Zanim zaczniemy narzekać na to, że rozdzielczość ekranu jest niska, bateria ma pewnie niecałe 2000 mAh, pojedynczy aparat to niezły żarcik, a Touch ID został przywrócony z martwych „bo taniej”, nie mogą porzucić wrażenia, że Apple w końcu spełniło oczekiwania.
Patrząc na iPhone SE 2020 poczułem, że ta branża może być w miarę normalna i jest tym bardziej dziwne, że mówię to w kontekście horrendalnie wycenionego sprzętu z logo nadgryzionego jabłka.
Nie oszukujmy się – nowy iPhone SE pod względem wyceny to kolejny żart ze strony Apple. Jasne – to obecnie najtańszy smartfon w ofercie giganta z Cupertino, ale nadal ponad 2000 złotych za smartfon:
…no to jest sporo. Nie wchodzę w polemikę – 1:0 dla antyfanów Apple.
Ja też nie należę do miłośników ostatnich poczynań giganta z Cupertino, ale wiecie co? Gdybym akurat miał teraz wolne dwa tysiące z hakiem na smartfon i chciałbym kupić jakiś sprzęt, to kupiłbym właśnie nowego iPhone SE.
Utracjusz? „Jak masz tak wydać te 2000 złotych to lepiej daj mi”? Wielbiciel palenia kasą w kominku (w Krakowie się nie da)?
Nic z tych rzeczy – tylko i aż POSZUKIWACZ NORMALNOŚCI.
Kiedy popatrzyłem na specyfikację i zobaczyłem „wyświetlacz 4,7 cala”, w moment przypomniały mi się koszmary obsługiwania smartfona o przekątnej 7 cali jedną ręką. Bo wiecie – ja lubię korzystać ze smartfona angażując do tego celu jedną dłoń, a nie dwie, najlepiej w zestawie z rysikiem.
I tak – wiem, że dziś smartfony wielu z Was służą do oglądania Netfliksa czy przeglądania stron internetowych, ale gdy przypomnę sobie miłe i nie tak odległe chwile korzystania z iPhone 4S (3,5 cala) czy iPhone 5 (4 cale), to z chęcią schowałbym do kieszeni niewiele większy model.
I tak – schowałbym go, nie martwiąc się o to, czy z kieszeni wystaje mi pół ekranu i czy będę musiał za każdym razem wstawać od stołu, próbując go wyciągnąć.
Dlatego też – mówiąc o tym, że czekam na następcę iPhone SE z 2016 roku, od lat – nadal podtrzymuję swoje zdanie i nawet te ponad 2 (lub niespełna 3) tysiące wydają się teraz jakoś tak dziwnie niewielkie. Bo oto dożyliśmy czasów, w których – wciąż będąc świadom wszelkich wad tego sprzętu – byłbym w stanie tyle zapłacić, by dostać kompaktową namiastkę normalności.
Bo jeśli smartfon ma być mobilny – to iPhone SE taki jest.
Bo jeśli smartfon ma być niewielki, poręczny i wygodny w obsłudze – to iPhone SE taki jest.
Bo jeśli smartfon ma wytrzymać noc bez utraty 10% baterii – to iPhone SE (dzięki iOS) taki właśnie jest.
I naprawdę tego oczekiwałbym – po kilku latach przesytu kolubrynami z zawijanymi ekranami, aparatami z pięcioma obiektywami czy ekranach 4K z obsługą 8K – od mojego kolejnego smartfona.
Nie rozumiem też absolutnie utyskiwania na wygląd tego smartfona – bo to pewna odmiana od błyszczących patelni bez ramek, w przypadku których jeden upadek na krawędź powoduje płacz i zgrzytanie zębów.
Patelni, w których jaramy się ilością obiektywów, choć w znakomitej większości przykładów ich liczba nie przekłada się na jakość wykonywanych zdjęć, a – tego nie możecie odmówić – soft Apple w kwestii fotek potrafi zdziałać cuda, nawet przy pojedynczym obiektywie 12 MP. Jakkolwiek śmiesznie to nie brzmi w roku 2020.
Już nawet nie chcę czekać na rozbieranki tego modelu, uporczywe szukanie ilości pamięci RAM (bo pewnie będzie jej tutaj maksymalnie 3 GB) czy też doszukiwanie się pojemności baterii (bo pewnie nie ma nawet 2000 mAh).
Pamiętam jednak, że dzięki świetnej optymalizacji iOS te kwestie w takim sprzęcie ta kwestia w „piątce” nie nastręczała problemów i w nowym SE zapewne też nie będzie. To był języczek u wagi w przepotężnym iPhone 11 Pro Max (i słusznie), ale nie w takim sprzęcie.
Nie w sprzęcie, który ma znaleźć odbiorców wśród poszukiwaczy normalności, mobilności i troszeczkę wzdychającymi za staroświeckimi trendami w branży mobile.
Dlatego też wiem, że iPhone SE odniesie niemały sukces. Bo choć wielu skusi etykietka „taniego iPhone’a”, to jeszcze więcej osób zainteresuje się tym małym ekranikiem. I wagą 148 gramów, i tym pojedynczym aparatem, który pyknie fotki o lepszej jakości niż jeden „chińczyk” za 1500 złotych.
Pewnie też trochę idealizuję, ale wciąż mam wrażenie, że choć na chwilę zrobiło się po prostu normalnie. Drogo, ale normalnie. I zachęcam innych producentów do takich samych ruchów – normalność w dzisiejszych czasach jest trudna do osiągnięcia, ale nie niemożliwa.
https://www.gsmmaniak.pl/1130852/apple-iphone-se-2020-oficjalnie-polska-cena-specyfikacja/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
AMOLED 144 Hz, aparat 108 MP z OIS, kamerka selfie 50 MP z nagrywaniem 4K,…
Jaki smartfon kupić zamiast odpornego Samsunga Xcover? Normalnie powiedziałbym, że każdy, ale Oukitel WP35 to…
Samsung Galaxy F55 to już kolejny smartfon ze skórzaną obudową. Czas, by nareszcie takie modele…
Amazfit Balance doczekał się właśnie aktualizacji, która dodaje zegarkowi sporo funkcji sportowych. Właściciele smartwatchy będą…
Użytkownicy komunikatora WhatsApp na Androidzie mają po najnowszej aktualizacji pewien problem. Okazuje się bowiem, że…
Masz dosyć smartfonów i marzy Ci się cyfrowy detoks? Nokia 3210 2024 od HDM pozwoli…