Smartfony Vivo iQOO są szalenie popularne ze względu na opłacalny stosunek jakości do ceny – szkoda tylko, że za milionami sprzedanych sztuk nie idzie rozszerzenie sprzedaży na Polskę.
W siedzibie chińskiego producenta Vivo strzelają korki od szampana, albowiem wprowadzenie do portfolio serii/submarki iQOO okazało się strzałem w dziesiątkę. Popularność telefonów z dziwnym logo rośnie wręcz lawinowo.
Telefony Vivo iQOO wchodzą do trendów
Dziś jest to już 25 milionów sprzedanych egzemplarzy na całym świecie – główne punkty dystrybucji Vivo iQOO to oczywiście Indie oraz Chiny, gdzie tanie i zarazem wypasione telefony rozchodzą się jak świeże bułeczki. A co z Polską?
Oferta Vivo nad Wisłą jest mocno ograniczona i polscy Maniacy nie otrzymują najważniejszych nowości. Ostatnio trafił do nas Vivo X60 Pro, który przekonuje do siebie gimbalową stabilizacją aparatu i jest niezłym telefonem (niedługo przeczytacie u nas jego test), ale pozostała część portfolio Vivo to głównie średniaki.
Tymczasem w serii iQOO dzieje się wiele dobrego, bo tamtejsze telefony oferują ekrany 120 Hz (choć często są to panele IPS, a nie OLED), szybkie Snapdragony oraz brak kompromisów w aparatach fotograficznych – zdarza się, że rozsądnie wyceniony Vivo iQOO posiada pełen wypas: aparat główny, szeroki kąt i teleobiektyw. Więcej do szczęścia nie trzeba.
Pozostaje nam liczyć, że w miarę upływu czasu i wzrostu popularności submarki iQOO chiński twórca dojdzie do wniosku, że miejsce dla jego smartfonów znajdzie się również w Polsce. Sam bym sobie życzył obecności takich telefonów w naszym kraju.
Przykładowy telefon iQOO:
Ten smartfon to „potwór” pod każdym względem: Vivo IQOO 7 oficjalnie!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.