Czasami ciężko uwierzyć, jak dobre i niedrogie smartfony można kupić w 2021 roku. Ostatnie premiery pokazują, że nie trzeba już dopłacać do flagowców. Większości wystarczą takie średniaki, jak Redmi Note 10 Pro czy debiutujący wczoraj realme 8 Pro.
Ostatnie dni to prawdziwy wysyp premier nowych telefonów. Zdecydowanie najciekawsza robi się sytuacja w średniej półce cenowej, która w 2020 roku prezentowała się nudno. Flagowce pozostają fanaberią dla garstki użytkowników – reszta powinna postawić na średniaki.
Najlepszymi przykładami są tutaj Redmi Note 10 Pro, który już witał się z tytułem najbardziej opłacalnego smartfona oraz realme 8 Pro, który wczoraj stanął mu na drodze, rzucając rękawicę – i do tego jest tańszy, patrząc na zapowiedziane wczoraj ceny.
Oba modele rywalizują między sobą, a żaden nie chce ustąpić pola. My, konsumenci, powinniśmy się z tego tylko cieszyć, bo im większy wybór, tym lepiej dla nas.
Flagowy aparat za 30% ceny
Kiedy producenci zaczęli wykorzystywać matryce 108 MP we flagowcach, wyniki pracy tak dużych sensorów były różne. Zdjęcia były przetwarzane przez kilkanaście sekund – na szczęście to już przeszłość. Nowsze aparaty, zoptymalizowane oprogramowanie oraz wydajne procesory w średniej półce pozwalają na wykorzystanie pełni potencjału tych bestii.
>>>Zobacz zdjęcia od producenta w pełnej rozdzielczości
Dzisiaj wydając trochę ponad 1000 złotych na smartfona, możesz cieszyć się flagową jakością zdjęć w niemal każdym scenariuszu. realme 8 Pro i Redmi Note 10 Pro wyposażono w matryce 108 MP, które pozwalają cieszyć się świetnymi efektami za 30% ceny flagowców. Różnicę widać dopiero wtedy, kiedy potrzebny jest teleobiektyw, albo gdy fotografujemy w naprawdę ciemnym otoczeniu.
Ładowanie szybsze, niż we flagowcach
Skoro już jesteśmy przy flagowych modelach, to wysoka cena wcale nie zawsze przekłada się na szybkie uzupełnienie braków energii. Wystarczy spojrzeć na Samsunga Galaxy S21 i iPhone’a 12. Te smartfony za ponad 4000 złotych będziesz ładował znacznie dłużej, niż większość średniaków. Niektóre z nich mają też większe baterie.
Pod względem szybkości ładowania w średniej półce chińscy producenci nie mają sobie równych. realme 8 Pro przykładowo dysponuje ładowarką o mocy aż 50 W. Naładowanie od zera do pełnego ogniwa zajmuje dosłownie kilkadziesiąt minut. Do tego dochodzi pojemność – 4500 mAh wystarczy nawet na bardzo intensywny dzień pracy. W przerwie na kawę uzupełnisz energię na kilka następnych godzin.
Patrzę na to z zazdrością, bo naładowanie mojego flagowego telefonu za znacznie większe pieniądze trwa co najmniej dwa razy dłużej. I to mimo tego, że korzystam z najszybszej obsługiwanej ładowarki i wydałem na niego dużo więcej, niż 1200-1300 złotych.
Ekran AMOLED to już nie luksus
Co przez lata w najbardziej oczywisty sposób oddzielało średnią półkę cenową od flagowców? Nie, nie chodzi o wydajność, a nawet jakość zdjęć w słabym świetle. Przepaść było widać już na pierwszy rzut oka, bo ekrany w średniakach były po prostu słabe. To zmieniło się, kiedy w 2021 roku producenci zaczęli przykładać wagę do wyświetlaczy.
Kupując niedrogi smartfon, taki jak realme 8 Pro czy Redmi Note 10 Pro, możesz liczyć na dobrej jakości matrycę AMOLED. Ta technologia zapewnia znacznie bardziej rzeczywiste kolory, lepsze kąty widzenia, perfekcyjne czernie i świetną jasność maksymalną. Trzeba być naprawdę wybrednym, żeby zauważyć różnicę względem kilkukrotnie droższego flagowca.
Czy jest sens przepłacać?
Zakup flagowca zamiast niedrogiego smartfona do 1300 złotych to w 2021 roku po prostu fanaberia. Powyżej tej kwoty zyskujemy już bardzo niewiele dodatkowych funkcji. Jakość wyświetlacza zmienia się minimalnie, a różnicę w jakości zdjęć widać głównie przy dużym zoomie. Do tego ładowanie wcale niekoniecznie zyskuje na szybkości, a baterie są zwykle mniejsze.
Jeśli obecnie szukasz nowego telefonu ze średniej, to Ci zazdroszczę. Jeszcze nigdy nie trzeba było wydać tak mało, żeby dostać tak dużo. Oby na rynku pojawiło się więcej takich telefonów, jak Redmi Note 10 Pro i tak mocnych dla niego rywali, jak realme 8 Pro.
Niezwykle mnie ciekawi, który z tych modeli będzie większym hitem sprzedaży. Już teraz wiem jedno – Xiaomi nie może spać spokojnie, bo realme nabiera wiatru w żagle.
Artykuł sponsorowany, powstał we współpracy z realme
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.