>
Kategorie: Hama Słuchawki Testy

Test Hama Spirit Calm – słuchawek do… spania. Czy pomagają zasnąć i nie budzą w nocy?

Hama Spirit Calm to niedrogie słuchawki stworzone z myślą o spaniu – mają być lekkie, płaskie i niemal niewyczuwalne. Sprawdziłem w moim teście, czy faktycznie poprawiają komfort snu i czy warto mieć osobny sprzęt tylko do relaksu, podcastów lub dźwięków natury.

Kiedy zobaczyłem, że Hama Spirit Calm debiutują w Polsce jako słuchawki z przeznaczeniem do spania, nie mogłem przejść obok tego obojętnie.

To niedrogi model – w oficjalnym sklepie producenta kosztuje niecałe 150 zł – ale obiecuje coś, czego nie dają klasyczne pchełki TWS. Postanowiłem sprawdzić, czy rzeczywiście daje to, czego się od nich oczekuje.

Nie ukrywam, że od razu przyszły mi do głowy dwa inne modele z podobnego przedziału cenowego: realme Buds T110 oraz Soundcore Anker A20i. Obydwa grają nieźle, mają Bluetooth 5.3 i potrafią długo działać na jednym ładowaniu. Ale żadne z nich nie zostały stworzone z myślą o tym, by wygodnie zasypiać z nimi w uszach.

Właśnie tu zaczyna się przewaga Hama Spirit Calm – przynajmniej w teorii. Bo choć nie są to typowe słuchawki muzyczne, ich zadanie jest zupełnie inne: mają nie przeszkadzać. A to wymaga zupełnie innego podejścia do konstrukcji, ergonomii i… samego dźwięku.

Zanim je założyłem, zadałem sobie kilka pytań. Czy naprawdę potrzebuję osobnych słuchawek tylko do spania? Czy te wszystkie „relaksacyjne” funkcje to nie marketingowy chwyt? I co z osobami, które po prostu chcą słuchać podcastu lub szumu oceanu bez wybudzania się co dwie godziny?

Hama Spirit Calm mają być odpowiedzią na te potrzeby – lekkie, płaskie, niemal niewyczuwalne. Tylko czy to wystarczy, by rzeczywiście poprawić komfort snu?

Szczerze mówiąc, podszedłem do tego testu z dużą dozą ostrożności. Wielu producentów obiecuje, ale niewielu faktycznie dostarcza rozwiązania, które mają sens w codziennym użytkowaniu.

Hama jednak postawiła na bardzo konkretną niszę i zrobiła to z wyraźnym pomysłem. I choć nie każdy będzie potrzebował takiego sprzętu, ja postanowiłem przekonać się na własnej skórze – a właściwie: na własnym uchu – czy faktycznie ma to rację bytu.

Minimalizm w służbie snu – konstrukcja Hama Spirit Calm

Hama Spirit Calm / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Trzeba przyznać, że Hama Spirit Calm to jedne z najmniejszych słuchawek TWS, jakie miałem okazję testować. Ich rozmiar to nie przypadek – mają przecież towarzyszyć podczas snu, a więc nie mogą wystawać, uwierać ani przeszkadzać przy zmianie pozycji.

Konstrukcja została zaprojektowana z dbałością o kompaktowy rozmiar, co widać od razu po wyjęciu ich z etui. Biała wersja kolorystyczna, w której są oferowane, prezentuje się estetycznie, a całość dopełnia delikatny, szary akcent w postaci fabrycznie założonych uszczelek ze skrzydełkami.

Skrzydełka nie są jedynie ozdobą – mają za zadanie stabilizować słuchawkę w uchu, by nie wysunęła się podczas snu. I rzeczywiście działają – w uchu siedzą pewnie, choć nie każdemu domyślny rozmiar może odpowiadać. W zestawie znajdziemy trzy komplety silikonowych wkładek, co daje szansę na dopasowanie, choć dla mnie – mimo że sięgnąłem po rozmiar pośredni – pełnego uszczelnienia nie udało się uzyskać.

Spirit Calm wchodzą dość głęboko, a przy moim uchu wręcz całkowicie znikają z pola widzenia. Taki efekt trudno osiągnąć w typowych słuchawkach TWS, nawet tych z wyższej półki.

Nie oznacza to jednak, że są zupełnie niewyczuwalne. Paradoksalnie – choć lekkie i małe – nadal czułem, że mam coś w uchu, i to nie do końca komfortowo. Na szczęście nie powodowały ucisku ani bólu, co w nocy byłoby niedopuszczalne.

Eksperymentowałem chwilę ze zdjęciem skrzydełek, dzięki czemu słuchawki wsuwały się jeszcze głębiej, ale wtedy zaczęły się kłopoty z ładowaniem w etui. Szybko zrozumiałem, że producent przewidział konkretne rozwiązanie i raczej nie zaleca żadnych modyfikacji – skrzydełka są integralną częścią konstrukcji.


Słuchawki mają dotykowe panele sterowania oraz niewielką diodę powiadomień. To skromny, ale wystarczający zestaw, jak na produkt stworzony do używania głównie w łóżku. Sama jakość wykonania pozytywnie mnie zaskoczyła. W tej półce cenowej nie brakuje konstrukcji, które sprawiają wrażenie tanich już po kilku minutach użytkowania. Tutaj jest solidnie – nic nie trzeszczy, a detale spasowano całkiem porządnie.

Jedyne, czego faktycznie mi zabrakło, to jakakolwiek informacja o odporności na pot czy zachlapania. W przypadku słuchawek do spania mogłoby się to wydawać zbędne, ale przecież nie każdy zasypia w idealnie suchym i chłodnym pokoju.

A skoro są to słuchawki bezprzewodowe, które mogą służyć także w ciągu dnia, wypadałoby chociaż wspomnieć o podstawowej ochronie. Szkoda, że producent o tym milczy, bo to jeden z nielicznych punktów, które mogą budzić lekką wątpliwość

Etui i czas pracy – czyli gdzie Hama Spirit Calm oszczędza najbardziej

Hama Spirit Calm / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Niestety, etui ładujące w Hama Spirit Calm nie robi najlepszego pierwszego wrażenia. Jest lekkie, matowe i sprawia wrażenie, jakby zaprojektowano je wyłącznie z myślą o cięciu kosztów.

Rozumiem, że to model tani, ale konkurencja w tej cenie – choćby Soundcore czy realme – pokazuje, że można zrobić coś znacznie solidniejszego bez wzrostu kosztów produkcji. Tutaj mamy zawias, który jest na tyle luźny, że pokrywka lata w każdą stronę, a samo jej otwieranie również nie należy do najwygodniejszych.

Wycięcie do otwierania jest płytkie i śliskie, przez co nie zawsze uda się trafić za pierwszym razem. Co więcej, nie uświadczymy tu nawet podstawowej diody informującej o stanie naładowania – coś, co nawet w tanich konstrukcjach jest już standardem.

Teoretycznie producent wspomina o obecności diody LED, ale w praktyce pojawia się ona dopiero wtedy, gdy włożymy słuchawki do środka. Trudno nie odnieść wrażenia, że to jeden z tych komponentów, na których oszczędzono maksymalnie.


Port USB-C umieszczono po prawej stronie etui, co może być drobiazgiem, ale wypada to wspomnieć – nie każdemu taki układ będzie pasował, zwłaszcza jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do centralnego położenia złącza.

Ładowania bezprzewodowego nie ma i nie spodziewałem się go w tej cenie – można to spokojnie wybaczyć, choć byłoby miło, gdyby choć samo etui było trwalsze. Brak jakiejkolwiek normy odporności oznacza, że lepiej nie nosić go luzem w plecaku czy torbie z kluczami.

Jeśli chodzi o czas pracy, producent deklaruje, że etui pozwala na doładowanie słuchawek do 2,5 razy. W moim przypadku udało się to maksymalnie dwa razy – i to raczej z lekkim naciągnięciem. Same słuchawki pracują około czterech godzin przy cichym odsłuchu i trzech godzin podczas rozmów.

To wyniki przeciętne, choć trzeba pamiętać, że Spirit Calm powstały z myślą o spokojnym użyciu – głównie do snu. Jeśli podkręcimy głośność na maksa, czas ten znacząco spada, co warto mieć na uwadze, planując dłuższą drzemkę z muzyką w tle.

Sterowanie i rozmowy – czyli Hama Spirit Calm w codziennym użytkowaniu

Hama Spirit Calm / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Obsługa Hama Spirit Calm odbywa się wyłącznie za pomocą dotykowych paneli umieszczonych na obu słuchawkach. Muszę przyznać, że system działa zaskakująco sprawnie, zwłaszcza jak na ten segment cenowy. Reakcja na komendy jest szybka, a same gesty przemyślane – choć raczej podstawowe.

Mamy więc możliwość zatrzymania i wznowienia odtwarzania, odebrania lub zakończenia połączenia, przechodzenia między utworami oraz odrzucania połączeń. I choć w praktyce ta lista wystarcza do codziennego użytku, to brakuje jednej rzeczy, której brak zacząłem odczuwać już po pierwszym dniu użytkowania.

Chodzi oczywiście o regulację głośności. Jej brak sprawia, że chcąc przyciszyć muzykę, trzeba sięgnąć po telefon – a to w niektórych sytuacjach po prostu przeszkadza. Szczególnie wtedy, gdy mamy zajęte ręce, albo korzystamy ze słuchawek przed snem i nie chcemy już sięgać po smartfon.

W tym aspekcie Spirit Calm odstaje nie tylko od droższych modeli, ale także od niektórych bezpośrednich konkurentów, którzy oferują tę funkcję nawet w budżetowych urządzeniach. Komendy są potwierdzane sygnałami dźwiękowymi – prostymi, ale zrozumiałymi. Nie uświadczymy tu żadnych komunikatów głosowych, co nie każdemu przypadnie do gustu.

Jakość rozmów głosowych określiłbym jako poprawną – ale tylko w kontrolowanych warunkach. W domowym zaciszu wszystko działa całkiem przyzwoicie: mikrofony wyłapują głos bez większego problemu, a rozmówcy słyszą nas wyraźnie.

Problem pojawia się jednak w momencie, gdy wychodzimy na zewnątrz. Brak aktywnej redukcji szumów (ANC) sprawia, że wszystkie dźwięki tła, od wiatru po przejeżdżające samochody, trafiają prosto do uszu osoby po drugiej stronie. Efekt? Rozmowa robi się męcząca i momentami niezrozumiała – zwłaszcza w ruchliwym otoczeniu.

W tego typu urządzeniach często brakuje dedykowanej aplikacji – i tutaj nie jest inaczej. Spirit Calm nie współpracują z żadnym oprogramowaniem, co odbiera możliwość sprawdzenia poziomu naładowania akumulatora czy dostosowania gestów.

W praktyce oznacza to także brak jakiejkolwiek personalizacji. Słuchawki są więc dokładnie takie, jak wyjęto je z pudełka – bez opcji dopasowania do swoich preferencji. Dla części osób może to być neutralne, ale ci, którzy lubią dostosowywać sprzęt pod siebie, mogą poczuć niedosyt.

Mimo tych uproszczeń trudno mówić o rozczarowaniu – raczej o ograniczonym potencjale, który nie został w pełni wykorzystany. Gdyby tylko dodano regulację głośności, choćby kosztem jednego z rzadziej używanych gestów, codzienne korzystanie byłoby znacznie wygodniejsze. Tak zostajemy z zestawem funkcji, który robi to, co trzeba – ale tylko wtedy, gdy warunki wokół na to pozwalają.

Dźwięk Hama Spirit Calm – w rytmie ciszy

Hama Spirit Calm / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Jakość dźwięku w Hama Spirit Calm to temat, który warto rozpatrywać w odpowiednim kontekście. Te słuchawki powstały z myślą o tym, by towarzyszyć nam głównie przed snem – i w tej roli sprawdzają się zaskakująco dobrze.

Przy cichym odtwarzaniu białego szumu, spokojnych playlist relaksacyjnych czy podcastów, Spirit Calm potrafią zbudować przyjemne, delikatne tło, które sprzyja zasypianiu. Ich brzmienie nie wybija się na pierwszy plan, co wbrew pozorom jest tu akurat zaletą. Nie męczą ucha, nie rozpraszają przesadną szczegółowością – po prostu są.

Kiedy jednak spróbujemy zwiększyć głośność i puścić coś bardziej wymagającego – sytuacja się zmienia. Na maksymalnym poziomie wszystko zaczyna się zlewać, a separacja dźwięków znika niemal całkowicie. Bas nie istnieje jako osobna warstwa – raczej rozmywa się w tle.

Średnie tony są stonowane, czasem wręcz schowane, a wysokie brzmią płasko. Próba odsłuchu ulubionych utworów z dużą ilością szczegółów kończy się wrażeniem, że czegoś w tym wszystkim brakuje – i to nie tylko przestrzeni, ale też wyrazistości.

Trudno się temu jednak dziwić, biorąc pod uwagę zastosowane przetworniki – zaledwie 6 mm. W porównaniu do 10-milimetrowych driverów znanych z modeli realme czy Xiaomi, Spirit Calm wypadają dość blado.

To słuchawki, które od początku nie miały ambicji konkurować z bardziej muzykalnymi modelami – i nie należy od nich tego oczekiwać. Producent postawił na wygodę użytkowania, lekkość i prostotę, a nie na brzmienie.

Hama Spirit Calm / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

Są jednak sytuacje, w których Spirit Calm zyskują – i tu wracamy do spokojnych zastosowań. Jeśli używamy ich głównie do słuchania materiałów mówionych, audiobooków lub dźwięków relaksacyjnych, to nie można im niczego zarzucić.

Dźwięk jest na tyle przejrzysty, że słowo mówione brzmi czytelnie, a szumy i dźwięki natury nie stają się zbyt męczące nawet przy dłuższym odsłuchu. To właśnie w tej przestrzeni Hama odnajduje swoją tożsamość – nie jako sprzęt audiofilskiego kalibru, ale jako narzędzie wspomagające codzienny relaks.

Osobiście nie mam potrzeby „jechania” po tych słuchawkach, bo to nie ten typ produktu. Spirit Calm po prostu nie udają, że są czymś więcej, niż są w rzeczywistości. To nie sprzęt do analizowania miksu w muzyce elektronicznej, a raczej kompan do nocnego wyciszenia. I jeśli spojrzymy na nie przez ten pryzmat – z miejsca stają się dużo łatwiejsze do polubienia.

Czy warto kupić Hama Spirit Calm?

Hama Spirit Calm / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl

W przypadku Hama Spirit Calm wszystko zależy od tego, czego tak naprawdę oczekujecie od słuchawek. Jeśli szukacie modelu wyłącznie do słuchania przed snem – bo mają być lekkie, wygodne i niedrogie – to Hama jak najbardziej spełnia te oczekiwania.

Ich niewielkie rozmiary i neutralne brzmienie przy cichym odtwarzaniu sprawiają, że można w nich spokojnie zasnąć, nie martwiąc się o dyskomfort w uchu. To produkt mocno wyspecjalizowany, ale w swojej kategorii – całkiem sensowny.

Inaczej wygląda sytuacja, gdy oczekujecie czegoś więcej niż tylko towarzystwa przy zasypianiu. Jeśli planujecie korzystać ze słuchawek również na co dzień – na spacerze, w komunikacji miejskiej czy przy pracy – Hama Spirit Calm może już nie wystarczyć.

Jakość dźwięku, brak regulacji głośności i brak aplikacji stawiają je na przegranej pozycji w starciu z bardziej uniwersalnymi modelami. W podobnej cenie znajdziemy słuchawki, które co prawda nie są aż tak wygodne do spania, ale nadrabiają brzmieniem, funkcjami i stabilnością połączenia.

Nie zrozumcie mnie źle – nie deprecjonuję tego modelu. Po prostu widzę jego ograniczenia. Sam zasypiam czasem w swoich HUAWEI FreeBuds Pro 3 i choć rano potrafią wylądować gdzieś na poduszce, to zupełnie mi to nie przeszkadza.

W zamian mam dużo lepszy dźwięk i szereg przydatnych funkcji, które wykorzystuję przez cały dzień. Hama Spirit Calm są bardziej jednofunkcyjne – świetne w jednej rzeczy, ale mało elastyczne poza nią.

To właśnie kwestia priorytetów. Jeśli szukacie prostych, nieinwazyjnych słuchawek do relaksu i snu – znajdziecie w nich sprzymierzeńca. Ale jeśli liczycie na coś więcej, warto rozejrzeć się szerzej i dać szansę modelom, które może nie są idealne do spania, ale sprawdzą się w wielu codziennych sytuacjach.

Ocena końcowa testu [1-10]: 6.5

ZALETY
  • Niska cena
  • Bardzo mały rozmiar i płaska konstrukcja
  • Stabilne osadzenie w uchu
  • Estetyczny, minimalistyczny design
  • Skuteczne do słuchania relaksujących dźwięków
  • Sprawne panele dotykowe
WADY
  • Etui sprawiające wrażenie taniego
  • Luźny zawias pokrywki etui.
  • Brak diody informującej o stanie naładowania etui
  • Brak regulacji głośności bezpośrednio na słuchawkach
  • Brak dedykowanej aplikacji
  • Słaba jakość rozmów w głośnym otoczeniu
  • Brak informacji o odporności na pot/zachlapania
  • Przeciętny czas pracy
  • Słaba jakość dźwięku przy wyższej głośności
  • Małe przetworniki (6 mm) ograniczające jakość audio.
  • Odczuwalne w uchu
  • Słabo sprawdzają się w codziennym, uniwersalnym użytkowaniu
Paweł Gajkowski

Najnowsze artykuły

  • Newsy
  • Nothing
  • Telefony

Nothing potwierdza start aktualizacji systemu Nothing OS 4.0 bazującego na Androidzie 16

Nothing w końcu ujawnił datę startu aktualizacji. System Nothing OS 4.0 oparty na stabilnym Androidzie…

20 listopada 2025
  • Operatorzy
  • Play

Operator obniża ceny o 20 złotych. Jeśli go brać, to właśnie teraz

Sieć Play wprowadziła nową promocję Black Week. Tym razem nie dotyczy ona telefonów komórkowych czy…

20 listopada 2025
  • Newsy
  • OnePlus
  • Telefony

Przegrzewający się OnePlus nie radzi sobie ze Snapdragonem – to problem telefonu, na który tak mocno liczyłem

Wszystko wskazuje na to, że OnePlus 15 nie jest tak doskonały, jak się spodziewano, a…

20 listopada 2025
  • Amazfit
  • Newsy
  • Wearables

Wytrzymały, piękny i w odświeżonej wersji. Amazfit T-Rex 3 Pro znów zachwyca dostępnymi funkcjami

Amazfit wprowadza nową, mniejszą wersję modelu Amazfit T-Rex 3 Pro. Zmniejszyła się średnica ekranu względem…

20 listopada 2025
  • Promocje

Jeżeli kupiłeś Samsunga podczas premiery, to możesz zacząć wyrywać sobie włosy. Teraz flagowca kupisz za pół ceny

Samsung Galaxy S25 Edge to bezapelacyjna ciekawostka producenta z bieżącego roku. Podczas premiery flagowiec kosztował…

20 listopada 2025
  • Promocje

Polska perełka do odebrania w Amazon! To ostatni moment na zgarnięcie hitu

Werewolf: The Apocalypse - Heart of the Forest to polska hybryda przygodówki i RPG, osadzona…

20 listopada 2025