Zgodnie z zapowiedziami postanowiłem sprawdzić, czy Pixel 3a przekona mnie do siebie i skutecznie zastąpi, choćby testowo, iPhone’a XR, którego używam jako daily drivera – po polsku smartfona na co dzień. Mam już pierwsze spostrzeżenia.
Trochę to trwało, ale udało się. Od wczoraj „rozpracowuję” Pixela 3a, którego użyczył mi sklep x-kom – oto link do Pixela 3a na stronie sklepu.
Spokojnie, test nie ma charakteru komercyjnego, a co za tym idzie — jeśli napotkam jakiekolwiek wady smartfona, choćby najmniejsze, dowiecie się o nich z moich tekstów. Ocena sprzętu zajmie mi przynajmniej kilka tygodni, ale już dziś, po niespełna 24 godzinach spędzonych ze sprzętem chciałbym podzielić się z wami pierwszymi wrażeniami z użytkowania.
Pixel 3a w rękach iUsera
Od kilku lat moimi głównymi telefonami, którym powierzam codzienne zadania, są iPhone’y. Kwestia wygody, przyzwyczajenia oraz bezawaryjności (w moim przypadku) skutecznie trzyma mnie przy ekosystemie. Nie bez znaczenia jest również to, że korzystam z komputera z systemem macOS. W zasadzie powody rezygnacji z Windowsa prezentują się podobnie. Niestety bądź „stety”, od pewnego czasu zaczęła doskwierać mi nuda…
Testuję smartfony z Androidem i zdaję sobie sprawę z tego, jaki progres odnotował rzeczony segment rynku mobilnego. Dzisiejsze urządzenia z Zielonym Robotem na pokładzie prezentują zgoła inny poziom, niż ten, z którym mieliśmy do czynienia jeszcze trzy czy cztery lata wstecz. Niemniej, nakładki stosowane przez producentów zwyczajnie mnie do siebie zniechęcają.
Wyjątek stanowią urządzenia z „prawie” czystym Androidem, które są możliwie bliskie Pixelom. Prawda jest jedna taka, że to właśnie Pixele stanowią jedyny sprzęt z Androidem, na który mógłbym się dziś przesiąść. Ba, dziś rozważam wspomnianą opcję, dlatego też zdecydowałem się na testy Pixela 3a. Wcześniej rozważałem Galaxy S10e, ale teraz już wiem, że sprzęt nie spełniłby moich wymagań. Skoro mamy już za sobą „formalności” przejdźmy do meritum, czyli do pierwszych wrażeń ze wspomnianej przesiadki.
To może się udać
Pixel 3a jest wyjątkowo lekki, co niespecjalnie mnie zaskoczyło. Wagę 147 gramów zawdzięczamy zastosowaniu obudowy z tworzywa sztucznego. Nie jest to jednak pierwszy lepszy tandetny plastik, a przyjemny w odbiorze poliwęglan, który, przynajmniej dla mnie, nie odstaje specjalnie od metalowych, a nawet szklanych konstrukcji. Bonusem jest również to, że znacznie trudniej jest go uszkodzić. Smartfon leży w dłoni pewnie, o co wcześniej martwiłem się ze względu na połyskujące ranty.
Zarówno frontowy panel z ekranem, jak i tylna cześć urządzenia nieco trącą już myszką. Wzornictwo nie jest najmocniejszą stroną modelu 3a, ale wiecie co? Mnie się ono zwyczajnie podoba. Może uznacie mnie za szaleńca, ale tego typu konstrukcje przemawiają do mnie bardziej niż bezramkowe urządzenia z dziurami w ekranie czy wysuwane mechanizmamy aparatu. Niektórym mogą przeszkadzać „lotniska” nad i pod wyświetlaczem, ale dla mnie nie stanowią one problemu.
Skoro przy ekranie jesteśmy — obraz na nim prezentowany wygląda naprawdę dobrze… jak na tę półkę cenową. Nie jest to poziom flagowców, ale obecność OLED-a cieszy. Nie jest on idealny i barwy bywają nieco wyprane, szczególnie jeśli patrzymy na wyświetlacz pod dużym kątem, ale skłamałbym, pisząc, że element ten jest dla mnie niesatysfakcjonujący.
Nie mogę przyczepić się również do czułości na dotyk, która jest perfekcyjna, podobnie jak czytnik linii papilarnych zatopiony w pleckach Pixela 3a. Przeszkadza mi za to jego umiejscowienie, gdyż chcąc odblokować smartfon leżący na biurku, muszę go specjalnie podnieść. Być może Face ID z iPhone’a mnie rozleniwiło.
Czysty Android to w zasadzie esencja Pixela i muszę przyznać, że czuję się świetnie, poruszając się po przemyślanym interfejsie. Obawiałem się pewnych zgrzytów związanych ze sposobem użytkowania Androida i różnic względem iOS, ale okazały się one bezzasadne. Niestety, w każdej beczce miodu jest łyżka dziegciu. Nie inaczej jest z 3a.
Martwi mnie kilka spraw
Po pierwsze zdjęcia. Ich poziom jest naprawdę wysoki. Szczegółowość, kolorystyka, rozpiętość tonalna, ostrość oraz tryby — nocny i portretowy działają naprawdę dobrze. Problemem jest w mojej ocenie szybkość przetwarzania obrazu. Zanim zobaczymy „efekt końcowy” ujęcia, musimy nieco zaczekać. To irytujące, ale do przeżycia.
Kolejna sprawa dotyczy animacji, które nie są do końca płynne. Byłem przekonany, że Pixel 3a, mimo średniopółkowych podzespołów zaoferuje mi świetną responsowyność interfejsu. Jestem nie tyle rozczarowany, co nieco zdezorientowany. Przez większość czasu nawigacja po systemie była w zasadzie płynna, ale w kilku momentach pojawiły się przecięcia. Ledwo widoczne, ale niespodziewane. Wszak, sprzęt jest na świeżo skonfigurowany. Zobaczymy, czy podobne incydenty będą miały miejsce w następnych tygodniach. Dajmy Pixelowi szasnę.
Za pełną recenzję testowanego modelu ze stajni giganta z Mountain View będziecie musieli zaczekać kilka tygodni, które poświęcę na zapoznanie się ze wszystkimi aspektami urządzenia.
Promocja na fajnego średniaka ze świetnym aparatem i genialnym wsparciem!
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące Pixela 3a — dajcie znać w komentarzach pod wpisem
Dzięki x-kom za sprzęt do testów 😉
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.