza się doskonale. I choć wbudowane głośniki do słuchania muzyki to pomyłka, to do rozmów czy odsłuchiwania (często chaotycznych) odpowiedzi asystenta – są wystarczające.

Największą bolączką jest, niestety, sztuczna inteligencja. Producent obiecuje ChatGPT-4o mini, a w praktyce dostajemy coś, co działa z kapryśną losowością maszyny vendingowej. Próby rozpoznawania obrazu kończą się milczeniem, a asystent głosowy, choć teoretycznie wielojęzyczny, odpowiada raz po niemiecku, raz po mandaryńsku, innym razem po rosyjsku, mimo że ja uparcie gadam po polsku.

To jest po prostu niedopuszczalne i absolutnie rujnuje największą obietnicę tego produktu. W tym aspekcie Zeblaze AI Glasses to zmarnowany potencjał, a szkoda, bo sam pomysł jest naprawdę intrygujący.

Więc czy warto? Myślę, że tak, ale z bardzo wyraźnym „ale”. Jeśli szukasz okularów przeciwsłonecznych z dodatkiem, który potrafi dyskretnie pstryknąć zdjęcie, nagrać filmik czy głosówkę, i jednocześnie jesteś w stanie przymknąć oko na tłumaczenie aplikacji oraz praktycznie bezużytecznego asystenta AI, to za 230 złotych możesz się nimi bawić. To gadżet, a nie rewolucyjne narzędzie.

Jeśli jednak chcesz prawdziwej „inteligentnej” interakcji i oczekujesz, że AI w okularach będzie działać na poziomie porównywalnym z tym w smartfonie, odpuść sobie. Zeblaze AI Glasses to fascynujący, acz niedojrzały eksperyment, który pokazuje, gdzie technologia może zmierzać, ale jeszcze nie do końca tam dotarła.

Zeblaze AI Glasses to bardziej ciekawostka niż przełom – aparat zaskakuje, dźwięk rozczarowuje, a sztuczna inteligencja… no cóż, lepiej żeby jej nie było. Ale jeśli potraktujesz je jak technologiczny gadżet za 230 złotych, a nie spełnienie futurystycznych marzeń – potrafią dać frajdę.

Ocena końcowa testu [1-10]: 6.5

ZALETY
  • Bardzo przystępna cena jak na urządzenie z taką liczbą funkcji
  • Przyzwoita jakość nagrywanego dźwięku
  • Do 11 godzin realnego użytkowania przy umiarkowanym obciążeniu
  • Szybkie parowanie przez Bluetooth 5.3 i efektywny transfer zdjęć/filmów przez Wi-Fi do aplikacji
  • Odporność na zachlapania
  • Solidne, choć masywne ramki
WADY
  • Bardzo niestabilne i losowe działanie asystenta AI (często odpowiada w przypadkowych językach lub nie reaguje wcale)
  • Funkcja rozpoznawania obrazu działa sporadycznie
  • Panel dotykowy frustruje w codziennym użytkowaniu
  • Głośniki oferują płaski i pozbawiony głębi dźwięk, zupełnie nie nadaje się do słuchania muzyki
  • Tłumaczenie aplikacji
Paweł Gajkowski

Najnowsze artykuły

  • Promocje

Jeżeli kupiłeś Samsunga podczas premiery, to możesz zacząć wyrywać sobie włosy. Teraz flagowca kupisz za pół ceny

Samsung Galaxy S25 Edge to bezapelacyjna ciekawostka producenta z bieżącego roku. Podczas premiery flagowiec kosztował…

20 listopada 2025
  • Promocje

Polska perełka do odebrania w Amazon! To ostatni moment na zgarnięcie hitu

Werewolf: The Apocalypse - Heart of the Forest to polska hybryda przygodówki i RPG, osadzona…

20 listopada 2025
  • Promocje

Tani Samsung z 6 latami aktualizacji, AMOLED 120 Hz i aparatem 50 MP z OIS teraz w dobrej przecenie

Aż 6 lat prawdziwego spokoju w zamian za 1200 złotych? To, a nawet znacznie więcej…

20 listopada 2025
  • Newsy
  • Telefony

Jest dobra i zła wiadomość: ten telefon imponuje baterią, ale jego cena może sprawić, że będziesz musiał sprzedać nerkę

Pierwszy składany iPhone od Apple to urządzenie, na które fani czekają od lat. Choć premiera…

20 listopada 2025
  • Artykuł sponsorowany
  • Promocje

Sprawdź te 4 promocje Black Friday Weeks! Xiaomi i Samsung taniej

RTV EURO AGD przecenia hitowe urządzenia. To smartfon Redmi z aparatem 200 MP, poręczny tablet…

20 listopada 2025
  • Promocje

Epic Games ma dla Was dwie wyjątkowe strategie. Takiej okazji już dawno nie było

Fani strategii mogą czuć się kokietowani. Epic Games w ramach rozdawnictwa postanowił udostępnić graczom dwa…

20 listopada 2025