Oppo zaprezentowało dzisiaj oficjalnie drugą generację aparatów dla smartfonów, które dają się zintegrować z wyświetlaczem. Na papierze wygląda to świetnie, ale producent nie mówi nic o dacie wprowadzenia na rynek.
Samo ukrycie aparatu pod ekranem to żadne wyzwanie, ale żaden z dużych producentów nie chciał tego robić przed odpowiednim etapem rozwoju tej technologii. Obecnie listę problemów otwierała niska ostrość wyświetlanego obrazu w obszarze aparatu. Oppo twierdzi, że ma już wystarczające dobre rozwiązanie, by skomercjalizować takie smartfony.
Standardem, który prezentują flagowce w 2021 roku, jest zagęszczenie co najmniej 400 pikseli na cal i Oppo udało się uzyskać taką gęstość również w obszarze aparatu do selfie. Dzięki zmyślnym sztuczkom sama jakość zdjęć podobno na tym nie ucierpiała. O tym na żywo przekonamy się podczas testów. Podczas wydarzenia producent pochwalił się też prototypem, który na grafikach wygląda właśnie tak:
Jakość ekranu to jedno, a co ze zdjęciami? Część z nas selfie robi sporadycznie, część codziennie, ale dla mnie najważniejsza jest jakość wideo podczas rozmów. Nie mogę sobie wyobrazić, by mój smartfon oferował kiepską jakość takiego połączenia tylko dlatego, że w ekranie nie ma wycięcia na aparat. Oppo oczywiście mówi, że jest świetnie i jako dowód podzieliło się przykładową fotografią.
Nie ma sensu dyskutować tu nad jej autentycznością, bo i tak nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. Oględziny pozwalają jedynie na zauważenie efektu flary w górnej części zdjęcia. Być może ma to związek właśnie z ukryciem matrycy pod wyświetlaczem. Punktem odniesienia póki jest ZTE Axon 20, który – delikatnie rzecz biorąc – nie radził sobie za dobrze przy słabszym świetle.
Wszystkie te zapewnienia brzmią bardzo ładnie, ale nie zmienia to faktu, że Xiaomi będzie pierwsze. Już 10 sierpnia na rynek trafi Xiaomi Mi Mix 4, który również ma aparat pod ekranem. Zobaczymy, któremu producentowi udało się lepiej rozwiązań ten konstrukcyjny problem.
Xiaomi Mi Mix 4 pozuje na żywo i potwierdza datę premiery. Nie wierzę, że to już za tydzień!
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
