Półotwarte słuchawki przewodowe z wysokiej półki? Spędziłem trochę czasu z takimi, przynajmniej w kontekście cenowym. Czy zasługują na takie miano pod kątem jakości? Zapraszam na test HarmonicDyne Athena!
W życiu każdego recenzenta czy testera elektroniki różnej maści przychodzi taki sprzęt, który staje się dużym wyzwaniem. Do mnie właśnie takowy dotarł, a okazały się nim słuchawki przewodowe. Nie jest to jednak któraś z mainstreamowych propozycji dla graczy, a produkt skierowany do grupy, która wymaga od takiego sprzętu więcej.
Mniej jednak o mnie i moich odczuciach w kontekście testowania sprzętu z tej półki, a więcej o bohaterze tego tekstu. Recenzja HarmonicDyne Athena to podróż do świata sprzętu audio z wysokiego C, na którą Was teraz zabieram!
Specyfikacja HarmonicDyne Athena
Zacznijmy jednak od suchych liczb i słów, które znajdziemy w danych technicznych omawianych słuchawek wokół usznych.
- Przetworniki: 50 mm, dynamiczne;
- Impedancja: 34 Ohm;
- Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 70 kHz;
- Czułość: 116,5 dB
- Konstrukcja: półotwarta;
- Łączność – przewodowa, lewy-prawy kanał;
- Wymiary: 21- x 175 x 105 mm;
- Waga: 320 gram;
Warto również wspomnieć, że odsłuchów dokonywałem głównie przy pomocy Audiotrak Prodigy Cube BE. Wzmacniacz operacyjny został wymieniony na Muses 8820.
Opakowanie i zawartość: HarmonicDyne Athena to produkt premium od samego początku
Na początek trochę subiektywnego spojrzenia. Jestem osobą, która zwykle zwraca uwagę na to, w jaki sposób producent przygotował produkt dla klienta końcowego pod kątem pudełka jak i jego zawartości. Wydaje mi się, że w przypadku tych słuchawek półotwartych firma postarała się na tyle, że ja osobiście kupiłbym je dla samego opakowania. Wróćmy jednak do obiektywnej części.
Słuchawki HarmonicDyne Athena przychodzą do nas w stylowym opakowaniu, którego zarówno design, jak i wykonanie stoją na wysokim poziomie. Jest prosto, elegancko, a i tak znajdziemy na nim informacje o produkcie, który się w nim znajduje. Jest to tak specyfikacja samych słuchawek, jak i opis tego, co zawiera pudełko. Otwórzmy je więc.
Jak widzicie, nie jest to najprostszy i najbardziej oklepany styl, w jakim można zaprojektować proces otwierania pudełka, ale trzeba przyznać, że fajny smaczek. Najpierw naszym oczom ukazuje się nazwa modelu oraz sam typ produktu, a po dalszym zagłębieniu się – sam produkt, wraz z ciekawymi dodatkami.
Na pierwszy ogień idzie moneta. Jest to symboliczny, aż przyjemny dodatek. Producent wygrawerował na rewersie swoje logo oraz nazwę, natomiast awers został poświęcony nazwie modelu oraz numerowi seryjnemu. Mi udało się dostać trzecią sztukę tych słuchawek wyprodukowaną na cały świat.
Następne w kolejce jest pudełko z akcesoriami
Znowu prostota w kontekście wyglądu, ale tutaj zawartość jest najważniejsza. W środku znajdziemy:
- Przewód jack 3,5 mm x2 (lewy i prawy kanał) do pojedynczego jacka 3,5 mm;
- Adapter jack 3,5 mm do jack 6,3 mm;
- Skórzany mini pasek do spięcia ww. przewodu;
- Instrukcję obsługi w języku angielskim oraz chińskim;
- Zamszowy worek do transportu słuchawek.
Zestaw więc jest bogaty, a przecież dopiero dotarliśmy do głównego punktu, jakim są słuchawki HarmonicDyne Athena! Trzeba więc przyznać, ze producent stara się już od początku zrobić dobre wrażenie na potencjalnym kliencie. Czy mu to wychodzi? Tutaj zależy od osoby. Moim zdaniem mamy już od początku świadomość, że obcujemy z produktem z wysokiej półki, więc tak – udaje.
Jak stoi jakość wykonania i użytych materiałów w HarmonicDyne Athena?
Znajdziemy tutaj naprawdę wiele użytych materiałów, poczynając od tworzyw sztucznych, idąc przez metal oraz materiałowe wykończenie padów i pałąka po skórę i szkło. Zacznijmy w takim razie od tych, które przeważają, a są to „plastiki”. Znajdziemy je w następujących miejscach:
- Osłona pałąka (zarówno górna część, jak i regulowane elementy);
- Kopuły;
- Zaczepy na materiałowe wykończenie pałąka.
Górna część pierwszego z wymienionych część jest chropowata, natomiast reszta wykończona jest w większości gładko. Do tego jest różnica w odcieniu czarnego, kolejno zastosowano ciemniejszy i jaśniejszy tak, jak możecie zobaczyć na zdjęciach. Przechodząc dalej, mamy muszle, które w zasadzie są jednolite z wyłączeniem zewnętrznej części. Ta w kontekście tworzyw sztucznych jest wykończona znowu nieco ciemniej niż reszta.
No i końcowym elementem są zaczepy, na których trzyma się materiałowe wykończenie pałąka. Całość jest dobrze spasowana, nic nie trzeszczy, a do tego nie czuć, by był to „najtańszy plastik z recyklingu”, nie ujmując oczywiście przetwarzaniu tworzyw sztucznych. Przejdźmy jednak do kolejnego materiału, jakim są „włókna”.
Tutaj w zasadzie rozdzielenie jest pomiędzy pady, a osłonę pałąka. Te pierwsze bowiem z wierzchniej strony mają zamsz, który jest bardzo miły w dotyku, a do tego całkiem dobrze wygłusza. W zasadzie pierwszy raz spotykam się z takim rozwiązaniem i naprawdę muszę je pochwalić, bo zarówno pierwsze wrażenie, jak i użytkowanie przez jakiś czas pozostawia pozytywne odczucia.
W środku najprawdopodobniej wypełnione są pianką, aczkolwiek nie jestem w stanie tego zweryfikować. Osłona pałąka również została wykonana z przyjemnego materiału włókiennego. Nie jest to jednak zamsz, a coś bardziej „mainstreamowego”. Mógłby być jednak przynajmniej nieco grubszy.
No dobra, a gdzie ten metal?
No w zasadzie cały pałąk wewnątrz jest metalowy, a tworzywa sztuczne czy inne materiały stanowią dla niego osłonę. To bardzo dobra informacja, która rokuje, że słuchawki po prostu się nie rozlecą jak niektóre konstrukcje, gdzie producent zastosował całość plastikową. Fajnym dodatkiem jest nazwa modelu oraz numer seryjny wybity na prawej jego stronie, a całość ukryta pod regulacją.
Zostały jeszcze dwie sprawy, zacznijmy od skóry. Ta w małej ilości, ale jednak, zastosowana została w wewnętrznej części nausznika. Cel zapewne był taki, by wzmocnić nieco wygłuszenie, ale również komfort ucha – to są jednak tylko moje domysły, tak czy owak nie jest to złe posunięcie.
Szkło natomiast ma znajdować się na zewnętrznych częściach muszli i widzicie je powyżej. Tak, jest to opisywane przez producenta jako szklane panele, aczkolwiek nie jestem w stanie potwierdzić, czy to rzeczywiście szkło. Gdybym miał sobie dać rękę uciąć, to bym po prostu nie dał – materiałoznawcom nie jestem. Trzeba jednak przyznać, że nawet jeżeli to swego rodzaju tworzywo sztuczne, to bardzo dobrze naśladuje szkło.
Generalnie całe słuchawki HarmonicDyne z tymi elementami wyglądają ładnie. Zastosowanie takiej różnorodności w kontekście materiałów nie jest czymś złym, o ile wszystkie stoją na wysokim poziomie – tutaj tak właśnie to wygląda. No i ten dodatek w postaci szkła lub materiału go imitującego – naprawdę dodaje uroku i klasy testowanemu modelowi.
Porozmawiajmy jednak o wygodzie noszenia HarmonicDyne Athena
Ta część jest w zasadzie jedną z dwóch najważniejszych, zaraz obok jakości dźwięku generowanego przez te słuchawki wokół uszne. No to jak w takim razie, wygodne są te słuchawki przewodowe, czy nie do końca?
Gdyby nie były wygodne, to w moim przypadku zapewne nie spędziłbym z nimi większości ostatniego czasu, mając obok Sony WH-1000XM3, Beyerdynamic Custom One Pro, czy kolumny Fenda R40BT. W skrócie można po prostu napisać, że są bardzo wygodne. Byłoby to jednak uproszczenie, które nie pokazuje pełni „historii”.
Zdecydowanie się na zastosowanie zamszowych nauszników było moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Mimo tego, że słuchawki są półotwarte, to nadal całkiem dobrze izolują, co przekłada się również na jakość oraz ilość dolnego pasma. Dodanie skóry również należy uznać za dobre posunięcie.
Zostając przy pochwałach, ale nie do końca, przejdźmy do materiałowej osłony pałąka. Ta jest przyjemna w dotyku, ale brakuje jej nieco amortyzacji. Gdyby była nieco grubsza, całość zyskałaby jeszcze mocniej na wygodzie pomimo, że i tak jest naprawdę dobrze.
Co natomiast z kwestią regulacji?
No tutaj to historia typowo słodko-gorzka. Pierwsze dwa stopnie działają z dużym oporem, zapewne dlatego, by przypadkowo się nie deregulowały. Kolejne jednak działają wręcz bez żadnego oporu w porównaniu do właśnie tych pierwszych. Tutaj powstaje więc zgrzyt, przez co jeżeli często regulujecie jednak pałąk, to nie będzie to najprzyjemniejsza rzecz w HarmonicDyne Athena.
Tak jest na początku. Z czasem jednak można powiedzieć, że ta różnica zmniejsza się – nadal występuje, ale jest odczuwalnie mniejsza. Zapewne to kwestia jednak „dotarcia”. Całość więc, jak sami widzicie, jest naprawdę dobra. Nie obyło się bez łyżek dziegciu w tej beczce miodu, aczkolwiek trzeba również pamiętać, że wygoda jest mocno personalnym zagadnieniem.
No i gwiazda wieczoru: jak wypada jakość dźwięku w HarmonicDyne Athena?
W końcu to słuchawki za niemałą kwotę, musi być więc przynajmniej dobrze w każdym aspekcie. Zabiorę Was w podróż, która może zapewne w pewnych miejscach zaskoczyć. Pozytywnie czy negatywnie? Sami zobaczcie.
Bas
Zaczynamy standardowo najniższym z pasm przenoszenia, jakim jest bas. Dolne rejestry w słuchawkach otwartych / półotwartych zwykle nie brylują. Jak jest jednak w przypadku HarmonicDyne Athena? Nie jestem w stanie powiedzieć, czy tak ciekawego odcienia dolnego pasma słyszałem w jakichkolwiek innych słuchawkach.
Generalnie słuchawki zamknięte mają to do siebie, że raczej „odcień” tego basu jest po prostu cięższy, „ciemniejszy”. Tutaj jednak jest to ciekawy miks jasnego, klarownego brzmienia właśnie z niskimi tonami. Nie traci on jednak przez to impetu, czy dynamiki, a wręcz zyskuje.
Potrafi również zejść nisko i „walnąć soczystym brzmieniem„. Można to nazwać jasną stroną basu, taką, która nie tylko oferuje świetną do imprezowych kawałków charakterystykę, ale też bardzo fajnie „działa” w kontekście innych utworów. Taka jednak jego forma niekoniecznie przypadnie wszystkim do gustu. Audio jest o tyle ciężkim tematem, że jest tutaj wiele preferencji, czy kwestii różnic w słuchu mówiąc wprost. Nie urodził się jednak jeszcze taki, który wszystkim dogodził.
Średnica
Tutaj sytuacja jest raczej prosta bym rzekł. Średnie tony wypadają naprawdę super. Wszystko jest bardzo wyraźne i zmierza w stronę bardziej jasnych, niżeli ciepłych brzmień. Jesteśmy w stanie usłyszeć każdy instrument, czy element słuchanego utworu bez większego problemu.
Oprócz tego jednak jest mały problem. Całość jak już wspomniałem, idzie w kierunku jasnego brzmienia, gdzie wszystkie pasma mają nieco inną charakterystykę. To też powoduje uczucie, jakby średnica nieco nachodziła na bas.
Nie jest to zjawisko jednak nagminne, ale w tego typu produkcie trzeba o nim wspomnieć.
Sopran
Dochodzimy do ostatnich rejestrów, których jest po prostu najwięcej, Człowiek ma wrażenie, jakby wręcz oddziaływały na wszystkie inne pasma, jak bas i średnica. Przejdźmy jednak do pozytywów, które w nim znajdziemy.
Jest naprawdę dobrze zestrojone pod kątem czystości. Dźwięki w tym zakresie częstotliwościowym nie „kłują” uszu, jak to bywa w słuchawkach o wątpliwej jakości sopranu. W ramach tego górnego pasma, można również spokojnie rozdzielać kolejne dźwięki, nie zlewają się w jedną, bezkształtną masę. Jest więc po prostu bardzo dobrze, choć nie idealnie.
Scena i pozycjonowanie
Tutaj widzimy, a raczej słyszymy korzyści płynące zarówno z konstrukcji półotwartej, jak i jasnego charakteru słuchawek. Zarówno w grach, jak i podczas utworów łatwo jest stwierdzić, skąd dochodzi dany dźwięk. Scena jest bardziej obszerna na boki, niżeli do przodu i tyłu, ale nie jest to duża rozbieżność.
Trudność napędzenia
Trzeba również wspomnieć o tym, że HarmonicDyne Athena nie są słuchawkami, z których łatwo wyciągnąć pełen potencjał. Rozsądny start to moim zdaniem DAC z nisko-średniej półki. Na zintegrowanych układach audio w płytach głównych, nawet tych najlepszych – nie ma co podchodzić.
W moim przypadku i Prodigy Cube BE myślę, że wymieniając OPAMP na lepszy, słuchawki te rozwinęłyby jeszcze trochę swoje możliwości.
Czy HarmonicDyne Athena to słuchawki idealne? Czas na podsumowanie
Jest to pytanie, na które odpowiedź nie jest oczywista. Zacznijmy na początek od ceny, jaką przyjdzie zapłacić za owe słuchawki. Jest to 179 dolarów, co daje nam około 800 złotych. Od początku widać było, że jest to produkt premium, co też zostało zaznaczone w wycenie.
Można je również zamówić z AliExpress, jeżeli preferujecie taką formę za około 900 złotych. Czy ta jednak się broni?
W zasadzie tak, stosunek tego, co mają do zaoferowania omawiane słuchawki do błędów, jakie wg mnie zostały popełnione jest na tyle korzystny, że uzasadnia taką wycenę.
Co w takim razie udało się w HarmonicDyne Athena?
Przejdźmy od samego początku, czyli samego pudełka, w jakim są one dostarczone. Eleganckie, proste i cieszące oko. Sprawia to, że konsument ma już pozytywne wrażenia od opakowania, które skrywa dopiero to, co chce kupić. Idąc dalej mamy oczywiście wnętrze, które skrywa tak słuchawki, jak i akcesoria oraz dodatek w postaci monety z wybitym S/N. To bardzo miły dodatek, który również pokazuje wysoką klasę nabytego produktu.
Zestaw akcesoriów natomiast oraz ich wykonanie również są praktycznie bez zarzutów. Mamy porządny przewód, za pomocą którego podłączymy nasze słuchawki do źródła, przejściówkę na „dużego jacka”, czy zamszowy woreczek do transportu słuchawek. Jest więc zarówno ilościowo, jak i jakościowo dobrze. No ale przejdźmy do samych słuchawek.
Omawianie tego, co zrobiono stricte w tym zakresie dobrze zacznijmy od wykonania. Producent zdecydował się na użycie wielu różnych materiałów, które jednak dobrał bardzo trafnie. Zarówno tworzywa sztuczne, jak i materiały włókiennicze, skóra, czy metal i szkło stoją na wysokim poziomie. Na całości nie dopatrzyłem się żadnych oznak zużycia po moich testach, które trwały parę tygodni.
Całość została również ze sobą bardzo dobrze spasowana. Firma HarmonicDyne mówiąc krótko, bardzo postarała się, by i również w tym aspekcie zaznaczyć to, jakim produktem są omawiane słuchawki przewodowe. Czy są jednak wygodne? Tak i to bardzo. Jest sporo regulacji w kontekście pozycji muszli, jak i oczywiście pałąka. Prawie nie ma się do czego przyczepić, o czym jednak w późniejszej części.
HarmonicDyne Athena grają również jak z „wysokiego C”
Basu jest sporo jak na słuchawki o charakterystyce raczej jasnej, do tego konstrukcji półotwartej. Czuć w nim jednak ten ciekawy, inny wydźwięk, chłodniejszy niż zazwyczaj, ale całość jest dynamiczna. Nie mniej jednak całościowo to pasmo wypada naprawdę dobrze. Co jednak z resztą?
Średnie tony w tego typu słuchawkach to wręcz podstawa, która tutaj radzi sobie świetnie. Nie trzeba się bać nieczystości, bo ich po prostu nie ma. Tak naprawdę ciężko tutaj się rozpisywać, ale najlepiej to, że producent postarał się w tym zakresie pokazują utwory skomplikowane, z dużą ilością instrumentów i źródeł dźwięku. W nich HarmonicDyne Athena radzą sobie po prostu kozacko.
No i sopran, generalnie jego jasnego brzmienia jest najwięcej w całych omawianych słuchawkach. Charakteryzuje się czystością oraz tym, że nie zlewa wielu wysokich dźwięków w jedną masę, a da się wyłapać kolejne i kolejne ich źródła. To wszystko daje efekt taki, że scena jest bardzo szeroka. To zastosowanie ma oczywiście nie tylko w odsłuchu muzyki, ale również w grach. Dzięki temu wiemy, skąd dochodzi strzał, dreptanie, czy dźwięk pojazdu.
Co jednak nieco zawiodło w HarmonicDyne Athena?
Oczywiście nie ma rzeczy idealnych, są jedynie te bliskie ideałowi. Tutaj w zasadzie znalazło się parę wad lub rzeczy, o których można powiedzieć, że znajdzie się znacząca grupa osób uważających to za minus. Przeszkadzać oczywiście może to, że słuchawki grają po prostu w charakterystyczny, jasny sposób. Nie ma za dużo ciepła w tym brzmieniu, jest wyraźnie, czysto, ale nie ciepło.
Inna sprawa jest już nie tyle preferencyjna, co jednak wiele osób oprócz mnie uznałoby za małą, ale jednak wadę – zbyt cienkie wypełnienie materiałowej osłony pałąka. Przez to mimo, że są to słuchawki bardzo wygodne, to jednak nie świetne w tym zakresie. Gdyby była nieco grubsza, to byłoby wręcz 10/10 w kontekście ergonomii.
Pozostając przy temacie wygody, są również nauszniki, które mimo wykonania z bardzo przyjemnego materiału, mają jeden minus. Są średnio oddychające, przez co temperatura uszu nie jest w nich najniższa po parugodzinnej sesji. Na to jednak nie mam konkretnego rozwiązania, które mógłbym zaproponować producentowi – no, może oprócz zmiany materiału, ale nie musiałoby się to skończyć jednoznacznie pozytywnie.
Warto również dodać kwestię napędzenia – byle źródło tutaj nie jest wskazane, co nieco „podwyższa” koszt całej imprezy.
I to tyle!
Dzięki, że zechciałeś zapoznać się z moją recenzją HarmonicDyne Athena. Mam nadzieje, że była pomocna przy dowiedzeniu się, czym w 0góle jest ten model i jak sprawuje się w codziennym użytkowaniu. Tymczasem spadam pisać dla Was kolejną recenzję, również sprzętu grającego, a tymczasem możecie sprawdzić ostatnią o HUAWEI FreeBuds 5i!
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.