OnePlus 8T oficjalnie. Kopiuj-wklej przeniesiono na nowy poziom, ale to nie jest wada

OnePlus 8T został oficjalnie zaprezentowany. Odświeżona wersja tegorocznego flagowca, to niesamowicie nudny smartfon, ale nie można mu odmówić dobrej specyfikacji w rozsądnej cenie. Szkoda, że nie tego wymagamy od OnePlusa.

Koniec czekania – OnePlus 8T został oficjalnie zaprezentowany. Smartfon jest odświeżoną wersją modelu z połowy 2020 roku z nieco lepszym aparatem, ładniejszym ekranem i brzydszym designem. Nie wiem, czy tego odgrzewanego kotleta zjeść ze smakiem za takie pieniądze.

Jak będzie wyglądał OnePlus 8T, wiedzieliśmy od tygodni. Oficjalnie możemy już potwierdzić, że zmieniło się bardzo niewiel – zwłaszcza na froncie. Tylny panel przyniósł zmianę – wyspa aparatów została przeniesiona bliżej lewej krawędzi.

Wygląda to dużo gorzej, a do tego położony na stole smartfon będzie się chybotał na boki. Komu przeszkadzały centralnie umieszczone obiektywy? Ten problem będzie można łatwo rozwiązać za pomocą dołączonego do zestawu przezroczystego etui, które też zresztą jest brzydkie. Zdecydowanie lepiej kupić lepsze już od startu.

Zmusi nas do tego również wykończenie tylnego panelu. OnePlus zadbał, abyśmy mogli poświęcać dużo naszego wolnego czasu na czyszczenie go z odcisków palców. Zamiast pięknego matowego wykończenia w poprzednika mamy błyszczące szkło. Kolejna niezrozumiała decyzja projektowa chińskiego producenta. Dobrze, że jest matowa srebrna wersja, która zadowoli tak wybrednych, jak ja.

Reszta to norma, nie ma złącza słuchawkowego, ładowania bezprzewodowego oraz wodoszczelności. Niedługo „może za pół roku” powinno zastąpić OnePlusowe „Never Settle”.

Co znajdziemy w specyfikacji? Powody do ziewania. OnePlus 8T jest dokładnie tak samo wydajny, jak OnePlus 8 i OnePlus 8 Pro, czy niesamowicie wydajny. Sercem urządzenia nadal jest Snapdragon 865, pamięć RAM to nawet 12 GB, a smartfon od razu po wyjęciu z pudełka pracuje na OxygenOS 11 (opartym na Androidzie 11). Najciekawszy jest większy układ chłodzenia i UFS 3.1, ale to tyle.

Pewnych nowości doczekaliśmy się za to w aparacie, który teraz jest poczwórny. Główna matryca ma 48 MP, mamy też 16 MP aparat szerokokątny o polu widzenia 123 stopnie, obiektywem makro i pomiarem głębi. Nie ma teleobiektywu, więc nie można mówić o dużym kroku naprzód.

Ekran ma teraz odświeżanie na poziomie 120 Hz, więc w praktyce obraz będzie wyglądał na płynniejszy. Szybciej jest też w kontekście baterii. Ogniwo ma teraz pojemność 4500 mAh, a naładujesz je naprawdę błyskawicznie, bo w zestawie znajdziesz 65 W ładowarkę. I to… by było na tyle.

No a co z cenami? OnePlus 8T jest dostępny w dwóch wariantach, różniących się ilością pamięci operacyjnej i przestrzeni na dane użytkownika.

• OnePlus 8T w wersji 8/128 GB kosztuje 599 euro,
• OnePlus 8T w wariancie 12/256 GB to wydatek rzędu 699 euro.

Niestety, ogólna europejska cena to jedna, a ta dostępna dla klientów z polski to drugie. W naszym kraju wariant podstawowy zamówimy za 628 euro (ok. 2835 złotych), zaś ulepszony za 740 euro (ok. 3340 złotych). To wynik różnic podatkowych.

Jak można to skomentować? Szczerze powiedziawszy, to nie widzę żadnego powodu, by wybrać go zamiast OnePlusa 8 Pro, którego zresztą często można ustrzelić taniej. Być może 8T ma lepszą baterię i szybsze ładowanie, ale nie robiłbym z tego argumentu za zakupem. OnePlus 8 z kolei jest znacznie, ale to znacznie tańszy – w promocjach znalazłem go kilka razy za nieco ponad 2 tysiące złotych.

Na konferencji pokazano również OnePlusa Nord w nowej wersji kolorystycznej, ale jestem nią tak rozczarowany, że nie napiszę o niej nic. Jeśli Was ciekawi, to zajrzyjcie do tekstu Damiana, który napisał o tym wariancie na kilka godzin przed premierą:

https://www.gsmmaniak.pl/1174576/oneplus-nord-grey-ash/