Samsung Galaxy M51 to kosztujący 1699 złotych smartfon z najlepszą baterią na rynku. Podczas miesiąca testów sprawdziłem, jakie ma wady i zalety oraz dlaczego warto go kupić. A może lepiej wybrać telefon konkurencji? Na wszystkie te pytania znajdziesz odpowiedź w mojej recenzji Samsunga Galaxy M51.
Po miesiącu spędzonym ze smartfonem z potworną baterią o pojemności 7000 mAh przyszedł czas na podsumowanie testów. Z recenzji Samsunga Galaxy M51 dowiesz się, czy czas pracy to jedyny powód, dla którego warto go kupić.
Samsung Galaxy M51 w Polsce kosztuje 1699 złotych. Za takie pieniądze ma sporą konkurencję, bo bez problemu znajdziesz wydajniejsze modele z ekranami o wysokiej częstotliwości odświeżania. W dodatku będą robić lepsze zdjęcia. To co, warto?
Obudowa jak z najlepszych Lumii
Samsung Galaxy M51 to smartfon, który robi świetne wrażenie już po pierwszym wzięciu do ręki. Jest duży, ciężki i wykonany z tworzywa sztucznego. Żadna z tych cech nie jest dla mnie wadą, bo wolę taką budowę, niż cieniutkie i wrzynające się w dłoń telefony. M51 swoje waży, ale to przyjemne uczucie.
Przez cały okres testów nosiłem go bez etui i na tylnym panelu pojawiło się trochę rys, ale na pewno nie obchodziłem się z nim, jak z jajkiem. Nosiłem go w kieszeni z kluczami, odkładałem na stół, przesuwałem. Jakość wykonania zdecydowanie jest na plus i przywodzi skojarzenia z najlepszymi Lumiami. Ciężko o lepszy komplement dla smartfona z obudową z tworzywa sztucznego.
Front urządzenia w całości wypełnia ekran Super AMOLED o przekątnej 6.67 cala. To kolejny dobry powód, dla którego warto kupić ten smartfon. Panel w bezpośrednim porównaniu wypada lepiej, niż ten z teoretycznie lepszego i droższego Samsunga Galaxy Note 10 Lite. Jest jasny i czytelny w ostrym słońcu.
Brakuje tylko 90 Hz, ale koreański producent wcale nie pali się do wprowadzenia tego rozwiązania do średniej półki. Szkoda, bo dzięki temu M51 byłby idealnym smartfonem do multimediów. Tak jest tylko bardzo dobrym. Na wielki plus jest grubość ramek, którym niewiele brakuje do pełnej symetrii.
Nie obraziłbym się też na głośniki stereo, bo ten na dolnej krawędzi nie bardzo nadaje się nawet do oglądania wideo.
Czytnik linii papilarnych został ulokowany na bocznej krawędzi i to była dobra decyzja. Zintegrowane z ekranem skanery Samsunga nawet we flagowcach są przeciętne, a w średniej półce jest podobnie. Czytnik na bocznej ramce jest szybki, choć celności też nie opisałbym jako perfekcyjnej. Jeśli dotykam go kciukiem prawej ręki, to jest w porządku, ale dla osoby leworęcznej to trochę gimnastyka.
Na koniec warto wspomnieć, że Samsung Galaxy M51 ma złącze słuchawkowe w standardzie jack 3.5 mm, a o udowa nie jest w żaden sposób zabezpieczona przed wodą. Oczywiście nie ma też ładowania bezprzewodowego.
Bateria nie ma sobie równych
Tutaj dochodzimy do momentu, w którym Samsung Galaxy M51 zaczyna lśnić. Bateria o pojemności 7000 mAh nie ma absolutnie żadnej konkurencji na rynku w dowolnej półce cenowej. Ten model jest królem, w którym równie ważna co ogniwo rolę gra dobre oprogramowanie i energooszczędny procesor. Razem daje to efekt, który zwala z nóg.
Jeśli kiedyś zdarzyło Ci się grać w Pokemon Go, to wiesz, jak mocno gra drenuje baterię. Samsunga Galaxy M51 zabrałem na 6-godzinny Community Day, gdzie w pełnym słońcu nawet na moment nie wyłączyłem ekranu. Oprócz tego normalnie korzystałem ze smartfona przez cały dzień. Przy 10 godzinach na włączonym wyświetlaczu na koniec dnia Galaxy M51 miał 40 procent naładowania. Magia.
Generalnie SoT można określić pomiędzy 13 a 16 godzinami. Jeśli w przeciwieństwie do mnie nie spędzasz połowy dnia przed ekranem smartfona, to 3 lub 4 dni pracy są całkowicie w zasięgu.
Naładowanie takiego ogniwa wymaga czasu, ale nie ma tragedii. W zestawie znajdziesz 25 W adapter, który pozwoli na odzyskanie połowy poziomu naładowania w jakieś 45 minut, a do pełna zatankujesz w trochę ponad dwie godziny.
Wydajność jest na dobrym poziomie
Jak Snapdragon 730 i 6 GB RAM (w polskim wariancie; ja testuję wersję z 8 GB RAM) sprawują się pod koniec 2020 roku? Jeśli nie przesiadasz się z flagowca, to będziesz zadowolony. Jeśli przesiadasz się z eks-flagowego Samsunga pokroju Galaxy Note 8 czy Note 9, to też będziesz zadowolony, bo tańszy i nowszy smartfon dużo lepiej zarządza aplikacjami w pamięci operacyjnej i rzadziej zdarza mu się ponownie ładować je od zera.
Kultura pracy jest idealna. Być może dzięki obudowie z tworzywa sztucznego ciepło rozchodzi się szybciej, bo tylny panel w zasadzie nigdy nie robi się ciepły. Przycięć animacji też nie zauważyłem, a gdyby nie ten nieszczęsny brak 90 Hz, to można by być bardzo zadowolonym.
Czy na Samsungu Galaxy M51 da się grać? Cóż, ja przez miesiąc grałem codziennie przez kilka godzin, więc zdecydowanie się da. Na pewno jednak w tej cenie można kupić znacznie mocniejsze smartfony, które lepiej sprawdza się w rękach mobilnych graczy.
Aparat nie powala, ale w dzień jest dobrze
Samsung zdecydowanie nie zaszalał, jeśli chodzi o zaplecze fotograficzne. Na tylnym panelu znalazło się miejsce dla czterech obiektywów aparatu. Najlepsze jest to, że dzięki sporej grubości urządzenia wystają z obudowy tylko minimalnie. Do tego stopnia, że smartfon położony na stole nie buja się wcale, co jest miłą odmianą w porównaniu do większości tegorocznych smartfonów. Tak wygląda specyfikacja aparatu:
- Obiektyw główny f/1.8 z matrycą o rozdzielczości 64 MP,
- Obiektyw szerokokątny 12 MP, pole widzenia 123 stopnie,
- Sensor do zdjęć makro 5 MP,
- Sensor do pomiaru głębi 5 MP.
Jak taki zestaw sprawdza się na co dzień? Kupując Samsunga Galaxy M51 wiedziałem, że to nie jest dobry fotosmartfon. Ba, byłem nawet pewien, że nie będzie w stanie dorównać Realme 6 Pro, z którego korzystałem do tej pory. No i się nie pomyliłem, bo M51 potrafi robić ładne zdjęcia, ale tylko w dobrym świetle. Lepsze fotosmartfony znajdziemy czasem za mniej niż tysiaka. Na plus można zaliczyć ładne portrety – oczywiście tylko za dnia.
Gdy światła jest mniej, smartfon ma wyraźne problemy z ustawianiem ostrości. W pomieszczeniach próba zrobienia zdjęcia wieczorem zwykle wymaga tąpnięcia palcem w punkt, na którym chcemy ustawić ostrość. Nie powinno to tak wyglądać w 2020 roku. Brak OIS daje się we znaki na każdym kroku.
Obiektyw szerokokątny robi, bo ma robić, ale też tylko za dnia. Gdy światła jest mniej, ma te same problemy, co główna matryca. O dwóch dodatkowych obiektywach mogę napisać tyle, że są i nigdy z nich świadomie nie skorzystałem. Wolałbym zamiast nich teleobiektyw, ale na to trzeba poczekać do przyszłego roku – przynajmniej tak mówią przecieki.
Jestem nieco rozczarowany jakością przedniego aparatu. O ile selfie to dla mnie sporadyczna sprawa, tak wideorozmowy są przydatne i fajnie by było, gdyby matryce na froncie radziła sobie nieco lepiej. Jest po prostu okej, ale nic więcej.
Oprogramowanie na duży plus – jak zwykle
Na moment publikacji tego testu Samsung Galaxy M51 pracuje na Androidzie 10, wersja nakładki to OneUI 2.1, a poprawki są datowane na sierpień. Jest więc mocno przeciętnie i składałbym to na karb faktu, że ten model nie jest objęty programem 3-letnich aktualizacji Samsunga. Uważam, że to głupie, bo niemal bliźniaczy Galaxy A71 już w nim jest. Smartfon ma jednak zapewnioną aktualizację do Androida 11 oraz OneUI 3.0.
Na temat oprogramowanie koreańskiego producenta wypowiedziałem się już w mojej krótkiej opinii o OneUI 2.5 na Galaxy Note 10 Lite, więc nie będę się tu rozpisywał. Można twierdzić, że OxygenOS z OnePlusa lub Android z Pixela jest lepszy, ale mi bardziej pasuje wersja Samsunga. Nakładka jest ładna i ma wszystkie funkcje, których oczekuję. Wszystko działa płynnie, animacje są ładne, nie zauważyłem też specjalnych błędów.
Jeśli chodzi o jakość połączeń głosowych, to jest świetnie. Byłem dobrze słyszany, swoich rozmówców również słyszałem dobrze. Jak to u Samsunga bywa, zasięg idealny nie jest. Zarówno połączenie z Wi-Fi, jak i z zasięgiem sieci komórkowej było nieco poniżej normy, do której przyzwyczaiły mnie modele Xiaomi.
Samsung Galaxy M51 ma oczywiście NFC i można nim płacić w sklepach. O przeciętnym głośniku już wspomniałem, warto jedynie dodać coś o jakości dźwięku na słuchawkach. Poziom nie jest flagowy, ale smartfon na lepszych słuchawkach gra dobrze, głośno i wyraźnie. Za takie pieniądze nie ma co wymagać więcej.
Czy warto kupić Samsunga Galaxy M51?
Tak. Krótko i konkretnie – jeśli chcesz smartfon z najlepszą baterią, to ten jest absolutnie bezkonkurencyjny. Gorzej, jeśli zastanawiasz się nad nim z innych powodów, bo masz do wydania trochę ponad 1500 złotych. Wtedy nie byłbym już tego taki pewien.
Sytuacja wygląda tak. Taki Xiaomi Mi 10T Lite ma ekran 120 Hz, łączność 5G, dużo wydajniejsze podzespoły i lepszy aparat. O OnePlusie Nord można powiedzieć to samo. Za niewiele więcej można kupić Realme X3 SuperZoom, który robi nieporównywalnie lepsze zdjęcia.
Do tego dochodzi jeszcze Xiaomi Mi 10T i POCO F2 Pro, które też mają dobre baterie (choć absolutnie nie dorównują Galaxy M51), a do tego mają flagowe procesory, a w promocjach znajdziesz je niedługo za podobne pieniądze.
Samsunga Galaxy M51 mogę więc polecić takim użytkownikom, jak ja. Komuś, kto ze smartfona korzysta bardzo intensywnie, ale nie wymaga absolutnie topowej wydajności czy idealnego aparatu. Wtedy ten telefon jest wart każdej złotówki.
Aha – jeśli grasz w Pokemon Go, to Samsung Galaxy M51 jest Twoim ideałem. Po prostu nie ma lepszego modelu do tej gry. I prędko nie będzie. Jeśli więc w promocjach na Black Friday znajdziesz Samsunga Galaxy M51 za mniej niż 1500 złotych, to zdecydowanie polecam jego zakup.
- Aparat7
- Bateria10
- Ekran9
- Jakość9
- Wydajność w grach8
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.