Maj stał pod znakiem oficjalnej premiery Google Pixel 8a, także w Polsce po wielu latach oczekiwania na ten ruch amerykańskiego giganta. Czy jest to jednak najlepszy telefon do zdjęć w swojej cenie? Zapraszam na test Google Pixel 8a, który odpowie na pytanie, czy warto kupić ten model i jeżeli tak, to dlaczego.
Lato – piękny czas, kiedy robimy sporo zdjęć na wakacjach, czy innych wyjazdach wypoczynkowych. Zwykle wykonujemy je smartfonem, dlatego dziś mam dla Was nic innego, jak test Google Pixel 8a, czyli taniego i (w miarę) zgrabnego telefonu do zdjęć – a przynajmniej taką ma łatkę. Czy słusznie jest uważany za jeden z lepszych modeli w swojej cenie? Przekonajmy się!
Google Pixel 8a oficjalnie w Polsce – cena trochę kuleje
No właśnie, cena to temat, który mam wrażenie, że nie do końca udał się gigantowi z Mountain View, bo „oficjalne” ceny Pixeli na rynku polskim nijak mają się do realiów. Ile jednak kosztuje ten konkretny model?
Na moment pisania tej recenzji, kupimy go w cenie od 2247 złotych. W przypadku chęci zakupu w Google Store, jest to jeszcze więcej, czyli 2449 złotych. Patrząc na to, że Google Pixel 8 jesteście w stanie zakupić już za 2628 złotych… no, z pewnością obecna wycena „taniego Pixela” mu nie sprzyja, aczkolwiek nie można go od razu skreślać.
Specyfikacja Google Pixel 8a
Dane podstawowe | |
Wymiary | 73 x 152 x 8.9 mm |
Waga | 188 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) |
Standard sim | nanoSIM + eSIM |
Data premiery | 2024, maj |
Ekran | |
Typ | OLED 6.1'', rozdzielczość 2400x1080, 431 ppi, 120 Hz |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Google Tensor G3 |
Procesor | 3 GHz, 8 rdzeni ((1x3.0 GHz Cortex-X3 & 4x2.45 GHz Cortex-A715 & 4x2.15 GHz Cortex-A510)) |
GPU | Immortalis-G715s MC10 |
RAM | 8 GB |
Bateria | 4492 mAh |
Obsługa kart pamięci | NIE |
Porty | USB (3.2 typu C, obsługuje OTG) |
Pamięć użytkowa | 128/256 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android |
Łączność | |
Transmisja danych | 5G n1/2/3/5/7/8/12/20/26/28/38/40/41/66/75/76/77/78 |
WIFI | 802.11 a/b/g/n/ac/6e |
GPS | GPS, GLO, GAL, BDS, QZSS, NavIC |
Bluetooth | v5.3, A2DP, LE |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 64 MP, wideo 4K (3840x2160), 60 kl/s, lampa błyskowa, dodatkowy aparat - 13MP |
Dodatkowy | 13 MP, wideo 4K (3840x2160), 30 kl/s, 13.0 |
Standard pakowania Google Pixel 8a – minimalistycznie
Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji – tak samo, jak tego, jak może wyglądać pudełko Google Pixel 8a oraz akcesoria, które amerykański koncern zdecyduje się dołączyć do niego. W zasadzie znajdziemy na nim jedynie wygląd urządzenia, wersję kolorystyczną, a także bardzo skrótową i częściową specyfikację.
Co jednak w środku? Niby niewiele, ale i tak więcej od części konkurencji:
- Przewód USB-C
- Adapter USB-A żeńskie do USB-C męskie;
- Papierologia.
Mi przyszło całość testować również z dedykowanym etui w kolorze łososiowym. Skoro już o nim wspomniałem – moim zdaniem, nie jest ono złe, aczkolwiek stylizacja na coś typu tego, co oferuje Apple nie do końca wyszła i cenowo zwyczajnie mogłoby być lepiej, niżeli ~170 złotych. Wracając jednak do standardowej zawartości opakowania. Fajnie, że jest coś więcej, niż tylko przewód, aczkolwiek raczej większość osób wolałaby zobaczyć kostkę do ładowania, niżeli ww. adapter.
Na czym w Google Pixel 8a przyoszczędzono pod kątem wykonania?
Tak i jest to widoczne najbardziej na tyle urządzenia, chociaż przód również pokazuje, że oszczędzono „trochę grosza” na jednym elemencie. Wracając jednak do clue, mówimy o smartfonie, który wykonano ze szkła na przodzie, aluminiowej ramki oraz plastikowego panelu tylnego, który rozdzielany jest przez metalową wyspę aparatów. Ten charakterystyczny elementy dla serii Google Pixel od „6 generacji” jest jednak niższy, niż w przypadku Pixela 8.
W kontekście jakości, oczywiście zastosowanie szkła jest lepsze, ale taki panel z tworzywa sztucznego w matowym wykończeniu ma przynajmniej jedną zaletę. Nie palcuje się tak samo, jak szkło. Co do reszty, spasowanie jest na wysokim poziomie, nie można na nie narzekać. Nie ma też „ostrych krańców”, co również należy zaliczyć na plus dla testowanego urządzenia.
Przyciski również działają jak należy, z odpowiednim oporem, jednak ich osadzenie nie jest tak dobre, jak można by oczekiwać. Mianowicie da się odczuć ich „chybotanie się” na boki. To nieco odejmuje temu modelowi z oceny pod kątem jakości wykonania.
Ergonomia? Niby dobrze, niby źle – słowem, nieźle
Jest ona trochę gorsza, niżeli w przypadku Google Pixel 8, z uwagi na trochę większe rozmiary. Mogłoby się zdawać, że różnice nie są znaczące, jednak są wyczuwalne. Oczywiście dołączone etui ją także pogarsza, ale jest to temat bardzo subiektywny. Nie mniej jednak nadal wygodnie da się korzystać z niego przy użyciu jednej ręki, ale tyczy się to raczej sytuacji, kiedy nie używamy ww. etui.
Google Pixel 8a – mały, a bardzo jasny wyświetlacz
Przytoczmy na początku specyfikację zastosowanego ekranu w testowanym modelu. Mowa jest tutaj o panelu OLED o przekątnej 6,1″ i rozdzielczości 1080 x 2400 pikseli. Charakteryzuje się również odświeżaniem na poziomie 120 Hz. Co ciekawe i warte odnotowania – po raz kolejny jest ono domyślnie wyłączone, co moim zdaniem nie powinno mieć miejsca. Wracając do oszczędności – ramki w tym modelu są 1,5-2 razy większe, niżeli w droższym bracie.
Ostrość to cecha, która nie zawodzi. Mówimy tutaj o współczynniku PPI na poziomie 430. Nie musimy więc martwić się o ten aspekt, co jednak z pozostałymi parametrami? Jak zawsze, przetestowałem zastosowany wyświetlacz przy użyciu kalibratora, by dowiedzieć się, co takiego oferuje. Pod kątem jasności, zaskoczył naprawdę pozytywnie. W przypadku manualnego ustawienia jej na 100%, mówimy o wyniku 756 nitów, czyli wyższym, niżeli niektóre tańsze smartfony „w automacie”.
Z kolei zostawiając dostosowanie jej właśnie smartfonowi, możemy uzyskać aż 1480 nitów. Jest to zdecydowanie wynik, który pozwala na korzystanie z tego telefonu nawet w słoneczne dni bez większego problemu. Oczywiście, w momencie, kiedy słońce centralnie odbija się od przodu smartfona, nie jest to nadal tak komfortowe, jak mogłoby być, aczkolwiek w każdej innej sytuacji – wypada naprawdę dobrze. Warto jednak zaznaczyć, że jasność ta wraz z czasem może spadać, by średnio osiągać około 750 nitów.
A co z kolorami?
Nie zapomniałem o sprawdzeniu także tego aspektu, pokrycie gamutów wygląda następująco:
- sRGB: 98,5%;
- AdobeRGB: 74,7%;
- DCI-P3: 79%.
Patrząc na te wartości, mam wrażenie, jakby Google wsadził tutaj lepszy ekran, niżeli w droższej „ósemce” bez dopisku „a”. Czy to samo pokazuje poziom błędu ΔE (delta E)?
- Średnia: 0,06;
- Maksimum: 0,50;
- RMS: 0,12.
Jest blisko wartości z wyższego modelu, jednak jest nieco gorzej. Postanowiłem również przy tej okazji przyjrzeć się, jak ekran w Pixelu 8a jest skonfigurowany pod kątem balansu bieli. Nie da się ukryć, że jest ustawiony pod „chłodne” ukazywanie barw, notując temperaturę barwową na poziomie 7047 Kelwinów. Jest to błąd ΔE (delta E) w kontekście bieli równy wartości 10,27, czyli sporej. Jak chodzi o czerń, jest to jeszcze więcej, czyli 12,99. Warto mieć to na uwadze, przeglądając później „foty” ze smartfona na komputerze czy telewizorze.
Jak gra Google Pixel 8a?
To jest również bardzo dobre pytanie, bo zwykle od Pixeli można było oczekiwać także dobrego audio, aczkolwiek w tym przypadku się to zmienia. Zaimplementowane dwa głośniki, w tym jeden nad wyświetlaczem i drugi w dolnej ramce (pojedynczy, drugi to „atrapa”) nie są szczególnie porywające w swoim brzmieniu.
Głównie tyczy się to tego, że zwyczajnie nie dostajemy tutaj za bardzo basu, a jedynie „kawałek” średnicy oraz głównie jasne, sopranowe brzmienie. Te z kolei dosyć wyraźnie może „pokłuć” w uszy, zależnie od słuchanego utworu. Czy nadaje się jednak to do oglądania filmów? Też średnio, choć lepiej, niżeli w przypadku słuchania muzyki.
Kolejnym „przytykiem” jest fakt, że nie grają równo. Nie jest to „prawdziwe stereo”, a „stereo boczne”. Oczywiście dolny głośnik jest mocniejszy, a stosunek rozłożenia tej „mocy” określiłbym jako 70/75:30/25, co nie brzmi korzystnie. Sam poziom maksymalnej głośności jest akceptowalny, chociaż raczej nie warto „wyciskać” suwaka do końca.
Danie główne, czyli o aparacie w Google Pixel 8a
W testach Pixeli to właśnie ten fragment jest „najbardziej okupowany”, z uwagi na to, że wiele osób uważa je za najlepsze smartfony fotograficzne na rynku. Ten model został wyposażony w 64 MP matrycę Sony IM787 w głównym aparacie oraz dwie 13 MP, jedną w aparacie ultraszerokokątnym, drugą w kamerce selfie. Główny moduł posiada także PDAF i OIS, z kolei ultrawide poszczycić może się 120˚ kątem widzenia.
Są to więc w zasadzie takie same sensory w takich samych konfiguracjach, co w przypadku testowanego przeze mnie Google Pixel 7a. Nie przedłużając jednak, przejdźmy do maratonu oglądania zdjęć, które udało mi się wykonać za pomocą testowanego modelu.
Wszystkie zaprezentowane niżej zdjęcia możecie sprawdzić w oryginalnej jakości tutaj.
Aparat główny – zdjęcia
Na pierwszy ogień główne „oczko”, w tym także fotografie z użyciem 2-krotnego przybliżenia cyfrowego. Łącznie zebrało się 15-ujęć, czyli tyle samo, co w przypadku później omawianego modułu ultraszerokokątnego.
No i co my tutaj widzimy? Oczywiście, że regres względem „pełnoprawnego” Pixela 8, jednak nadal mamy do czynienia ze smartfonem, który radzi sobie ze zdjęciami dobrze lub bardzo dobrze. Zależnie od scenografii, szczegółów jest sporo, autofokus pracuje szybko i precyzyjnie.
Można jeszcze powiedzieć o dobrej dynamice zdjęć właśnie z tego „obiektywu”. Przywołana jednak wcześniej szczegółowość czasami jest na przeciętnym poziomie i szczególnie widać to po roślinności, kiedy liście „zamieniają się” w „zielone plamy”, rodem jakby je ktoś malował farbą olejną.
Zoom cyfrowy zdaje się niekiedy ratować tę sytuację i jest z pewnością użyteczny. Zdjęcia zrobione przy jego użyciu wychodzą zazwyczaj lepiej, niżeli mielibyśmy „kadrować” zdjęcie zrobione na standardowym ustawieniu.
Nocne zdjęcia
No dobra, przyszła pora jednak na „prawdziwy sprawdzian”, czyli trudne warunki oświetleniowe nocą.
W niektórych sytuacjach mamy do czynienia z olbrzymimi flarami, co nie wpływa korzystanie na zdjęcie. Uwidacznia się „tania” optyka używa w Pixelu 8a, która zwyczajnie ma spory „astygmatyzm”.
Oprogramowanie nie radzi sobie z jego usunięciem, czego efekty widzicie powyżej. Standardowo, ilość szczegółów spada, jednak nadal utrzymuje się na ogólnie dobrym poziomie. Naturalnie pojawia się również szum oraz efekty odszumiania, przez co właśnie m.in. ubywa szczegółów.
Gubi się też „raz na jakiś czas” autofokus. Mimo to, dobrze radzi sobie z „wyciąganiem cieni”, choć już z „wyciąganiem jasnych punktów”, takich jak latarnie, to już nie jest tak kolorowo. Tym bardziej, z uwagi na powyższy astygmatyzm soczewek.
Aparat ultraszerokokątny – zdjęcia
Przyszła pora na drugi z tylnych modułów, czyli ten sprzężony z ultraszerokokątnym obiektywem. Względem Pixela 8, zabrakło tutaj autofokusu, więc i opcji makro. Jak jednak radzi sobie za dnia? A no tak.
Generalnie rzecz biorąc, można go podsumować jako z jednej strony przeciętny, ale z drugiej strony może „trochę” lepiej, niż właśnie ta „średnia”. W warunkach pochmurnego dnia poradził sobie z dużej liczbie przypadków akceptowalnie, z kolei w paru powiedziałbym, że właśnie wypadł jednak lepiej – czy to pod kątem szczegółów, wyciągania „cieni” etc.
Głównymi bolączkami są jednak brak ostrości na krańcach kadru, czy inna (raz cieplejsza raz chłodniejsza) kolorystyka zdjęć względem głównego aparatu. Szczegółów tez nie jest jakoś za wiele, aczkolwiek całość składa się na to, że dostajemy w swoje ręce „oczko” mogące pomóc utrwalić wspomnienia z wakacji chociażby.
Oczywiście o ile będziemy trzymać się raczej środka kadru jak chodzi o najbardziej istotne elementy znajdujące się na ujęciu. To za dnia, jak radzi sobie nocą?
Sporo szumu oraz efektu, który jest przy odszumianiu widoczny, czyli utrata szczegółów i momentami zmienianie się zdjęcia w pokaz „plam”. Tutaj także jest problem z flarami, która również są sporych rozmiarów.
W niektórych fragmentach kadrów da się ujrzeć także „fioletowy szum” – smartfon próbował wyciągnąć tę czerń, ale oprogramowanie nie dało rady ze sprzętowymi ograniczeniami.
W tym wypadku dobrze doświetlone kadry to mus, by moim zdaniem myśleć o użyciu właśnie tego aparatu. Najlepiej, by było jak najmniej czerni nocnego nieba chociażby, Pixel zwyczajnie czasem nie rozumie, że jest to niebo i na siłę próbuje je rozjaśnić, co powoduje w tych miejscach właśnie fioletowy szum.
Aparat selfie – zdjęcia
Tutaj próbka już mniejsza, bo łącznie mowa o 5 ujęciach. Oto one, a poniżej nich wnioski.
Za dnia (i ogólnie dobrych warunków oświetleniowych) mamy do czynienia z dobrym selfiakiem, który charakteryzuje się sporą ilością szczegółów, ostrością, a także optymalną dynamiką oraz wyciąganiem tak cieni, jak i jasnych punktów. W nocy zaś niestety, ale ilość szczegółów spada dosyć mocno i raczej trzeba sobie znaleźć dobrze oświetlone miejsce, by nasze selfie wyszło „jak należy”, tudzież korzystać z „flasha”.
Fotograficzne funkcje AI w Zdjęciach Google
Sprawdziłem, z ciekawości, jak ma się „magiczna gumka”, która jest jednym z najbardziej „rozpoznawalnych” funkcjonalności w smartfonach Google Pixel. Efekt? Poniżej.
Jakby… Z jednej strony, jeżeli by się nie przyglądać, to może i ma to sens. Z drugiej, w tego typu sytuacjach, gdzie zwyczajnie „usuwany” obiekt rzuca cień, no – jest ciężko. Sami z resztą widzicie, że to nie jest tak, że znikła figurka i wszystko, co z nią związane. Oprócz tego ładowarka indukcyjna za nią „straciła” indykator LEDowy o stanie działania. Fajnie, że jest, ale użyteczność tego – w moim przypadku – jest znikoma.
Jak Google Pixel 8a nagrywa?
Najpierw oczywiście standardowo próbki, a dopiero później omówienie.
No i jakbyście to ocenili? Możecie podzielić się swoimi przemyśleniami w sekcji komentarzy, ja natomiast widzę to tak. W kontekście głównego aparatu – jakość obrazka w rozdzielczości 4K jest zwyczajnie bardzo dobra, choć nie świetna. Głównie można mieć tutaj zarzuty o działanie „HDR-u”, ale zaraz – nie ma tutaj takiej opcji. Kolejna oszczędność względem droższego (choć aktualnie niewiele) Pixela 8. Oprócz tego stabilizacja – oceniłbym ją na akceptowalną/przeciętną, moim zdaniem nie wyróżnia się na tle konkurencji.
Nie tworzy jednak tak dużo „szumu”, co starszy „kolega”. Został jeszcze jednak tryb aktywnej stabilizacji – jest on jak najbardziej użyteczny, bo robi to dobrze/bardzo dobrze, jednak potrzebuje bardzo dużo światła. No i nie ma już tylu szczegółów, co w przypadku 4K. Pojawia się także więcej szumu, co warto mieć na uwadze.
Co z aparatem ultraszerokokątnym? Tutaj wypróbowałem tylko 4K@30 FPS, czyli najwyższy możliwy klatkarz i rozdzielczość. Jest przeciętnie z uwagi na właśnie ubytki w szczegółowości, czy sporą ilość szumu, wynikającą zapewne również z działania stabilizacji elektronicznej tylko i wyłącznie. Raczej bym go używał rzadko, zwyczajnie radzi sobie średnio.
Uwaga tutaj z kolei do wszystkich materiałów – jakość audio jest na naprawdę dobrym, czy nawet bardzo dobrym poziomie. Szczególnie przyjemnie działa odszumianie, które jednak dostępne jest jedynie w 30 FPS.
Selfie z kolei zostało „obcięte” z opcji 4K@60 FPS, więc zostało „tylko” 30 klatek na sekundę. Sporo szczegółów, dobrze radząca sobie stabilizacja, aczkolwiek nie radzi sobie za dobrze (znów) z wyciąganiem detali z cieni. Całościowo jednak, wypada naprawdę przyzwoicie.
Nocne nagrania
Był dzień, jest noc, także jeszcze lepszy sprawdzian dla możliwości testowanego smartfona.
Pierwszy szybki wniosek – 1080p@30 FPS w trybie stabilizacji „Action” jest raczej słabo użyteczne w tego typu scenariuszu – ogrom szumu i niska jakość obrazka zwyczajnie nie przekonują. Drugi – selfie jest przeciętne, widzimy dużo szumu, aczkolwiek jakość obrazka już jest sporo lepsza. Co jednak z aparatem głównym i ultraszerokokątnym? Ten pierwszy najlepiej tutaj – moim zdaniem – wypadł w opcji 60 FPS. Płynność zwyczajnie poprawiła kwestie związane z szumem, także tym od stabilizacji elektronicznej EIS.
Oceniłbym to jako raczej dobre poradzenie sobie z takimi warunkami, jakie zastał ten model w tym miejscu. Ultraszerokokątny z kolei radzi sobie… no, ciężko powiedzieć, CZY sobie radzi. Jest sporo szumu, tego od EIS również. Jeżeli to miałyby być ujęcia w bardzo dobrze oświetlonym miejscu i raczej statyczne – to pewnie spoko, ale w scenariuszu testowym – nie sprawdził się.
Bonus – porównanie aparatów Google Pixel 8a i Google Pixel 8
Korzystając z okazji, że miałem pod ręką właśnie droższy odpowiednik testowanego dzisiaj telefonu, postanowiłem „pobrać” małą próbkę z możliwości foto i wideo tych dwóch modeli.
Zdjęcia w oryginalnej jakości możecie pobrać tutaj.
Jak to wyszło? Na początek, weźmy pod uwagę zdjęcia wykonane za dnia (po lewej Pixel 8, po prawej Pixel 8a):
Teraz z kolei przyjrzyjmy się tym tuż po zachodzie słońca oraz nocnym:
Przygotowałem także porównanie w kontekście wideo, i tak mamy:
Zacznijmy w takim razie od zdjęć. Generalnie widać tutaj tendencję nowego smartfona do czasami chłodniejszego lub cieplejszego uwieczniania konkretnych kadrów. Nie jest tak „równy” w tych działaniach, co Pixel 8. Oprócz tego Można zauważyć lepsze wyciąganie cieni na droższym modelu, czy też jasnych punktów. Warto wspomnieć o mniejszej ilości szumu na zdjęciach. Oczywiście „podobanie się” zdjęć jest różne, jedni będą woleć to, co prezentuje „ósemka”, z kolei drudzy wybiorą Pixela 8a z uwagi na to, jak wyglądają fotografie wykonane z jego pomocą.
Co z kolei z jakością filmów? Za dnia już uwidaczniają się pierwsze, bezpośrednie różnice, mianowicie Pixel 8a sprawuje się gorzej pod kątem ilości szczegółów – jest ich zwyczajnie mniej. Oprócz tego skręca bardziej w ciepłą kolorystykę, względem chłodnej w Pixelu 8. Na plus można zaliczyć lepsze wyciągnięcie cieni, jednak reszta jest albo na równi z „ósemką”, albo na niższym poziomie.
W zasadzie na nocnym nagraniu jest to jeszcze mocniej widoczne, szczególnie widząc, ile szumu jest na nagraniu z Pixela 8a. Można więc powiedzieć krótko, że z tego pojedynku to droższy model (czego można było się spodziewać) wychodzi zwycięsko.
Google Pixel 8a to ten sam, ale inny procesor – dlaczego?
Myślę, że całkiem intrygująca informacja na wstępie, jakoby procesor w Google Pixel 8a, który niby jest tym samym Google Tensor G3, co w przypadku droższych modeli, miał być inny. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku bezpośredniego poprzednika sprawdzanego przeze mnie Pixela, gdzie SoC był wytwarzany przy użyciu tańszej metody, przez co był trochę mniej wydajny, także pod kątem energetycznym. Czy to samo stało się tutaj? Jak to mówią – wyjdzie w praniu, czyli niżej.
Testy syntetyczne
Czyli benchmarki wszelakiego rodzaju i zaczynamy tradycyjnie od sprawdzenia, w jakim stopniu Google Pixel 8a throttluje. Średnio w podobnym do swojego droższego brata, lecz cały proces z początku jest szybszy. Po dwóch minutach już „żegnamy się” z ~30% nominalnej wydajności. Końcowo wynik to zachowanie 68% wydajności, jednak był moment, w którym Google Tensor G3 zahaczył o 60%.
Następne w kolejce są testy w Geekbench 6 oraz AnTuTu v10. W przypadku pierwszego, jest to 1660 punktów dla pojedynczego rdzenia oraz 4254 punkty dla całego procesora. W drugim ten „tani Pixel” zaskoczył – ponad 1 milion 150 tysięcy punktów, czyli ~15% więcej od swojego droższego odpowiednika. Co tu się wydarzyło? Ciężko powiedzieć, powtarzałem test parokrotnie, by mieć pewność, co do wyników, ale najwidoczniej gigant z Mountain View nie do końca tym razem przyoszczędził na tym procesorze.
Co jednak z pamięcią wewnętrzną? Tutaj także widać dziwny regres. Mówiąc dokładniej, zobaczcie na wartość „Write Speed” – 92 MB/s, czyli prawie 3-krotnie wolniej od Pixela 8. Z kolei „Read Speed” wypadł lepiej o ~30%, notując 443 MB/s. Sekwencyjnie z kolei, mamy podobne wyniki, czyli blisko 1600 MB/s odczytu oraz niespełna 243 MB/s zapisu.
Sprawdźmy jeszcze, jak radzi sobie z obciążeniem „w grach”, a raczej w teście, który ma takowe obciążenie zasymulować. Mowa tutaj o 3DMark Wild Life Stress Test. Po 20-testowych przebiegach, „wypluł” on informację, że wydajność na ostatnim z nich spadła do 69,8% porównując z pierwszym. Wynik ten jest bliski starszego pobratymca. Sprawdziłem także, jak mocno nagrzewa się Google Pixel 8a podczas takich testów.
Na końcu ostatniego przebiegu, było to 43,1˚C z przodu, oraz 44,9˚C z tyłu urządzenia w najcieplejszych punktach. Większa część urządzenia z kolei notowała powyżej 40˚C. Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę na to, że jest to test sprawdzający się, kiedy myślimy o graniu na tym smartfonie. W codziennym użytkowaniu, te temperatury (nawet jeżeli obciążymy mocno smartfon) będą niższe.
Speed test
Standardowym punktem w moich testach smartfonów jest sprawdzenie (w kontrolowanych warunkach), jak radzi sobie w codziennych zadaniach. Obejmuje to dwa przebiegi – jeden z „czystym RAMem”, a drugi ładując poniższe aplikacje właśnie z pamięci operacyjnej:
- Facebook;
- Messenger;
- Instagram;
- Twitter;
- WhatsApp;
- TikTok;
- Snapchat;
- Aparat;
- Chrome (strona gsmManiaK.pl);
- YouTube;
- Spotify;
- Netflix;
- Telegram;
- PUBG MOBILE;
- Genshin Impact;
- Subway Surf.
Jak poradził sobie z tym sprawdzianem testowany smartfon? W zasadzie bardzo podobnie, co Google Pixel 8. Pierwszy przebieg zajął mu 1 minutę, 23 sekundy i 86 setnych, drugi z kolei 1 minutę, 29 sekund i 8 setnych. Całość trwała więc 2 minuty, 52 sekundy i 94 setne.
Kolejny Pixel – kolejne problemy z tym, by potrafił „trzymać” odpalone aplikacje w tle. W zasadzie 80% z nich musiało załadować się od nowa, dlatego taki, a nie inny wynik zanotował.
Czy dobrze odwzorowuje to, jak działa na co dzień? To oczywiście zależy, z jak wielu aplikacji jednocześnie zwykle korzystacie, ale jeżeli „nie jest ich mało”, to zdecydowanie pokazuje to realia. Szkoda, bo procesor oraz pamięć wewnętrzna zdecydowanie pozwalają na więcej, ale takie uroki optymalizacyjne „czystego Androida” – a skoro już o nim mowa.
„Czysty Android” w akcji
W zasadzie tutaj nie ma zmian, względem Google Pixel 8, oprócz tego, że mamy oczywiście sporo poprawek wprowadzonych przez ten czas do samego w sobie Androida, a także poprawki zabezpieczeń z maja 2024 roku. Oczywiście, 7-letnie wsparcie aktualizacjami, czyli do Androida 21 również jest tutaj obecne.
Są jednak problemy, głównie tyczą się one właśnie „wczytywania” aplikacji z RAMu. Wyobraźcie sobie sytuację, w której korzystacie z aplikacji X, przełączacie się do aplikacji Y, a potem chcecie wrócić do X – odpala się, ale nic w niej nie możecie zrobić, więc musicie ją uruchomić raz jeszcze tak, by się wczytała od nowa. Irytujące, a na domiar złego, w zasadzie jest to codzienność. Tyczy się to różnych aplikacji, najczęściej problematyczny był komunikator Telegram, jednak sama w sobie aplikacja raczej nie była problemem, bowiem na innych smartfonach przeze mnie obecnie posiadanych, nie zauważyłem tego problemu.
Wolne ładowanie Google Pixel 8a nie zachęca, co z baterią?
Zastosowano tutaj akumulator, który charakteryzuje się pojemnością na poziomie 4492 mAh. Dość niestandardowa, aczkolwiek dla Pixeli już bardziej – trochę na wzór iPhone-ów od Apple. Wracając jednak, jak się sprawuje w codziennym użytkowaniu? To zależy. W przypadku dni z większą ilością WiFi, będzie to 6,5 godziny SoT. Jeżeli jednak dociśniemy go tylko i wyłącznie LTE, to ten czas skróci się do 4,5 godziny.
Średnio z kolei można liczyć na 5,5 godziny, często rozłożone na dwa dni – zależnie oczywiście od tego, jak korzystacie ze smartfona. Można pomyśleć – całkiem przyjemnie – ale o ładowaniu to już tak nie pomyślicie. Mowa o 18W ładowaniu przewodowym i jedynie 7,5W indukcyjnym. Używając tego „głównego” sposobu, telefon od 0 do 100% naładujecie w niespełna 2 godziny. Nie jest to czas, który by zadowalał w 2024 roku. Już smartfony za połowę ceny Pixela 8a ładują się szybciej.
VoLTE? VoWiFi? 5G? A co to takiego?
Jest to już w zasadzie trzeci testowany przeze mnie Google Pixel, ale nic nie zmieniło się w kontekście obsługi 5G, VoLTE, czy VoWiFi w przypadku sieci Plus „połączonej” właśnie z tym smartfonem. Żadnego z powyższych nie udało mi się „zmusić” do współpracy. Ciężko jest mi jednak stwierdzić, czego dokładnie to wina – producenta, telekomu, czy może konkretnie tej „SIMki”. Warto jednak mieć na uwadze, że w tej sieci może być tak, że żadna z powyższych technologii nie zadziała z tym telefonem.
Gdyby nie ta cena… Podsumowanie testu Google Pixel 8a
W zasadzie to jedno zdanie mówi więcej, niż tysiąc słów. Cena Google Pixel 8a w obecnej sytuacji jest po prostu za wysoka w stosunku do tego, co – po pierwsze – oferuje i – po drugie – jak wypada na tle Pixela 8. Przypomnijmy, „tani” telefon od Google kupicie aktualnie za niespełna 2247 złotych, choć jeżeli chcemy wybrać chociażby Google Store, to zapłacimy ~200 złotych więcej. Mocniejsza „ósemka” z kolei to tylko ~400 złotych więcej. No ale podsumujmy może sobie całość w konkretnych plusach i minusach tego urządzenia.
Co przemawia za kupnem Google Pixel 8a?
Wyświetlacz jest naprawdę bardzo dobry, jego parametry są wręcz lepsze od tego w Pixelu 8 – to zdecydowana zaleta. Oprócz tego niezła ergonomia, czy aparat główny, który w zasadzie ze wszystkim radzi sobie dobrze lub bardzo dobrze. W kontekście aparatu ultraszerokokątnego, warto pochwalić go za dobrą jakość ogólną zdjęć oraz nagrywanych filmów za dnia – radzi z tym sobie zwyczajnie „na szkolne 4”.
Kamerka selfie z kolei również daje radę w dzień, tak w kontekście robienia zdjęć, jak i funkcji wideo. Kolejną zaletą niech będą wysokie wyniki w testach wydajności, w zasadzie wszędzie pokazuje taki poziom, który niekiedy dla konkurencji jest nieosiągalny. Źle to zabrzmi, ale – jak na Pixela – ma całkiem niezłą baterię. No i oczywiście nie można nie wspomnieć o rekordowo długim, 7-letnim wsparciu aktualizacjami.
Co mówi „daj sobie spokój z Google Pixel 8a”?
Tych „wad” jest również trochę, a zaczynają się one właśnie w kontekście już wyceny tego modelu. Jest za drogo, 3-4 stówki za drogo na moment obecny. Brak ładowarki to formalność, ale „nieformalny” jest fakt, że audio „trochę wymięka”. Szkoda, droższy brat je miał naprawdę na fajnym poziomie. Spore flary w kontekście działania aparatów to momentami znak rozpoznawczy wielu smartfonów, tego również. Aparat ultraszerokokątny nie radzi sobie zbyt dobrze z fotografowaniem oraz nagrywaniem filmów w nocy. W dzień w zasadzie również „kręci” przeciętne wideo.
Aparat selfie z kolei jest „średni” w nocnych warunkach oświetleniowych, „we wszystkim”. Z jednej strony była wydajność, z drugiej jednak – throttling jest spory i odczuwalny, obok czego nie można przejść obojętnie. No i te benchmarki niekoniecznie przekładają się na wyniki w codziennym użytkowaniu, co udowodnił mój autorski speed test. Oprogramowanie z kolei nie jest wolne od błędów i mówię tutaj o działaniu „wczytywania” aplikacji z RAMu, gdzie momentami to zwyczajnie nie działa. No i ostatni przytyk – funkcje typu 5G, VoLTE, VoWiFi u mnie zwyczajnie nie działały.
Czy ja bym kupił?
W obecnej cenie, moim zdaniem, ten smartfon mimo różnych zalet, nie ma zwyczajnie większej siły przebicia. Wolałbym wydać te ~4 stówki na Pixela 8 i mieć urządzenie z lepszymi aparatami, lepiej wykonane, z lepszą ergonomią, lepszym audio, szybszym ładowaniem. Oczywiście Pixel 8a ma lepszy ekran, co jest ciekawą sprawą, ale”to za mało”.
Jeżeli jednak ta cena zostanie „skorygowana” do, powiedzmy, 1800-1900 złotych, to jak najbardziej (przy założeniu, że Pixel 8 zostaje w swoim pułapie cenowym) można go rozważyć, mając na uwadze wszystkie „za” i „przeciw”.
I to by było na tyle w tym teście – mam nadzieję, że trochę odświeżona forma Wam się spodoba 🙂
Dajcie znać co sądzicie, Cya!
Dla zainteresowanych, pełny test Google Pixel 8.
Świetne pierwsze wrażenia i gorzki koniec. TEST Google Pixel 8
- Aparat7,5
- Bateria6,5
- Ekran9,0
- Jakość7,0
- Wydajność w grach7,5
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Google Pixel 8a
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.