Wycofanie się LG z rynku smartfonów to sytuacja bez wątpienia spodziewana przez wielu miłośników branży technologicznej, ale gdy już do tego doszło – także mocno zaskakująca. Okazało się bowiem, że nawet tak potężny koncern może wpaść w nieoczekiwane problemy i już się z nich nie wydostać. A wcale nie jest powiedziane, że to ostatni taki krok w najbliższej przyszłości.
Czasy są trudne, a nawet bardzo trudne. Pandemia koronawirusa sprawiła, że smartfony nie tylko znajdują mniej nabywców, ale są także znacznie bardziej skomplikowane w produkcji. Przestoje w fabrykach sprawiły, że kolejni producenci narzekają na niedobory podzespołów, co z pewnością już za moment wpłynie na dostępność smartfonów.
A do tego mamy stale rosnącą konkurencję – kolejne chińskie firmy wyrastają jak grzyby po deszczu i szybko zdobywają kolejne rynki, co wcale nie ułatwia prowadzenia biznesu i nawet wielkim, znanym firmom jest coraz ciężej utrzymać odpowiednie tempo rozwoju i zastosować wystarczająco agresywną politykę cenową.
Wycofanie LG to początek czarnej serii?
Nic więc dziwnego, że przyszłość dla wielu dużych graczy jawi się wyjątkowo mgliście i choć wielu z nas na moment zapomniało o kłopotach na tym wciąż lukratywnym rynku, to spektakularne wycofanie się z produkcji smartfonów przez LG pokazało, że „łatwo już było”. Jeszcze bardziej do naszych głów przemawia fakt, że koncern nie znalazł odpowiedniego chętnego na przejęcie schedy po tym zasłużonym producencie. A to jeszcze naprawdę zaskakująca sytuacja.
Co stało za odejściem LG z tego rynku? Może zła polityka cenowa? Nie nadążanie za trendami? Coraz uboższa oferta smartfonów? Pewnie wszystko po trosze, ale przecież ten gigantyczny, koreański koncern miał w swojej historii (także najnowszej) wiele naprawdę udanych sprzętów.
A może po prostu prawda leży gdzie indziej? Może Koreańczycy stwierdzili, że przy niskim wolumenie sprzedaży prowadzenie tego biznesu pod kątem wizerunkowym, niekoniecznie spinającym się finansowo to bezsens? Takiej odwagi do tej pory nie miały inne, znane firmy, ale kto wie, czy decyzja LG nie wywoła lawiny podobnych ruchów, które mogą na trwale zmienić sytuację i zakończyć pewną epokę, którą wielu wspomina bardzo miło.
LG już się poddało. W kolejce czekają następni
Pytanie, jakie warto sobie postawić brzmi: ile w tak niesprzyjających warunkach i przy ogromnej konkurencji wytrzymają inni, niegdyś wielcy producenci, a dziś robiący dobrą minę do złej gry? Odpowiedź na nie w tym momencie jest otwarta jak nigdy dotąd.
Przykładów, które pokazują, że w dzisiejszych czasach to nie jest biznes dla starych i zasłużonych firm, nie trzeba daleko szukać. O tym, że trzymanie się utartych schematów się nie sprawdza, przekonało nas chociażby BlackBerry, które po kolei rezygnowało ze swoich ikonicznych funkcjonalności: autorskiego systemu i fizycznej klawiatury, by kilka lat temu zawinąć się z rynku i od tego czasu szuka wsparcia w kolejnych producentach, którzy coraz mniej chętnie sięgają po tę zasłużoną markę.
HTC na krawędzi (i to już od lat)
Od lat z kolei na krawędzi przepaści znajduje się HTC, które regularnie notuje gigantyczne straty w segmencie smartfonów i szuka różnych dróg ucieczki od – wydawałoby się – nieuchronnego scenariusza, jakim jest zaprzestanie produkcji nowych sprzętów. Tymczasem firma wciąż zapowiada nowe smartfony, szykuje ofensywę modeli z 5G i wprowadza nowe urządzenia także do naszego kraju, ale ich sprzedaż pozostaje nad poziomie dalekim od zadowalającego.
O tym, że tajwański koncern miota się w poszukiwaniu pomysłów na ratunek, świadczy chociażby szalenie oryginalna idea smartfonów przeznaczonych do obsługi kryptowalut z serii HTC Exodus. Ile jeszcze werwy pozostało włodarzom tajwańskiego koncernu, by walczyć z coraz mocniejszą konkurencją? Tego nie wie nikt, bo „na chłopski rozum” firma powinna zniknąć z tego biznesu już kilka lat temu.
Sony wciąż nie wie, co dalej
Kłopoty nie omijają także działki mobilnej Sony – od lat czytamy doniesienia mówiące o tym, że Japończycy poważnie myślą o zakończeniu produkcji smartfonów, ale kolejne modele z serii Xperia regularnie pojawiają się na rynku. Wygląda na to, że koncern liczy na przywiązanie wiernych fanów do tej marki, ale trzeba też mieć świadomość, że ta grupa z każdym kolejnym rokiem wydaje się być coraz mniejsza.
Bo choć sprzęty Sony to ciekawe smartfony, to wysokie ceny i archaiczne pomysły w kontekście designu odstraszają od zakupu wielu potencjalnych nabywców. Jak długo jeszcze uda się iść własną drogą, na pohybel współczesnym trendom? To świetne pytanie.
Coraz mniej ciekawego ma do zaoferowania chociażby Alcatel, a powrót Microsoftu na łono urządzeń mobilnych w postaci składanego Surface Duo to niestety propozycja daleka od oczekiwań wielu miłośników smartfonów.
A to nie koniec tej wyliczanki, która niebawem może przerodzić się w listę producentów, którzy odpuszczą sobie batalię z innymi, dużymi graczami, bo zwyczajnie się to nie opłaca.
Chiny kontra reszta świata
Trendy są nieubłagane – już teraz żyjemy w rzeczywistości, w której liczy się Samsung, Apple i Chiny. Za kilka lat ten trend może ulec wyłącznie pogłębieniu, a ekspansja koncernów z Państwa Środka zdaje się wyłącznie przyspieszać.
I jeśli miałbym ocenić, czy to dobrze, czy źle, to zdecydowanie bardziej skłaniałbym się w stronę tej drugiej opcji. To będą ciekawe lata, ale niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.