Samsung Galaxy Ring / fot. producenta
Samsung Galaxy Ring wydawał Ci się ciekawą opcją? Szybko zmienisz zdanie, gdy poznasz jego cenę. Model subskrypcji to świetny pomysł na zabicie całej kategorii w zarodku.
Kilka godzin temu pisałem na temat nadchodzących premier Samsunga na 2024 rok. Dość entuzjastycznie wypowiedziałem się tam na temat nowego smartwatcha w wersji Ultra. Wcześniej wiązałem też spore nadzieje z nową kategorią weareables. Do dzisiaj. Dlaczego? Bo właśnie poznałem cenę Samsung Galaxy Ring. Oraz dlatego, że to wcale nie koniec wydatków.
Koreański producent nie słynie raczej z przystępnej wyceny na start. Zwykle stara się to osłodzić promocjami, ale nadal jest drogo. Nie spodziewałem się jednak, że Samsung Galaxy Ring będzie aż tak drogi. W USA ma kosztować od 300 do 350 dolarów. W Europie przełoży się to na 300 do 350 euro. W Polsce – na ponad 1500 złotych. Kogoś tu chyba zmiotło z planszy.
Powiedzmy jednak, że jesteś w stanie przełknąć tak groteskową wycenę smartringa. To w końcu pierwszy taki produkt w swojej kategorii (Samsunga, bo Amazfit już ma swoją odpowiedź). Co Ty jednak na to, że najprawdopodobniej co miesiąc będziesz musiał uiszczać opłatę? Zgadza się – przynajmniej część funkcji ma być płatna. I to Samsunga Galaxy Ring dyskwalifikuje u mnie na start.
Nie wiem, jak Wy, ale ja staram się unikać jakichkolwiek subskrypcji. Nie mam żadnego streamingu, żadnej usługi muzycznej, kablówki i tak dalej. Nie wyobrażam więc sobie, by płacić za… funkcje weareables. Jestem oczywiście świadomy, że wiele smartwatchy ma podobny system. Jednocześnie nie znam dosłownie nikogo, kto z takich usług by korzystał.
Samsung Galaxy Ring/ fot. producenta
Pozostaje mieć nadzieję, że Samsung ugnie się tu podobnie, co w przypadku funkcji AI w Galaxy S24. Z jakiegoś powodu uważają, że sukces tej serii flagowców jest w jakiś sposób powiązany z circle-to-search czy innymi nowościami związanymi ze sztuczną inteligencją. Proponuję zweryfikować ten pogląd po tym, jak każecie sobie za to płacić.
Skoro jesteśmy już przy bardzo niszowych produktach, to Sony Xperia Pro-C jest najbardziej odjechanym w swojej kategorii. Wsadzenie tak wielkiej matrycy do tak małej obudowy zakrawa na szaleństwo. Dodanie do tego sporej baterii i flagowego procesora brzmi już jak wariactwo, które trzeba szanować.
https://www.gsmmaniak.pl/1492063/sony-xperia-pro-c-kompaktowy-fotoflagowiec/
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Rozpędzony fintech Revolut wprowadza do swojej oferty kolejne nowości. Tym razem zaoferuje własne usługi telekomunikacyjne.…
Motorola Edge 60 Fusion jest już u mnie na testach wystarczająco długo, bym mógł podzielić…
Ogromny atak hakerski przeprowadzono dzisiaj na rządową aplikację mObywatel. Polacy stracili dostęp do kluczowych e-usług.…
Majowa aktualizacja dla serii Samsung Galaxy S25 nie przyniesie zapowiadanych nowości. Zamiast usprawnień aparatu i…
To już ostateczne i oficjalne - OnePlus 13T nie trafi do sprzedaży w Polsce. Poza…
Nowy układ graficzny Nvidia RTX 5060 dla laptopów pojawił się w bazie Geekbench. GPU w…