Zapraszam do zapoznania się z pierwszymi wrażeniami z użytkowania Infinix ZERO Ultra, który właśnie trafił do Polski. Poznaj moją wstępną opinię o smartfonie z aparatem 200 MP, ładowaniem 180W i ekranem AMOLED 120 Hz o genialnej jakości wykonania.
Doczekaliśmy się polskiej premiery nowego telefonu marki Infinix. Jest nim Infinix ZERO Ultra, czyli model z wyższej średniej półki, z — pod pewnymi względami — imponującą specyfikacją techniczną.
Tak się akurat składa, że mam już na testach Infinix ZERO Ultra. Nie mam go jednak w rękach zbyt długo, więc jest jeszcze za wcześnie na prezentację pełnej opinii o możliwościach tego telefonu.
Mogę jednak podzielić się moimi pierwszymi wrażeniami z użytkowania Infinix ZERO Ultra. Dzięki temu masz okazję poznać ten model trochę bliżej w dniu polskiego debiutu.
O możliwościach omawianego urządzenia już pisałem w tekście premierowym. Dla przypomnienia załączam dane techniczne Infinix ZERO Ultra:
Już na pierwszy rzut oka widać, czym ma imponować Infinix ZERO Ultra: aparatem i szybkością ładowania. Ma ten solidne podzespoły i dobre wyposażenie. Przyjrzyjmy się temu wszystkiemu trochę bliżej.
Zacznę od tego, co dostajemy w pudełku z Infinix ZERO Ultra. Ostatnio testowałem flagowca, który poza papierologią nie miał nic ciekawego do zaoferowania w tym aspekcie.
Tymczasem Infinix daje nam zestaw na bogato. Przede wszystkim dostajemy ładowarkę o mocy aż 180W (o ładowaniu porozmawiamy za chwilę), wraz z kompatybilnym kablem. Mamy też przejściówkę z jack 3,5 mm na USB-C i fajne etui, dzięki któremu dodatkowo zabezpieczymy nasz nowy telefon.
Chciałbym, by każdy producent dawał swoim klientom to, czego oni zazwyczaj potrzebują, bez konieczności wydawania dodatkowych pieniędzy.
Na polskim rynku nie znajdziesz telefonu ładującego się szybciej od Infinix ZERO Ultra. Obsługuje on bowiem ładowanie 180W Thunder Charge. Według producenta wystarczy 12 minut, by Zero Ultra wrócił do pełni mocy.
Chyba nie muszę dodawać, jak wygodne jest to rozwiązanie. Kilka minut pod kablem i znowu możemy cieszyć się ze wszystkich możliwości urządzenia. W sytuacjach awaryjnych tak szybkie ładowanie może być na wagę złota.
Oczywiście Infinix zadbał o bezpieczeństwo całego procesu. Smartfon został wyposażony w 20 czujników temperatury, które chronią przed przegrzaniem zarówno samo urządzenie, jak i ładowarkę oraz kabel.
Jako ciekawostkę dodam, że obecna w zestawie sprzedażowym ładowarka 180W wykorzystuje technologię GaN i może służyć do ładowania także innych sprzętów, laptopów czy tabletów.
Sama bateria Infinix ZERO Ultra ma solidne 4500 mAh. Pierwsze obserwacje są takie: czas pracy powinien być zadowalający. Więcej powiem już w pełnym teście.
Wchodzimy w nową erę mobilnej fotografii. Marka Infinix jako jedna z pierwszych zauważyła nowy rynkowy trend i wyposażyła ZERO Ultra w aparat o rozdzielczości aż 200 MP, najwyższej w świecie smartfonów.
Wykorzystany tutaj sensor to ISOCELL HP1 o rozmiarze aż 1/1,2″. Duża powierzchnia tej jednostki zbiera więcej światła, co pozwala na lepsze zdjęcia w każdych warunkach.
Zastosowana matryca jest bardzo zaawansowana technologicznie. Dzięki technologii łączenia sąsiadujących pikseli rozmiar pojedynczego punktu rośnie do imponujących 2,56 mikrometrów. Smartfon grupuje więc informacje ze wszystkich pikseli, dając nam ostatecznie jeszcze lepsze zdjęcie 12,5 MP.
Niestety, nie miałem zbyt wielu okazji na dobre poznać możliwości fotograficznych Infinix ZERO Ultra. Mam w rękach ten model za krótko, a na dodatek pogoda nie rozpieszcza.
W tej sytuacji wstrzymam się z osądem i po prostu załączę kilka przykładowych fotografii:
Podoba mi się to, że w ZERO Ultra zagościł mój ulubiony obiektyw ultraszerokokątny i to o rozdzielczości wyższej niż u wielu konkurentów. To powinno zaowocować większą ilością szczegółów. Będę to oczywiście weryfikował.
Teraz przejdźmy do bardziej przyziemnych, ale także ważnych elementów w specyfikacji, wyposażeniu i budowie Infinix ZERO Ultra.
Pierwsza myśl po rozpakowaniu telefonu to: ależ on potężny. Nie ma się co oszukiwać, ZERO Ultra to duży smartfon. To konsekwencja umieszczenia w nim wielu zaawansowanych rozwiązań technologicznych.
Podoba mi się to, że Infinix skupił się na dobrej jakości wykonania. Rama smartfona została wykonana z metalu. Łączy ona ze sobą dwie tafle szkła. Wszystkie elementy zostały świetnie spasowane. Trzymając Infinix ZERO Ultra w ręku czuć, że jest to produkt premium.
Wizualnie główny bohater tego wpisu może się podobać. Front w ponad 90% (wartość rzeczywista, a nie zmyślona) zagospodarowany jest przez piękny ekran wykonany w uwielbionej przez ManiaKów technologii AMOLED. Jest on lekko zagięty na krawędziach, co dodaje mu zjawiskowości.
Na tylnym panelu znajdziemy za to ciekawą fakturę. Mnie przypomina ona paski zebry, tylko bez czarnych akcentów. Mój testowy egzemplarz występuje w białej wersji kolorystycznej. Cieszy mnie to, gdyż dzięki temu nie widać tutaj naszych odcisków palców.
Wyspa aparatu, mimo ogromnego sensora, wygląda zaskakująco schludnie i dobrze zlewa się z całością obudowy. To świadczy o dbałości o szczegóły, podobnie jak położenie głośnika multimedialnego, USB typu C i sanek na karty SIM w linii prostej oraz braku znaków towarowych, które szpecą wiele telefonów.
Sercem Infinix ZERO Ultra jest procesor MediaTek Dimensity 920. Został on zbudowany m.in. z wydajnych rdzeni Cortex-A78 o taktowaniu 2,5 GHz i grafiki Mali-G68 MC4 GPU. Wykonano go w nowoczesnym i energooszczędnym 6nm procesie technologicznym przez cenioną firmę TSMC.
Takie podzespoły to wyższa półka średnia. W popularnym teście AnTuTu wykręcają one niemal 500 tys. punktów, co jest więcej niż przyzwoitym wynikiem. Co ważne, Infinix ZERO Ultra potrafi utrzymać tak wysoką wydajność przez dłuższy czas i to bez niepokojącego nagrzewania obudowy.
W działaniu zastosowany SoC wspiera 8 GB RAM, co jest fajną wartością, pozwalającą na bezkompromisową wielozadaniowość. Dla tych użytkowników, dla których pamięci operacyjnej ciągle mało, przygotowano dodatkowe 5 GB wirtualnego RAM-u, wykorzystującego szybką pamięć wewnętrzną.
Infinix ZERO Ultra nie jest może najwydajniejszym smartfonem, który możesz teraz kupić, ale działa szybko i żwawo. Wielu ManiaKów może nawet nie zauważy, że nie ma tu topowych podzespołów.
Jak na razie to wszystko, co mam do powiedzenia. Więcej znajdziesz w naszym pełnym teście Infinix ULTRA Zero, który pojawi się na łamach gsmManiaKa w pierwszej połowie listopada.
Na koniec przypominam, że na start Infinix ZERO Ultra oferowany jest w Polsce w promocyjnej cenie. Szczegóły znajdziesz w poniższym materiale oraz na stronie producenta:
Artykuł sponsorowany, powstał przy współpracy z Infinix Polska
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Sony Xperia 10 VI zdradza kolejne szczegóły specyfikacji przed premierą. Termin prezentacji smartfona ujrzał już…
OnePlus 11 to znakomity smartfon, dlatego sam go wybrałem. Teraz i Ty możesz go kupić,…
Tani flagowiec vivo X100s przed premierą wyjawił wydajność. Wygląda na to, że będzie to jeden…
Zdjęcia Google pozwolą nam niedługo lepiej zadbać o miejsce na dysku. Gigant umożliwi nam szybsze…
Zapraszam do przeglądu najważniejszych informacji ze świata smartfonów i nie tylko w serii "Zima o…
Samsung Galaxy S23 może być uważany za ideał opłacalnego telefonu dla wielu ManiaKów. Ma bowiem…