LG K92 5G to ładny i oryginalny średniak z obsługą nowego standardu łączności. Producent w bardzo ciekawy sposób podszedł do designu i LG K92 na pewno wyróżnia się wśród tegorocznego ataku klonów. Jeśli trafi do Europy, to będzie hitem u operatorów.
LG w 2020 roku ma swoje wzloty i upadki, ale generalnie producent idzie w dobrym kierunku. Po udanym LG V60 ThinQ i pięknym Velvet dostaliśmy nowatorskiego LG Wing, a teraz czas na coś ze średniej półki cenowej. LG K92 5G to bardzo interesujące urządzenie, które wygląda jak Pixel – i to bardziej, niż sam Google Pixel 5 5G.
Smartfon wygląda, jakby mocno bazował na LG Q92, ale nie zabrakło nowości. Skojarzenia z linią smartfonów od Google budzi na przykład tylny panel o dwóch różnych wykończeniach. Mnie to się podoba, ale może dlatego, że mam sentyment do swojego starego Pixela.
Aparat jest poczwórny i skrywa matrycę 64 MP, której obiektyw jest otoczony złotym pierścieniem. Ocenę atrakcyjności tego rozwiązania pozostawię Wam, ale na zdecydowany plus wypada fakt, że tylko on zdaje się wystawać ponad bryłę obudowy – pozostałe trzy sensory zostały całkiem schowane. Szkoda, że tak niewielu producentów potrafi jeszcze to zrobić. Uwagę przyciąga ogromny, poczwórny flesz – jedno jest pewne, LG K92 będzie doskonałą latarką.
Krawędzie boczne są dokładnie takie same, jak w LG Q92. Ma jednak od niego znacznie cieńsze ramki dookoła ekranu, co daje nadzieję na nieco wyższą pozycję w portfolio producenta. Mieszane uczucia budzi we mnie ogromna dziurka na przedni aparat, ale zwróćcie uwagę na symetrię – wszystkie belki mają niemal taką samą grubość! To sugeruje wykorzystanie panelu OLED – choć czytnik linii papilarnych jest na bocznej ramce.
Niestety na obecną chwilę nie wiemy, czy kiedykolwiek trafi do Europy, bo obecnie jest przeznaczony jedynie dla jednego amerykańskiego operatora. Ciężko też powiedzieć, jaki procesor napędza LG K92 5G. Może to być Snapdragon 765 (a może Snapdragon 750, znany z konkurencyjnego Samsunga Galaxy A42 5G)
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
